Dołącz do nas

Siatkówka

GKS po walce wywozi punkt z Lubina przegrywając 2:3

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Spotkanie w Lubinie rozpoczyna się od trzech bardzo dobrych ataków Karola Butryna, punktowy blok dokłada Rafał Sobański i już od początku obejmujemy prowadzenie (2:5). Kolejny skuteczny atak Butryna, a Bartłomiej Krulicki blokuje Keitha Puparta (5:9) na co trener gospodarzy reaguje wziętym czasem. Katowiczanie nie zwalniają tempa, lubinianie nie mogą poradzić sobie z dobrą zagrywką Marco Falaschiego i popełniają błędy własne, a Butryn tym razem skuteczny na siatce, potem kolejny raz w ataku i już spora przewaga GKS-u (8:14). Doskonale w obronie spisał się Adrian Stańczak i na kontrze kiwka Sobańskiego (9:16), nasza przewaga coraz większa i Gheorghe Cretu zmuszony do wykorzystania drugiej przerwy na żądanie.Świetny blok naszego kapitana Falaschiego (11:17), ale Cuprum nie poddaje się tak łatwo i po asie serwisowym Grzegorza Łomacza przewaga maleje (14:17) i tym razem trener Piotr Gruszka musi przerwać ten niekorzystny przebieg gry. Po skutecznym ataku Krulickiego odzyskujemy bezpieczną przewagę (17:21), którą podtrzymuje skuteczny Butryn (19:22). Lepszy fragment meczu gospodarzy i wynik się wyrównuje (22:23) co zapowiada ciekawą końcówkę. Skutecznie Tomasz Kalembka i mamy pierwszą piłkę setową (22:24), niestety GieKSa nie wykorzystuje dwóch szans i mamy remis po 24. Serhij Kapelus dobrze z drugiej linii, ale po bloku Piotr Hain i po 25. Butryn ze skrzydła i czwarta piłka setowa, tym razem Rafael Koumentakis wyrównuje stan seta i po 26. Hain psuje zagrywkę, ale gospodarzy ratuje Robert Taeht i po 27. Ponownie mocno Kapelus ze skrzydła i szósta piłka setowa, którą broni atak Łukasza Kaczmarka i po 28. Kolejny błąd w zagrywce Koumentakisa, ale ponownie gospodarzy broni Kaczmarek i po 29. Błąd w ataku Kapelusa i Cuprum po raz pierwszy ma piłkę setową (30:29). Taeht dotyka siatki i remis, ale Kalembka psuje zagrywkę (31:30). Kolejny błąd własny siatkarzy gospodarzy na siatce i marnują drugą piłkę setową, a Hain skutecznie ze środka i trzecia szansa na skończenie seta (32:31). Wreszcie skuteczna akcja własna GKS-u i dobry atak Sobańskiego i kolejny remis, potem ponownie skuteczny Kaczmarek (33:32) i czwarta piłka setowa dla lubinian. Na koniec seta Karol Butryn show, przebija się przez potrójny blok, potem przez pojedynczy  i przy ósmej piłce setowej kończy piłkę przechodzącą i ten tasiemcowy set na naszą korzyść (33:35)!

 

Drugą partię lepiej zaczynają „miedziowi” m.in. dzięki dobrej grze Marcusa Boehme i Roberta Taehta odskakują na dwa oczka przewagi (6:4). GKS stara się „trzymać” wynik, ale udaje się tylko do stanu (10:9). Zbyt dużo błędów własnych siatkarzy z Katowic i rośnie przewaga gospodarzy (15:11). Dzięki dobrym atakom Kapelusa oraz Butryna wciąż lubinianie nie mogą być pewni swego (18:16). Niestety następny fragment spotkania słabszy w wykonaniu GKS-u, problemy ze skończeniem akcji własnych plus błędy i Cuprum blisko zwycięstwa w tym secie (24:17). Jeszcze Sobański obija blok, ale potem Kacper Stelmach posyła piłkę w aut po swojej zagrywce i mamy remis (25:18).

Po 10-minutowej przerwie zaczynamy od skutecznego ataku Butryna, ale gospodarze szybko przejmują inicjatywę i stawiamy się w trudnej sytuacji od samego początku (5:1), na co trener Gruszka zmuszony jest reagować wzięciem czasu. Kapelus i Kalembka niwelują straty (6:3), ale tylko na krótko, ponieważ lubinianie grają coraz pewniej i szybko odjeżdżają z wynikiem (10:4). Kilka akcji punkt za punkt, a obraz gry się nie zmienia (16:10) i miejscowi kontrolują sytuację na parkiecie. Trener Piotr Gruszka wpuszcza na boisko Belga Gerta Van Walle (18:13) mając nadzieję na odwrócenie losów tej partii. Sobański skutecznie z drugiej linii, Grek Koumentakis atakuje w aut, potem skuteczna kontra w wykonaniu Michała Błońskiego (20:17) dają nadzieję na dogonienie rywali i tylko szkoda zepsutej zagrywki Van Walle. Nie do zatrzymania jest Kaczmarek i ponownie gospodarze odskakują z wynikiem (22:18). Sobański przedłuża nadzieje GieKSy (23:20), ale Taeht i Kaczmarek dopełniają dzieła (25:20).

 

Czwarty set tym razem lepiej zaczynają siatkarze GieKSy. Dobrą robotę robią nasi środkowi i szybko wychodzimy na prowadzenie (3:6). Butryn po skutecznym ataku utrzymuje na chwilę przewagę punktową (5:8), bo niezawodny Kaczmarek znów daje znać o sobie (7:8). Siatkarze GKS-u starają się utrzymać dwupunktową przewagę w secie dzięki udanym akcjom Sobańskiego, Krulickiego i Błońskiego (12:14). As serwisowy Błońskiego pozwala odskoczyć na trzy oczka (13:16), ale na kłopoty gospodarzy znów skutecznie Kaczmarek (15:16). Piotr Gruszka wpuszcza na parkiet Pawła Pietraszko, a ten popisuje się asem serwisowym i ponownie GieKSa ma trzy punkty przewagi (15:18). Estończyk Taeht mocno z ataku (18:20) i znów zapowiada się ciekawa końcówka. Po długiej akcji wreszcie zatrzymujemy Kaczmarka, potem Błoński skuteczny na kontrze oraz Krulicki na środku (19:23) i tie-break coraz bliżej. Taeht psuje zagrywkę (20:24) i mamy pierwszą piłkę setową. Butryn psuje zagrywkę, a seta kończy ze środka Kalembka (21:25), a więc mamy już jeden punkt meczowy.

Piąty set rozpoczyna się bardzo źle dla GKS-u. Błoński psuje zagrywkę, Butryn nie kończy sytuacyjnej piłki oraz skuteczny blok gospodarzy i przy wyniku 3:0 trener Piotr Gruszka zmuszony jest do wzięcia czasu. Nic to nie daje, zła passa trwa, Sobański oraz Kalembka atakują w aut i dopiero zepsuta zagrywka Kaczmarka daje nam pierwszy punkt (5:1). Mocny atak po naszym bloku nie do obrony, następnie Koumentakis psuje serwis, a Kaczmarek znów skuteczny ze skrzydła (7:2) i strata GKS-u coraz większa. Błąd przejścia środkowej linii boiska popełniony przez Sobańskiego, następnie błąd w zagrywce Niemca Boehme, potem świetnie w ataku Butryn, Hain dobrze ze środka, następnie Krulicki dobrze zagrywa (9:6) i powoli odrabiamy straty. Taeht mocno ze skrzydła, a Kapelus zatrzymuje Kaczmarka, potem Koumentakis po bloku i zepsuta zagrywka Haina (11:8), jeszcze wszystko jest możliwe. Dwie kolejne skuteczne akcje Kaczmarka (13:8) i czas dla Piotra Gruszki, niestety Van Walle posyła piłkę w aut (14:8) i pierwsza piłka meczowa dla Cuprum. Kapelus skuteczny w ataku, a Sobański blokuje Kaczmarka (14:10) i trener gospodarzy reaguje wzięciem czasu. Trzecią pikę meczową kończy mocnym zbiciem najlepszy siatkarz na parkiecie czyli Łukasz Kaczmarek (15:10) i wygrywają lubinianie 3:2.

 

Cuprum Lubin – GKS Katowice  3:2 (33:35, 25:18, 25:20, 21:25, 15:10)

Cuprum: Łomacz (3), Kaczmarek (28), Boehme (10), Hain (9), Pupart, Taeht (17), Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Malinowski (1), Koumentakis (10). Trener: Gheorghe Cretu.  MVP: Łukasz Kaczmarek.
GKS: Falaschi (2), Butryn (22), Krulicki (11), Kalembka (8), Kapelus (8), Sobański (13), Stańczak (libero) oraz Fijałek, Van Walle (1), Pietraszko (1), Błoński (6), Stelmach. Trener: Piotr Gruszka.

 

Przebieg meczu:
I:  2:5, 7:10, 9:15, 16:20, 24:25, 30:29, 33:35.
II:  5:3, 10:8, 15:11, 20:17, 25:18.
III:  5:1, 10:4, 15:9, 20:14, 25:20.
IV:  3:5, 8:10, 13:15, 17:20, 21:25.
V:  3:0, 6:1, 9:3, 12:8, 15:10.

 

Cuprum-GKS 2

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga