Piłka nożna
GieKSik górą w rzutach karnych – relacja z meczu
Spotkanie z Olimpią Grudziądz było meczem czołowych drużyn I-ligowych rozgrywek. Przegrana w tym spotkaniu utrudniłaby Olimpii bądź GieKSie walkę o ekstraklasę. W walce o trzy punkty mieli pomóc powracający do składu Mateusz Kamiński oraz Kamil Cholerzyński. Na ławce usiedli ponownie Piotr Ceglarz i Krzysztof Bodziony. Katowiczanie rozpoczęli mecz w następującym składzie:
Dobroliński – Pielorz, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak – Czerwiński, Duda, Cholerzyński, Wołkowicz – Pitry – Goncerz.
Skład Olimpii:
Sapela – Jaroch, Łabędzki, Piter-Bućko, Woźniak, Kłus, Smoliński, Popović, Rogalski, Kaczmarek, Aleksander.
Katowiczanie z animuszem rozpoczęli pierwszą część spotkania chcąc pokazać rywalowi, że łatwo skóry nie sprzedadzą. Niestety gospodarze wykorzystali pierwszą dogodną sytuację i po idealnym dośrodkowaniu Jarocha, Maciej Rogalski umieścił piłkę w siatce już w 7. minucie. W tej sytuacji kompletnie zaspali nasi obrońcy, którzy pozwolili, aby piłka przeszła przez całe pole karne. Kilka minut później Jaroch ponownie bardzo dobrze dośrodkowywał z rzutu wolnego, jednak żaden z piłkarzy gospodarzy nie doszedł do piłki. GieKSa swoją okazję miała w 17. minucie. Pitry w swoim stylu obrócił się w polu karnym w kierunku bramki i końcem buta oddał strzał w kierunku Sapeli. Niestety bramkarz gospodarzy popisał się dobrą interwencją i wybił piłkę. W kolejnych minutach na boisku uświadczyliśmy typową pierwszoligową kopaninę. GieKSa znowu grała bez pomysłu i nie potrafiła przebić się przez szczelną obronę gospodarzy. Olimpia w tym meczu była natomiast bardzo skuteczna. W 37. Minucie gospodarze rozklepali naszą obronę i Denis Popović podprowadził sobie piłkę i w sytuacji sam na sam trafił do bramki. Katowiczanie mogli szybko strzelić kontaktowego gola. Dobre prostopadłe podanie od Jurkowskiego otrzymał Cholerzyński, jednak piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę Sapeli. Pod koniec pierwszej połowy groźnie z rywalem zderzył się Mateusz Kamiński, ale na szczęście po kilku minutach był już zdolny do gry.
W przerwie GieKSa odniosła pierwsze w historii zwycięstwo w Grudziądzu… Katowicki GieKSik wygrał konkurs rzutów karnych z tym z Grudziądza 5:4 i dał nadzieję kibicom na lepsze jutro…
I rzeczywiście katowiczanie dobrze rozpoczęli drugą część gry. Już w 47. minucie Sławomir Duda miał dobrą sytuację, ale zbyt długo opanowywał piłkę. Chwilę później był już jednak bezbłędny. Po stałym fragmencie gry piłka została wybita przed pole karne, a tam czekał już na nią pomocnik i z 18 metrów uderzył co prawda lekko, ale fatalny błąd popełnił Łukasz Sapela, który pod brzuchem przepuścił piłkę. Chwilę później Olimpia miała rzut wolny pośredni z pola karnego – wykonali go źle, a katowiczanie ruszyli z szybką kontrą, ale Duda po tym jak dostał dobrą piłkę, nie potrafił dostatecznie szybko się z nią zabrać. Gra GKS w polu wyglądała nieco lepiej, ale również Olimpia nieraz atakowała. Trzy razy w całym meczu dośrodkowywali piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale nikt jej nie przeciął. Walka była ostra, co odczuł Grzegorz Goncerz, który po zderzeniu z rywalem rozciął skórę głowy. Zawodnik grał jednak dalej. Wkrótce został przesunięty na pomoc, a jego miejsce w ataku zajął Rafał Kujawa. Jednak ani on, ani wprowadzeni Krzysztof Bodziony i Kamil Bętkowski kompletnie nic nie wnieśli do gry zespołu, co niestety powoli staje się regułą… Jednak i ci zawodnicy, którzy grali od początku grali coraz słabiej. Brakowało zupełnie na swojej pozycji Pielorza, którego często musiał asekurować ktoś inny, nawet Goncerz, a tą stroną właśnie atakowali rywale. Bliski gola był Aleksander, ale głową uderzył obok słupka. W końcówce GKS zamiast atakować dał się zepchnąć do defensywy. Dopiero w doliczonym czasie gry „coś” próbowali nasi zawodnicy stworzyć, ale bez efektu.
Kultura gry zdecydowanie była w tym meczu po stronie Olimpii i wygrała ona zasłużenie. GKS w drugiej połowie zagrał dużo lepiej niż w pierwszej, ale szwankowała technika, a często były podejmowane złe decyzje. Niestety – po raz kolejny zostajemy wrzucani w absolutną pierwszoligową przeciętność i naprawdę trudno się dziwić, że niektórzy mają już dość oglądania tego…
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSiarzy na derbach
Zapraszamy do materiału wideo, na którym zarejestrowaliśmy doping kibiców GKS Katowice na sobotnich derbach z Piastem. Niestety – wynik na murawie był zupełnie inny niż na trybunach.




Najnowsze komentarze