Dołącz do nas

Piłka nożna

Co jest grane?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wszyscy oczekiwaliśmy walki i jeszcze raz walki, o trzech punktach to już nie ma nawet co wspominać. W pierwszej połowie nie było nic, druga była już lepsza, ale trzech punktów nam nie dała. Kibice są wnerwieni skołowani i dają temu wyraz w swoich wypowiedziach na forum.

SylweK

Miała być autostrada do ekstraklasy, a już jest droga gruntowa…

„łatwiejsi rywale”, na razie bilans z tymi łatwiejszymi mamy 0-1-1

Homer

Nie umiem sobie wytłumaczyć tego co gramy od dwóch meczy.

Przypominają się najgorsze mecze z jesieni, gdzie nie potrafimy wymienić trzech celnych podań, a nasz pomysł na atak to jest laga do przodu i atakowanie jednym, wysuniętym zawodnikiem.

Defensywa, która do tej pory grała bezbłędnie nagle pozwala słabej Bytovii na stworzenie sobie trzech stuprocentowych okazji po juniorskich błędach. Gdyby nie Wierzbicki to stracilibyśmy dwa gole dzisiaj.

Bardzo słaby mecz Prokicia, Słomki i Cerimagicia. Prokic jakby mu ktoś klapki na oczy założył w momencie jak ma piłkę; holuje tak długo aż straci.  Praktycznie niewidoczny Błąd,a le on przeważnie tak gra, ale miał w meczu jakiś błysk, dziś żadnego

Nasz atak to kupa śmiechu, ani Kędziora, ani Goncerz (!) nie stwarzają żadnego zagrożenia w meczach.

Paszulewicz na konferencji chwali II połowę; z tym się nie zgodzą bo w miarę dobrze zagrali ostatnio 15 minut. Po przerwie mieliśmy kupę szczęścia, że nam goście tej bramki nie strzelili

PRT

Smutne to, znowu dużo ludzi, ładna pogoda i brak zwycięstwa, już kij w sumie z tymi 3 pkt, ale gra to tragedia, końcówka coś ciekawa była, tak to porażka… A moglo fajnie zamknąć te ładną niedzielę…

Mandrysz na plus, dużo biegał, widać, ze chciał… Grzesiu dramat, prokic 1 połowa nie wiem co robił…

Brawa dla Wierzby!!

Axel

Taki dramat to był ostatni raz chyba za Mandrysza. Kompletny brak pomysłu, brak pressingu, zaangażowania, holowanie piłki, mnóstwo niedokładności. Nie było też strzałów, środek w ogóle pomijany przy konstruowaniu akcji ofensywnej, w obronie też słabo wyglądał nasz defensywny, na siłę ciągnięcie gry do skrzydła.
Tyle lat w tej jebanej lidze, jest szansa na awans, tym bardziej że narobili apetytu wcześniejszymi spotkaniami, a tu naraz zapominają jak się gra. Człowieka może chuj strzelić. Absolutnie nie należały się po meczu oklaski i czy wygrywasz. Nie mam pojęcia co jest grane i jak przemówić do tych grajków. Stąd potem biorą się te wszystkie dziwne domysły, że miasto nie chce awansu albo że prokic już gra przeciwko nam. Wystarczyłoby wygrać dzisiaj i robić swoje. Straszna kaszana, nie dało się na to patrzeć. Ile my stworzyliśmy okazji? Dwie na całe spotkanie – główka i dwa słupki (abstrakcja jak prokic na linii tego nie dobił) oraz druga główka gdzie obronną ręką wyszedł bramkarz bytovii. Za bardzo to zaczyna przypominać poprzedni sezon – też w pewnym momencie zapomnieli jak się gra. Oby teraz było inaczej.

Wierzba zagrał okej, wybronił jedną okazję sam na sam i główkę gości w drugiej połowie.
Franczak czasami nie wiedział xo się dzieje, lepiej w ofensywie niż gdy ma bronić.
Kamiński i Klemenz w miarę poprawnie.
Słaby dużo biegał ale nie wiele z tego było.
Słomka zagrał słabiutko, otwarta przestrzeń a ten się cofa (kilka razy).
Błąd przez większość meczu niewidoczny, jego centrostrzał skończył na poprzeczce.
Poczobut powoli równa poziomem do reszty, już tak nie doskakuje jak poprzednio.
Cerimagic w ogóle nie czuł piłki, problemy z przyjęciem, nic z niego nie było.
Prokic – gubiła mu się piłka, pare razy próbował coś tam pociągnąć, ale bez wiary w sukces.
Kędziora niby się pokazywał, ale wtedy brakowało go w polu karnym.
Mandrysz próbował coś tam rozruszać, ale średnio mu to wyszło. Podobnie goncerz.
Tajemnica volasa wciąż pozostaje nierozwiązana. Kurde, skoro gościu nie ma siły na cały mecz to można go wpuścić na końcówkę chociaż, bo na pewno nie jest gorszy piłkarsko od reszty napastników. Tam i tak nie było wtedy taktyki.

Zajczak

Ciężko mi to przez klawiaturę przechodzi, ale dzisiaj widziałem symptomy poprzednich sezonów. Obym się mylił, bo cały czas wierzę…

Jedynie kogo mógłbym dzisiaj wyróżnić to Poczobuta, Wierzbickiego i 12 zawodnika z Blaszoka.

Fjodor1964

Niech za wszystko wystarczy komentarz mojej kobity – „przecież oni grają jakoś tak bez życia, jakby im się nie chciało i byli na tym boisku za karę…”

Shellu

Ja powiem tylko, że po tym meczu mam poważne obawy, czy ta drużyna chce i potrafi.

Mamy powtórkę sprzed roku, kiedy wystarczy minimum z minimum, by awansować.

Ale w dwóch meczach nie mamy żadnego minimum, tylko tragiczną grę i tragiczną postawę kluczowych zawodników.

Dla mnie sprawa jest jasna, jeśli nie wygrają w Olsztynie i zagrają znów taką żenadę, to będziemy mieli powtórkę.

irishman

Była walka (przynajmniej w drugiej połowie) zabrakło umiejętności i pomysłu (trenera). My nie potrafimy grać inaczej jak tylko z kontry, co przy fatalnej dyspozycji Andrei (na którego trener mimo wszystko ciągle stawia, bo pewnie nie potrafi bez niego ułożyć drużyny) oraz słabszej Błąda wygląda równie fatalnie.

Obraz gry trochę się poprawił, gdy po wejściu ambitnego Mandrysza zaczęliśmy nareszcie grać nie tylko przez Prokicia ale nareszcie także atakować prawą stroną, gdzie rozegrał się także Frańczak.

Reasumując spotkały się drużyny, absolutnie równorzędne! Wynik mógł co prawda przechylić się w jedną albo drugą stronę ale skończyło się sprawiedliwym remisem.

Trzeba sobie niestety zdać sprawę z tego, że tak grając, my niestety ten awans w końcu przegramy, bo „jakościowo” na pewno obecnie nie jesteśmy na drugim miejscu, jak to mówi trener. Na którym jesteśmy, to okaże się po rozegraniu wszystkich meczów. Pytanie na rzecz kogo (poza Miedzią, bo ta jest chyba poza konkurencja)?

Zresztą obojętnie ktokolwiek zajmie miejsce Sandecji (nawet jak jakimś ogromnym cudem my) sprzed roku, to czekają go straszne chwile w Ex! Chyba, że dokona rewolucji w składzie!

Malutkim promykiem nadziei jest rosnąca forma Goncerza (dla mnie MEGAZASKOCZEINIE!) oraz fajne wejście Mandrysza. Ale to mimo wszystko chyba za mało, aby się bić o awans. Tak samo jak jedna taktyka, która ma być dobra na wszystkich…

kosa

Bardzo słaby mecz GieKSy. Łudziłem się w trakcie spotkania, że może jednak coś wpadnie i dość szybko zapomnimy o stylu, bo przecież najważniejsze są punkty, ale… No właśnie. Nie ma zwycięstwa i to nie jest grzechem, gdyby było widać styl, pomysł, czy coś. Niestety nic takiego nie było, a grać zaczęliśmy pod sam koniec spotkania w osiemdziesiątej-którejś minucie. Samo to, że bliżej wygranej była Bytovia wiele pokazuje. Na szczęście kolejny dobry mecz rozegrał Wierzba, o którego tak się wszyscy tutaj bali.

Spotkanie miało kilka faz: najpierw nudna pierwsza połowa, gdy my nie wiedzieliśmy jak zaatakować, a Bytovii nie sądziła, że może powalczyć o pełną pulę; potem początek drugiej połowy, gdy Bytovia uwierzyła i zrobiła kilka dobrych akcji; aż wreszcie sama końcówka, gdzie my przycisnęliśmy, ale jedynie dzięki stałym fragmentom gry (choć i w tej fazie swoją super sytuację mieli goście). Myślę, że Bytovia może być wkurwiona, bo jakby szybciej zaatakowała, to pewnie by wygrała.

Nie rozumiem naprawdę wielu decyzji trenera Paszulewicza. Dlaczego zagrał Cerimagić po tak długiej przerwie, skoro już w Niepołomicach był próbowany Fosa i naturalnym wydawało się, że to on dostanie szansę od pierwszej minuty, a Cerimagić będzie na wypadek słabej gry Fosy. Cerimagić został rzucony na głęboką wodę – niczym Goncerz na derby z Ruchem.

Następnie napastnicy: tym razem zagrał Kędziora, co po słabych meczach Goncerza wydawało się naturalne, ale na ławce powinien usiąść Volas i wejść po przerwie. Kurczę, jakby jeszcze ten Volas w ogóle nie grał u nas, ale decyzje z nim są nielogiczne: siedział na trybunach, potem ławce, wszedł na kilka minut i… wyleciał z osiemnastki. Kilkukrotny mistrz kraju, zdobywca korony króla strzelców, w tym sezonie w ekstraklasie holenderskiej pykał, a my go mamy jako trzeciego (lub czwartego licząc Prokicia) i zapchaj dziurę w pierwszej lidze polskiej? Bez jaj. Goncerz został zweryfikowany negatywnie, a swoje szanse dostał, więc teraz był czas na Volasa. A skończy się tak, że pewnie wpuści go za dwie-trzy kolejki na jeden-dwa mecze i się z nim nie przedłuży kontraktu. Psujemy synkowi karierę, a potem pójdzie do jakiegoś Mariboru, pogra w pucharach, w lidze zrobi króla strzelców i będzie zdziwienie. Przecież on do nas nie przychodził na trybuny, ale do odbudowania się. Choć oczywiście po meczu z Bytovią to Goncerz powinien dostać szansę w Olsztynie, a Volas na ławce (bo nie wierzę, że wpuści Volasa od pierwszych minut). Kędziora dziś słabo i niech siądzie na trybunach.

Rotowania młodzieżowcami to już chyba nikt nie rozumie – ktoś gra dobrze to potem ławka, ktoś nie gra to pierwszy skład, ktoś daje dobrą zmianę to trybuny itd.

Mamy idealny terminarz, bo na 6 spotkań mamy 4 spotkania z czterema ostatnimi drużynami, które mega odstają od reszty stawki. Jasne, zaraz będzie pisanie, że nie umiemy grać ze słabymi drużynami, ale to zwykłe pierdolenie. Taka Odra jest najsłabsza na wiosnę, a wygraliśmy z nią 2:1 na wyjeździe. To wszystko siedzi w ich/naszych głowach te nieuzasadnione obawy przed dołem. Te cztery mecze trzeba wygrać i dopisać 12 punktów, a potem coś urwać z Bielskiem i Tychami. I będzie dobrze. Ale zmieńmy te podejście, bo pewnie zaraz piłkarze będą powtarzać, że nie umieją grać z dołem. Sezon temu umieli, bo Brzęczek wygrywał z dołem, jak leci.

Przez to, że od dwóch kolejek bronimy wicelidera zdobywając jeden punkt (słabość ligi!), mamy powtórkę sezonu poprzedniego. Zobaczcie sobie na tabelę po 28. kolejce wtedy. Trzeba bić na alarm i coś zmienić. Na razie dalej jesteśmy w grze, bo rywale są równie chujowi. Ale już gdzieś tam w oddali czeka Zagłębie z dobrą formą (oby do Głogowa) i nawet te Tychy, które grają na wiosnę świetnie i mają tyle punktów, ile Górnik rok temu.

Dodam jeszcze, że po 28. kolejkach mamy 47 punktów, czyli dokładnie tyle, ile sezon temu. A był już przecież moment, że drużyna Paszulewicza wyprzedziła team Brzęczka. Teraz się zrównali, a rok temu w 29. kolejce rozbiliśmy Tychy. Musimy więc wygrać w Olsztynie, by na pięć kolejek przed końcem sezonu mieć taką samą sytuację jak rok temu. A sami wiemy, jak rok temu się wszystko skończyło.

I mega mi żal tej frekwencji na Trybunie Głównej, bo od niepamiętnych czasów, to ona ciągnie nas w ostatnich spotkaniach i super robotę wykonuje klub, że ci ludzie tam przychodzą. A teraz może to pójść na marne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga