Felietony Piłka nożna
Czas odświeżyć pamięć #7 – Zagłębie Lubin
Zagłębie Lubin to kolejny nasz rywal w Ekstraklasie. Tym razem zagramy na wyjeździe. Zapraszam do moich wspomnień.
# 1 – Zbigniew Grzybowski – Czyli panowie nie wybijamy piłki! – Są takie sytuacje w piłce, które są pamiętane przez lata. Jedną z takich była sytuacja ze Zbigniewem Grzybowskim, występującym w Zagłębiu w sezonie 2000/01. Odległe to były czasy, ale myślę, że wielu starszych kibiców może pamiętać. GieKSa grała z Zagłębiem u siebie i przegrała to spotkanie 0:2. Obie bramki zdobył Grzybowski, ale ta pierwsza wywołała sporo kontrowersji i sprawiła, że przez wszystkie następne lata piłkarze GieKSy pamiętali o zachowaniu napastnika. Pierwszą bramkę Grzybowski zdobył bowiem po wcześniejszym faulu zawodnika GieKSy na połowie Zagłębia. Sędzia nie gwizdnął, Zagłębie rozgrywało dalej swoją akcję i po dłuższej chwili strzeliło bramkę. Nieprzerwanie akcji mocno nie spodobało się piłkarzom GieKSy oraz kibicom. Poszło to tak daleko, że w następnych spotkaniach pomiędzy tymi ekipami GieKSa nigdy nie wybijała piłki, jeśli na boisku leżał ktoś z Zagłębia. Myślę, że mogło to trochę działać na zasadzie przekazania instrukcji w szatni. Byli tam bowiem zawodnicy, którzy pamiętali tę sytuację i potrafię sobie wyobrazić scenę, w której np. Artur Andruszczak mówi do kolegów: „Panowie, nie wybijamy żadnej piłki, jak będą leżeć, za to co zrobił Grzybowski.”
#2 – Kompromitacja Petasza – Ostatnie spotkanie w I lidze miało miejsce na Bukowej. GieKSę prowadził „jeszcze” Artur Skowronek. Drużyna kolejny raz rozczarowała i zadomowiła się w środku tabeli. Zagłębie walczyło o awans i na Bukowej zmiotło GieKSę z powierzchni ziemi. Takiej bezradności dawno nie widzieliśmy na Bukowej. Po golu (oczywiście dla Zagłębia) zaliczyli Arkadiusz Woźniak oraz Adrian Błąd, a jednego z kolejnych zaliczył także Krzysztof Piątek. Lubinianie pewnie awansowali do Ekstraklasy, zdobywając 77 punktów, co jest jednym z najlepszych wyników w historii drużyn, które awansowały w ostatnich latach. Po spotkaniu trener Skowronek porozmawiał z naszą redakcją i określając grę oraz zachowanie Piotra Petasza wypowiedział słowa, które często przywołujemy „A Petasz? … Petasz to się skompromitował.”
#3 – Lanie na pożegnanie – Sezon 2004/2005 był ostatnim dla GieKSy w Ekstraklasie przed obecnym awansem. Katowiczanie w spotkaniu z Zagłębiem zaprezentowali się fatalnie, ponosząc jedną z najwyższych porażek ligowych – 0:7. Co ciekawe, trzy bramki strzelił nam Wojciech Łobodziński, dwie dorzucił Grzegorz Niciński, czyli trenerzy, z którymi w I lidze GieKSa wielokrotnie się mierzyła. Jedną z bramek strzelił nam również Łukasz Piszczek.
#4 – Stary stadion – Mega bramki. Dla GieKSy spotkanie z Zagłębiem będzie pierwszym w Ekstraklasie, a trzecim w ogóle, które będzie rozgrywane na nowym stadionie Zagłębia Lubin. Młodszym kibicom polecam obejrzeć, jak wyglądał stary stadion Zagłębia Lubin. Monstrualny kolos, który wypełniał się w całości tylko przy okazji spotkań z Milanem. Wszyscy kibice, którzy mieli okazje zobaczyć ten stadion na żywo, na pewno będą kojarzyć mega bramki i siatki zainstalowane na stadionie Zagłębia. Był to jeden z wyróżników tego klubu w latach 90. poprzedniego wieku. Czy ktoś tęskni za takimi bramkami?
Oba kluby spotykały się w rozgrywkach bardzo często z uwagi na grę w Ekstraklasie w podobnych okresach. Liczba spotkań dobiła do 40 i 15 z nich wygrała GieKSa. Ostatnia wygrana w Lubinie miała miejsce prawie 30 lat temu, kiedy wygraliśmy 2:1. Miejmy nadzieję, że tym razem to GieKSa będzie zwycięska.
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Rakowem
Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.
1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉
2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.
3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.
4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.
5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.
6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.
7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.
8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.
9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.
10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.
11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.
12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.
13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.
14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.
15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.
16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.
17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.
18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.
19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.
20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.
21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.
22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.
23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.
24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.
25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.
26. Wesołych Świąt!


















Najnowsze komentarze