Dołącz do nas

Piłka nożna

Co jest grane?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wszyscy oczekiwaliśmy walki i jeszcze raz walki, o trzech punktach to już nie ma nawet co wspominać. W pierwszej połowie nie było nic, druga była już lepsza, ale trzech punktów nam nie dała. Kibice są wnerwieni skołowani i dają temu wyraz w swoich wypowiedziach na forum.

SylweK

Miała być autostrada do ekstraklasy, a już jest droga gruntowa…

„łatwiejsi rywale”, na razie bilans z tymi łatwiejszymi mamy 0-1-1

Homer

Nie umiem sobie wytłumaczyć tego co gramy od dwóch meczy.

Przypominają się najgorsze mecze z jesieni, gdzie nie potrafimy wymienić trzech celnych podań, a nasz pomysł na atak to jest laga do przodu i atakowanie jednym, wysuniętym zawodnikiem.

Defensywa, która do tej pory grała bezbłędnie nagle pozwala słabej Bytovii na stworzenie sobie trzech stuprocentowych okazji po juniorskich błędach. Gdyby nie Wierzbicki to stracilibyśmy dwa gole dzisiaj.

Bardzo słaby mecz Prokicia, Słomki i Cerimagicia. Prokic jakby mu ktoś klapki na oczy założył w momencie jak ma piłkę; holuje tak długo aż straci.  Praktycznie niewidoczny Błąd,a le on przeważnie tak gra, ale miał w meczu jakiś błysk, dziś żadnego

Nasz atak to kupa śmiechu, ani Kędziora, ani Goncerz (!) nie stwarzają żadnego zagrożenia w meczach.

Paszulewicz na konferencji chwali II połowę; z tym się nie zgodzą bo w miarę dobrze zagrali ostatnio 15 minut. Po przerwie mieliśmy kupę szczęścia, że nam goście tej bramki nie strzelili

PRT

Smutne to, znowu dużo ludzi, ładna pogoda i brak zwycięstwa, już kij w sumie z tymi 3 pkt, ale gra to tragedia, końcówka coś ciekawa była, tak to porażka… A moglo fajnie zamknąć te ładną niedzielę…

Mandrysz na plus, dużo biegał, widać, ze chciał… Grzesiu dramat, prokic 1 połowa nie wiem co robił…

Brawa dla Wierzby!!

Axel

Taki dramat to był ostatni raz chyba za Mandrysza. Kompletny brak pomysłu, brak pressingu, zaangażowania, holowanie piłki, mnóstwo niedokładności. Nie było też strzałów, środek w ogóle pomijany przy konstruowaniu akcji ofensywnej, w obronie też słabo wyglądał nasz defensywny, na siłę ciągnięcie gry do skrzydła.
Tyle lat w tej jebanej lidze, jest szansa na awans, tym bardziej że narobili apetytu wcześniejszymi spotkaniami, a tu naraz zapominają jak się gra. Człowieka może chuj strzelić. Absolutnie nie należały się po meczu oklaski i czy wygrywasz. Nie mam pojęcia co jest grane i jak przemówić do tych grajków. Stąd potem biorą się te wszystkie dziwne domysły, że miasto nie chce awansu albo że prokic już gra przeciwko nam. Wystarczyłoby wygrać dzisiaj i robić swoje. Straszna kaszana, nie dało się na to patrzeć. Ile my stworzyliśmy okazji? Dwie na całe spotkanie – główka i dwa słupki (abstrakcja jak prokic na linii tego nie dobił) oraz druga główka gdzie obronną ręką wyszedł bramkarz bytovii. Za bardzo to zaczyna przypominać poprzedni sezon – też w pewnym momencie zapomnieli jak się gra. Oby teraz było inaczej.

Wierzba zagrał okej, wybronił jedną okazję sam na sam i główkę gości w drugiej połowie.
Franczak czasami nie wiedział xo się dzieje, lepiej w ofensywie niż gdy ma bronić.
Kamiński i Klemenz w miarę poprawnie.
Słaby dużo biegał ale nie wiele z tego było.
Słomka zagrał słabiutko, otwarta przestrzeń a ten się cofa (kilka razy).
Błąd przez większość meczu niewidoczny, jego centrostrzał skończył na poprzeczce.
Poczobut powoli równa poziomem do reszty, już tak nie doskakuje jak poprzednio.
Cerimagic w ogóle nie czuł piłki, problemy z przyjęciem, nic z niego nie było.
Prokic – gubiła mu się piłka, pare razy próbował coś tam pociągnąć, ale bez wiary w sukces.
Kędziora niby się pokazywał, ale wtedy brakowało go w polu karnym.
Mandrysz próbował coś tam rozruszać, ale średnio mu to wyszło. Podobnie goncerz.
Tajemnica volasa wciąż pozostaje nierozwiązana. Kurde, skoro gościu nie ma siły na cały mecz to można go wpuścić na końcówkę chociaż, bo na pewno nie jest gorszy piłkarsko od reszty napastników. Tam i tak nie było wtedy taktyki.

Zajczak

Ciężko mi to przez klawiaturę przechodzi, ale dzisiaj widziałem symptomy poprzednich sezonów. Obym się mylił, bo cały czas wierzę…

Jedynie kogo mógłbym dzisiaj wyróżnić to Poczobuta, Wierzbickiego i 12 zawodnika z Blaszoka.

Fjodor1964

Niech za wszystko wystarczy komentarz mojej kobity – „przecież oni grają jakoś tak bez życia, jakby im się nie chciało i byli na tym boisku za karę…”

Shellu

Ja powiem tylko, że po tym meczu mam poważne obawy, czy ta drużyna chce i potrafi.

Mamy powtórkę sprzed roku, kiedy wystarczy minimum z minimum, by awansować.

Ale w dwóch meczach nie mamy żadnego minimum, tylko tragiczną grę i tragiczną postawę kluczowych zawodników.

Dla mnie sprawa jest jasna, jeśli nie wygrają w Olsztynie i zagrają znów taką żenadę, to będziemy mieli powtórkę.

irishman

Była walka (przynajmniej w drugiej połowie) zabrakło umiejętności i pomysłu (trenera). My nie potrafimy grać inaczej jak tylko z kontry, co przy fatalnej dyspozycji Andrei (na którego trener mimo wszystko ciągle stawia, bo pewnie nie potrafi bez niego ułożyć drużyny) oraz słabszej Błąda wygląda równie fatalnie.

Obraz gry trochę się poprawił, gdy po wejściu ambitnego Mandrysza zaczęliśmy nareszcie grać nie tylko przez Prokicia ale nareszcie także atakować prawą stroną, gdzie rozegrał się także Frańczak.

Reasumując spotkały się drużyny, absolutnie równorzędne! Wynik mógł co prawda przechylić się w jedną albo drugą stronę ale skończyło się sprawiedliwym remisem.

Trzeba sobie niestety zdać sprawę z tego, że tak grając, my niestety ten awans w końcu przegramy, bo „jakościowo” na pewno obecnie nie jesteśmy na drugim miejscu, jak to mówi trener. Na którym jesteśmy, to okaże się po rozegraniu wszystkich meczów. Pytanie na rzecz kogo (poza Miedzią, bo ta jest chyba poza konkurencja)?

Zresztą obojętnie ktokolwiek zajmie miejsce Sandecji (nawet jak jakimś ogromnym cudem my) sprzed roku, to czekają go straszne chwile w Ex! Chyba, że dokona rewolucji w składzie!

Malutkim promykiem nadziei jest rosnąca forma Goncerza (dla mnie MEGAZASKOCZEINIE!) oraz fajne wejście Mandrysza. Ale to mimo wszystko chyba za mało, aby się bić o awans. Tak samo jak jedna taktyka, która ma być dobra na wszystkich…

kosa

Bardzo słaby mecz GieKSy. Łudziłem się w trakcie spotkania, że może jednak coś wpadnie i dość szybko zapomnimy o stylu, bo przecież najważniejsze są punkty, ale… No właśnie. Nie ma zwycięstwa i to nie jest grzechem, gdyby było widać styl, pomysł, czy coś. Niestety nic takiego nie było, a grać zaczęliśmy pod sam koniec spotkania w osiemdziesiątej-którejś minucie. Samo to, że bliżej wygranej była Bytovia wiele pokazuje. Na szczęście kolejny dobry mecz rozegrał Wierzba, o którego tak się wszyscy tutaj bali.

Spotkanie miało kilka faz: najpierw nudna pierwsza połowa, gdy my nie wiedzieliśmy jak zaatakować, a Bytovii nie sądziła, że może powalczyć o pełną pulę; potem początek drugiej połowy, gdy Bytovia uwierzyła i zrobiła kilka dobrych akcji; aż wreszcie sama końcówka, gdzie my przycisnęliśmy, ale jedynie dzięki stałym fragmentom gry (choć i w tej fazie swoją super sytuację mieli goście). Myślę, że Bytovia może być wkurwiona, bo jakby szybciej zaatakowała, to pewnie by wygrała.

Nie rozumiem naprawdę wielu decyzji trenera Paszulewicza. Dlaczego zagrał Cerimagić po tak długiej przerwie, skoro już w Niepołomicach był próbowany Fosa i naturalnym wydawało się, że to on dostanie szansę od pierwszej minuty, a Cerimagić będzie na wypadek słabej gry Fosy. Cerimagić został rzucony na głęboką wodę – niczym Goncerz na derby z Ruchem.

Następnie napastnicy: tym razem zagrał Kędziora, co po słabych meczach Goncerza wydawało się naturalne, ale na ławce powinien usiąść Volas i wejść po przerwie. Kurczę, jakby jeszcze ten Volas w ogóle nie grał u nas, ale decyzje z nim są nielogiczne: siedział na trybunach, potem ławce, wszedł na kilka minut i… wyleciał z osiemnastki. Kilkukrotny mistrz kraju, zdobywca korony króla strzelców, w tym sezonie w ekstraklasie holenderskiej pykał, a my go mamy jako trzeciego (lub czwartego licząc Prokicia) i zapchaj dziurę w pierwszej lidze polskiej? Bez jaj. Goncerz został zweryfikowany negatywnie, a swoje szanse dostał, więc teraz był czas na Volasa. A skończy się tak, że pewnie wpuści go za dwie-trzy kolejki na jeden-dwa mecze i się z nim nie przedłuży kontraktu. Psujemy synkowi karierę, a potem pójdzie do jakiegoś Mariboru, pogra w pucharach, w lidze zrobi króla strzelców i będzie zdziwienie. Przecież on do nas nie przychodził na trybuny, ale do odbudowania się. Choć oczywiście po meczu z Bytovią to Goncerz powinien dostać szansę w Olsztynie, a Volas na ławce (bo nie wierzę, że wpuści Volasa od pierwszych minut). Kędziora dziś słabo i niech siądzie na trybunach.

Rotowania młodzieżowcami to już chyba nikt nie rozumie – ktoś gra dobrze to potem ławka, ktoś nie gra to pierwszy skład, ktoś daje dobrą zmianę to trybuny itd.

Mamy idealny terminarz, bo na 6 spotkań mamy 4 spotkania z czterema ostatnimi drużynami, które mega odstają od reszty stawki. Jasne, zaraz będzie pisanie, że nie umiemy grać ze słabymi drużynami, ale to zwykłe pierdolenie. Taka Odra jest najsłabsza na wiosnę, a wygraliśmy z nią 2:1 na wyjeździe. To wszystko siedzi w ich/naszych głowach te nieuzasadnione obawy przed dołem. Te cztery mecze trzeba wygrać i dopisać 12 punktów, a potem coś urwać z Bielskiem i Tychami. I będzie dobrze. Ale zmieńmy te podejście, bo pewnie zaraz piłkarze będą powtarzać, że nie umieją grać z dołem. Sezon temu umieli, bo Brzęczek wygrywał z dołem, jak leci.

Przez to, że od dwóch kolejek bronimy wicelidera zdobywając jeden punkt (słabość ligi!), mamy powtórkę sezonu poprzedniego. Zobaczcie sobie na tabelę po 28. kolejce wtedy. Trzeba bić na alarm i coś zmienić. Na razie dalej jesteśmy w grze, bo rywale są równie chujowi. Ale już gdzieś tam w oddali czeka Zagłębie z dobrą formą (oby do Głogowa) i nawet te Tychy, które grają na wiosnę świetnie i mają tyle punktów, ile Górnik rok temu.

Dodam jeszcze, że po 28. kolejkach mamy 47 punktów, czyli dokładnie tyle, ile sezon temu. A był już przecież moment, że drużyna Paszulewicza wyprzedziła team Brzęczka. Teraz się zrównali, a rok temu w 29. kolejce rozbiliśmy Tychy. Musimy więc wygrać w Olsztynie, by na pięć kolejek przed końcem sezonu mieć taką samą sytuację jak rok temu. A sami wiemy, jak rok temu się wszystko skończyło.

I mega mi żal tej frekwencji na Trybunie Głównej, bo od niepamiętnych czasów, to ona ciągnie nas w ostatnich spotkaniach i super robotę wykonuje klub, że ci ludzie tam przychodzą. A teraz może to pójść na marne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga