Felietony
Jedno słowo na temat sezonu
Jeden z forumowiczów na oficjalnym Forum GieKSy zaproponował, aby kibice w jednym słowie opisali sezon 2013/14 w wykonaniu piłkarzy GKS Katowice. Trudno dziwić się frustracji sympatyków naszego klubu oraz temu, że określenia były wyłącznie pejoratwyne. Okazuje się dodatkowo, że słownik języka polskiego (i nie tylko) zawiera niezliczoną ilość stwierdzeń, którymi można określić postawę „panów piłkarzy” w zakończonych już rozgrywkach. Napisalibyśmy, że szkoda klawiatury oraz strzępienia języka, ale z kronikarskiego obowiązku przytaczamy te lakoniczne, ale jednocześnie bardzo dużo mówiące, wyrazy nastrojów kibiców:
Rozczarowanie
Żenada
Profanacja
Wstyd
Oszustwo
Teatr
Dno
Hańba
Komedia
fRajeRstwo
Kalectwo
Skandal
Kompromitacja
No comments
Sabotaż
Patologia
Trzebabyćniezłymciulemżebytakzjebaćsezon
Porażka
Wyjebane
Bezczelność
Chujograjki
Te wszystkie słowa powinno się wydrukować kilku pseudopiłkarzom, którzy w tym sezonie nie skorzystali z zaszczytu jakim jest bycie piłkarzem GKS Katowice i zakpili sobie z kibiców. Powinni mieć koszulki z napisem – „byłem kopaczem drużyny, w sezonie, który – dzięki mnie – opisują następujące słowa”.
Rzadko kiedy wśród kibiców jest taka jednomyślność, jeśli chodzi o ocenę. A pierwsze słowa, które przychodzą do głowy to właśnie takie.
Tak więc z takim brzemieniem mamy nadzieję, że kilku „chujograjków” pożegnamy, a najlepiej, żeby ich stopa już nigdy nie postała na Bukowej. A piłkarzom pozostałym, którzy też grali beznadziejnie, ale wynikało to typowo z ich nie za dużych umiejętności, życzymy ich podniesnienia na następny sezon i aby bez brzemienia hamulcowych grali na miarę swoich możliwości. Wtedy nikt nie będzie używał taki słów jak powyżej, a w najgorszym przypadku napisze, że są po prostu słabi.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.
Kibice Klub Piłka nożna
Puchar Polski dla wyjazdowiczów
Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.
Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.
To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).
Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).



Alex
9 czerwca 2014 at 13:37
Niech wypierdalają do C-klasy to tam będą gwiazdami
bonzo
9 czerwca 2014 at 17:32
Komiczny jest ten wszechobecny ból dupy.
Może i hamulcowi dołożyli swoje 3 grosze, ale tak właściwie to trzeba było być pierdolniętym albo z zagłębia żeby liczyć na awans. Klub biedny aż żal dupę ściska, zakaz transferowy, brak sponsora, kasa z miasta się kończy… a propaganda sukcesu na 50-lecie trwa w najlepsze.
Tacy jak my się do E-klasy NIE NADAJĄ.
kazik
9 czerwca 2014 at 19:49
kurwa mac ten sezon do dupy dzieki tym grajkom bez charakteru patologia
johann
9 czerwca 2014 at 22:11
Pytanie brzmi: dlaczego nagle PRZESTALI grać. Na jesieni wszystko szło w dobrym kierunku. Teraz pod lupę trzeba wziąć pięknego Cygana i atrakcyjnego Kazimierza. Ten pierwszy, jeżeli chce zrobić rewolucję (czyt. wymienić cały skład), to najwyraźniej ma problemy z obsługą kalkulatora. A drugi fandzoli bzdety na konferencjach a zawodników rozstawia tak, jakby pierwszy raz w życiu widział boisko.
cigan
9 czerwca 2014 at 22:44
shellu ale ty tępa dzida jesteś. Z czym do ludzi chłopcy kasę za grudzień 2013 dopiero dostali a ty o awansie myslisz……. bez dalszego komentarza…Amen
ON1964
9 czerwca 2014 at 23:45
shellu jakim ty debilem jesteś to brak słów! idioto , tutaj nie ma na wypłaty, pół roku zawodnikom się nie płaci, pracownikom klubu też się nie płaci a ty o awansie mówisz !! zobacz kretnynie jakie druzyny awansowały w poprzednich latach i jaka była ich kondycja finansowa ! odejdą najlepsi zawodnicy i w nastepnym sezonie spadek albo walka o utrzymanie !!!! jak tak bedzie to za to twoje pisanie spotkam cie i dostaniesz w morde ! bo dokładasz swoje trzy grosze to tej chujowej rundy !!! pajacu
Shellu
10 czerwca 2014 at 06:27
A teraz cigan i ON1964 powiedzcie, ktorymi jestescie pilkarzami, albo rodzinami ktorych pilkarzy…
Bo watpie zeby widzac co sie dzieje na wiosne jakiekolwiek kibic by jeszcze ich bronil. Dodatkowo agresja wypowiedzi swiadczy ze strasznie was to dotyka osobiscie.
griszag
10 czerwca 2014 at 08:00
czyli się przyznają, że z powodu zaległości finansowych olali rundę wiosenną 🙂
bigor
10 czerwca 2014 at 08:10
sprawa prosta, nie sianka nie ma granka, a Cygan mówi że płaci ok, ale zapomniał dodać że ostatnio to w grudniu…
Shellu
10 czerwca 2014 at 08:31
W takiej sytuacji to sie po prostu rozwiazuje kontrakt z winy klubu, a nie wychodzi na boisko zeby udawac ze sie gra, a po meczu cos pierdolic o walce i o tym ze chcielismy, ale nam nie wyszlo i nie wiemy dlaczego…
grisza
10 czerwca 2014 at 13:19
Wypłaty nie ma od grudnia, a Fonfara nowe auto kupuje? Ja mu nie żałuję, ale nie pierdolcie, że do garnka nie ma co włożyć.
Marik
10 czerwca 2014 at 15:26
DO: -ON1964 -cigan;
Ale Kase piłkarze zaległą będą chcieli tak ? ZA NIE WYKONANIE SWOJEJ PRACY ?
Nie bronię tutaj działaczy, ale jak chcieli być fair to powinni grać, bo kasa prędzej czy później w całości trafi, a za granie przeciwko i olewanie swojej pracy teraz nie powinni dostać „zaległych?” wypłat, bo nie WYPRACOWALI SOBIE ICH
Bartolo
10 czerwca 2014 at 20:37
Ciekaw jestem,czy któryś z grajków zdobędzie się na odwagę,by powiedzieć jak było.Bo te ich wymówki dlaczego tak kiepsko grają to tylko ciężko wkurwiają ludzi.Który zdobędzie się na odwagę?Pokaże jaja?Nie przedłużono kontraktów na kolejny sezon Gancarczykowi i Ciku,dwóm najambitniejszym piłkarzom-nie pasują do układanki kłamcy cYGANA-WON do izraela obrzydliwcze
wnc emigracja
10 czerwca 2014 at 20:58
Shellu, sprawdzaj może IP komentarzy… bo na pewno jakiś % to chorzowskie kuRwichonki… Ja rozumumiem zażenowanie tą stytuacją, sam jestem wkurwiony… ale wiele postów śmierdzi defetyzmem.
Pozdrawiam!