Dołącz do nas

Siatkówka

Jastrzębski Węgiel – obronić medalową pozycję

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przyszedł czas na drugie, Siatkarskie Derby Śląska pomiędzy GKS-em a Jastrzębskim Węglem w katowickim Spodku!

Jastrzębianie po bardzo dobrym zeszłym sezonie, w którym sięgnęli po brązowy medal, wyszli ze słusznego poniekąd wniosku, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”, dokonując tylko kosmetycznych zmian w kadrze (dwa transfery to najmniejsza ilość z całej ligi). I ten plan mógłby się sprawdzić gdyby… nie obniżka formy niektórych siatkarzy oraz realna ocena ich umiejętności. Umówmy się… aby drużyna była wstanie rok w rok zdobywać medale mistrzostw Polski, to ich siatkarze muszą prezentować odpowiednio wysoki poziom, który są wstanie utrzymać w dłuższym okresie czasu. Oczywiście ewentualne ubytki muszą być też odpowiednio uzupełniane. W przypadku Jastrzębskiego czas szybko zweryfikował tych zawodników i wydaje się, że medal zdobyty w poprzednim sezonie przez ten skład osobowy, to raczej był szczyt ich możliwości, trudny do powtórzenia. W sezonie 2016/17 jastrzębianie mieli bilans 25 zwycięstw przy tylko 9 porażkach, a w trwającej kampanii przegrali już 11 spotkań! Oczywiście teoretycznie jest jeszcze możliwe powtórzenie wyniku z zeszłego sezonu, ale na tę chwilę Jastrzębski musi się martwić, aby zmieścić się w pierwszej szóstce ligi, bo tylko wtedy zachowają szansę walki o medale. Zresztą słabsza dyspozycja siatkarzy z Jastrzębia została również zauważona przez działaczy klubowych, którzy w trakcie sezonu dokonali zmiany trenera, gdzie Australijczyka Marka Lebedewa zastąpił zwolniony wcześniej z posady selekcjonera reprezentacji Polski, Włoch Ferdinando De Giorgi.

Na rozegraniu gra doświadczony reprezentant Niemiec Lukas Kampa i jego statystyki są dość podobne do tych z zeszłej kampanii, natomiast z drugiej strony w klasyfikacji na najlepszego rozgrywającego ligi znajduje się dopiero na…17 miejscu (45,51% skuteczności rozegrania), co daje dużo do myślenia. Mimo wszystko Niemiec ma trzeci wynik w drużynie pod względem asów oraz czwarty wynik pod względem bloków. „Nowy” zmiennik, Szwed Dardan Lushtaku nie miał zbyt dużo okazji do pokazania się i to z powodu pewnego miejsca w składzie Kampy i też z powodu jego kontuzji.
W ataku wciąż dużą siłą rażenia dysponuje Maciej Muzaj, który aż 6 razy był wybierany jako MVP meczów Jastrzębskiego. Muzaj jest drugim graczem swej drużyny licząc zarówno asy serwisowe jak i bloki punktowe. Ponadto atakujący jastrzębian jest czwartym zawodnikiem zarówno w rankingu punktujących jak i atakujących oraz na piątej pozycji w klasyfikacji na najlepszego gracza na tej pozycji w PlusLidze.

Na środku siatki w elemencie bloku świetnie spisuje się doświadczony Grzegorz Kosok (aż 56 bloków), co jest drugim wynikiem w całej lidze! – ustępuje miejsca tylko Jakubowi Kochanowskiemu z AZS-u Olsztyn. Z drugiej strony w elemencie ataku Kosok znacznie obniżył loty i nie daje już tak dużo drużynie jak w zeszłym sezonie. Co i tak umiejscawia go na (bardzo dobrym) dziesiątym miejscu w klasyfikacji na najlepszego środkowego. Troszkę niespodziewanie zmienił się jego partner na tej pozycji, gdzie Damiana Borucha podstawowego gracza w poprzednim sezonie, zastąpił Wojciech Sobala. O ile jeszcze w bloku Sobala spisuje się więcej niż dobrze (trzeci wynik w zespole), to w ataku spisuje się na podobnym poziomie co Kosok, co niewątpliwie ma wpływ na taki a nie inny wynik drużyny.
Z przyjmujących wciąż nieocenionym graczem dla Jastrzębskiego jest Salvador Hidalgo Oliva (podobnie jak Muzaj), ale nie trudno oprzeć się wrażeniu, że Brazylijczyk z niemieckim paszportem ma znacznie słabszy sezon niż poprzedni, kiedy to był najlepiej punktującym graczem całej ligi (zdobywając aż 664 punkty!). I tak Oliva jest najlepiej zagrywającym siatkarzem w PlusLidze, mając w tej chwili na swoim koncie aż 42 asy serwisowe! Co ciekawe i zastanawiające to to, że Oliva jest na 4 miejscu w klasyfikacji na najlepszego przyjmującego i równocześnie na… 62 miejscu! (42,81% skuteczności przyjęcia) w rankingu dla najlepiej przyjmujących. Problemem jastrzębian jest bez wątpienia drugi wartościowy gracz na tej pozycji. Początkowo sezon zaczął nowy gracz, czyli Rodrigo Quiroga (starszy brat naszego Gonzalo), ale z biegiem czasu wrócono do opcji z zeszłej kampanii z Jasonem De Rocco. Zarówno postawa Argentyńczyka jak i Kanadyjczyka pozostawia wiele do życzenia, choć mały plusik można postawić przy tym drugim siatkarzu.
Solidnym graczem jest Jakub Popiwczak grający na pozycji libero, choć ten sezon wydaje się również słabszy w jego wykonaniu. Obecnie w klasyfikacji na najlepszego libero jest na 9 miejscu oraz na… 32 lokacie (48,97% skuteczności przyjęcia) w rankingu dla najlepiej przyjmujących.

 

Aktualna kadra Jastrzębskiego Węgla

rozgrywający: Lukas Kampa (Niemcy – numer 10), Dardan Lushtaku (Szwecja – numer 5), Marcin Kukulski (numer 15)
atakujący: Maciej Muzaj (numer 2), Patryk Strzeżek (numer 1)
środkowi: Grzegorz Kosok (4), Damian Boruch (6), Wojciech Sobala (11), Jakub Turski (17)
przyjmujący: Salvador Hidalgo Oliva (Kuba – 13), Jason De Rocco (Kanada – 9), Rodrigo Quiroga (Argentyna – 7), Marcin Ernastowicz (8)
libero: Jakub Popiwczak (numer 3), Karol Gdowski (numer 12)

trener: Ferdinando De Giorgi (Włochy)
asystent trenera: Leszek Dejewski
trener przygotowania fizycznego: Wojciech Bańbuła
fizjoterapeuta: Paweł Baryła
statystyk: Bogdan Szczebak

 

Klub Sportowy Jastrzębski Węgiel SA
barwy: biało-pomarańczowo-czarne
data założenia: 1961 rok (jako Górnik Jastrzębie)
adres: ul. Reja 10, 44-335 Jastrzębie Zdrój
hala: HWS, Al. Jana Pawła II 6, 44-335 Jastrzębie-Zdrój

 

maskotka: Ptak – Jastrząb (?)
Prezes Zarządu: Adam Gorol
Prokurent – Arkadiusz Żydek i Paulina Pawliczek
Przewodniczący Rady Nadzorczej: Stanisław Uchroński
Członkowie: Elfryda Liberda i Witold Szymura

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE Jastrzębskiego Węgla

Ilość rozegranych setów – GKS 97 – 96: Quiroga, 91: Komenda, 90: Butryn,
Jastrzębski 98 – Kampa 98, Oliva 97, Muzaj 92, Popiwczak 90, Sobala 90, Kosok 83, De Rocco 71, Quiroga 56, Ernastowicz 40, Boruch 36, Strzeżek 25, Lushtaku 22, Gdowski 13, Turski 5, Kukulski 0,

Ilość zdobytych punktów – GKS 1509: Butryn 358, Quiroga 317, Kohut 186,
Jastrzębski 1609 – Muzaj 442, Oliva 440, De Rocco 157, Kosok 145, Sobala 135, Quiroga 93, Kampa 81, Boruch 58, Strzeżek 44, Ernastowicz 10, Lushtaku 4,

Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 513: Butryn 120, Quiroga 95, Pietraszko 67,
Jastrzębski 609 – Oliva 163, Muzaj 149, Kosok 63, Kampa 60, De Rocco 54, Sobala 54, Quiroga 26, Boruch 19, Strzeżek 12, Ernastowicz 6, Lushtaku 3,

Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 996: Butryn 238, Quiroga 222, Kapelus 125,
Jastrzębski 1000 – Muzaj 293, Oliva 277, De Rocco 103, Kosok 82, Sobala 81, Quiroga 67, Boruch 39, Strzeżek 32, Kampa 21, Ernastowicz 4, Lushtaku 1,

Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 570: Butryn 172, Quiroga 134, Kohut 108,
Jastrzębski 693 – Muzaj 228, Oliva 165, Kosok 121, Sobala 87, Boruch 41, De Rocco 36, Kampa 25, Quiroga 21, Strzeżek 15, Lushtaku 0, Turski -1, Ernastowicz -7, Gdowski -8, Popiwczak -30,

Ilość zagrywek – GKS 2142: Quiroga 376, Butryn 305, Pietraszko 307,
Jastrzębski 2218 – Oliva 394, Muzaj 337, Kampa 326, Sobala 319, Kosok 296, De Rocco 210, Quiroga 127, Boruch 92, Ernastowicz 49, Strzeżek 37, Lushtaku 27, Turski 4,

Ilość błędów na zagrywce – GKS 441: Pietraszko 75, Butryn 71, Kohut 64,
Jastrzębski 361 – Oliva 93, Muzaj 91, Kampa 50, De Rocco 38, Sobala 26, Quiroga 18, Strzeżek 12, Ernastowicz 11, Kosok 9, Boruch 8, Lushtaku 4, Turski 1,

Ilość asów serwisowych – GKS 141: Quiroga 33, Butryn 27, Pietraszko 26,
Jastrzębski 131 – Oliva 42, Muzaj 31, Kampa 21, Sobala 13, De Rocco 7, Kosok 5, Lushtaku 3, Boruch 3, Ernastowicz 3, Strzeżek 2, Quiroga 1,

Ilość przyjęć – GKS 1826: Quiroga 647, Kapelus 445, Mariański 400,
Jastrzębski 1781 – Oliva 591, Popiwczak 405, De Rocco 367, Quiroga 247, Gdowski 65, Ernastowicz 33, Sobala 26, Kosok 21, Boruch 14, Muzaj 6, Kampa 4, Turski 2,

Ilość błędów w przyjęciu – GKS 139: Quiroga 42, Kapelus 34, Mariański 30,
Jastrzębski 133 – Oliva 45, Popiwczak 30, De Rocco 28, Quiroga 12, Gdowski 8, Boruch 4, Ernastowicz 3, Sobala 2, Muzaj 1,

Przyjęcie negatywne – GKS 384: Quiroga 136, Kapelus 99, Mariański 72,
Jastrzębski 479 – Oliva 170, De Rocco 100, Popiwczak 93, Quiroga 66, Gdowski 18, Ernastowicz 11, Sobala 7, Kosok 5, Kampa 4, Muzaj 2, Boruch 2, Turski 1,

Przyjęcie perfekcyjne – GKS 455: Quiroga 163, Mariański 120, Kapelus 100,
Jastrzębski 402 – Oliva 112, Popiwczak 104, Quiroga 75, De Rocco 75, Gdowski 23, Sobala 5, Kosok 3, Ernastowicz 3, Muzaj 1, Boruch 1,

Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Witczak 100%, Butryn 50%, Stelmach 33%, Kalembka 33%,
Jastrzębski 23% – Gdowski 35%, Quiroga 30%, Popiwczak 26%, De Rocco 20%, Sobala 19%, Oliva 19%, Muzaj 17%, Kosok 14%, Ernastowicz 9, Boruch 7%, Kampa 0%, Turski 0%,

Ilość ataków – GKS 2514: Butryn 663, Quiroga 621, Kapelus 378,
Jastrzębski 2538 – Oliva 739, Muzaj 738, De Rocco 315, Quiroga 192, Sobala 171, Kosok 153, Strzeżek 77, Boruch 75, Kampa 59, Ernastowicz 17, Lushtaku 1, Turski 1,

Ilość błędów w ataku – GKS 167: Butryn 62, Quiroga 47, Kapelus 15,
Jastrzębski 181 – Muzaj 59, Oliva 54, De Rocco 22, Quiroga 19, Sobala 11, Strzeżek 8, Kampa 3, Kosok 2, Ernastowicz 2, Boruch 1,

Ilość ataków zablokowanych – GKS 193: Butryn 53, Quiroga 37, Kapelus 36,
Jastrzębski 241 – Oliva 83, Muzaj 63, De Rocco 33, Quiroga 23, Kosok 13, Strzeżek 9, Sobala 9, Boruch 4, Kampa 3, Ernastowicz 1,

Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1184: Butryn 310, Quiroga 267, Kapelus 157,
Jastrzębski 1274 – Oliva 383, Muzaj 379, De Rocco 135, Sobala 92, Quiroga 85, Kosok 84, Boruch 44, Strzeżek 35, Kampa 31, Ernastowicz 6,

Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Pietraszko 63%,
Jastrzębski 50% – Boruch 59%, Kosok 55%, Sobala 54%, Kampa 53%, Oliva 52%, Muzaj 51%, Strzeżek 45%, Quiroga 44%, De Rocco 43%, Ernastowicz 35%, Lushtaku 0%, Turski 0%,

Ilość bloków punktowych – GKS 184: Pietraszko 37, Kohut 35, Komenda 29,
Jastrzębski 204 – Kosok 56, Muzaj 32, Sobala 30, Kampa 29, De Rocco 15, Oliva 15, Boruch 11, Strzeżek 7, Quiroga 7, Lushtaku 1, Ernastowicz 1,

Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 24: Kohut 6, Butryn 4, Quiroga 4, Komenda 4,
Jastrzębski 25 – De Rocco 6, Muzaj 4, Strzeżek 3, Kampa 3, Sobala 3, Oliva 3, Boruch 2, Kosok 1,

Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – GKS (3-1) – Jastrzębski (2-5)

MVP meczów – GKS 12: Komenda 5, Butryn 3,
Jastrzębski 15- Muzaj 6, Oliva 5, Kampa 2, De Rocco 2,

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga