Dołącz do nas

Piłka nożna

Brzęczek i Kuchta przed meczem z Zawiszą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przed meczem z Zawiszą z dziennikarzami spotkali się trener Brzęczek oraz bramkarz GieKSy Mateusz Kuchta. Jako, iż frekwencja ze strony dziennikarzy nie dopisała spotkanie w kameralnym gronie przerodziło się w ciekawą rozmowę na wszystkie tematy związane z GieKSą. Poczytajcie, co mieli do powiedzenia obecni na konferencji.

Jak wygląda sytuacja z kontuzjowanymi graczami, szczególnie z Bębenkiem, który wypadł w ostatniej chwili w Głogowie.

Brzęczek: Bębenek wrócił do treningów z drużyną w środę. Na tą chwilę trenuje i zobaczymy, co będzie dalej i czy będzie brany pod uwagę do 18stki meczowej. Reszta drużyny jest w 100% zdrowa i każdy jest brany pod uwagę do gry. Goncerz, który ostatnio miał problem z mięśniami również.

Mateusz Kuchta został powołany do reprezentacji. Zastanawialiście się może czy nie lepiej będzie, jeśli zawodnik będzie zwolniony z kadry a będzie grał w klubie?

Wysłaliśmy takie zapytanie do PZPN, ale na tą chwilę nie mamy odpowiedzi. Z jednej strony cieszę się i chce by Ci zawodnicy grali w reprezentacji, to dla nich największe wyróżnienie. Z drugiej strony my teraz trochę na tym stracimy. Trzeba się chyba zastanowić nad rozwiązaniem tej sprawy w przyszłości gdyż w trakcie najważniejszych meczy drużyny tracą zawodników.

Przychodził pan do klubu w środku sezonu. Wiadomo, że jest to trudny moment, jeśli chodzi o ocenę i ewentualną poprawę formy fizycznej zawodników. Jest Pan zadowolony na tym etapie z przygotowania czy będziemy na te 4 mecze nieco zwalniać tempo zajęć?

Jeżeli chodzi o stronę fizyczną to ja jestem z niej bardzo zadowolony. Drużyna wygląda dobrze i nie widzę na tą chwilę problemów, nie widać byśmy odstawali od przeciwników. Widać na boisku zaangażowanie chłopaków i z tego aspektu jestem zadowolony. Przed przyjściem do klubu były opinie, że zawodnicy nie chcą i nie walczą, ale te opinie się nie potwierdziły.

Co z Jurkiem, bo tylko raz załapał się do 18stki meczowej. Czy on jeszcze nie prezentuje umiejętności na pierwszą ligę?

Na pewno nie jest za słaby, zawsze będą pytania, dlaczego nie jest w 18stce. Ale to, że go ta nie ma nie oznacza, że jest słaby i się nie nadaje. Mamy kadrę 25 zawodników, siłą rzeczy nie wszyscy się zmieszczą. Pod względem zaangażowania i tego jak się przykłada do treningu to jest przykład i wzór. Na ten moment przegrywa jednak rywalizację z innymi.

Grzegorz Goncerz znowu strzela dużo bramek. Nie będzie to znowu problem, gdy Grzegorz będzie zdobywać większość bramek w zespole?

Trzeba się z tego cieszyć, że mamy zawodnika, który walczy o koronę króla strzelców. Oczywiście trzeba się też skupić na tym by nie opierać gry na jednym zawodniku. Jeżeli bylibyśmy uzależnieni od Goncerza to byłoby to niebezpieczne. Cieszę się, że pomocnicy zaczęli strzelać bramkę, przy stałych fragmentach również jesteśmy groźni. Nasz rozwój musi iść w kierunku byśmy nie byli uzależnieni od jednego zawodnika.

Zimowe transfery będą szły w kierunku gdzie będzie Pan szukać napastnika?

Patrząc na tą chwilę może nie mamy klasycznego napastnika, który byłby konkurencją dla Goncerza. Wołkowicz i Szołtys plus młodzież to zawodnicy, którzy na pewno poradzą sobie, jako napastnicy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Pozycja napastnika na pewno będzie tematem do rozważań i wzmocnień.

Co z kontraktem Grzegorza?

Jesteśmy w rozmowach i zależy nam by związał się z GieKSą na dłużej. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że Goncerz ma swoje ambicje i chciałby grać w ekstraklasie. Naszym celem jest to by prezentować taki poziom by wyróżniający się zawodnicy, którzy mają zainteresowanie innych klubów wybierali nasz klub. Chcemy być dla nich atrakcyjni.

Gdyby się okazało, że Goncerz podpisał kontrakt to liczy się Pan z tym, że odejdzie w zimie?

Wszystko się może zdarzyć w tym temacie również to, że Grzegorz odejdzie. Dopóki jednak nie mamy dokumentów podpisanych to nie mamy pewności. My koncentrujemy się na tym by stworzyć warunki i prezentować poziom, który skłoni zawodników do pozostania w klubie oraz przyjścia nowych, jeśli będą z nami rozmawiać.

Rafał Pietrzak to dla Pana tylko obrońca?

Jest wszechstronny, gra w defensywie, ale ma ciąg na bramkę i lubi grę ofensywną. Chcemy go wykorzystać do takiej gry i grze skrzydłami. Ma predyspozycje do gry ofensywnej i one nam są potrzebne w grze do przodu i kreowaniu akcji.

Nie sądzi Pan, że lepiej byłoby go wystawić w pomocy a Frańczaka przesunąć na obronę za niego?

Zawsze są takie opcje, jest to jeden z elementów, który być może wykorzystamy niedługo. Wariant z Pietrzakiem w obronie sprawdza się w ostatnich meczach, nie tracimy bramek, gramy dobrze w defensywie. W 5 spotkaniach graliśmy na 4 na zero z tyłu. Dla nas to był punkt wyjścia do tego by zdobywać bramki i grać w ofensywie.

To, że GieKSa nie traci bramek to zasługa tylko Prażnovskiego, który wprowadził spokój czy może kwestia dodatkowych zajęć? Zmiany taktyki?

Oliver debiutował przed moim przyjściem. W obronie jest bardzo skuteczny, ma niesamowitą łatwość w czytaniu gry i interweniowaniu na przedpolu przy prostopadłych piłkach. Trzeba jednak zwrócić uwagę na całość gry defensywnej. Cała drużyna gra w defensywie bardzo dobrze, poruszamy się w tej formacji dobrze. Nie można opierać defensywy tylko na obrońcach, trzeba być zabezpieczonym by przeciwnik nie atakował zbyt łatwo w środku pola. Mecz ze Stomilem w tym aspekcie był słaby w tym wykonaniu, pozwoliliśmy na łatwe straty, byliśmy źle ustawieni i straciliśmy w ten sposób dwie bramki. Zmieniliśmy krycie przy stałych fragmentach, ale ważna jest odpowiedzialność każdego z zawodników. Nie można patrzeć się na kolegę i mówić, że to on był za coś odpowiedzialny. Na tą chwilę ta świadomość zawodników jest bardzo duża, każdy bierze odpowiedzialność za wynik. Po korektach nasza gra jest skuteczna. Cieszy mnie ustawienie zespołu, gdy tracimy piłkę i trzeba się bronić.

Jurkowski, jako stoper kiedyś był pewniakiem, w ostatnim czasie zniknął. Jaka jest jego sytuacja?

Myślę, że dystans między nim a Kamińskim i Prażnovskim nie jest duży. Jurkowski ma potencjał, trzeba też zwrócić uwagę, że mało jest zawodników, którzy grają na środku obrony lewą nogą. Motorycznie wygląda dobrze, jest wyszkolony, ale brakuje mu większej agresywności w grze. Musi zrozumieć, że grając na tej pozycji trzeba być agresywniejszym. Jeśli to zmieni to ma szansę na grę w pierwszym składzie.

Zawisza ma ostatnio problemy personalne. Czy taktyka na ten mecz będzie uzależniona od personaliów rywala?

Analizujemy przeciwnika, wiemy, że mieli problemy, ale część ich zawodników wraca do gry. Nie można też patrzeć na ten mecz przez pryzmat rywala. My mamy swój plan i założenia taktyczne na ten mecz i musimy to realizować. Chcemy zagrać to spotkanie na dobrym poziomie by walczyć o wygraną. Mamy jednak szacunek do przeciwnika, bo wiemy, że jest to główny kandydat do awansu.

Z czego Pana zdaniem wynika, że w tym roku jest tyle wyjazdowych zwycięstw w I lidze?

Nie widziałem poprzednich sezonów, ale na podstawie tych spotkaniach, które graliśmy to gra z kontry jest łatwiejsza dla większości. Jest więcej miejsca i przestrzeni. Myślę, że duża część trenerów więcej czasu poświęca na treningu takiej grze. Być może wynika to z faktu, iż do gry z kontry czasem wystarczy szybki piłkarz, który niekoniecznie będzie mieć duże umiejętności piłkarskie i techniczne. Przy ataku pozycyjnym kibice często mają pretensje, że zawodnicy nie walczą, nie szukają piłki, ale tutaj jest po prostu więcej cierpliwości i wyrachowania. Niebezpiecznie robi się, gdy tracisz w głupi sposób piłkę tak jak my w meczu ze Stomilem. Trzeba brać pod uwagę takie błędy, gdy się zmienia system gry tak jak my teraz i gdy chcemy się utrzymywać przy piłce.

Długa zima przed nami, widząc tych zawodników ma Pan w planie zmianę ustawienia? Bo już długo gramy w tym systemie a próba grania 3-5-1-1 nie skończyła się dobrze?

Mam w planach przygotowanie drugiego ustawienia, zastanawiam się nad tym by wprowadzić go w zimie. Chciałbym byśmy mieli dwa warianty gry i ustawienia na boisku. Na pewno nie przewiduję powrotu do gry trójką obrońców, raczej będą to zmiany w ustawieniu pomocników.

Co przed nami, jeśli chodzi o zimę i przygotowania?

Mamy zaplanowane dwa zgrupowania. Trenujemy do 11 grudnia, mamy miesiąc urlopów. Pierwsze dni to będą analizy szybkościowe, badania lekarskie. Potem mamy zgrupowanie w Kamieniu. Drugi obóz właśnie dogrywamy, zastanawiamy się nad opcją zagraniczną, ale pytanie czy znajdziemy dobrą opcję. Problemem nie są finanse w tej kwestii a kwestie organizacyjne, jeśli chodzi o sparingi, obiekty. Oczywiście łatwiej byłoby trenować na trawie, szczególnie, jeśli chodzi o zapobieganie kontuzji u starszych zawodników.

Wiemy, że zawodnicy mają indywidualne zajęcia z trenerami w Zabrzu, nazywają je wyrównawczymi. Na czym to polega?

Są to zajęcia, które pozwalają im regenerować mięśnie i przeciwdziałać kontuzjom. Bardzo mnie to cieszy gdyż sam miałem okazje z tego korzystać i wiem, że jest to przydatne dla nich.

 

 

Pytania do Mateusza Kuchty.

Mateusz wspomniałeś, że masz mało okazji do wykazania się, bo mało strzałów w Twoją stronę. To dla Ciebie problem, że tych strzałów jest mało czy jednak na plus, że obrona tak dobrze gra?

Cieszy mnie to, że poprawiliśmy grę w defensywie, dla nas to ważne, że nie tracimy bramek. To, że jest mało sytuacji to duży plus, bo wtedy mamy większą szansę na grę z czystym kontem. W każdym meczu jest to nasz cel.

Z trybun wydaje się, że Prażnovski dał dużo zespołowi w obronie. Pewniej się gra z nim w defensywie?

Oliver to solidny zawodnik, z Kamińskim dobrze współpracują, nic tylko się z tego cieszyć, mam nadzieję, że tak to będzie dalej wyglądać.

Tobie również kończy się kontrakt w Zabrzu. Coś więcej na temat przyszłości możesz powiedzieć?

Na razie skupiam się na grze. Umowa z GKSem wiąże mnie do czerwca i nie wybiegajmy w przyszłość.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga