Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu: GieKSa liczy na kolejne zwycięstwo

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego spotkania GKS Katowice – Korona Kielce.

 

dziennikzachodni.pl – Misja Korona na Arenie Katowice!

Przed piłkarzami GKS-u kolejny mecz PKO BP Ekstraklasy na Arenie Katowice. W sobotę 25 października o godz. 20:15 drużyna trenera Rafała Góraka zmierzy się z Koroną Kielce. Kibice GieKSy mobilizują się na to spotkanie hasłem „MISJA KORONA”. Bilety na mecz ma już ponad 11500 kibiców. Warto się spieszyć z ich zakupem.

Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie. Korona to jedna z rewelacji sezonu, a GieKSa rozegrała ostatnio wspaniały mecz w Lublinie i pokonała Motor aż 5:2. – Spodziewamy się trudnego rywala, który przyjedzie z chęcią zdobycia punktów, ale jesteśmy na to przygotowani i postaramy się naszą grą spowodować, by punkty zostały w Katowicach – zapowiada trener Górak. – Nasza gra z tygodnia na tydzień wyglądała coraz lepiej. Chcemy to kontynuować i zwycięstwo w sobotę na pewno w tym by pomogło – dodaje obrońca Lukas Klemenz.

Warto zwrócić uwagę, że sobotniemu meczowi towarzyszyć będzie akcja charytatywna. GKS Katowic wraz z zondacrypto oraz Fundacją Oko w Oko z Rakiem zapraszają na wyjątkową, różową edycję akcji „Kilometry na Pomoc”, której celem jest zebranie środków na organizację wydarzenia ratującego zdrowie i życie kobiet i mężczyzn. W godzinach 15:00 – 20:15, w specjalnie przygotowanej strefie zondacrypto przy Arenie Katowice, ustawione zostaną rowery stacjonarne. Zasady są proste – każdy przejechany kilometr to 10 ZND (tokenów zondacrypto), które zostaną przekazane na organizację Różowego Weekendu z Fundacją Oko w Oko z Rakiem. Zebrane środki mają umożliwić przeprowadzenie przynajmniej 100 bezpłatnych badań USG, konsultacji ze specjalistami oraz warsztatów profilaktyki onkologicznej.

Hasło Misja Korona to coś więcej niż zapowiedź meczu – to symbol wspólnego celu całej społeczności GieKSy. Pod tym hasłem kryje się mobilizacja, frekwencja i wsparcie – zarówno na trybunach, jak i poza nimi. Chcemy, by każdy kibic poczuł, że jest częścią tej misji. Misja Korona to wezwanie do działania – do pełnych trybun, głośnego dopingu i jedności, która zawsze była znakiem rozpoznawczym GieKSy. Mówi Rafał Bura, Dyrektor Marketingu i Promocji GKS Katowice. Mecz z Koroną Kielce to kolejny dobry moment, aby przypomnieć o profilaktycznym badaniu i dbaniu o zdrowie. Warto wspomnieć, że Klub w ostatnim czasie był bardzo aktywny na tym polu. Październik to dla nas wyjątkowy miesiąc – w ramach akcji Różowy Październik GKS Katowice angażuje się w szereg inicjatyw charytatywnych i społecznych. Mieliśmy już m.in. symboliczne różowe koszulki piłkarek, licytacje, konkursy oraz aktywacje z naszymi sponsorami. A to jeszcze nie koniec – chcemy, by nasze działania miały realny wpływ i przypominały, że sport i siła GieKSy to także odpowiedzialność, solidarność i wrażliwość – dodaje Rafał Bura.

 

echodnia.pl – Korona Kielce zagra z GKS Katowice w PKO BP Ekstraklasie. Żółto-czerwoni chcą pokazać sportową złość

Korona Kielce podejdzie do meczu z GKS Katowice bez kilku zawodników. Z urazem zmaga się Wiktor Długosz, którego niedawno można było zaobserwować na treningu z zespołem. Do pełnej dyspozycji ma być jednak dopiero po przerwie reprezentacyjnej. W sobotnim spotkaniu zabraknie także Marcina Cebuli oraz Kacpra Minuczyca, ale do dyspozycji trenera mają być Dawid Błanik oraz Wiktor Popow.

Na mecz z GKS do Katowic wybrać się ma aż 1500 kibiców Korony, co jest rekordem jeśli chodzi o wyjazdowe spotkania kieleckiego klubu. Wsparcie fanów ma być dla trenera i jego podopiecznych bardzo pomocne.

– To robi wrażenie, cieszymy się z tego. Czujemy ich obecność na wyjeździe, są głośni. Szykuje się dobre widowisko – powiedział na konferencji prasowej Jacek Zieliński.

– Mam nadzieję na wielki mecz na boisku. Wiem, że na trybunach będzie komplet, do tego dużo kibiców naszych. Mam nadzieję, że zrobimy dobre widowisko – dodał piłkarz Korony, Konrad Matuszewski.

GKS Katowice w tym sezonie w 12 rozegranych spotkaniach zdobył 11 punktów, co pozwala mu na zajmowanie 14. miejsca w tabeli z przewagą dwóch oczek nad otwierającą strefę spadkową Lechią Gdańsk. W ostatniej serii spotkań śląska drużyna wygrała 5:2 po emocjonującym pojedynku Motor Lublin.

– Ten mecz na każdym zrobił wrażenie, bo takie spektakularne zwycięstwa nie zdarzają się co tydzień. Ich ofensywa: Zrelak, Szkurin, Nowak – to robi wrażenie – powiedział trener Jacek Zieliński.

Korona Kielce natomiast w tabeli jest na piątym miejscu w tabeli i ma na koncie 19 punktów. W ostatnich dwóch meczach jednak nie zdobyła kompletu punktów – z Jagiellonią Białystok przegrała 1:3, a z Górnikiem Zabrze zremisowała 1:1. Zespół zaboleć mógł zwłaszcza ten drugi rezultat – rywale wynik ustalili w doliczonym czasie gry do drugiej połowy.

– Jedziemy po to, by powalczyć o pełną pulę w kontekście straty punktów z Górnikiem. Po tym meczu jest sportowa złość i chcemy ją pokazać w Katowicach – powiedział także trener Zieliński.

 

cksport.pl – Wykorzystać problemy defensywne rywali. Korona rusza do Katowic

W 13. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zagra na wyjeździe z GKS-em Katowice. „Żółto-czerwonych” czeka rywalizacja z drużyną, która straciła już 24 gole.

Korona Kielce po dwunastu kolejkach sezonu zajmuje 5. miejsce w tabeli Ekstraklasy z dorobkiem 19 punktów (5 zwycięstw, 4 remisy i 3 porażki). Ekipa Jacka Zielińskiego w ostatnich dwóch konfrontacjach nie zaznała smaku zwycięstwa, ponieważ uległa Jagiellonii Białystok 1:3 i zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Z kolei jej najbliższy rywal GKS Katowice zajmuje 14. miejsce w rozgrywkach, mając na koncie jedenaście „oczek”, zdobytych dzięki trzem zwycięstwom, dwóm remisom i siedmiu porażkom. Jednak w ostatniej serii gier zespół Rafała Góraka pokonał Motor Lublin aż 5:2.

– Na każdym ten wynik zrobił wrażenie. Taki rezultat, szczególnie na wyjeździe, nie zdarza się na co dzień. To spotkanie układało się dosyć dziwnie – GKS prowadził 2:0, by następnie pozwolić Motorowi wyrównać. Potem czerwona kartka za drugą żółtą (dla Jakuba Łabojki – przyp. red.) zatrzymała ich rywali. Trzeba jednak przyznać, że GKS w tym meczu był bardzo mocny i rozpędzony. Ich ofensywa – Adam Zrelak, Ilya Shkurin, który wszedł z ławki i zdobył dublet, a do tego jeszcze Bartosz Nowak – robi naprawdę duże wrażenie – przyznał przed potyczką Jacek Zieliński, trener „żółto-czerwonych”.

– Doceniam ten zespół. Praca, którą od dłuższego czasu wykonuje tam Rafał Górak, zasługuje na uznanie. GKS gra dobrą piłkę, abstrahując od tego, ile ma punktów, bo ich dorobek nie do końca oddaje poziom gry. W tym sezonie mają za sobą wiele bardzo dobrych spotkań, a porażki w końcówkach – w Warszawie czy w Łodzi – pokazują, że to naprawdę solidna drużyna. Są bardzo mocni w ofensywie. My natomiast będziemy szukać ich słabszych punktów. Jedziemy tam, żeby powalczyć o pełną pulę, zwłaszcza w kontekście ostatniego remisu z Górnikiem – dodał.

Kilka dni przed potyczką zakończyły się zapisy na wyjazd do Katowic kibiców Korony Kielce. Organizatorzy poinformowali, że cała pula miejsc została wyczerpana. W sobotę na Górny Śląsk pojedzie 1 500 fanów „żółto-czerwonych”, co oznacza rekord frekwencji wyjazdowej w historii klubu. Pozostali fani będą mogli wspólnie obejrzeć to spotkanie w kinie Helios w Galerii Echo. – Mam nadzieję, że będzie to wielki mecz na boisku, bo na trybunach na pewno. Widziałem, że ma być ponadto komplet na Nowej Bukowej, także mam nadzieję, że sprostamy oczekiwaniom. Lepiej gra się przy pełnych trybunach, w dodatku z taką grupą naszych fanów. Miejmy nadzieje, że będziemy czuć to wsparcie i zapewnimy kibicom dobrą rozrywkę – zaznaczył Konrad Matuszewski, obrońca kieleckiej ekipy.

Ekstraklasowa historia starć między tymi drużynami liczy sobie tylko dwa ligowe spotkania i w obu to Korona odniosła zwycięstwa. Zarówno w domowym jak i wyjazdowym meczu kielczanie pokonali rywala 2:1.

 

korona-kielce.pl – Chcemy być sobą

W 13. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Katowice. Żółto-Czerwoni po pozostawiającym ogromny niedosyt remisie na własnym terenie z Górnikiem Zabrze chcą zainkasować w tym spotkaniu komplet punktów i odnieść tym samym drugie w tym sezonie zwycięstwo w roli gości. Pora na pokazanie siły nie tylko u siebie, ale także w delegacji!

Wypadki chodzą po ludziach. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy w ten sposób można nazwać wypuszczenie wygranej z rąk po golu straconym w 94. minucie, ale niewątpliwie to, co stało się w meczu z Górnikiem Zabrze, było swego rodzaju „wypadkiem”. Trzy punkty w pojedynku z ówczesnym liderem smakowałyby wybornie. Niestety koniec końców nie było nam dane ich zakosztować.

Mamy czego żałować, bo rozegraliśmy naprawdę dobre zawody i pokazaliśmy, że stać nas na narzucenie własnych warunków przeciwnikowi z najwyższej półki. Z drugiej jednak strony – nie możemy tego wciąż rozpamiętywać. Jak głosi stare piłkarskie porzekadło – jeśli nie możesz wygrać, to przynajmniej zremisuj. Tak też uczyniliśmy. I nie mamy się czego wstydzić. Dokładnie z takim nastawianiem udajemy się więc do Katowic, żeby stanąć w szranki z tamtejszym GKS-em.

Aktualnie GieKSa zajmuje 14. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy z 11 punktami na koncie. Nad strefą spadkową ma tylko jedno „oczko” przewagi, w związku z tym kompletnej zdobyczy w starciu z naszą Drużyną potrzebuje niczym tlenu. Podopieczni Rafała Góraka zapewne będą chcieli pójść za ciosem po efektownym wyjazdowym triumfie z Motorem Lublin (5:2) w poprzedniej serii gier i wygrać pierwsze ligowe spotkanie u siebie od 29 sierpnia.

Dla kontrastu Koroniarze ostatnie i zarazem jedyne w bieżącej kampanii zwycięstwo w delegacji odnieśli dzień później – 30 sierpnia w konfrontacji z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (3:1). Najwyższy czas zmienić coś w tym zakresie, a sportową złość, o której na przedmeczowej konferencji prasowej mówił Trener Jacek Zieliński, przekuć w sukces na murawie Areny Katowice.

– Przeanalizowaliśmy mecz z Górnikiem. Wyjaśniliśmy sobie specyficzne warunki, w jakich straciliśmy bramkę. Nie ma co tego rozpamiętywać. Nie udało się – taka jest piłka. Raz daje, raz zabiera. Nam akurat w tym momencie zabrała. Nikt już nie będzie do tego wracał, natomiast sportowa złość w nas jest i chcemy to udokumentować na boisku w Katowicach – powiedział 64-letni Szkoleniowiec.

W realizacji tego zadania z trybun stadionu przy Nowej Bukowej Scyzorów będzie wspierać rekordowa grupa 1500 kieleckich Sympatyków. Ich wielka mobilizacja zaowocowała organizacją najliczniejszego kibicowskiego wyjazdu w historii ligowych występów naszego Klubu. Można zatem śmiało zakładać, że doping – zarówno ze strony gospodarzy, jak i gości – będzie pierwszorzędny.

Co ciekawe, w ubiegłym sezonie w obu potyczkach z GKS-em na poziomie Ekstraklasy Złocisto-Krwiści wygrali 2:1 i w obu tych meczach do siatki trafiał Dawid Błanik. Powtórka takiego scenariusza? Nie mamy absolutnie nic przeciwko.

Ale żeby tak się stało, musimy być sobą. Sobą, czyli najlepszą wersją Korony Kielce, którą już wielokrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy podziwialiśmy na EXBUD Arenie. Sęk w tym, żeby przenieść to również na grunt wyjazdowy. Niech wszyscy wiedzą, że nie ma z nami żartów. Nie tylko w naszej Twierdzy, ale i w delegacji.

 

ekstraklasa.org – Z północy na południe – 13. kolejka 2025/2026 (sobota)

Sobotę z PKO Bank Polski Ekstraklasą zaczniemy w Gdyni, następnie przeniesiemy się do Szczecina, a na sam koniec dnia czeka nas mecz w Katowicach. Poza Cracovią i Koroną wszystkie zespoły znajdują się w dolnej części ligowej tabeli.

[…] GKS KATOWICE – KORONA KIELCE

SYTUACJA: Jedni są o krok od strefy spadkowej, drudzy od miejsc gwarantujących udział w europejskich pucharach. Na tę chwilę GKS i Koronę dzieli w tabeli 8 punktów.

HISTORYCZNIE: 2 mecze między nimi w najwyższej lidze – 2 zwycięstwa Korony. GKS czeka na swoje pierwsze punkty w starciu z kieleckim klubem.

POD LUPĄ – GOSPODARZE: Rafał Strączek nie dał się jeszcze pokonać w drugich połowach w tym sezonie. GKS tylko 37,5% goli stracił w drugich odsłonach (najmniej procentowo).

POD LUPĄ – GOŚCIE: Dawid Błanik zdobywał bramki w obu meczach z GKS w Ekstraklasie. Czy zaliczy „hat-tricka”?

PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZWYCIĘSTWA: GKS Katowice – 35,4%; Korona Kielce – 38,5%

CZY WIESZ, ŻE: Obie drużyny dokładnie połowę swoich goli strzeliły po stałych fragmentach gry (8 z 16).

GKS Katowice: jeśli wygrywa w tym sezonie to strzela minimum 3 gole (razem: 12 goli w 4 zwycięskich meczach = 4/mecz); też – 47 goli strzelonych w 17 zwycięskich meczach od początku sezonu 2024/25 (2,76/mecz)

GKS Katowice W każdym meczu, w którym u siebie zdobywał punkty w tym sezonie strzelał minimum 2 gole (2:2, 4:1 i 3:2); też – w każdym z 7 ostatnich meczów, w których zdobywał punkty u siebie, strzelał minimum 2 gole (ostatni raz mniej – 09.03.2025, 1:0 z Zagłębiem)

Piłkarze GKS Katowice oddali najwięcej celnych strzałów głową (15)

GKS Katowice: Najwięcej podań w pole karne rywali (440; w tym indywidualnie Bartosz Nowak ma najwięcej podań w pole karne w lidze – 129)

GKS Katowice: Najwyższa celność strzałów zza pola karnego (37,3%)

Bartosz Nowak i Alan Czerwiński asystowali przy 7 z 16 goli GKS Katowice w tym sezonie (4+3)

Bartosz Nowak (GKS Katowice) – najwięcej wykonywanych rzutów rożnych (72) i udanych wprowadzeń piłki z rzutu rożnego w pole karne rywali (20)

Ilja Szkurin – 9 strzałów i 22 kontakty z piłką w polu karnym w 249 min. Gry w GKS Katowice (śr. 3,25 strzału/90 min. Gry i 7,95 kontaktu z piłką w polu karnym/90 min. Gry)

Rafał Strączek (GKS Katowice) – bez gola straconego w II połowach w tym sezonie (bronił w 3 meczach)

Korona Kielce: najwięcej remisów w 2025 roku (10), w tym wyjazdowych (8)

Korona Kielce: 1 gol stracony w 5 ostatnich meczach w I połowach (wyniki do przerwy w 5 ostatnich meczach: 1:0-0:0-1:0-0:1-1:0)

Korona Kielce: Najwięcej oddanych strzałów z pola karnego rywali (128)

Korona Kielce W każdym z 3 ostatnich meczów strzelała gola po stałym fragmencie gry (2x rzut rożny, 1x rzut karny)

Korona Kielce: 9,6% podań tej drużyny było skierowanych w pole karne (najwięcej procentowo)

Korona Kielce: Najwięcej celnych wprowadzeń piłki w pole karne po rzutach rożnych (23)

Korona Kielce: najmniej goli straconych po stałych fragmentach gry (2)

Korona Kielce: Najwyższa skuteczność obronionych strzałów z pola karnego (78,4%) i Najwyższa skuteczność obronionych strzałów ogółem (81,7%)

Bartosz Nowak (GKS Katowice) i Dawid Błanik (Korona Kielce) mają najwięcej podań kluczowych po stałych fragmentach gry (po 17)

W obu meczach między nimi w Ekstraklasie Korona Kielce wygrała 2:1 i w obu gole strzelał Dawid Błanik

 

gol24.pl – GieKSa liczy na kolejne zwycięstwo

Mecz GKS Katowice – Korona Kielce w 13. kolejce PKO Ekstraklasy zapowiada się bardzo emocjonująco. Popularna GieKSa po serii bez zwycięstwa, wreszcie się przełamała. Natomiast Złocisto-Krwiści ostatnio złapali zadyszkę. Kto będzie górą w sobotni wieczór?

GKS Katowice po serii meczów bez wygranej, przed tygodniem sięgną po efektowne zwycięstwo, na wyjeździe z Motorem Lublin 5:2. Podopieczni Rafała Góraka z pewnością mocno podnieśli swoje morale i teraz będą chcieli zatrzymać Koronę Kielce, która ostatnio złapała zadyszkę.

Złocisto-Krwiści to jedna z rewelacji pierwszej części sezonu PKO Ekstraklasy. Jednak 2 ostatnie spotkania to zaledwie 1 zdobyty punkt przez podopiecznych Jacka Zielińskiego. Słabsza dyspozycja sprawiła, że kielczanie wypadli poza pierwszą czwórkę ligowej tabeli.

Ostatnie bezpośrednie mecze:

Korona – GKS 2:1 (05.05.2025r. – Ekstraklasa)

GKS – Korona 1:2 (04.11.2024r. – Ekstraklasa)

Korona – GKS 1:2 (14.05.2022r. – 1. liga)

GKS – Korona 1:0 (06.11.2021r. – 1. liga)


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga