Dołącz do nas

Piłka nożna

Ekstraklasa jest naprawdę niesamowita

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Niespodzianki co drugi mecz, problemy finansowe, problemy trenerów z zawodnikami, problemy ligi z decyzją co do licencji, zmiany właścicieli, pan Haditaghi chcący wykupić połowę klubów, a także znany i lubiany wyścig pod tytułem „Kto wygra mistrza, ten śmierdzi”.

Ten klimat, niepowtarzalny sznyt polskiej ligi wrócił na dobre i raczy codziennie entuzjastów nowymi sensacjami, których nie wymyśliłby sam Patryk Vega w kolaboracji z Tetrykami. Patrząc na sytuację punktową Śląska Wrocław i aferę dookoła finansów Schrodingera Lechii pojawiających się w zależności, czy patrzą komisje ligowe, czy ktokolwiek inny, biorące miejsce spadkowe zostało jedno. Bigos na dole tabeli się zagęszcza, a drużyny na miejscach 12-16 zaczynają grać w popularne krzesełko. Co czeka nas w nadchodzącej 21. kolejce Ekstraklasy?

Cracovia zaczyna zapierać się rękami i nogami przed awansem na miejsca premiowane pucharami i wychodzi im to całkiem zgrabnie – ostatnie ligowe zwycięstwo Pasów miało miejsce na początku listopada, od tego momentu 2 porażki i 4 remisy, co stanowi zdecydowanie najgorszy wynik z szeroko rozumianej topki tabeli. Trener Dawid Kroczek apeluje o spokój i czas na wyjście z kryzysu, jednak rywal wydaje się być w dużo lepszej formie od drużyny z Krakowa. Korona Kielce w 2025 roku zremisowała w Warszawie i wygrała u siebie z Motorem. Tymi wynikami ulokowała się w środku dolnoligowego bigosu, znajdując się punktowo na równi ze Stalą Mielec i Zagłębiem Lubin. Obok ostatnich sukcesów sportowych Scyzorów miejsce ma polityczny serial o tematyce dotyczącej sprzedaży klubu. Inwestor podobno zadeklarował kupno 99 procent akcji Korony, jednak problemem jest specyficzny styl działania reprezentanta potencjalnych inwestorów. Mianowicie, pan Mariusz Siewierski nie chciał ujawnić swoich wspólników, co wprawiło w konsternację radnych z Kielc. Sytuacja jest dynamiczna i w każdej chwili może zapaść decyzja definiująca przyszłość klubu. Co ciekawe, wcześniej wspomniane 99 procent akcji ma zostać kupione za… 100 tysięcy złotych, co potwierdziła na swoim Facebookowym profilu Pani Prezydent Kielc, Agata Wojda. Lech Poznań będzie gospodarzem szlagiera tej kolejki, na stadionie przy Bułgarskiej obecnego lidera pokonać spróbuje Raków Częstochowa. Kolejorz stwierdził, że nie będzie gorszy od swoich rywali z góry tabeli i przegrał w ostatniej kolejce z przedostatnią Lechią. Raków radzi sobie jednak lepiej w ucieczce z czołówki, gdyż po powrocie w tym roku zdobył 1 punkt, na który się składa remis z Cracovią i mecz, który raczej wszyscy pamiętamy z zeszłej soboty. Mimo usilnych starań, Medaliki nie mają szans spaść poza czołową trójkę z powodu 4 oczek przewagi nad czwartą Legią. W pojedynku ekipie Marka Papszuna nie pomoże doleczający się Michael Ameyaw.

Śląsk Wrocław znajduje pod ostrzałem byłego trenera, Jacka Magiery, który w wywiadzie z Weszło, na styl Jana Tomaszewskiego, GRZMI w sprawie prezesa klubu, Patryka Załęcznego. Trener Magiera zadeklarował też, że Śląsk pod jego skrzydłami miałby w tym momencie 6-7 punktów więcej niż to teraz wynika z tabeli, a samo zwolnienie nie miało sensu, gdyż Śląsk nie miał planu B. Prawdziwości tych słów nigdy nie udowodnimy, ale prawdą jest to, że od czasów zwolnienia szkoleniowca, z którym udało się zdobyć wicemistrza Polski, drużyna z Wrocławia zdobyła równe 2 (słownie: dwa) punkty i chyba już prawie wszyscy pogodzili się z wizją zaplecza Ekstraklasy na Tarczyński Arenie. Jakby tego było mało, Simeon Petrov, wyjściowy obrońca Śląska… zostaje wypożyczony do węgierskiego Fehervar FC. Najzagorzalszym fanom wicemistrza trzeba jednak oddać to, że jeszcze wierzą w utrzymanie, co przekazali w rozmowie motywacyjnej odbytej na treningu pierwszego zespołu po wypuszczonym w ostatnich minutach meczu z Radomiakiem. Trzy punkty ma nadzieję z Wrocławia wywieźć Widzew Łódź. Widzewiakom nie przyszło jeszcze zasmakować smaku zwycięstwa w nowym roku, lecz trzeba też zauważyć, że oba spotkania były przeciwko drużynom z top 5 i dla ekipy Daniela Myśliwca remis z Cracovią jest i tak niezłym wynikiem. Opcji na sprzedaż klubu szuka też Zabrze, a jednym z zainteresowanych kupnem jest Lukas Podolski, któremu – mimo wiele razy pokazywanego braku szacunku dla przeciwników i szeroko rozumianego fair play – trzeba oddać, że na klubie zależy mu, jak mało komu. Drugim zainteresowanym podmiotem do przejęcia Górnika jest firma Zarys. Na konkrety od wszystkich zainteresowanych będziemy musieli jeszcze zaczekać. Pierwszej wygranej po zimowej przerwie Trójkolorowi poszukają w domowym spotkaniu przeciwko ciągle dokonującemu zmian Radomiakowi Radom. Nowym piłkarzem Radomiaka na zasadzie transferu definitywnego został boczny obrońca Kamil Pestka, poprzednio reprezentant Rakowa. Legia Warszawa zgrabnie unika wejścia do top 3 ligi, remisując z Koroną i przegrywając z Piastem. Dbają jednak o to, żeby w sobotnim spotkaniu wynik w tabeli się poprawił, na co dowodem ma być… odwołanie pokazu świetlnego przed meczem z Puszczą Niepołomice, uargumentowane kiepską formą stołecznych piłkarzy. Z informacji mniej absurdalnych, choć dalej imponujących: Legioniści pobili rekord Polski w kwocie transferu do ligi – Rubin Vinagre został wykupiony ze Sportingu Lizbona za blisko 2,5 miliona euro. Puszcza natomiast liczy na utrzymanie się gorszej formy Legii i wywiezienie jakichś punktów z Łazienkowskiej. Najważniejszą informacją dla zwolenników Żubrów w ostatnim czasie jest jednak powrót meczów domowych do Niepołomic – akurat tę i następną kolejkę rozegrają na wyjeździe, lecz już można oficjalnie powiedzieć, że Ekstraklasa zawita w Niepołomicach. Jest to wynikiem skończonej renowacji matczynego stadionu Puszczy, który aktualnie może pomieścić 2 tysiące kibiców, jednak w razie utrzymania zostanie to rozszerzone do 4,5 tysiąca.

Stal Mielec właśnie ogłosiła duży transfer – szeregi białoniebieskich zasili Damian Kądzior, poprzednio zawodnik Piasta Gliwice. Do Mielca trafił na zasadzie półrocznego wypożyczenia, a w nowych barwach będzie mógł zadebiutować już w niedzielnym meczu z Pogonią. Portowcy za to są w apogeum zawirowań dotyczących zmiany właściciela. Nowym prezesem klubu ma zostać Nilo Effori, brazylijski prawnik sportowy. Według przecieków dokumenty mają zostać oficjalnie podpisane już dzisiaj, także w sprawie przyszłości Pogoni trzeba trzymać rękę na pulsie. W kadrze szczeciniaków miejsce miała nietypowa sytuacja. Kontrakt z klubem rozwiązał Yadegar Rostami, 21-letni Irańczyk, w celu odbycia służby wojskowej. Swoją piłkarką karierę ma zamiar kontynuować w klubie z rodzimego kraju, dołączył do lidera 2. ligi. GKS Katowice jak na razie wygrał wszystkie ekstraklasowe spotkania po przerwie zimowej i będzie chciał tę passę podtrzymać w pojedynku z Piastem Gliwice. GieKSa zagra w nowych koszulkach, wydanych z okazji pożegnania Bukowej. Do debiutu w niedzielę okazję ma Dawid Drachal, który nie mógł wystąpić w meczu z Rakowem z uwagi na klauzulę strachu. Mniejsze derby Śląska odbędą się bez Adama Zrelaka, strzelca dwóch bramek w poprzednim spotkaniu. Trener Rafał Górak poinformował na konferencji, że Słowak może być dostępny już na przełomie marca i kwietnia. Jagiellonia Białystok znowu godnie reprezentowała Polskę w europejskich pucharach, wygrywając czwartkowe spotkanie w 1/16 fazy playoff Ligi Konferencji i ma nadzieję przenieść formę z Europy na spotkanie z Motorem Lublin. Trener Motoru Mateusz Stolarski potwierdził swoje zainteresowanie sprowadzeniem młodego bramkarza Legii Kacpra Tobiasza. Motorowcy znajdują się w dziwnej sytuacji – dwóch pierwszych w hierarchii bramkarzy jest kontuzjowanych. Szkoleniowiec Motoru dodał, że lubi mieć piłkarzy mających coś do udowodnienia, a takim ma być właśnie Tobiasz.

Ostatni spektakl w tym tygodniu rozgrywkowym Ekstraklasy to mecz dla tak zwanych koneserów. Drużyna znajdująca się w bigosie dołu tabeli, Zagłębie Lubin, być może, niestety, podejmie u siebie niewypłacalną Lechię Gdańsk. Saga dotycząca finansów klubu z Gdańska wydaje się nie mieć końca, a ligowe komisje nie potrafią podjąć jednoznacznej decyzji co do udzielenia licencji do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak donosi portal Meczyki, podobno pieniądze za Tomasza Wójtowicza dotarły dzisiaj do Chorzowa (choć rzekomo ostateczny termin mijał 10 lutego). Mimo że pieniądze miały wyjść z Gdańska, to… PZPN użyczył pożyczki Lechii, by ta mogła zapłacić za transfer. Z racji, że w tym momencie nie można traktować Lechii Gdańsk jako poważnej organizacji, a w wygranym meczu z Lechem brał udział niespłacony piłkarz, za bezcelowe uważam pisanie o kwestiach sportowych dotyczących zespołu Lechistów. Zagłębie w ostatniej kolejce wygrało z bezpośrednim rywalem Puszczą Niepołomice.


Piątek (14 lutego):
Cracovia (5. miejsce) – (14.) Korona Kielce | 18:00 (Canal+ Sport 3, Canal+ Sport 5)
Lech Poznań (1.) – (3.) Raków Częstochowa | 20:30 (Canal+ Sport, Canal+ Sport 3, Canal+ 4K)

Sobota (15 lutego):
Śląsk Wrocław (18.) – (11.) Widzew Łódź | 14:45 (Canal+ Sport 3) 
Górnik Zabrze (7.) – (15.) Radomiak Radom | 17:30 (Canal+ Sport 3) 
Legia Warszawa (4) – (16.) Puszcza Niepołomice | 20:15 (Canal+ Sport 3, Canal+ 4K)

Niedziela (16 lutego):
Stal Mielec (12.) – (6.) Pogoń Szczecin | 12:15 (Canal+ Sport 3, Canal+ 360)  
GKS Katowice (8.) – (10.) Piast Gliwice | 14:45 (Canal+ Sport 3)  
Jagiellonia Białystok (2.) – (9.) Motor Lublin | 17:30 (Canal+ Sport 3, Canal+ Premium, Canal+ 4K, TVP Sport)  

Poniedziałek (17 lutego):
Zagłębie Lubin (13.) – (17.) Lechia Gdańsk | 19:00 (Canal+ Sport 3, Canal+ Sport 5)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga