W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.
Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?
Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.
Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?
Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.
Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?
Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.
Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?
Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.
Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?
Bardzo dobry.
Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?
Milion złotych czy euro? (śmiech)
Euro, zaszalejmy.
Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.
Kosa
21 lipca 2017 at 18:17
Pamietam ten mecz na bukowej w sezonie 95\96
Mecza
21 lipca 2017 at 19:31
Siarka Tarnobrzeg kojarzy mi się z Andrzejem Kobylańskim, młody który kręcił naszymi ale sam nie wiele mógł. W tych urywkach było wspomniane nazwisko Zarzaszwszili (kaleczę ale cytuję co słyszę) i na to hasło od razu mi się włącza ZAZA mimo że z 25 albo więcej tego nie słyszałem to imię pamiętam. Najmilej wspominam Gija Guruli który był moim idolem a Zaza po nim przyszedł. Byłem jakiś czas temu w Gruzji i ludzie pamiętają Guruliego, wychowanek Dynama Tibilisi.
Solski
21 lipca 2017 at 20:55
Był jeszcze Gija Diszkariani (Ilicz) i Argentyńczyk Copola, ale raczej kariery wielkiej nie zrobili.
A Gija Guruli popisywał się świetnymi sztuczkami. Był świetny technicznie.
Berol
22 lipca 2017 at 05:43
Guruli to legenda :)zawsze miłe wspomnienia to był magik i walczak tego diszkariani wstyd sie przyznac ale nie pamietam, Copole owszem kojarze wiazałem z nim spore nadzieje a był zonk ale z obcokrajowców u nas najbardziej humorystycznie wspominam Leo :)tydzien wczesniej strzelił piekna bramke Lechowi na blaszoku na kolejnym szpilu wszyscy dra ryja Leo ,Leo no ja też i wszedł :)najpierw wydupił sie o własne nogi potem raz podał wyjebał sie bez piłki kontuzja i było po Leo w tym spotkaniu jak i w kolejnych :)https://pl.wikipedia.org/wiki/Leonardo_Ferreira_da_Silva
markus
22 lipca 2017 at 11:36
Starsza wersja fany Murcki z zoltymi literami, pozniej bylo doszycie herbu i na koncu doszycie duzych pieknych bialych liter…ech co to byly za czasy, jazzy z Giszem,Adama…
Paweł
22 lipca 2017 at 11:39
Bardzo dobrze pamiętam Giję Guruli (1990-92).
Gija Guruli oddzedł z GKS-u do Francji. Grał w Le Havre Ac, gdzie także czarował techniką. Po zakończeniu kariery piłkarskiej osiedlił się na stałe we Francji, gdzie rozpoczął pracę trenerską w miejscowych klubach. Od 2004 był asystentem selekcjonera reprezentacji Gruzji Alaina Giresse’a[2]. W 2012 prowadził Dinamo Batumi.
Drugim piłkarzem gruzińskim, który wówczas trafił do GKS-u (1992-93) był Zaza Rewiszwili. Jednak był w cieniu Gurulego.
Obaj byli wychowankami Dynama Tbilisi.
Paweł
22 lipca 2017 at 11:47
Coppola Guillermo Mario – pierwszy zagraniczny piłkarz w klubie, pojawił się wiosną 1991 r. Ówczesny trener Orest Lenczyk specjalnie pojechał do Argentyny i wybrał właśnie jego. Coppola nie sprawdził się. Drobniutki, odbijał się od każdego obrońcy jak piłeczka pingpongowa. Próbował sił w niższych ligach niemieckich, ale tam również mu nie wyszło. Wrócił do Argentyny.
Paweł
22 lipca 2017 at 11:51
Ciekawy artykuł, choć już nieaktualny na 40 – lecie klubu z przypomnieniem niektórych nazwisk.
40 lat GKS „Katowice” – co słychać u byłych piłkarzy?
http://www.sport.pl/sport/1,65025,1929032.html
Polecam:)
Mecza
22 lipca 2017 at 12:48
Berol wspomniał o LEO, też byłem wtedy na Blaszoku ja się niosło Leo, Leo, Leo wszedł i pierd…. bramkę rzadkiej urody. Wygraliśmy 1:0. Są mecze z przed kupy lat gdzie się pamięta atmosferę na stadionie, kto strzelił bramki i w jakich okolicznościach a nie pamiętam wszystkiego z zeszłego sezonu (pewnie i dobrze) W Lechu grał wtedy pozyskany od nas Gajtkowski ale obrońca, defensywny pomocnik Adamczyk wchodził w niego jak w masło i sobie Gajtek nie pograł.
Mecza
22 lipca 2017 at 13:07
@Paweł dzięki za link, opis z przed wielu lat ale przypomniałem sobie nazwiska zawodników w których się wpatrywałem w latach80/90. Nie wiedziałem że Kazek na treningu się pobił z Ledkiem i Wojciechowskim ale to byli charakterni chłopcy.
Paweł
22 lipca 2017 at 13:23
@Mecza. Nie ma za co 🙂 W latach 90′ to samo, co Ty przeżywałem:) Lata świetności i coś tam widzieliśmy:)