Dołącz do nas

Piłka nożna

(In)Statystycznie po rundzie jesiennej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zakończyła się runda jesienna Fortuna 1 Ligi. Pozostałe mecze, które czekają nas w tym roku, będą rozgrywane tzw. awansem, a formalnie będzie to już runda wiosenna. Firma InStat przygotowała raport dotyczący pierwszej rundy sezonu 18/19. Co ciekawego możemy tam odnaleźć? Czy znajdziemy odpowiedź na to, czemu nasza pozycja w tabeli jest aż tak tragiczna? Pełen raport można pobrać TUTAJ.

Jednym z poważniejszych zarzutów co do naszej drużyny jest to, że jest źle przygotowana fizycznie do sezonu. Nie widać tego, jeśli spojrzymy na fragmenty meczu, w których strzelamy gole. Owszem, strzelamy więcej goli w 1 połowie, niż w 2 drugiej, ale jest to różnica jedynie 3 bramek – 8 w pierwszych 45 minutach, 5 w drugich. W dodatku wszystkie 5 bramek w drugich połowach zostało zdobyte w ostatnich 30 minutach meczu. Najchętniej zaś strzelamy bramki „do szatni” – 5 goli strzeliliśmy między 30 a 45 minutą. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że nasza liczba strzelonych bramek jest żenująco niska, przez co te różnice nie mogą być zbyt duże. Z 13 zdobytymi bramkami plasujemy się pod w tym względem na przedostatnim miejscu. Słabsza jest tylko Garbarnia z jednym golem mniej.

Lepszym argumentem przy dyskusji o przygotowaniu fizycznym może być liczba bramek straconych. Na 23 stracone gole, co plasuje nas na 5 miejscu w tej niechlubnej statystyce, 6 z nich straciliśmy w ostatnim kwadransie meczu i aż 7 w między 60 a 75 minutą. Z drugiej strony również w pierwszej połowie lubimy sobie stracić bramkę – 6 goli straciliśmy między 15 a 30 minutą. To właśnie wtedy występuje u nas największa różnica między bramkami zdobytymi, a straconymi, bo aż -5. Zarówno w przedostatnim, jak i ostatnim kwadransie meczu różnica ta wynosi -4. Łącznie w pierwszej połowie nas bilans bramkowy wynosi -1, a w drugiej aż -9, co mogłoby potwierdzać teorię o słabszym przygotowaniu fizycznym, ale nie jesteśmy pod względem różnicy bilansów bramek pomiędzy połowami najgorsi – Termalica w pierwszej połowie uzyskała rezultat +4, a w drugiej -9. Najlepiej w ofensywie w pierwszej połowie radzi sobie ŁKS – 8 goli, a w drugiej połowie Raków – 11.

Obok GKS-u Jastrzębie jesteśmy jedyną drużyną, która nie straciła bramki zza pola karnego. Wydawać by się mogło, że to jakiś pozytyw… ale w praktyce oznacza to, że wszystkie 23 gole straciliśmy po strzałach już w naszej 16-stce. Jak wiadomo, im bliżej jest do bramki, tym większa jest szansa na strzelenie gola, a my fatalnie sobie radzimy z utrudnianiem życia rywalowi. Więcej goli po strzałach z pola karnego straciła jedynie Termalica (25) i Garbarnia (29), z kolei najlepiej pod tym względem prezentują się Raków i Sandecja – kolejno 7 i 8 straconych goli. Ligowa średnia to 17 goli straconych po strzałach w 16-stce. Najwięcej bramek spoza pola karnego straciła Chojniczanka – 8.

Po drugiej stronie boiska mamy za to ogromny problem, by strzelać bramki z najgroźniejszych stref. 8 goli z pola karnego to drugi najgorszy wynik w lidze – tylko Stomil strzelił tak jedną bramką mniej. Średnia ligowa jest aż 2 razy większa! Nieźle prezentujemy się za to pod względem strzałów z dystansu – zdobyliśmy tak 4 bramki przy ligowej średniej na poziomie 2,8.

Lubujemy się w szybkich atakach – średnio nasze akcje, po których padała bramka, trwają 7 sekund. Mniej czasu potrzebuje jedynie Chrobry Głogów – zaledwie 3,1 sekundy! W dłuższych atakach najlepiej radzi sobie Odra Opole i Raków Częstochowa – akcje bramkowe trwają tam ponad 18 sekund. Średnia ligowa wynosi zaś 11,2 sekundy. Również pod względem liczby podań w akcjach zakończonych bramką na czele jest klub z Opola – średnio wymieniają 6,8 podania zdobyciem gola. GieKSa ze średnią 2,6 podania plasuje się na 15 pozycji.

Pod względem goli ze stałych fragmentów gry nasz wynik uratował nieco ostatni mecz z Bytovią, gdzie dwukrotnie pokonaliśmy bramkarza po rzucie rożnym. Gdyby nie to, w rankingu tym zajmowalibyśmy przedostatnią pozycję, mając za sobą jedynie Stomil, który nie wykorzystał ani jednego stałego fragmentu gry. Do 2 goli po rzucie rożnym dołożyliśmy 2 gole z rzutów wolnych i 1 z rzutu karnego. Najlepiej z tą częścią piłkarskiego rzemiosła radzi sobie Chojniczanka, która zdobyła w taki sposób 13 goli, ale aż 5 z rzutów karnych.

Jeśli chodzi o bramki z gry to najwięcej, bo 4, zdobyliśmy po akcjach lewą stroną. 3 gole zdobyliśmy po akcjach prawą flanką i zaledwie 1 po akcji środkiem. Najskuteczniej lewą stroną atakuje Bytovia – 9 goli, środkiem Termalica – 10 goli, a prawą stroną Odra – 9 goli. Wszystkie te drużyny zdobyły po akcjach jedynie swoją ulubioną częścią boiska więcej goli niż my łącznie z gry.

Przejdźmy do goli straconych. Można powiedzieć, że w każdej strefie bronimy tak samo źle, bo po akcjach z prawej strony i środkiem straciliśmy po 6 bramek, a po atakach lewą flanką tylko 1 mniej. Najgorzej z atakami środkiem radzą sobie Podbeskidzie, Warta i Puszcza – stracili tak po 8 goli. Na lewej stronie najgorzej bronią Termalica i GKS Tychy – po 7 goli straconych, a po prawej Garbarnia i Chojniczanka – 10 goli.

Wstydu nie przynosi nam liczba bramek straconych po SFG. 2 razy daliśmy się pokonać po rzucie rożnym, również 2 razy po rzucie wolnym i raz po rzucie z autu. Najlepsze pod tym względem Podbeskidzie straciło łącznie 3 bramki po stałych fragmentach, a najgorsza Termalica aż 14. Ligowa średnia wynosi 7.

Uśredniony InStat Index potwierdza dobrą dyspozycję Rakowa i ŁKS-u, a także słabość Garbarni czy Stomilu. My zaś z wynikiem 205 zajmujemy 13 pozycję, czyli wg zaawansowanych statystyk powinniśmy być w lepszej sytuacji niż ta, w której jesteśmy. Podobnie jak chociażby GKS Tychy, który w tej tabeli zajmuje 9 miejsce.

Wbrew pozorom oddajemy całkiem sporo strzałów. Średnio jest ich 13,6 na mecz i daje nam to 6 pozycję. Celnie na bramkę uderzamy jednak tylko 4,4 raza na mecz, czyli jedynie 32% naszych strzałów leci w światło bramki. Średnie ligowe wynoszą odpowiednio 12 i 4,2. Niecelnych strzałów oddajemy 5,4 na mecz, średnio prawie co trzeci mecz trafiamy w słupek lub poprzeczkę, a 3,5 strzałów jest zablokowane przez przeciwnika. Z pola karnego oddajemy średnio 6,4 strzałów, z czego 2,9 jest celnych. Są to wyniki powyżej średniej ligowej (5,8/2,5), czyli po prostu brakuje nam skuteczności.

Jesteśmy jedną z najczęściej faulujących drużyn. Faulujemy średnio 18,4 razy na mecz, z czego 7,8 fauli ma miejsce na naszej połowie. Jedynie Chojniczanka i Stomil częściej dopuszczają się nieprzepisowych zagrań, choć niewiele, bo odpowiednio 18,5 i 18,8. Najrzadziej faulują piłkarze Wigier i Rakowa – niewiele ponad 14 na mecz. Nasi zawodnicy są również w czołówce, jeśli chodzi o faule przeciwników – jesteśmy faulowani średnio 16,9 razy na mecz, w tym 7,6 razy na połowie rywala. Co ciekawe w meczach z nami rywale zdecydowanie rzadziej oglądają żółte kartki – u nas jest to 2,6 żółtej kartki na mecz, u naszego rywala tylko 1,4.

Nieco częściej piłka jest przy naszej nodze niż u rywala, ponieważ w tej rundzie uzyskaliśmy rezultat 53% posiadania piłki. Średnio posiadamy ją natomiast przez 12,3s, co stanowi niecałą sekundę poniżej średniej ligowej. 51 razy na mecz przetrzymujemy ją od 5 do 15 sekund, 30 razy na mecz 15-45 sekund i 31 razy powyżej 45 sekund. Właściwie w każdej statystyce dotyczącej posiadania piłki króluje Raków Częstochowa. Zwykle piłka trafia do nas 123 razy na mecz. 74 razy udaje nam się przekroczyć połowę przeciwnika, 45 razy docieramy do ostatniej ćwiartki boiska i 14 razy udaje nam się z nią wejść w pole karne. Wszystkie te wyniki są powyżej średniej ligowej poza wejściami z piłką w pole karne – w tej statystyce średnia ligowa dokładnie pokrywa się z naszym rezultatem. Z liczb wynika więc, że naszym problemem nie jest umiejętność przemieszczenia się z piłką pod bramkę przeciwnika.

W trakcie meczu wymieniamy średnio 416 podań, z czego 324 są celne, co daje skuteczność na poziomie 78%. Plasuje nas to w dolnych rejonach tabeli. 30 podań jest zaadresowane w pole karne rywala – jest to 5 wynik w lidze, ale tylko 14 trafia do celu. Choć ligową średnią jest 13 celnych podań w pole karne, to nasza skuteczność na poziomie 42% jest poniżej ligowej średniej. 10 razy na spotkanie próbujemy kluczowego podania i niemal co drugie trafia do adresata. Jest to wynik niemal dokładnie na poziomie średniej ligowej. 15 razy na mecz dośrodkowujemy piłkę, a 3,6 razy jest ono udane – ponownie nieco powyżej średniej. Problemem jest natomiast tempo dokładnych podań – na jedno posiadanie piłki wymieniamy ją 12,7 razy – gorszy jest tylko Chrobry Głogów i Bytovia Bytów, której jednak to nie przeszkadza. Mamy też niską skuteczność podań konstruktywnych, czyli takich, które mają na celu przesunięcie gry w stronę bramki przeciwnika. Są one dokładnie tylko w 72% – słabszy wynik ma tylko Chrobry i Puszcza.

Przeciętnie wypadamy w pojedynkach – zarówno w ofensywie, jak i defensywie. W obronie na 86 pojedynków zwycięsko wychodzimy z 50 z nich, a w ataku na 87 udanych jest 38. Procentowo daje to odpowiednio 56% i 44% – w obu przypadkach jest to dokładnie ligowa średnia. Mamy problem z pojedynkami w powietrzu – wygrywamy 49% z nich, co daje nam 13 miejsce w lidze. Nasze zwody są skuteczne w 52%, podczas gdy ligowa średnia wynosi 56%. Jesteśmy za to zdecydowanym liderem w odbiorach – podejmujemy 35 prób na mecz, a 60% z nich jest skuteczne. Lepszą skutecznością mogą pochwalić się Tyszanie, ale podejmują oni jedynie 27 prób. Gorzej z przejęciami – przejmujemy piłkę 49 razy na mecz, co jest 13 wynikiem w lidze, ale 11 razy zdarza nam się to na połowie rywala, a to wynik powyżej średniej. Bardzo dobrze radzimy sobie w odzyskiwaniu piłek – 66 odzyskanych piłek to 3 wynik w lidze.

Wyjaśnijmy przy okazji, czym się różnią odbiór, przejęcie i przechwycenie piłki. Odbiór to aktywne działanie zawodnika, mające na celu odebranie piłki. Przejęcie to nabycie piłki bez walki, po nieudanej kontroli piłki lub niedokładnym podaniu. Przechwycenie piłki to natomiast nabycie piłki po celnym podaniu lub strzale przeciwnika.

Czas na statystyki indywidualne. W top20 pod względem InStat Index na ostatnim uwzględnionym miejscu znalazł się Tymoteusz Puchacz – jego średni wynik to 228. Niestety żaden z naszych zawodników nie załapał się do czołowej 20-tki pod względem bramek, asyst, jak i klasyfikacji łączonej. By znaleźć naszego piłkarza musimy przejść do… pomyłek bramkowych. Tam ex aequo na 3 pozycji znajduje się Wojciech Lisowski z 7 błędami. A skoro o błędach mowa, to ligowym liderem pod względem oddanych strzałów jest Adrian Błąd. Oddał aż 48 uderzeń, ale tylko co trzecie było celne. Na 17 miejscu załapał się również Grzegorz Piesio z 30 strzałami. U niego z celnością jest nieco lepiej, bo 11 z nich leciało w światło bramki… ale goli z tego okrągłe 0.

Nie znajdziemy naszego piłkarza w tabelce z liczbą podań, ale gdy przejdziemy już do tych kluczowych, tam na 10 miejscu znajdziemy Błąda. Podjął 33 próby, a 17 razy piłka dotarła do adresata. W przeliczeniu na 90 minut Błąd wykonuje udane kluczowe podanie 1,1 raza na mecz. W statystyce podań w pole karne znajduje się jeszcze wyżej, bo tuż za podium. Aż 151 razy zagrywał piłkę w 16-stkę rywala, a 68 razy było to podanie celne. W tabelce z najczęściej dośrodkowującymi graczami Błąda nie ma, ale jest Puchacz. Zajmuje 15 pozycję z 41 dośrodkowaniami, z czego 11 było udanych. Naszego niewysokiego skrzydłowego ponownie znajdziemy, gdy zajrzymy do statystyk rzutów rożnych i wolnych w pole karne przeciwnika. Błąd 89 razy próbował takiego zagrania, a 46 było ono celne. Ponownie znalazł się tuż za podium.

Mariusz Pawełek znalazł się na 11 miejscu wśród graczy, którzy wykonują długie podania. Na 215 wykopów 151 trafiło do kolegi z zespołu. Daniel Rumin musi natomiast poprawić się pod względem trzymania pozycji przed obrońcami rywala, bo aż 11 razy dał się złapać na spalonym, co jest 6 wynikiem w lidze. W naszej drużynie najczęściej w pojedynek z rywalem wchodzi Grzegorz Piesio. Z 311 pojedynków 161 razy wyszedł zwycięsko. Jeśli chodzi o pojedynki w obronie, to na 7 pozycji znajduje się Wojciech Lisowski, który brał udział w 181 takich sytuacjach, ale skuteczność 61% nie powala na kolana. Na 17 pozycji załapał się jeszcze Poczobut, ale z jeszcze gorszą skutecznością, bo tylko 51%. Nieco lepiej to wygląda u naszego defensywnego pomocnika, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko pojedynki na ziemi – tam jego skuteczność wynosi 55%. Bezkonkurencyjny jest za to w liczbie prób odbiorów, choć są piłkarze, którzy robią to skuteczniej. W top10 tej klasyfikacji znaleźli się również Lisowski i Błąd. Poczobut dominuje także… w liczbie fauli. Nieprzepisowo atakował przeciwnika aż 43 razy. Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że żaden z naszych piłkarzy nie znalazł się w topowej 20 pod względem zwodów.

Teraz spójrzmy, jak wyglądają nasi zawodnicy na poszczególnych pozycjach. Pod względem InStat Index wśród bramkarzy Mariusz Pawełek zajmuje 14, a Krzysztof Baran 18 pozycję. Łącznie branych pod uwagę jest 24 bramkarzy. Pawełek obronił 63% strzałów, a Baran 76%.

Na lewej obronie 4 miejsce w lidze zajmuje Tymoteusz Puchacz – może jednak nie jest taki zły na tej pozycji? Musi jednak poprawić się w walce o górne piłki, bo wygrywa tylko 38% pojedynków w powietrzu. Na szarym końcu znajduje się za to Simon Kupec, a niewiele wyżej Wojciech Słomka – dzieli ich tylko Bartków z Puszczy. Łącznie wg InStatu w lidze wystąpiło 27 lewych obrońców.

Po drugiej stronie defensywny na 6 pozycji znajdziemy Adriana Frańczaka – czyżby „Franiu” jednak nie był taki zły? Co może zdziwić wiele osób, zwody Frańczaka są skuteczne aż w 73% przypadków. Dosyć solidnie radzi sobie w każdej statystyce: 81% jego podań jest celne w tym 53% podań w pole karne, wygrywa 63% pojedynków i 2 na 3 próby odbiorów są udane. Zdecydowanie niżej znajduje się Wojciech Lisowski – zajmuje dopiero 18 pozycję. W rankingu tym uwzględniono 29 zawodników.

Sporo się trzeba naszukać, by odnaleźć naszych zawodników w rankingu środkowych obrońców. Pierwszym z nich jest Jakub Wawrzyniak, który zajmuje jednak dopiero 29 lokatę. Kolejnym jest Mateusz Kamiński na 37 miejscu, a trzy pozycje niżej znajdziemy Rafała Remisza. Dla środkowego obrońcy w Fortuna 1 Lidze średni InStat Index wynosi 210 – tylko Wawrzyniak ma wynik powyżej tej średniej (214). ,,Kamyk” osiągnął wynik 209, a Remisz 207. Na przedostatnim miejscu znajduje się nasz były zawodnik Tomasz Midzierski – na 63 piłkarzy gorszy był jedynie Jarosza ze Stomilu.

Najprawdopodobniej z powodu ostatnich meczów, kiedy to zrezygnowaliśmy z gry w systemie 4-1-4-1 i przeszliśmy na 4-2-3-1 lub 5-4-1, Adrian Łyszczarz został potraktowany jako defensywny pomocnik. W tej samej kategorii znajdziemy oczywiście Bartłomieja Poczobuta i Kamila Kurowskiego. Cała trójka uzyskała dosyć podobny wynik – Poczobut zajął 24 miejsce, Kurowski 27, a Łyszczarz 28. Widać jednak, że nie jest to optymalna pozycja dla zawodnika wypożyczonego ze Śląska Wrocław. Podczas gdy Poczobut piłkę przejmuje 5 razy na mecz, a Kurowski 6, u Łyszczarza wynik ten wynosi zaledwie 2,5. Dobrze radzi sobie za to z podaniami kluczowymi i dryblingami. W ciągu 90 minut prawie 3 razy próbuje stworzyć sytuację bramkową, a co drugie takie zagranie jest skuteczne. Na zwody nabiera rywali ze skutecznością 62%. W raporcie za defensywnych pomocników uznano łącznie 58 ligowców.

Ciężko natomiast wyjaśnić, czemu Bartosz Śpiączka został potraktowany jako lewy pomocnik. Choć zajął w tej klasyfikacji 9 miejsce, to ciężko traktować to poważnie, skoro na tej pozycji nie wystąpił ani razu. Niewątpliwie lewym pomocnikiem jest za to Adrian Błąd, który znalazł się 5 oczek niżej. Wspominaliśmy, że oddaje on ogromną ilość strzałów, ale rzadko są celne. Podobnie jest z podaniami – są celne tylko w 65%. W lidze wg InStatu mamy 33 lewoskrzydłowych.

Na prawym skrzydle naszego zawodnika znajdziemy pozycję wyżej niż w przypadku Błąda na lewej stronie. O dziwo jest to David Anon. Jest bardzo skutecznym dryblerem – w ciągu 90 minut podejmuje 6 prób zwodu, z czego 4 są udane. Słabo radzi sobie natomiast z podaniami – tylko 68% dociera do celu. 22 pozycję zajmuje Kacper Tabiś. Prawych pomocników jest więcej niż lewych, bo 39.

Wśród ofensywnych pomocników na 8 miejscu znajdziemy Grzegorza Piesio, na 15 Damiana Michalika, a na 19 Dominika Bronisławskiego. Piesio najczęściej z tej trójki posyła kluczowe podania – próbuje takiego zagrania 1,6 raza na 90 minut, a dokładnie raz na mecz jest ono udane. Dobrze radzi sobie w powietrzu – wygrywa 61% takich starć, co jest najlepszym wynikiem na jego pozycji. Za 10-tki uznano 26 zawodników.

By odszukać naszego zawodnika wśród napastników, trzeba dojść do 15 miejsca. Tam znajdziemy Arkadiusza Woźniaka. Daniel Rumin zajmuje dopiero 36 lokatę. Warto tu zwrócić uwagę na liczby strzałów. Woźniak w ciągu 730 minut oddał 27 uderzeń, z czego 10 zmierzało w światło bramki. Rumin na boisku przebywał przez 936 minut i w tym czasie oddał 23 strzałów, w tym 9 celnych. Choć nie można odmówić mu waleczności, to słabo radzi sobie w pojedynkach – wygrywa zaledwie 26%. U Woźniaka skuteczność w pojedynkach wynosi 41%. Rzadko również rywale nabierają się na jego zwody – są one skuteczne w 30%, a u jego konkurenta o miejsce w ataku – w 44%. Trzeba jednak pamiętać, że Woźniak często występował jako prawy pomocnik. Jako napastników sklasyfikowano 48 zawodników 1 Ligi. Dodajmy tu przy okazji liczby Bartosza Śpiączki: w ciągu 904 minut oddał 25 strzałów, w tym 9 celnych, wygrywa 33% pojedynków i tyle samo wynosi jego skuteczność zwodów. Przypomnijmy, że sezon zaczynał w Termalice.

Jak więc powinna wyglądać nasza wyjściowa 11-stka, gdyby sugerować się jedynie algorytmem InStat Index? Przyjmijmy formację 4-2-3-1. Ma to być rzekomo docelowe ustawienie drużyny Dariusza Dudka. W nawiasach wynik w InStat Index oraz miejsce w lidze na danej pozycji pod tym względem.

Pawełek (213, 14) – Puchacz (228, 4), Wawrzyniak (214, 29), Kamiński (209, 37), Frańczak (218, 6) – Poczobut (209, 24), Kurowski (205,27) – Błąd (202, 14), Piesio (209, 8), Anon (195, 13) – Woźniak (204, 15)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Marcin C.

    8 listopada 2018 at 16:21

    Dzięki, ciekawy materiał.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga