Zgodnie z przewidywaniami GKS rozpoczął to spotkanie bez zmian w wyjściowej szóstce, natomiast Effector dokonał jednej na pozycji środkowego. Jędrzeja Maćkowiaka zastąpił nowy nabytek kielczan, Rosjanin Aleksiej Nalobin.
Mecz zaczął się od pewnego ataku ze skrzydła Pawlińskiego, w następnej akcji wyrównał Sobański dobrym atakiem po skosie, a potem Falaschi posłał asa serwisowego (1:2). Po autowym ataku Kapelusa, z dobrej strony pokazał się Butryn trafiając w końcowe centymetry boiska (3:3). Błędy własne, blok na Butrynie oraz skuteczna kontra w wykonaniu Andricia, doprowadziły już na początku do sporej przewago gospodarzy (8:4) i zmusiły już do wzięcia czasu przez Piotra Gruszkę. Nic to nie dało, bo kolejny błąd w ataku Sobańskiego i strata zrobiła się jeszcze większa (10:5). Na szczęście kielczanie nie chcieli być gorsi i też popełnili dwa błędy własne, a następnie kontra Butryna doprowadziły do korekty wyniku (10:8). Znów gra zaczęła falować i ponownie gospodarze odskoczyli z punktami (14:10) m.in. po udanym ataku po skosie Andricia. Sobański atakiem po bloku kielczan, Kalembka skutecznym blokiem oraz as serwisowy Sobańskiego szybko zniwelowały straty (14:13). Co z tego skoro znów po błędzie odbicia Falaschiego to Effector odskakuje (17:14). Rosjanin Nalobin skuteczny na środku, a potem zablokował Krulickiego (19:15) i trener Gruszka musiał wykorzystać drugą przerwę na żądanie. Dobry fragment seta w wykonaniu GKS-u, m.in. Butryn mocno ze skrzydła, Krulicki skutecznie ze środka, Kapelus z drugiej linii na czystej siatce i następne dwie kontry Butryna oraz Sobańskiego, doprowadziły do stanu 21:20 i pierwszego czasu dla tureckiego trenera miejscowych. Sinusoida trwa dalej, no to czas na błędy własne, zepsuta zagrywka Van Walle oraz autowy atak Sobańskiego (23:20) i to gospodarze byli bliżej wygrania tej partii. Po ataku Butryna po bloku i autowym ataku Pawlińskiego (23:22) znów GKS doszedł na oczko straty. Wohlfahrstaetter przebija się na środku, a Butryn zablokowany na siatce (25:22) i pierwszy wygrany set od 30 listopada zeszłego roku przez drużynę kielecką stał się faktem.
Drugi set otworzyły skuteczne ataki Butryna oraz Sobańskiego (2:2). Kilka błędów w wykonaniu gospodarzy oraz dobry okres gry Krulickiego, poparty kontrą Butryna oraz asem Kapelusa, doprowadziły do ogromnej przewagi GKS-u (4:12) i zmusiły trenera Effectora do wykorzystania czasu. Za dużo było chyba tej dobrej gry, bo kolejny słabszy okres w wykonaniu GieKSy doprowadził do wyniku 9:14 i tym razem to nasz trener zmuszony jest do wzięcia przerwy w grze. Na szczęście szybko odzyskujemy równowagę w grze, m.in. blok Kalembki na Wohlfahrstaetterze, Sobański skutecznie z drugiej linii plus błędy własne kielczan dały bezpieczny wynik 10:18. Po asie serwisowym Butryna (12:20) Sinan Tanik wykorzystuje drugą przerwę na żądanie. Krulicki zablokował Superlaka, Komenda popełnił błąd rozegrania, a Butryn posłał kolejnego asa i było 12:23. Na koniec seta były same błędy. Dotknięcie siatki przez graczy gospodarzy, autowy serwis Butryna oraz błąd przekroczenia linii boiska przy zagrywce Superlaka dały wynik 13:25!
Po dziesięciominutowej przerwie Komenda udanie kiwnął oraz udana akcja kielczan w ataku (2:0) dały naszym rywalom prowadzenie, które szybko zostało zniwelowane. Kiwka Sobańskiego, Kalembka z przechodzącej piłki oraz kontra w wykonaniu Butryna dały od razu nasze prowadzenie (2:3). Błędy własne kielczan i blok Krulickiego spowodowały odskoczenie z wynikiem (4:7) i wzięciem czasu przez trenera gospodarzy. Mocny atak Kapelusa po rękach graczy gospodarzy oraz blok naszych siatkarzy, pozwoliły zwiększyć przewagę GKS-u (6:10). Tym razem błędy z obu stron zmieniły rezultat na 7:12 i zdenerwowany trener Sinan Tanik musi znów reagować wziętym czasem. Dobry okres gry Sobańskiego oraz błędy w ataku gospodarzy dały GKS-owi coraz większą przewagę (9:16). Kilka akcji punkt za punkt, m.in. atak Kalembki w narożnik parkietu, Butryn mocno w środek boiska oraz kontra Kapelusa dały wynik 12:19. I żeby nie było za dobrze, znów rollercoaster w wykonaniu siatkarzy GieKSy i trzy punkty z rzędu dla Effectora (15:19) i oczywiście czas dla Piotra Gruszki. Dwa skuteczne ataki Krulickiego doprowadziły do poprawy gry (16:21) i większego spokoju. Kilka akcji punkt za punkt doprowadziły do stanu 19:23. Autowa zagrywka Pawlińskiego i blok Krulickiego na Andriciu dały zwycięstwo GKS-owi 19:25.
Czwarta partia zaczęła się od długiej wymiany zakończonej blokiem katowiczan, ale szybko wyrównał atakiem ze środka Nalobin. Kontra kielczan w wykonaniu Pawlińskiego (3:1) i już na początku GieKSa zmuszona do odrabiania strat. Butryn atakiem po prostej i as Sobańskiego dały wyrównanie po 3. Następny mocny atak Butryna oraz skuteczny blok na Pawlińskim, a chwilę potem na Andriciu dały minimalne prowadzenie 6:7. Dobre dwa ataki Formeli wyprowadziły z kolei gospodarzy na prowadzenie plus autowy atak Butryna (10:8) i znów zrobiło się nerwowo w szeregach GKS-u i oczywiście czas dla trenera Piotra Gruszki. Po przerwie, tradycyjnie ciąg dalszy rollercoastera i trzy oczka z rzędu dla GieKSy (10:11), m.in. po ataku Butryna. No to co? jedziemy znów w dół kolejką i po bloku Nalobina na Kalembce było 13:12 dla gospodarzy. Czas wjechać ponownie w górę, dobry atak ze środka, Kapelus skuteczny po prostej, błąd własny kielczan i jeszcze raz skutecznie Kapelus (14:16). Po kontrze w wykonaniu Butryna (15:17), Piotr Gruszka troszkę niespodziewanie przeprowadza podwójną zmianę, wprowadzając na parkiet Van Walle oraz Fijałka. Bardzo długa akcja w wykonaniu obu drużyn zakończyła się kiwką Belga Van Walle, a po niej kielczanie popełniają dwa błędy własne (16:20), czy to był ostatni podjazd kolejką w górę? Blok na Superlaku oraz kiwka Butryna po powrocie na parkiet, pozwoliły odskoczyć z wynikiem na 17:22 i zmusiły tureckiego trenera do wykorzystania ostatniej przerwy w grze. Jednak jeszcze raz jechaliśmy kolejką w dół po dwóch autowych atakach Butryna oraz jednej Sobańskiego (20:22) czas dla Piotra Gruszki i ponownie nerwówka w wykonaniu katowiczan. Po przerwie Butryn skutecznie w ataku, ale rollercoaster się nie zatrzymał i dzięki atakom Superlaka oraz dwóm Pawlińskiego był remis po 23! Wreszcie nastąpiła pokerowa zagrywka naszego trenera wpuszczającego na parkiet Pietraszkę i od razu Paweł skończył arcyważną piłkę na 23:24! Na zagrywkę wchodzi… Paweł Pietraszko i… as serwisowy i koniec meczu dla nas! Coś niesamowitego, to co wydarzyło się w samej końcówce! I co? MVP meczu też Paweł Pietraszko? Nie? Jednak Marco Falaschi, szkoda… 🙂
Uff… ale była jazda, lepsza niż w Śląskim Wesołym Miasteczku 🙂
Effector Kielce – GKS Katowice 1:3 (25:22, 13:25, 19:25, 23:25)
Effector: Komenda (1), Andrić (10), Wohlfahrstaetter (4), Nalobin (5), Wachnik (3), Pawliński (15), Sobczak (libero) oraz Biniek (libero), Antosik, Superlak (2), Maćkowiak, Bućko (1), Formela (7). Trener: Sinan Tanik.
GKS: Falaschi (1), Butryn (21), Krulicki (10), Kalembka (6), Kapelus (10), Sobański (11), Mariański (libero) oraz Fijałek, Van Walle (1), Pietraszko (2), Stelmach. Trener: Piotr Gruszka. MVP: Marco Falaschi.
Przebieg meczu:
I: 5:3, 10:5, 15:13, 20:16, 25:22.
II: 3:5, 4:10, 9:15, 12:20, 13:25.
III: 4:5, 6:10, 9:15, 15:20, 19:25.
IV: 5:4, 10:8, 14:15, 16:20, 23:25.
maks
4 lutego 2017 at 21:57
Brawo GieKSa !!!!