Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Charakterne chłopaki z GKS-u Katowice czyli multisekcyjny przegląd mediów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Piłkarze w ramach 4 kolejki II lidze wygrali na wyjeździe z Górnikiem Polkowice 2:0 (2:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie tutaj. Drużyna żeńska ze względu na mecze reprezentacji miała przerwę: następny mecz rozegra w niedzielę 27 września z KKP Bydgoszcz, u siebie.

Siatkarze rozegrali wczoraj drugie spotkanie nowego sezonu wygrywając u siebie, ze Stalą Nysa 3:2. Kolejny mecz zagrają w piątek u siebie, z Asseco Resovią Rzeszów. Hokeiści rozegrali dwa ligowe spotkania (numer 3 i 4): w pierwszym z nich pokonali Stoczniowiec 4:2, w drugim przegrali z GKS-em Tychy 2:5. Oba spotkania odbyły się na wyjeździe.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Uwierzę w nowy stadion, gdy na niego wejdę

Rozmowa z Piotrem Koszeckim, prezesem „SK 1964”, stowarzyszenia kibiców GKS-u Katowice.

Dzięki zaangażowaniu stowarzyszenia kibiców, sezon przy Bukowej zaczął się od uroczystego powrotu do klubu sztandaru i figury Świętej Barbary. Jak ważne dla kibica są takie symbole?

Piotr KOSZECKI: – Może niekoniecznie dla tych najmłodszych sympatyków, ale dla każdego, kto od lat chodzi na mecze – czy to GieKSy, czy innych klubów w Polsce – to są rzeczy bardzo ważne. Wokół takich symboli buduje się cała klubowa społeczność, tożsamość. Niezależnie od tego, w jakiej jesteśmy lidze, jaka jest forma piłkarzy, to o takie rzeczy należy dbać. Figura Św. Barbary była w klubie przez wiele lat. Gdy w 2005 roku GKS się rozpadał, nie było wiadomo, co będzie się działo na Bukowej, kto przejmie klub.

W celu ocalenia, figura została wywieziona i schowana w bezpieczne miejsce. To stało się jeszcze przed ostatnim spotkaniem w ekstraklasie (1:0 z Górnikiem Zabrze – przyp. red.). Teraz powróciła. Może to zabrzmi metafizycznie, ale jeśli jest choćby pół procenta prawdy w tym, że nasze niepowodzenia były związane z jej brakiem, to dobrze, że teraz wraca na Bukową. Wraz ze sztandarem docelowo znajdzie swoje miejsce w klubowym muzeum, które przez pandemię nie jest otwarte. Prócz figury i sztandaru, są jeszcze inne eksponaty. W zanadrzu mamy kilka niespodzianek. Niedługo stowarzyszenie kibiców powinno ogłosić przekazanie czegoś do klubu, ale jeszcze trochę czasu musi upłynąć, nim wszystko zostanie załatwione.

[…] Niedawno zaczął się drugi rok kadencji prezesa Marka Szczerbowskiego. Czego jako kibic GieKSy pan oczekuje?

Piotr KOSZECKI: – Oddzielam wyniki sportowe od zarządu spółki. Uważam, że to nie jest dobry miernik, by oceniać prezesów rezultatami drużyn. Życzyłbym sobie, by prezes przychylniejszym okiem spoglądał na wszelkie inicjatywy marketingowe, PR-owe; by nie próbował tego kompletnie ścinać do zera. Wycięcie wszystkiego i zaoszczędzenie niewielkiej kwoty nie zawsze jest dobrą metodą. Nie chciałbym, by z GKS-u zrobił się taki klub, jakich wiele jest w ligach, w których ostatnio gramy; gdzie administracja bywa ograniczona do kilku osób, trudno dowiedzieć się o meczu, nie ma plakatów… Dobrze byłoby, aby GKS był klubem, o którym można dużo przeczytać, obejrzeć wiele materiałów wideo. Takim, którym się żyje. Niestety, według mnie nie wszystkie działania podjęte w ostatnim roku przez prezesa do tego zmierzały.

[…] Do przodu – choć na razie ciągle w wymiarze gabinetowych procedur – posuwa się budowa nowego stadionu. Śledzi pan ten temat ze spokojem?

Piotr KOSZECKI: – Moje spojrzenie nie odbiega chyba od spojrzenia większości kibiców GieKSy. Uwierzę nie wtedy, gdy zaczną się pierwsze realne prace, gdy zostanie wbita ta umowna pierwsza łopata, a chyba dopiero wtedy, gdy na ten stadion wejdę. Już tyle razy się przeróżne terminy przesuwały… Trzeba przyznać, że z miasta płyną dobre wiadomości. Rzeczywiście wygląda na to, że wiosną przyszłego roku budowa może wystartować. Chciałbym tego doczekać, ale w głowie kibica pojawiają się różne czarne wizje. A co, gdy wybuchnie kolejna pandemia i wszystko zostanie wstrzymane? Tyle już czekamy na stadion, że jestem gotowy poczekać jeszcze kilka lat. Powiem, że jestem spokojny i wszystko poszło w dobrym kierunku, gdy stanę na nowej trybunie…

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Charakterne chłopaki z GKS-u Katowice

[…] Goście prowadzili już 2:0, ale charakterne chłopaki z „GieKSy” zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zmiany jakie wprowadził trener Grzegorz Słaby były strzałem w „10”. To niezwykle cenne zwycięstwo, choć to dopiero początek sezonu.

Siatkarze GKS-u Katowice doskonale zdawali sobie sprawę, że ten mecz będzie jeszcze trudniejszy niż wyjazdowy w Suwałkach. Stal Nysa, beniaminek PlusLigi, na inaugurację przegrała z kretesem z ZAKSĄ i chciała się zrehabilitować. I set tylko potwierdził wcześniej przypuszczenia i od początku rozgorzała twarda walka z niewielką przewagą gospodarzy. Kiedy pomylił się w ataku Kamil Kwasowski goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 15:14 i, jak się później okazało, nie oddali go do samego końca. Na finiszu tej partii złe moce ogarnęły rozgrywającego GKS-u Jana Firleja. Najpierw zaliczył szkolny błąd podwójnego odbicia piłki, a chwilę potem zaserwował w siatkę.

Po tej wygranej partii goście jeszcze bardziej wzmocnili się psychicznie i uwierzyli, że są w stanie powalczyć nawet o całą pulę. Marcin Komenda, znający doskonale szopienicką halę, nie tylko dobrze rozgrywał, ale również udanie serwował. Miał nieco ułatwione zadanie, bo serwisy katowiczan nie robiły żadnej krzywdy rywalom. Przyjezdni od początku objęli prowadzenie i konsekwentnie zmierzali do celu. Końcowe akcje gospodarzy byli nieporadne i w rezultacie wyraźnie przegrali.

Gospodarze znaleźli się w arcytrudnej sytuacji i tylko nadzwyczajna mobilizacja oraz gra mogła zatrzymać ich w tym spotkaniu. I rzeczywiście gdy zapaliło się czerwone światełko wówczas podopieczni zaczęli grać z pasją, odpowiednią mocą i, co najważniejsze, skutecznie. Prowadzili 13:6, ale to jeszcze nic nie oznaczało. Goście wcale nie zamierzali stosować taryfy ulgowej i w rezultacie systematycznie niwelowali przewagę. Przewaga zmalała zaledwie do3. „oczka” (21:18) i zrobiło się gorąco. Kiedy Szymański zdobył punkt, a chwilę później Filip zaserwował w siatkę zdało się słyszeć oddech ulgi. Wygraną zakończył niezwykle efektowny atak Kwasowskiego. To jednak zaledwie drobna część roboty została wykonana, a przed gospodarzami kolejna i na dodatek trudniejsza.

Lwią część wziął na siebie Kwasowski, bo odważnym atakiem zdobył punkt i GKS wyszedł na prowadzenie 11:10. I ze stoicki spokojem udał się w pole serwisowe. A tutaj zdobył popisał 3. asami serwisowymi i przy jego głównym współudziale gospodarze dopisali 4. pkt. GKS prowadził 17:10, ale set jeszcze miał wiele emocjonujących momentów. Zakończył go Kwasowski i tym samym doprowadził do tie-breaka. W poprzednim, niedokończonym rozegrali 12. takich potyczek.

W 5. odsłonie walka rozgorzała znów na dobre, ale było sporo niedokładności z jednej i drugiej strony. Przy remisie 12:12 gospodarze przeprowadzili dwie akcje, a punkty zdobyli Jarosz i Kwasowski. W ostatniej akcji pomylił Filip i drugie zwycięstwo GKS-u stało się faktem!

GKS Katowice – Stal Nysa 3:2 (23:25, 20:25, 25:21, 25:18, 15:12)

 

polsatsport.pl – PlusLiga: Tradycji stało się zadość. Wygrana GKS Katowice po tie-breaku

Są siatkarze z Katowic – jest tie-break. Ekipa Grzegorza Słabego źle rozpoczęła spotkanie na swoim boisku, tracąc dwa sety. Powrót do bardzo dobrej dyspozycji w drugiej części meczu pomógł katowiczanom triumfować ostatecznie nad Stalą Nysa (3:2), która przegrała drugie spotkanie z rzędu.

[…] Początek meczu był… przeciętny po obu stronach boiska. Zarówno katowiczanie, jak i goście z Nysy zanotowali na swoim koncie kilka skutecznych akcji, ale z drugiej strony popełniali też błędy w zagrywce i ataku.

[…] Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie do pierwszej: obie drużyny punkty zdobyte po udanych akcjach traciły w wyniku błędów, głównie tymi przy zagrywce. Wydawało się, że z upływem czasu gra wyglądać będzie coraz lepiej, bo zepsute serwisy przekształciły się w asy, ale to nie trwało długo. W końcówce uczestnicy poniedziałkowego spotkania znowu popełniali mnóstwo błędów serwisowych. Ostatnie akcje należały do Stali, która po trzech udanych atakach wygrała drugiego seta z rzędu.

Poirytowani gospodarze mocno poprawili grę w kolejnej odsłonie i już na samym początku wypracowali pięciopunktową przewagę (7:2). Fantastyczną dyspozycję zaprezentowali też w obronie i zagrywce, z kolei gra siatkarzy z Nysy jakby osłabła. Dalsza część trzeciego seta przebiegała pod dyktando ekipy Grzegorza Słabego (13:6, 17:11), ale w samej końcówce goście wrócili do walki, w czym pomógł im udany atak Bartosza Bućki z szóstej strefy i as serwisowy Bartmana.

[…] W czwartym secie nysianie znowu zaprezentowali bardzo dobrą dyspozycję, a Bartman i Michał Filip popisywali się seriami skutecznych ataków. Po drugiej stronie boiska wtórowali im Kwasowski i Jakub Jarosz. W środkowej części tej partii do głosu doszli gospodarze, którzy odskoczyli rywalom na siedem, a później nawet osiem punktów (17:10, 19:11) i pewnie kontrolowali grę. Tradycji stało się zadość i o wyniku zadecydował tie-break.

 

siatka.org – PL: PIĘCIOSETOWCY POWRÓCILI – GKS W TIE-BREAKU POKONUJE STAL

GKS dobrze rozpoczął sezon w Suwałkach. Dla Stali mecz z katowiczanami tak naprawdę był pierwszym poważnym sprawdzianem, bo trudno było oczekiwać, że nysanie nawiążą równorzędną walkę z ZAKSĄ. Po pierwszych dwóch setach wydawało się, że beniaminek może wywieźć komplet punktów ze Śląska. Katowiczanie jednak wrócili do gry i doprowadzili do tie-breaka.

W decydującej partii więcej zimnej krwi zachowali siatkarze GKS-u i zainkasowali dwa punkty. Nysanie wracają do domu pokonani. Zdobyli co prawda pierwszy punkt po powrocie do PlusLigi, ale pozostanie im niedosyt, bo mogli wywieźć z Katowic więcej.

[…] MVP: Jakub Jarosz

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Dwie kary meczu w Gdańsku. Zwycięstwo GieKSy

Hokeiści GKH Stoczniowca Gdańsk przegrali z GKS Katowice 2:4 a dwie bramki dla gości zdobył Patryk Krężołek. Gospodarze długo stawiali opór drużynie z Katowic, jednak sędzia nałożył na nich aż 68 minut karnych a goście skrzętnie wykorzystali trzykrotnie okres gry w przewadze.

GKH Stoczniowiec – GKS Katowice 2:4 (1:0, 0:3, 1:1)

 

Tyszanie zwyciężyli w derbach

GKS Tychy pokonał GKS Katowice 5:2 przed własną publicznością. Kluczowa dla losów spotkania była druga tercja, w której tyszanie wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Premierowym golem w barwach GKS-u Tychy popisał się Patryk Wronka.

[…] Pierwsza tercja wyglądała mizernie z obu stron. Dużo nerwów, mało strzałów i bardzo ostrożna gra – tak można w kilku słowach podsumować pierwszą odsłonę tego derbowego pojedynku. W 17. minucie gry tyszanie mieli doskonałą okazję ku temu, by otworzyć wynik spotkania. Przez 84 sekundy grali w podwójnej przewadze, jednak  rozgrywali ją fatalnie i przez ten okres nie oddali żadnego strzału.

Obraz gry zmienił się diametralnie podczas drugiej tercji. Gospodarze zaczęli grać odważniej i częściej stwarzali zagrożenie pod bramką Juraja Šimbocha. Swoją optyczną przewagę potwierdzili bramką podczas gry w przewadze. Michael Cichy dostrzegł Jarosława Rzeszutkę przed bramką i obsłużył go znakomitym podaniem, „Rzeszutowi” wystarczyło tylko dołożyć łopatkę, by zdobyć gola. Cztery minuty później Patryk Wronka wjechał pod bramkę gości i krążek trafił ponownie do Rzeszutki, który zbił gumę w powietrzu i podwyższył wynik spotkania. Podopieczni Krzysztofa Majkowskiego poszli za ciosem i Filip Komorski wykorzystał niefrasobliwość bramkarza gości, pokonując go strzałem „od zakrystii” w 31. minucie.

W trzecią tercję trójkolorowi weszli znakomicie. Patryk Wronka wykorzystał fatalne ustawienie bramkarza gości i pokonał go strzałem po długim słupku. Było to premierowe trafienie w wykonaniu 25-latka w tyskich barwach. Po tym golu Piotrowi Sarnikowi skończyła się cierpliwość i w miejsce Słowaka wprowadził do gry Macieja Miarkę. To był udany zabieg, gdyż młodszy bramkarz pokazał się z dobrej strony w kilku sytuacjach.

Katowiczanie jednak się nie poddawali i to się opłaciło. W 54. minucie gry Dariusz Wanat strzelił bramkę, tym samym wykorzystując okres gry w przewadze. Chwilę później trener gości poprosił o czas i ściągnął bramkarza do boksu. Ta decyzja przyniosła skutek odwrotny do oczekiwanego i to tyszanie zdobyli piątą bramkę. Szymon Marzec wyszedł sam na sam i faulowany oddał strzał. Gol został uznany mimo, iż krążek nie znalazł miejsca w siatce, co jednak jest w pełni zgodne z przepisami. W 58. minucie gry Mateusz Michalski zdobył drugiego dla swojej drużyny, a zarazem ostatniego w meczu.

[…] GKS Tychy – GKS Katowice 5:2 (0:0 3:0, 2:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Fajna synergia między drużyną i kibicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Lech Poznań wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Nils Frederiksen. Poniżej spisane główne wypowiedzi trenerów, na dole newsa natomiast cała konferencja prasował w wersji audio.

Nils Frederiksen (trener Lecha Poznań):
Jeśli jesteś w końcówce sezonu i walczysz o mistrzostwo, jest mała różnica między dwoma zespołami, takie mecze z reguły obfitują w takie nerwowe starcia i akcje. Jest dużo nerwów i napięcia na boisku i tak też było dzisiaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie jest ważne, jak zagraliśmy, najważniejszy jest rezultat i miejsce w tabeli. Wiadomo, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale mamy pole position do ataku i musimy wygrać ostatni mecz. Drużyna była regularnie krytykowana za brak umiejętności wyciągnięcia wyniku, no to dzisiaj było odwrotne i to jest tym bardziej godne podkreślenia, bo to był mecz nie tylko najważniejszy, ale i najtrudniejszy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu i sposoby gry. Postawiliśmy wysoko poprzeczkę rywalowi. W wielu spotkaniach z zespołami ze ścisłej czołówki graliśmy jak równy z równym, dzisiaj też tak było. To był bardzo dobry i równy mecz w naszym wykonaniu. To jest początek takiego podsumowania, bo dzisiaj kończymy sezon w Katowicach. Przyjdzie czas na podsumowania całościowe, po meczu w Gdańsku, by podsumować to wszystko. To był piękny rejs, ta historia. Dziś nieśliśmy trybuny, a one nas też niosły, to była fajna synergia, dziękujemy naszym fanom za to, że to w Katowicach to tak działa i będzie wyznacznikiem nowego trendu i sezonu, który już niedługo się rozpocznie. Teraz chcemy pojechać po zwycięstwo w Gdańsku.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga