Łukasz Budziłek po raz trzeci na wiosnę zagrał na zero z tyłu. GKS Katowice wygrał 1:0 z Bogdanką Łęczna.
Co straciliśmy w Krakowie, odzyskaliśmy na Bukowej?
Mecz był na pewno ciężki, ale nie wiem czy to dobre stwierdzenie, że tam straciliśmy, a tutaj odzyskaliśmy. W każdym meczu podchodzimy do tego, aby zdobyć trzy punkty i do tego spotkania podchodziliśmy tak samo. Nie da się w moim odczuciu odrobić punktów z Cracovią. Konsekwentnie realizujemy swój plan, aby w każdym meczu zdobywać trzy punkty i dzisiaj go wykonaliśmy.
Ty jesteś bramkarzem, ale w końcówce przez chwilę graliśmy w ogóle bez napastnika, czy czułeś że Łęczna może strzelić bramkę?
W końcówce bardzo się cofnęliśmy, cały czas do chłopaków krzyczałem żebyśmy wyszli wyżej, ale może przez świetną atmosferę, którą stworzyli kibice, nie słyszeli mnie za bardzo. Było gorąco, ale na szczęście udało się dowieźć zwycięstwo do końca i zadowoleni jedziemy na święta.
Sytuacja, po której „wyplułeś” piłkę… Twój błąd?
Ta piłka miała dziwną trajektorię lotu, zdecydowanie mój błąd – nie boję się tego powiedzieć, bo muszę taką piłkę złapać albo odbić ją do boku, mieć spokój, a wyplułem ją przed siebie – szczęście mi jednak dopisało i napastnik skiksował przy tej sytuacji.
Czy jesteś tego zdania, że dobry bramkarz powinien mieć szczęście?
Nie chcę tego mówić… Jeśli dopisuje to fajnie, jeśli nie, to trzeba znaleźć jakiś sposób, żeby też dopisywało.
Czy mieliście jakąś podwójną motywację – trener obchodził dzisiaj czterdzieste urodziny – żeby jemu to zwycięstwo zadedykować?
Ktoś mi powiedział, że trener sobie wyżyczył trzy punkty na urodziny, to dzisiaj koncert życzeń – trzy punkty dla trenera.
Najnowsze komentarze