Dołącz do nas

Siatkówka

GKS lepszy w starciu z MKS-em Będzin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zgodnie z naszymi prognozami, obie drużyny zaczęły spotkanie bez zmian w wyjściowych szóstkach.

W mecz lepiej weszli goście, Witczak nie skończył własnej akcji, a kontrę wykorzystał Waliński, w drugiej akcji znów nie popisał się nasz kapitan i Kozub zablokował ponowny atak Kapelusa, wreszcie Jordanow posłał asa i było 0:3. Dopiero Pietraszko atakiem ze środka dał pierwsze oczko dla nas, potem sędziowie odgwizdali gościom błąd czterech odbić, co natychmiast rywale zachallegowali i arbitrzy po obejrzeniu wideo zmienili decyzję, nakazując powtórkę akcji. W niej Pietraszko zaserwował asa, by następny serwis posłać w aut (2:4). Witczak zablokował atak Walińskiego, po czym zaserwował w siatkę (3:5). Po autowym ataku Walińskiego znów goście wywołali challenge, ale tym razem obyło się bez zmian, a przyjmujący MKS-u uderzył potem skutecznie po skosie (4:6). Pokazał się Quiroga atakiem po bloku w aut, na co odpowiedział znów Waliński atakiem z drugiej linii (5:7). Tym samym odpowiedział Kapelus, a nasz rozgrywający zaserwował w aut (6:8). Wciąż nie gramy tak jakbyśmy chcieli i po bloku Ratajczaka na Kapelusie (9:12) trener Piotr Gruszka bierze czas. Po przerwie Kohut pewnie ze środka, następnie sędziowie odgwizdali podwójne odbicie gościom (11:12), by po autowym ataku Quirogi wywołać challenge, po którym arbitrzy widzieli atak po bloku i po zmianie decyzji był remis po 12. Po autowym ataku Araujo wychodzimy pierwszy raz na prowadzenie (13:12), a wszystko to za sprawą ostrej zagrywki Kapelusa. Po przerwie na żądanie dla gości była bardzo długa wymiana, zakończona blokiem Komendy na Araujo i dopiero potem Ukrainiec zepsuł serw trafiając w siatkę (14:13). Quiroga znów przy dłuższej akcji uderzył skutecznie po rękach gości, ale potem Kohut zaserwował w aut (15:14). Następnie znów sędziowie dali o sobie znać, odgwizdując Komendzie błąd przełożenia ręki na stronę rywali, a wywołany challenge nic nie zmienił. Mały zastój GieKSy to uderzenie Quirogi w aut, blok Grzechnika na Argentyńczyku oraz as serwisowy Ratajczaka (15:18) i drugi czas dla trenera Gruszki. Mało kto z obecnych na hali kibiców spodziewał się, że od tego momentu do końce tego seta, będzinianie zdobędą tylko jeden punkt po własnej akcji! Niemoc GKS-u przełamał w końcu atak Witczaka, potem była kontra w wykonaniu Kapelusa, blok Pietraszki na Araujo i już był remis po 18. Po zbiciu z przechodzącej piłki przez Pawła, goście biorą czas, a po nim Komenda zaserwował w aut (19:19). Następnie świetnie zaatakował ze środka Pietraszko, Quiroga posłał asa, a Witczak zaliczył dwa z rzędu bloki punktowe na Jordanowie i Farynie, co dało rezultat 23:19! Tę serię punktową zawdzięczamy ostrym serwisom Quirogi. Potem była długa wymiana zakończona dotknięciem siatki przez gości i raczej niespodziewanie szybko mieliśmy piłki setowe (24:19). Pierwszą wybronił atak Peszki przez potrójny nasz blok, przy drugiej Witczak zaatakował w aut (24:21) i zrobiło się troszkę nerwowo. Na szczęście Peszko zagrywając trafił piłką w taśmę, a ta spadła na aut i wygrywamy seta 25:21.

 

Drugą partię rozpoczął autowy atak Araujo, wyrównał Jordanow atakiem ze skrzydła, a Grzechnik wykorzystał kontrę ze środka (1:2). Pewny atak Witczaka po skosie, Quirogi na kontrze z drugiej linii i as Argentyńczyka, wyprowadził nas na prowadzenie 4:2. Waliński uderzył skutecznie z drugiej linii na czystej siatce, Araujo zaserwował w siatkę i to samo zrobił Pietraszko (5:4). Dłuższa wymiana zakończyła się dobrym atakiem Jordanowa, potem Bułgar wykończył kontrę, następną, sprytną kiwką zdobył punkt Waliński, by jeszcze jedną zakończył atak ponownie Waliński (5:8). Czas dla trenera Gruszki, bo mieliśmy ogromne problemy ze skończeniem własnych akcji. Po przerwie Butryn zablokował atak Araujo i po nim nastąpiło spięcie między siatkarzami przy siatce, gdy mocno zdenerwowany był Brazylijczyk, który kompletnie nie radził sobie w ataku. Kolejną dłuższą wymianę wygrywają goście za sprawą bloku Walińskiego na Butrynie, a po niej była efektowna kiwka Komendy z drugiej piłki (8:11). Dwa asy z rzędu naszego rozgrywającego pozwoliły odrobić straty (11:12), a goście ratują się wzięciem czasu. Będzinianie dotykają siatki w następnej akcji i mamy remis, ale Waliński atakiem z drugiej linii oraz zbicie Grzechnika z przechodzącej piłki, dały MKS-owi ponowne prowadzenie (12:14). Wreszcie Quiroga uderzył mocno po prostej, a Araujo przez nasz blok, potem Butryn mocno w boisko i było 14:15. Remis się pojawił na tablicy po asie Butryna gdy piłka przeszła po taśmie (16:16). Wreszcie po autowym ataku Walińskiego wychodzimy na prowadzenie 18:17. Po przerwie na żądanie dla gości, Waliński znów zapunktował, a Quiroga trafił piłką w aut (18:19). Wyrównał Butryn mocnym atakiem po rękach, po czym znów gości ratuje Waliński (19:20). Kolejny remis dał atak Kapelusa z drugiej linii, a po nim Komenda zaserwował w aut (20:21). Mocny atak ze środka Pietraszki, a potem as Quirogi wyprowadziły nas na prowadzenie 22:21, by później Argentyńczyk zaserwował w aut i znów był remis. Butryn uderzył mocno po skosie, a dłuższą wymianę zakończył atak z drugiej linii Walińskiego (23:23). Po pewnym ataku ze środka Kohuta była piłka setowa dla GKS-u, a przy zagrywce Butryna nastąpiło nieporozumienie w szeregach gości, błąd w rozegraniu i piłka ugrzęzła w siatce (25:23), więc mamy już jeden punkt meczowy!

 

W trzeci set znów lepiej weszli będzinianie, za sprawą kontry Ratajczaka po dłuższej akcji, kolejnej kontrze, tym razem w wykonaniu Faryny i asie Walińskiego, gdy piłki nie podbił Quiroga (0:3). Argentyńczyk natychmiast się zrehabilitował atakiem po skosie, by chwilę potem zaserwować w siatkę i następnie wykorzystać kontrę atakiem z drugiej linii (2:4). Karol Butryn nie wykorzystał kontry uderzając po prostej w aut, później Kapelus trafia mocno ze skrzydła, Butryn skończył kontrę zbiciem po rękach i wyrównał wynik kończąc dłuższą wymianę, by na koniec zaserwować w aut (5:6). Remis dał znów Kohut atakiem ze środka, Grzechnik odpowiedział tym samym i potem zaserwował w siatkę (7:7). Dotknięcie siatki przez Pietraszkę, następnie błąd w ataku Faryny i blok Pawła na tym samym siatkarzu oraz as Komendy dały nam prowadzenie 10:8. Po przerwie na żądanie dla gości, Waliński zablokował atak Pietraszki, a kontrę MKS-u wykorzystał Jordanow i znów był remis. Seria błędów z obu stron, czyli po dłuższej wymianie autowy atak Jordanowa, dotknięcie siatki przez Pietraszkę, autowa zagrywka Ratajczaka i błąd w ataku Faryny dały nam prowadzenie 13:11. Blok Komendy na Araujo oraz pewny atak ze środka Kohuta utrzymały naszą przewagę (16:13). Zepsuta zagrywka Kapelusa i atak Butryna w siatkę (16:15) zmusiły trenera Gruszkę do wzięcia czasu. Po nim kolejny pewny atak Kohuta, tym samym odpowiada Ratajczak, a Seif zablokował Quirogę, który dostał za wysoką piłkę na skrzydle (17:17). Po autowej zagrywce Araujo, Jordanow wyrównał stan seta (18:18). Potem nastąpiło ogromne zamieszanie na parkiecie i przerwa w grze. Sędziowie kompletnie się pogubili, po akcji w której pokazali błąd gości polegający na przeszkadzaniu w rozegraniu Komendzie na siatce. Po challenge’u dla gości arbitrzy nakazali powtórzenie punktu, co wywołało ogromne protesty w naszym obozie i po kolejnym obejrzeniu powtórki na wideo, sędziowie znów! zmienili swą decyzję i o dziwo przyznali punkt gościom uznając błąd… w rozegraniu Komendy! Ta absurdalna decyzja tak zezłościła naszego trenera, że arbitrzy ukarali go żółtą kartką za protesty. I całe to zamieszanie skończyło się wynikiem na tablicy 18:19! Po tej nerwowej długiej przerwie w grze, Butryn wyrównał mocnym atakiem po skosie, a Jordanow przebił się przez nasz blok (19:20). Pietraszko skutecznie ze środka, a dłuższą wymianę skończył atak Walińskiego z drugiej linii po bloku (20:21). Kohut mocno ze środka po rękach rywali, potem znów dotykamy siatki (21:22), challenge dla GKS-u, ale tym razem bez zamieszania i zmian. Tym razem nerwowo po stronie gości i sędziowie odgwizdują im podwójne odbicie, a po nim Grzechnik skutecznie ze środka (22:23). Mocny atak po prostej Butryna i znów remis, a potem Araujo zaatakował w aut i mamy piłkę meczową (24:23) oraz ogromne emocje, na hali nikt już nie siedzi! Po czasie na żądanie dla gości i zmianach w składzie, Kalembka zaserwował w aut, po czym Butryn mocno uderzył po rękach rywali (25:24) i była druga piłka meczowa. W kolejnej akcji Waliński posyła piłkę w aut i… jeszcze challenge dla będzinian, chwila oczekiwania i niepewności… JEST w końcu decyzja, punkt dla GieKSy i wreszcie wygrywamy z MKS-em w PlusLidze.

 

18 października (środa) – hala „Szopienice” – Widzów 450

GKS Katowice – MKS Będzin 3:0 (25:21, 25:23, 26:24)

GKS: Komenda (7), Witczak (5), Pietraszko (9), Kohut (6), Kapelus (5), Quiroga (11), Mariański (libero) oraz Butryn (10), Kalembka, Stelmach. Trener: Piotr Gruszka. MVP: Bartosz Mariański.
Będzin: Kozub (1), Araujo (2), Ratajczak (6), Grzechnik (6), Waliński (16), Jordanow (10), Potera (libero) oraz Seif (1), Faryna (1), Przybyła, Peszko (1). Trener: Stelio De Rocco.

 

Przebieg meczu:
I: 3:5, 8:10, 15:13, 20:19, 25:21.
II: 5:3, 7:10, 13:15, 19:20, 25:23.
III: 2:5, 10:8, 15:12, 19:20, 26:24.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga