Piłka nożna
Frańczak: Musimy podnieść głowy do góry
Chwilę po meczu porozmawialiśmy z obrońcą GieKSy Adrianem Frańczakiem. Przeczytajcie, co miał do powiedzenia nasz zawodnik:
GieKSa.pl: Spore gwizdy żegnały was po meczu, ale chyba nie ma co się dziwić kibicom gdyż to był kolejny słaby mecz GieKSy?
Frańczak: Nie da się ukryć, że tracimy 2 punkty dzisiaj. Chcieliśmy wygrać, mieliśmy dogodne sytuacje by te punkty zdobyć. Niestety ze szczęściem bronił bramkarz i mamy 1 punkt.
Wspomniałeś o sytuacjach, ale w tym meczu nie były one takie klarowne jak np. Twoje akcje z Flotą. Ciężko nam przychodzi wypracowanie dogodnych sytuacji.
Dokładnie, nie mamy wiele takich akcji. Nie mieliśmy sytuacji z gry, gdy drużyna gra cofnięta i zagęszcza środek. Jest ciężko wtedy wypracować takie akcje. Próbowaliśmy z dystansu, mieliśmy sporo stałych fragmentów gry, ale nie dało nam to bramki.
Z Twojej perspektywy i pozycji obrony to „0 z tyłu” to taki mały plus.
Marne to pocieszenie. Niby, jeśli nie można wygrać meczu to trzeba go zremisować, ale nam to nic dziś nie daje. Ten remis nas nie cieszy. Musimy podnieść głowy do góry i gramy dalej.
Dziś znowu zagrałeś na obronie, nieco bardziej defensywnie. Powiedz takie masz zadania od trenera?
Mam zadania ofensywne, trener mi na to pozwala. Dziś za dużo tego nie było widać, starałem się też skoncentrować na grze obronnej.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




kibic83
12 kwietnia 2015 at 10:13
Gonzo, Bucek na tak reszta wypad i moze jeszcze Kaminski. Panie trenerze zalatw pan tasmy z gry Blekitnych i pusc naszym grajka na treningu niech sie ucza jak grac i na drugi dzien do roboty zap…. . Mysle panowie ze powinniscie zarbiac jak ci w Blekitnych. Moze trener zas wam nie pasi. Szanowni koledzy z Bukowej Cygan zrobil duzo ale pownien dostac jasny czytelny sygnal od blaszoka czas stawiac na naszych wychowankow i chlopakow z regionu a nie debili niemwiadomo skad. Dziekuje za taka gre. Jak ja mam synka wziac na mecz apotem mu tlumaczyc, a z kobita sie klocic. Polowa z naszych grajkow mozna zobaczyc jak sie paletaja po silesi za nasza kase. Chycic jednego drugiego i zdrowo opierdolic. Po co ich bic? Zycie ich bije.
Zawsze beda z Gieksa ale jak nie ma wynikow to przynajmniej ma byc walka na boisku. Co bylo dupa. Gieksa to my nie te patalachy.
marek
12 kwietnia 2015 at 10:45
Niestety kolejny dramat ,dotyczy to takze zarzadu, ktory nic z tym nie robi ,wyglada to tak jakby miasto dawalo kase i wszyscy zadowoleni.
Dla mnie osobiscie z Gieksy pozostala tylko nazwa,reszta to totalna amatorka i bez radykalnych dzialan bedzie to tak wygladac jak wyglada
kibic
12 kwietnia 2015 at 12:04
zobaczycie jak te darmozjady beda biegac po boisku na 3 kolejki przed koncem gdy trzeba bedzie podpisac nowy kontrakt,a takich fachowcow mamy w klubie ze to zrobia ,byly bokser pani z pleyboja i paru darmozjadow co czekaja na kase z miasta,od 4 lat nie zrobilismy zadnego udanego tranferu a mozna policzyc ilu juz przewinelo sie przes nasz klub daremnych grajkow ktp odpisuje transfery kto zato odpowiada to musi sie zmienic lepiej sciagna do klubu 2 lub 3 dobrych zawodnikow niz 10 nieudacznikow,a pozatym trzeba zaczac budowac druzyne od rezerw zaczac chyba zew caly 1 sklad wyzucic do rezerw a 1 druzyne budowac od nowa,ale z nowym prezesem zarzadem i trenerem inaczej nic sie nie zmieni
Anty GRZYB
12 kwietnia 2015 at 17:43
Juz pod koniec poprzedniego sezonu Moskal po SPOTKANI Z KINICAMI POD SZATNIA obiecywal ze postawi na mlodych na naszych wychowankow i? dupa bedkowski sie zostal Teraz juz sygnal od skowronka byl ze tez tak zrobil i? pokazal sie jeden jakis wieczorek. Nasze rezerwy graja za 500 pln miesiecznie i na ich meczach jest ambicja. Juz teraz nie ma szans na zaden awans lecz walka o utrzymanie. Ja jestem zeby nawet kosztem kurwa spadku wyjebac tych ciuli bez ambicji i dac szanse mlodym. Obicujac im za dobra gre kontrakt na przyszly sezon zrodzimy w nich chec walki i zapierdalania Nie trzeba bedzie emerytow straszyc ze zabierze sie im kase i da kibicom na piwko czy wuszt Co do trenera dal bym mu szane popracowania do konca sezonu a potem???