Piłka nożna Prasówka
GKS Katowice – Arka Gdynia: mecz o 6 punktów. Mass media o meczu
Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat jutrzejszego meczu GKS Katowice – Arka Gdynia.
sportslaski.pl – Filip Burkhardt: „W sektorze gości nie zasiądę”
Przy Bukowej nie mogą się już doczekać inauguracyjnego meczu z gdyńską Arką. To spotkanie będzie szczególne zwłaszcza dla tego, który z powodu nadmiaru żółtych kartek w tym dniu nie pojawi się na murawie. Chodzi o Filipa Burkhardta, dla którego Arka to klub szczególny.
Sport Śląski: W niedzielę będziesz miał rozdarte serce?
Filip Burkhardt: Na pewno tak, bo jestem kibice Arki i tego nie ukrywam, ale gram teraz w GKS Katowice i będę kibicował mojej drużynie, bo nam te punkty są bardziej potrzebne tak żebyśmy mieli jeszcze nadzieje na awans do ekstraklasy. Arka jeżeli przegra, to tak naprawdę nic im się nie stanie, bo mają zapas punktowy i w kolejnych meczach mogą nadrobić. Oczywiście poza boiskiem kibicuje Arce i chciałbym żeby jak najszybciej awansowała, bo ten klub zasługuje na ekstraklasę, ale w Katowicach również dobrze się czuje, również mam dobry kontakt z kibicami i tak samo chce żeby GKS awansował do ekstraklasy. A na boisku nie ma sentymentów i jakbym grał dałbym na pewno z siebie 200% żeby pomóc swojej drużynie w zwycięstwie.
Podobno w Gdyni się z ciebie śmieją, że będziesz siedział w sektorze gości?
Dostawałem takie sms`y z pytaniem czy będę siedział z kibicami i czy mają mi zamówić bilety i wpisać na listę gości. Ale jestem zawodnikiem GieKSy i będę z chłopakami w szatni, a później blisko nich na trybunach.
GKS Katowice – Arka Gdynia: mecz o 6 punktów
Mecz GKS Katowice z Arką Gdynia ma wielki ciężar gatunkowy. W przypadku wygranej gospodarzy, mają oni jeszcze szanse na włączenie się do walki o ekstraklasę. Natomiast porażka praktycznie już na początku rundy marzenia te zredukuje niemal do minimum.
[…] To katowiczanie będą musieli zaatakować, a pamiętając ostatni mecz sparingowy ze Stalą Mielec, trzeba będzie jednocześnie uważać by nie nadziać się na kontry. Goście z Gdyni są w bardziej komfortowej sytuacji i zagrają z pewnością z mniejszym obciążeniem. Do tego statystyki są po ich stronie. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego świetnie czują się na wyjazdach, do tego od czasu spadku z ekstraklasy w 2011 roku wygrali wiosną wszystkie inauguracyjne spotkania. W Katowicach z kolei słowo „inauguracja” niezbyt dobrze się kojarzy. Liczby jednak nie grają i w niedziele będzie decydować dyspozycja dnia oraz to, kto lepiej przygotował szczyt formy już na pierwsze kolejki tej rundy. Piłkarze, o czym mówią głośno, są głodni gry, a kibice, którzy pojawią się na Bukowej po ponad 5,5 miesiącach przerwy zapowiadają gorący doping. Zapowiada się ciekawe widowisko i oby faktycznie takie było.
– Od czasu spadku Arki z ekstraklasy w 2011 roku drużyna z Gdyni na cztery rozegrane inauguracyjne spotkania rundy wiosennej wygrała wszystkie nie tracąc przy tym żadnej bramki. W tym samym czasie GieKSa wygrała tylko raz, notując trzy porażki.
– W obecnym sezonie piłkarze Arki zdobyli na wyjazdach o dwa punkty więcej niż zawodnicy GKS w meczach u siebie.
– Piłkarze Arki pozostają niepokonani na wyjeździe od 7 kolejek. Ostatni raz (i jedyny w tym sezonie) przegrali 22 sierpnia w Sosnowcu.
[…] – Najprawdopodobniej w niedzielę przeciwko sobie zagra dwóch „Pierwszoligowców 2015 roku”. Michał Nalepa został nim wybrany przez dziennikarzy tygodnia „Piłka Nożna”, a Grzegorz Goncerz uzyskał ten tytuł w głosowaniu pierwszoligowych piłkarzy.
arka.gdynia.pl – Pierwsze wybory trenera Nicińskiego.
Po porannym treningu trener Grzegorz Niciński podjął decyzję dotyczącą meczowej 18-stki, a właściwie 20-stki. Z powodu kartek nie mógł być brany pod uwagę Antoni Łukasiewicz. Certyfikatu nie otrzymał jeszcze Gaston Sangoy. Uraz leczy Damian Mosiejko, a dopiero kilka dni po leczeniu kontuzji trenował z zespołem Patrik Lomski.
W związku z przeziębieniami do autokaru wsiadło 20-stu zawodników, gdyż nie wiemy kogo ostatecznie wykluczy ono z udziału w jutrzejszym meczu.
Kadra meczowa:
Bramkarze:
- Konrad Jałocha, 24. Jakub Miszczuk
Obrońcy:
- Tadeusz Socha, 3. Krzysztof Sobieraj, 21. Tomasz Wojcinowicz, 23.Marcin Warcholak, 29. Michał Marcjanik, 32. Przemysław Stolc, 33. Alan Fialho;
Pomocnicy:
7. Dariusz Formella, 8. Marcus da Silva, 10. Mateusz Szwoch, 14. Michał Nalepa, 18. Rashid Yussuff, 19. Miroslav Bożok, 20. Yannick Sambea Kakoko, 25. Paweł Wojowski, 28. Grzegorz Tomasiewicz;
Napastnicy:
- Paweł Abbott, 11. Rafał Siemaszko.
dziennikbaltycki.pl – Arka w Katowicach, Bytovia i Chojniczanka zaczynają u siebie
[…] Gdynianie zagrają na wyjeździe z GKS Katowice. Stawka tego meczu jest identyczna jak wszystkich innych, co nader często można usłyszeć od sztabu szkoleniowego. W rzeczywistości będzie nieco inaczej. Zespół Grzegorza Nicińskiego może unicestwić bądź dopisać do listy rywala w walce o awans. Wygrana z GieKSą właściwie już na starcie ugasi ich zapał. Porażka sprawi, że znacząco stopnieje dystans, co z kolei ich pobudzi.
[…] Na drużynę Jerzego Brzęczka trzeba uważać. Katowiczanie nieźle radzili sobie w sparingach (wygrali cztery z sześciu starć), dokonali kilku wzmocnień. Całe szczęście na inaugurację powinno zabraknąć dwóch podstawowych zawodników – pozyskanego zimą Tomasza Zahorskiego oraz Adriana Jurkowskiego. Zabraknie też Filipa Burkhardta, niegdyś gracza gdyńskiej ekipy, który pauzuje za kartki. – GKS to niewygodna drużyna, która ma dobrego trenera i solidnych zawodników. Chociażby Bartosz Iwan czy Grzegorz Goncerz mają spore umiejętności. Do tego GKS gra z charakterem i twardo. Dlatego nastawiamy się na ciężki bój. Na pewno nikt z nas nie odstawi nogi. Wiemy, jaka jest stawka tego spotkania i chcemy dobrze wystartować – przyznał 42-letni trener.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.




Najnowsze komentarze