Dołącz do nas

Kibice Prasówka

Female Elite’64: Fanatyzm jest w każdej z nas

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dzień rozpoczęliśmy od wywiadu i również wywiadem go zakończymy. Portal ekstraklasa.net przeprowadził  rozmowę z drugą najaktywniejszą grupą na Bukowej czyli Female Elite’64.

Aktywne kibicowanie to domena mężczyzn? Fanki GKS Katowice z grupy Female Elite’64 zadają kłam temu stereotypowi, czy też jak kto woli – stanowią wyjątek stanowiący regułę. Mniejsza o nomenklaturę, ważna jest przede wszystkim działalność dwudziestu dziewczyn z Bukowej, które rano potrafią stawić się w przedszkolu, by wieczorem poprowadzić doping…

Fanki GKS Katowice z grupy Female Elite'64

 

Kibicowska grupa kobiet? Brzmi ciekawie i zaskakująco. Jak to się w ogóle zaczęło, zorganizowanie się to była Wasza inicjatywa, czy koledzy podpowiedzieli taki pomysł?
Inicjatywa była tylko i wyłącznie nasza. Kilka lat temu na GieKSie działała już grupa dziewczyn pod nazwą „Female Fans GieKSa”, ale nie chciałyśmy reaktywować działań pod jej nazwą. Wolałyśmy zacząć wszystko od początku, z czystą kartą, bez mar przeszłości. Początki były łatwe, działalność całej grupy wydawała się być sielanką. Uzbierałyśmy 20 dziewczyn, które od lat kojarzymy ze stadionu. Później jednak okazało się, że przebywanie w jednym miejscu tylu kobiet, to wcale nie taka łatwa sprawa…

Jakie jest Wasze motto, główny cel działalności?
Główny cel? Kreowanie pozytywnego wizerunku kibica, pozyskanie jak największej ilości młodych fanów oraz krzewienie w nich jedynej słusznej wiary od najmłodszych lat. Dodatkowo skupiamy się na działalności charytatywnej, współpracujemy np. z Domami Dziecka i świetlicami środowiskowymi. A motto, to łacińskie powiedzenie: „Damnant quod non intelligunt”, które oznacza: „Potępiają coś, czego nie rozumieją”. Odnosi się głównie do stereotypowego postrzegania kobiet kibicujących

Pierwsze kroki za Wami, działacie już jakiś czas, zdobywacie doświadczenie. Ile dziś fanek liczy Wasza formacja?
Nadal jest nas 20, co wcale nie oznacza, że jesteśmy w tym samym składzie, co na początku. Czas weryfikuje plany. Aktualnie najbardziej skupiamy się na akcjach w szkołach i przedszkolach.

Największe osiągnięcie jak dotąd?
Jeśli chodzi o największy sukces od początku działalności naszej grupy, to na pewno jest to fakt, że udało nam się wyprowadzić z błędu tych, którzy wróżyli nam szybki upadek. Teraz te osoby zamiast trwać przy swoim zdaniu i nadal przekonywać nas, że zakładanie damskiej grupy nie ma sensu, po prostu składają nam gratulacje. Jednak jeśli chodzi o akcje, to niech będzie to spełnienie marzenia o pianinie dziewczynki z Domu Dziecka. Ogłosiłyśmy poszukiwania pianina i… w ten sam dzień już je miałyśmy! Dla nas ogromna satysfakcja, dla dziewczyny wielka radość – każdy zadowolony.

Na pewno będziemy się Waszej działalności bacznie przyglądać. O czym możemy wkrótce usłyszeć?
Planów mamy na tyle dużo, że nie wiemy za co się zabrać najpierw, ale o nich się nie mówi, bo i nie ma co zapeszać. Gwarantujemy jednak, że nie zejdziemy z poziomu, który już sobie wyznaczyłyśmy. Powiemy więcej – będziemy się cały czas piąć do góry.

Koledzy po szalu już chyba nie tylko przyglądają się Waszym działaniom…
Trzeba przyznać, że nasi Panowie pod tym względem są nie do zastąpienia! Na ich pomoc możemy liczyć zawsze, w każdej kwestii. Działa to oczywiście we dwie strony – jeśli oni potrzebują pomocy, my również jej udzielamy.

Podobnie jest ze strony klubu? Dział marketingu chyba jest zadowolony z kolejnej aktywnej grupy na trybunach…
Współpraca na linii Female Elite – klub ma się bardzo dobrze być może z tego względu, że w grupie jest z nami osoba odpowiedzialna za marketing GieKSy. Na każdą akcję klub zapewnia nam udział piłkarzy. Dodatkowo możemy liczyć na pomoc przy ogarnięciu sektora rodzinnego, na którym od pewnego czasu prowadzimy doping dla najmłodszych kibiców.

Problemy, przeszkody?
Do tej pory nie spotkałyśmy się z problemami, których nie umiałybyśmy rozwiązać.

Wielokrotnie odwiedzałyście przedszkola, jak ludzie spoza piłkarskiego środowiska reagują na Was? Stereotypy pewnie są dość silne, to w końcu zwykle faceci biegają z szalikami…
Fakt, zazwyczaj dyrekcje szkół, Domów Dziecka i przedszkoli były zdziwione, że z inicjatywą zorganizowania akcji charytatywnej wychodzą dziewczyny. Trzeba jednak przyznać, że to zdecydowanie wyszło na plus dla nas, logiczne jest, że 50-osobową grupę dzieci prędzej odda się pod opiekę młodych dziewczyn, niż mężczyzn.

Skąd czerpiecie pieniądze na Waszą działalność?
Jeżeli chodzi o kwestie finansowe, to zawsze możemy liczyć na Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK1964”, pod egidą którego działamy. Staramy się jednak radzić sobie same, choć nie ukrywamy, że akcje pochłaniają sporą ilość naszych funduszy. Nie znaczy to, że zamykamy się na inne formy wsparcia, więc jeśli ktoś z czytających chce nas wspomóc to chętnie podamy numer konta.

Spotkałyście się z podobną grupą fanek w Polsce czy za granicą? Myślicie, że będzie jedyną tego typu formacją, czy raczej powstanie takich grup w innych klubach to kwestia czasu?
Może i gdzieś tam są, ale to my jesteśmy najlepsze i niepowtarzalne! A tak na poważnie, mamy nadzieję, że kobiety będą brały z nas przykład i będą działały w swoich klubach.

Na ile z Was z fanatyka? Stajecie czasem w młynie, jeździcie na wyjazdy? Wpadnie czasem w ręce raca?
Fanatyzm jest w każdej z nas. Czy stajemy w młynie? My już mamy swój własny młyn, który prowadzimy razem z dzieciakami na sektorze rodzinnym! Na wyjazdy jeździmy, ale po swojemu ze względu na zakaz wyjazdowy dziewczyn. Chociaż musimy się pochwalić, że przed jego wprowadzeniem kilka z nas mogło się poszczycić lepszą liczbą, niż niejeden facet kreujący się na fanatyka. A race? Wpadają, wpadają.

W przyszłości pewnie liczycie na powiększenie szeregów. Co trzeba zrobić, aby dostać się do Waszej grupy?
Niedawno ogłosiłyśmy pierwszy nabór, więc dopiero okaże się jak to będzie wyglądało. Na pewno zastosujemy wobec nowych dziewczyn okres próbny, żeby nie brać przysłowiowego kota w worku. Jeśli się sprawdzą, chętnie je do siebie przyjmiemy.

Często fanatykom zarzuca się, że piłka nożna to dla nich tylko coś dodatkowego, a nie najważniejszy element meczu. Jak jest z Wami, ile w tym wszystkim pasji do piłki nożnej, ale ile do kibicowskiego światka?
Poprzez swoje działania łączymy obydwie pasje w jedną, spójną całość.

Czego Wam życzyć?
Powodzenia i wytrwałości.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga