Siatkówka
Aluron Virtu Warta Zawiercie – utrzymanie w PlusLidze na wyciągnięcie ręki
GieKSa kolejne spotkanie rozegra na wyjeździe, a przeciwnikiem będzie beniaminek z Zawiercia.
Jak w przypadku każdego beniaminka, to nie inaczej jest z drużyną Warty Zawiercie, celem numer jeden jest utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zadanie to jest bliskie realizacji, choć wciąż zawiercianie nie są pewni swego (zajmują aktualnie miejsce w strefie barażowej). Walka o wydostanie się z tej strefy potrwa zapewne do samego końca, więc każde spotkanie dla siatkarzy Warty ma spore znaczenie. Trzeba obiektywnie przyznać, że gracze beniaminka spisują się nadzwyczaj dobrze w PlusLidze i zewsząd są chwaleni za grę ambitną i do końca. Potwierdzeniem niech będzie fakt rozegrania aż dziesięciu tie-breaków (pod tym względem ustępują pola tylko Espadonowi, który zagrał ich jedenaście) i co za tym idzie, zdobycia czterech punktów więcej do tabeli (przy ośmiu wygranych),a to z kolei dało zawiercianom kontakt z wyprzedzającymi ich ekipami z Będzina oraz ze Szczecina. Kto przyczynił się do tego dorobku?
Za rozegranie odpowiedzialny jest były gracz ZAKSY, Grzegorz Pająk i za to zadanie not nie zbiera najwyższych. W klasyfikacji na najlepszego siatkarza na tej pozycji zajmuje dopiero 14 lokatę (skuteczność rozegrania wynosi 46,26%). Pająk za to dysponuje najlepszym serwisem w swojej drużynie – aż 34 asy – co plasuje go na bardzo wysokim 4 miejscu w rankingu zagrywających oraz drugim najlepszym blokiem w Warcie – 30 bloków punktowych.
Były gracz ZAKSY jest również najlepszym siatkarzem beniaminka grającym oczywiście na ataku. Grzegorz Bociek zdobył aż 413 punktów, ma drugi najlepszy serwis w drużynie – aż 30 asów i nieźle radzi sobie na siatce (20 bloków). Bociek jest aktualnie na 7 miejscu w rankingu atakujących, na 8 miejscu w rankingu punktujących oraz na 10 miejscu w klasyfikacji na najlepszego atakującego ligi.
Na środku siatki niekwestionowanym królem w obozie beniaminka jest David Smith. Doświadczony Amerykanin zdobył 235 punktów i jest najlepiej blokującym siatkarzem ekipy z Zawiercia (aż 46 bloków), co daje mu ósme miejsce w rankingu blokujących oraz bardzo wysokie, bo 3 miejsce wśród najlepszych środkowych w PlusLidze. Stara się do wspierać Łukasz Swodczyk, który jest trzecim graczem w zespole z Zawiercia pod względem ilości bloków punktowych (29). Gorzej z ich zmiennikami, bo ani Maciej Zajder, ani Mariusz Marcyniak, nie wzbudzają większego zaufania.
Na pozycji przyjmującego sprawdzili się gracze sprowadzeni przed sezonem. Hugo de Leon Guimaraes jest numerem jeden w Warcie, który zdobył 247 oczek, co plasuje go na 21 miejscu w rankingu przyjmujących (51,01% wartość przyjęcia) oraz na 15 miejscu w klasyfikacji na najlepszego gracza na tej pozycji. W miarę dobrze prezentuje się Matej Patak. Słowak zdobył 162 oczka, co nie jakimś wybitnym wynikiem, ale i tak lepszym niż w przypadku Michała Żuka (110 punktów) oraz grającego najmniej Kamila Długosza.
Prawdziwą rewelacją PlusLigi jest za to Taichiro Koga. Japończyk jest najlepszym libero w całej lidze oraz również pierwszy w rankingu przyjmujących (57,60% wartość przyjęcia). Pierwszy siatkarz z tego kraju na polskich parkietach robi dobrą reklamę swoim krajanom, więc może polskie kluby zdecydują się na kolejne transfery z tego egzotycznego kierunku?
Aktualna kadra Aluronu Virtu Warty Zawiercie
rozgrywający: Grzegorz Pająk (numer 14), Kacper Popik (numer 13)
atakujący: Grzegorz Bociek (numer 12), Łukasz Kaczorowski (numer 8)
środkowi: David Smith (USA – 15), Łukasz Swodczyk (3), Mariusz Marcyniak (2), Maciej Zajder (7)
przyjmujący: Hugo de Leon Guimaraes (Brazylia – 10), Matej Patak (Słowacja – 17), Kamil Długosz (4), Michał Żuk (5)
libero: Taichiro Koga (Japonia – numer 19), Krzysztof Andrzejewski (numer 9)
trener: Emanuele Zanini (Włochy)
asystent trenera: Dominik Kwapisiewicz
trener przygotowania fizycznego: Jakub Gniado
fizjoterapeuta: Tomasz Banyś
statystyk: Krzysztof Makaryk
Klub Siatkarski Aluron Virtu Warta Zawiercie
barwy: żółto-zielone
data założenia: 1972 rok
adres: ul. Blanowska 40, 42-400 Zawiercie
hala: OSiR II, ul. Blanowska 4, 42-400 Zawiercie
przydomek: Jurajscy Rycerze
maskotka: Jurajski Rycerz i Szybki Pieróg (maskotka firmy Virtu)
Prezes Zarządu: Kryspin Baran
Wiceprezes zarządu: Mirosław Bzdęga i Paweł Jadczyk
Dyrektor Zarządzający: Sebastian Gaszek
Menedżer drużyny: Krzysztof Jurak
ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Ilość rozegranych setów – GKS 94 – 93: Quiroga, 88: Komenda, 87: Butryn,
Warta 100 – Pająk 96, Koga 96, Smith 91, Bociek 90, Swodczyk 88, Guimaraes 87, Żuk 68, Patak 64, Kaczorowski 57, Andrzejewski 45, Zajder 41, Długosz 30, Popik 26, Marcyniak 24, Akala 0,
Ilość zdobytych punktów – GKS 1470: Butryn 349, Quiroga 310, Kohut 180,
Warta 1568 – Bociek 413, Guimaraes 247, Smith 235, Patak 162, Swodczyk 156, Żuk 110, Pająk 81, Kaczorowski 74, Zajder 47, Długosz 22, Marcyniak 12, Popik 8, Andrzejewski 1,
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 499: Butryn 118, Quiroga 94, Pietraszko 64,
Warta 521 – Bociek 123, Smith 79, Guimaraes 77, Pająk 58, Swodczyk 51, Żuk 43, Patak 37, Kaczorowski 22, Zajder 13, Długosz 8, Marcyniak 6, Popik 3, Andrzejewski 1,
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 971: Butryn 231, Quiroga 216, Kapelus 123,
Warta 1047 – Bociek 290, Guimaraes 170, Smith 156, Patak 125, Swodczyk 105, Żuk 67, Kaczorowski 52, Zajder 34, Pająk 23, Długosz 14, Marcyniak 6, Popik 5,
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 560: Butryn 167, Quiroga 136, Kohut 104,
Warta 598 – Bociek 217, Smith 145, Swodczyk 113, Guimaraes 69, Patak 68, Zajder 24, Kaczorowski 16, Pająk 11, Popik -1, Marcyniak -3, Długosz -8, Andrzejewski -14, Żuk -16, Koga -23,
Ilość zagrywek – GKS 2083: Quiroga 366, Butryn 301, Pietraszko 293,
Warta 2177 – Smith 350, Pająk 325, Swodczyk 287, Bociek 286, Guimaraes 275, Żuk 195, Patak 135, Kaczorowski 115, Zajder 85, Długosz 52, Marcyniak 39, Popik 31, Andrzejewski 2,
Ilość błędów na zagrywce – GKS 431: Pietraszko 74, Butryn 71, Kohut 63,
Warta 433 – Guimaraes 81, Bociek 68, Smith 64, Pająk 57, Żuk 48, Patak 32, Kaczorowski 22, Swodczyk 19, Zajder 15, Marcyniak 13, Długosz 7, Popik 7,
Ilość asów serwisowych – GKS 135: Quiroga 32, Butryn 26, Pietraszko 24,
Warta 156 – Pająk 34, Bociek 30, Guimaraes 29, Smith 22, Żuk 14, Swodczyk 9, Kaczorowski 5, Marcyniak 4, Zajder 3, Patak 3, Długosz 2, Andrzejewski 1,
Ilość przyjęć – GKS 1763: Quiroga 619, Kapelus 427, Mariański 386,
Warta 1882 – Guimaraes 452, Patak 394, Żuk 379, Koga 363, Andrzejewski 133, Długosz 93, Swodczyk 21, Smith 21, Pająk 13, Zajder 4, Bociek 4, Marcyniak 3, Kaczorowski 2,
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 136: Quiroga 42, Kapelus 31, Mariański 30,
Warta 145 – Żuk 36, Guimaraes 31, Koga 23, Patak 22, Andrzejewski 15, Długosz 10, Swodczyk 2, Pająk 2, Smith 2, Kaczorowski 1, Bociek 1,
Przyjęcie negatywne – GKS 365: Quiroga 124, Kapelus 96, Mariański 69,
Warta 516 – Żuk 116, Guimaraes 115, Patak 112, Koga 75, Długosz 37, Andrzejewski 36, Pająk 11, Swodczyk 5, Smith 5, Zajder 2, Bociek 2,
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 443: Quiroga 157, Mariański 116, Kapelus 98,
Warta 453 – Koga 121, Guimaraes 109, Żuk 87, Patak 75, Andrzejewski 36, Długosz 12, Smith 6, Swodczyk 5, Marcyniak 1, Bociek 1,
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Witczak 100%, Butryn 50%, Stelmach 33%, Kalembka 33%,
Warta 24% – Marcyniak 33%, Koga 33%, Smith 29%, Andrzejewski 27%, Bociek 25%, Swodczyk 24%, Guimaraes 24%, Żuk 23%, Patak 19%, Długosz 13%, Zajder 0%, Kaczorowski 0%, Pająk 0%,
Ilość ataków – GKS 2442: Butryn 641, Quiroga 602, Kapelus 368,
Warta 2615 – Bociek 763, Guimaraes 446, Patak 334, Smith 271, Żuk 244, Swodczyk 196, Kaczorowski 162, Długosz 64, Zajder 59, Pająk 50, Marcyniak 14, Popik 12,
Ilość błędów w ataku – GKS 159: Butryn 58, Quiroga 44, Kapelus 15,
Warta 174 – Bociek 59, Guimaraes 29, Patak 19, Żuk 17, Smith 15, Kaczorowski 10, Długosz 8, Swodczyk 7, Pająk 5, Zajder 3, Marcyniak 1, Popik 1,
Ilość ataków zablokowanych – GKS 184: Butryn 53, Quiroga 34, Kapelus 33,
Warta 218 – Bociek 68, Guimaraes 37, Żuk 25, Kaczorowski 25, Patak 21, Swodczyk 15, Smith 9, Pająk 6, Długosz 5, Zajder 5, Marcyniak 1, Popik 1,
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1157: Butryn 302, Quiroga 262, Kapelus 153,
Warta 1217 – Bociek 363, Guimaraes 198, Smith 167, Patak 147, Swodczyk 118, Żuk 83, Kaczorowski 62, Zajder 31, Długosz 19, Pająk 17, Marcyniak 6, Popik 6,
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Pietraszko 63%,
Warta 47% – Smith 62%, Swodczyk 60%, Zajder 53%, Popik 50%, Bociek 48%, Guimaraes 44%, Patak 44%, Marcyniak 43%, Kaczorowski 38%, Żuk 34%, Pająk 34%, Długosz 30%,
Ilość bloków punktowych – GKS 178: Pietraszko 36, Kohut 32, Komenda 29,
Warta 195 – Smith 46, Pająk 30, Swodczyk 29, Guimaraes 20, Bociek 20, Żuk 13, Zajder 13, Patak 12, Kaczorowski 7, Marcyniak 2, Popik 2, Długosz 1,
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 23: Kohut 5, Butryn 4, Quiroga 4, Komenda 4,
Warta 26 – Smith 7, Swodczyk 5, Bociek 3, Żuk 2, Guimaraes 2, Pająk 2, Długosz 1, Zajder 1, Kaczorowski 1, Popik 1, Patak 1,
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – GKS (3-1) – Warta (3-7)
MVP meczów – GKS 12: Komenda 5, Butryn 3,
Warta 8 – Pająk 3, Bociek 3, Swodczyk 1, Koga 1,
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.



Najnowsze komentarze