Piłka nożna
Konferencja pomeczowa
Po meczu GKS Katowice ze Stomilem Olsztyn odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Piotra Mandrysza i Tomasza Asenskyego. Oto, co mieli do powiedzenia obaj szkoleniowcy.
Tomasz Asensky (trener Stomilu Olsztyn):
Na wstępie powiem, że wygrał zespół jakościowo lepszy dzisiaj od nas. Sytuacje, które GKS sobie stwarzał to dużo jakości, przez co mieliśmy problemy. W niektórych fazach meczu nieźle funkcjonowaliśmy. Pierwsza połowa nie była otwarta z obu stron, była konsekwencja w defensywie i czyhanie na błąd przeciwnika. W końcówce popełniliśmy błąd kosztujący utratę bramki i szkoda, bo to była ostatnia minuta pierwszej połowy. W drugiej połowie mieliśmy swój plan, chcieliśmy grać bardziej agresywnie, szybciej odzyskiwać piłkę. Były momenty, ale zabrakło nam jakości, np. po przechwytach mogliśmy lepiej operować piłką, a my proste popełnialiśmy błędy techniczne. Druga bramka dobiła nas psychicznie, bo była z kategorii błędów kuriozalnych, Piotrek zawahał się, bardzo długo to trwało i spokojnie mógł zażegać niebezpieczeństwo. Nie załamaliśmy się, doprowadziliśmy do stanu 1:2 i gdy byliśmy blisko remisu, zabrakło konsekwencji w kryciu i straciliśmy gola. Pracujemy nad tym, by takich błędów nie było, ale koncentracja piłkarzy jest taka, że tracą głowę. Mamy czas, żeby popracować nad strefą mentalną na mini-zgrupowaniu przed meczem z Zagłębiem. Plan był na zgarnięcie punktów w tym dwumeczu, ale teraz pozostaje nam tylko jeden pojedynek. Gratuluję trenerowi wygranej.
Piotr Mandrysz (trener GKS Katowice):
Wreszcie mogę się uśmiechnąć, dotychczas tylko raz mogłem to uczynić. Spodziewaliśmy się takiej, a nie innej gry Stomilu, wiedzieliśmy, że otwarcie wyniku spowoduje inne podejście meczu przez przeciwnika. W przerwie uczulałem zawodników, żeby nie powtórzyła się sytuacja z meczów z Siedlcami czy Puszczą. Druga bramka dała nam więcej spokoju, ale to Dawid Plizga powinien wcześniej strzelić na 2:0. Zrobił to Andreja i przypomniało mi się po karnym, jak to było z z Chrobrym, nie chciałem powtórki. Jednak dobrze wykonany stały fragment i dobre wejście w pole karne Lukasa dało nam trzeciego gola, a mieliśmy jeszcze znakomite sytuacje stuprocentowe, jak Frańczaka czy Skrzecza. Ciesząc się z tego zwycięstwa, bo to dopiero drugie u siebie, mam nadzieję, że to spowoduje, że za cztery dni po regeneracji przystąpimy w dobrych nastrojach do derbowego spotkania, wiadomo o jakim ciężarze gatunkowym. Przesunęliśmy się do środka tabeli i to powinno dobrze wpłynąć na morale, to taki plusik, który mam nadzieję, ze będzie dużym plusem. Muszę pogratulować trenerowi dobrej gry i punktów u siebie w obliczu sytuacji jaka miała miejsce w Stomilu przed sezonem.
Pytania od redakcji GieKSa.pl do trenera Piotra Mandrysza
W pierwszej połowie wydawało się, że Plizga i Zejdler dobrze wychodzili na pozycje, ale nie dostawali piłek. Czy to wynika z bojaźni zawodników czy takich założeń, żeby jednak grać nieco bardziej bezpiecznie?
Wiedzieliśmy, że musimy grać cierpliwie, Stomil zagęścił środek pola i grali praktycznie trzema stoperami, grali pod kontrę. To wymagało pogrania piłką i pogonienia przeciwnika i trwało to czasem długo. Ale istotne jest to, jaki jest wynik po 90 minutach.
GieKSie jest ciężko robić serie 3 zwycięstw – ostatnia miała miejsce rok temu. Jak się pan odnajduje w sytuacji kontuzji i ciągłych absencji?
Staramy się piłkarzy trzymać pod parą, także tych, którzy nie grają. GKS nie ma rezerw i to dla mnie jest problem. Cieszę się, że ci, którzy wychodzą, nie zawodzą i dają jakość. Jakoś sobie radzimy. Ubolewam nad kontuzją Sulka, który ma stłuczone żebra, mam nadzieję, że nie pęknięte. Obawiam się, że może nam wypaść – dopiero co zaczął grać i to dobrze, a już wypada. Mam nadzieję, ze inni będą dobrze grać.
Czy przygotowania do meczu z Ruchem będą się jakoś różnić od innych meczów?
Idę takim rytmem jak każdy trener, który gra co 4 dni – czyli odnowa, rozruch, rozruch, mecz.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze