Dołącz do nas

Piłka nożna

Konferencja prasowa przed sezonem- [RELACJA]

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W dniu dzisiejszym odbyła się konferencja na murawie stadionu przy ulicy Bukowej 1. Uczestniczyli w niej prezes Cygan oraz dyrektor Janicki. Następnie głos zabrali „szefowie” pionu sportowego w osobie Piotra Piekarczyka, Grzegorza Proksy oraz Grzegorza Goncerza, który wraz z innymi nowymi zawodnikami zaprezentował nowe dedykowane koszulki. Po konferencji dla dziennikarze dostępni byli zarówno piłkarze jak i prezesi. Przeczytajcie co mieli do powiedzenia na konferencji osoby związane z klubem.

Prezes Cygan: Chcielibyśmy by takie konferencje stały się małą tradycją w GieKSie. Wczoraj odbyło się spotkanie w radzie miasta, przedstawiliśmy tam dokument strategii rozwoju klubu w latach 2015-2020. Ten dokument pokazuje jak wyglądała sytuacja w klubie i co udało się zrobić. Dalsza prezentacja zawierała rzeczy, które chcemy osiągnąć w przyszłości. Przede wszystkim chcemy skupić się na aspekcie sportowym. Zarząd postawił cel- jest nim awans do ekstraklasy w przeciągu 2wóch sezonów. Nie oznacza to, że najbliższy sezon jest sezonem odpoczynku. Chcemy go osiągnąć jak najszybciej, po to właśnie zrobiliśmy zmiany w zespole. O pucharze nie chce mówić, na razie koncentrujemy się na meczu z Rozwojem. Dokument, który złożyliśmy dotyczy sekcji piłkarskiej. Jeśli chodzi o wielo-sekcyjność to w przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie prezesów klubów, które chcą włączyć się w spółkę GieKSy. Wielo-sekcyjność zaprezentujemy też na prezentacji piątkowej.

Prezes Janicki: W strategii są cele marketingowe. Pierwszym z nich jest poprawa frekwencji, drugi to rozwój biznesu, ostatni to rozwój kolekcji casualowej. Jesteśmy zachęceni sprzedażą kolekcji i chcemy to kontynuować. Jeśli chodzi o frekwencję to zakładamy jej wzrost. Liczmy na dział sportu, na wyniki piłkarskie, bo tego nam brakuje. Dodatkowo podjęliśmy decyzję o obniżce cen na karnety i bilety, utrzymaliśmy system zwrotów za remisy i porażki. Chcielibyśmy zachęcić do sprzedaży karnetów. Chciałbym również doprecyzować informacje o karnetach, bo pojawiały się niejasne informacje. Wszystkie osoby, które kupią karnet na nowy sezon pierwszy mecz w PP będą miał darmowy. Apeluję również do kibiców by licznie stawili się na Bukowej podczas meczów. Jeśli chodzi o prezentację to widzimy się w piątek o 18 na Bugli. Prowadzącym będzie Bożydar Iwanow. Dla kibiców posiadających karty kibica wstęp będzie darmowy. Chcemy tam pokazać inne sekcje GieKSy. Będzie siatkówka, zapasy i szachy. Jeśli chodzi o biznes to chcemy utrzymać ilość podmiotów w klubie biznesu, chcemy zwiększyć aktywność tej dziedziny, planujemy śniadania biznesowe dla członków, wyjazdy na mecze GieKSy. Jednym z celów jest również pozyskanie sponsora strategicznego, który będzie widniał na koszulkach GieKSy. Rozmowy nie są jednak proste. W sprawie kolekcji casualowej zachęceni wynikami sprzedaży chcemy rozwinąć tą gałąź, planujemy gadżety z GieKSikiem, w tygodniu będzie dostępny sklep internetowy, od dzisiaj w sprzedaży będą koszulki na sezon 2015/2016, która jest dedykowana dla naszego klubu.

Dyrektor Sportowy-Grzegorz Proksa:
Nasz zespół się zmienia, dokonaliśmy kilku zmian w drużynie. Pracuje 6 miesięcy w klubie, dziękuje za wsparcie zarządu i wszystkim, którzy pracują w klubie dla GieKSy. Myślę, że ważną zmianą jest nowy kapitan. Wszyscy byliśmy zgodni, co do tej zmiany i osoby. Mam nadzieję, że będzie to nowa, jakość również, jeśli chodzi o wyniki.

Piekarczyk: Sam okres przygotowawczy był dobry, założenia są zrealizowane, cieszymy się, że nie ma kontuzji. Wszyscy kontuzjowani po meczu z Bełchatowem są gotowi do treningu. Ocena sparingów była po każdym meczu, pierwszą jedenastkę oceniam dobrze, jestem zadowolony z gry, liczę na to, że pokażemy to w meczach ligowych. Mecz z Rozwojem? Wiadomo derby to zawsze święto dla kibiców. Wiemy, jaka jest waga tego meczu, taka rywalizacja przyda się w Katowicach.

Goncerz: Zostałem wybrany kapitanem, bardzo się cieszę z tego, jestem dumny i wierzę, że sprostam tej roli. Spotykamy się u progu nowego sezonu, czeka nas już w sobotę spotkanie pucharowe. Jest ono dla nas bardzo istotne. Chcemy przejść do kolejne fazy pucharu polski. Cieszymy się, że jest to Rozwój. Chcieliśmy z nimi zagrać, będziemy grać 3 mecze u siebie. Liczę, że kibice od początku sezonu będą nas wspierać. Jeśli chodzi o wzmocnienia to wierzę, że jest to zespół, który będzie walczyć o coś więcej niż o 8 miejsce. Mam nadzieję, że tą grupę będzie stać na wielkie rzeczy, oczywiście liga ma 34 mecze, sezon jest długi a kandydatów do awansu jest kilku. Jestem dobrej myśli.

Po konferencji do dyspozycji dziennikarzy byli trenerzy, zawodnicy oraz prezesi. My zapytaliśmy trenera Piekarczyka czy szuka jeszcze środkowego obrońcy czy przewiduje tam grę Pielorza bądź Leimonasa w razie problemów z tą pozycją.

Piekarczyk: Nie widzę potrzeby by szukać środkowego obrońcy. Cała czwórka potwierdziła w sparingach, że mogą występować na tej pozycji. Spisywali się dobrze, ich parametry motoryczne również są na dobrym poziomie.

21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    kibic

    21 lipca 2015 at 12:09

    kolejne bajki opowiadane przes zarzad i Prokse gdzie te wzmocnienia z ekstraklasy,gdzie srodkowy obronca co z tym napastnikiem do pierwszego skladu naobiecaliscie a potem jak zwykle klamiecie mam nadzieje ze trener posklada druzyne i omina nas kontuzje i kartki bo inaczej bedzie tragedia kto zagra w ataku obok Goncerza,a co sie stanie jesli Goncerz dostanie kontuzji lub dostanie Kartki,kolejny raz wyporzyczenia i wzmocnienia rezerw,katastrofa w polityce kadrowej pod wzgledem sportowym druzyna jest ciagle oslabiana,czy to celowe dzialanie Cygana i zarzadu,mam nadzieje ze nie a poprostu sie do tego nie nadaja

  2. Avatar photo

    griszag

    21 lipca 2015 at 13:45

    kibic (?)- przecież napastnikiem do pierwszego składu jest Goncerz- nie gramy dwoma napastnikami naraz. Wypożyczony jest ten młodzieżowiec z Gliwic (Ciechanowski czy jakoś tak) aby ewentualnie wskoczył za Goncerza. Powiedz, jaki napastnik, który będzie na poziomie Goncerza, przyjdzie do nas aby siedzieć na ławie i być zmiennikiem Grześka?
    Jeżeli chodzi o środkowego obrońce- Orzech nie widzi potrzeby aby szukać kolejnego bo ma 4 ludzi na tą pozycję. Skoro trener nie chce to dlaczego zarząd ma mu na siłę szukać?

  3. Avatar photo

    ziga

    21 lipca 2015 at 15:50

    brac jeszcze hanzela i wrzesnia i bede zadowolony!!!!!wrzesien i hanzel przyjda za nieiwelkie pieniadze a sie przydadza

  4. Avatar photo

    misiek

    21 lipca 2015 at 16:09

    Oby nie doczekali czasów ze aby ogladac pilka w Katowicach to trzeba bedzie jeździć na Brynów… Te pajace (zarzad + piłkarzyki) nic nie zrobią… I dalej dla GieKSy byle wiocha bedzie wymagającym przeciwnikiem…

  5. Avatar photo

    kibic

    21 lipca 2015 at 16:50

    Do Misiek niestety masz racje te pajace z zarzadu zniszcza druzyne,glupie wypowiedzi awans za 2 lata nie predzej,to poco chodzic na mecze o nic aby dalej ogladac wstyd i ogrywanie przes wiochy Cygan ,zarzad <proksa niech podaja sie do dymisji,przeczytajcie wypowiedzi Proksy jak klamie na temat rozmow z Napastnikami o mocnych nazwiskach a ktos podrzuca nam kolejnego malolata do rezerw i na lawke,klubem rzadza ludzie co znaja sie na wyciaganiu druzyny z dlugow,ale jak poprostu splacaja kasa dostajaca z miasta a sami nic nie robia,jesli juz robia nas za ciulow to przynajmniej niech obierza jedna wersje oszustwa,mialem szacunek do Proksy niestety juz nasiagnol tym gownem i wciagnol sie z nimi w te oszustwa,niechce byc zlej mysli ale zeby znowu po paru kolejkach na mecze przychodzilo po 800 ludzi do 1000 bo kto chce ogladac mecze o nic wstyd do naszego klubu,

  6. Avatar photo

    krzys137

    21 lipca 2015 at 17:28

    Ludzie napastnika i jeszcze raz napastnika

  7. Avatar photo

    Gieksiarz

    21 lipca 2015 at 21:17

    zaś niektórzy narzekają tymi komentarzami – spierdzielać na ruch jak się nie podoba abo jeszcze kaj indziej. Jak mamy takich kibiców jak kibic to napewno nic nie zwojujemy ” …i tylko GieKSa na dobre i na złe i tylko…” Jesień nasza a na wiosnę ekstrklasa 🙂

  8. Avatar photo

    kibic

    21 lipca 2015 at 21:24

    do gieksiarz co ty wygadujesz Cygan juz przekreslil sezon gramy o nic i ogrywamy zawodnikow innym klubom,oni sportowo sprowadzaja klub na sredniaka 1 ligi bo tak im pasuje maja nas kibicow za nic i robia nas za idiotow

  9. Avatar photo

    Misiek

    21 lipca 2015 at 23:21

    Na ruch to gdy Ty na gowno mowiles papu to jeździło się na wyjazdy i po punkty. Sytuacja gdy z Dumy stolicy Górnego Śląska robi się pośmiewisko, nie każdemu pasuje. Człowieku ten zespół z Barceloną prowadził 2-0. Ogrywał Zizu, Lizarazu, a Benfike miał na kolanach po akcji Wolnego. I tylko od nas zależy na co się godzimy. Teraz że spuszczonymi głowami w pośpiechu opuszczamy wiochy. Grajki mają zapierdalac, oddychać rękawami po meczu i skończyć się ośmieszać. Siebie i kibiców.

  10. Avatar photo

    Marcin

    22 lipca 2015 at 07:53

    Cześć,
    czytam Wasze komentarze i aż musiałem dodać swój, choć nigdy tego nie robię. Jestem kibicem od 30 lat (żeby komuś nie przyszło pisać, że jestem jakiś małolat), chodzę na prawie wszystkie mecze domowe (od paru dobrych lat siedzę na rodzinnym), na wyjazdy kiedyś jeździłem, teraz obowiązki ojcowskie i zawodowe mi na to nie pozwalają.
    Ale do rzeczy…
    Wiadomo kibic wymaga i to rozumiem, ale czy Wy chcecie zrobić z nas bankruta – trzeba liczyć siły na zamiary. Jak chcecie wydawać pieniądze, których nie macie? Pewnie pamiętacie czasy, kiedy na Bukowej nie było nawet ciepłej wody – ja wtedy się wstydziłem, nie teraz kiedy widzę w końcu, że mamy zarząd, który myśli, który wie ile ma i ile może wydać – to jest normalne w biznesie myślenie (choć jako kibic niekiedy kraja mi się serce z osiąganych wyników). Wolę aby moja drużyna grała jeszcze przez 10 lat w 1 lidze niż dostać się do ex i po roku znów zaczynać z niczym od 4 ligi.
    PS. Nie będziemy mieć pieniędzy póki nie będzie sponsorów, a sponsorów nie będzie, póki nie będzie czysto w kasie! – i wierzcie mi wiem co piszę.
    A i jeszcze jedno nie jestem żadną rodziną zarządu 🙂
    Pozdrawiam wszystkich kibiców!

  11. Avatar photo

    Gieksiarz

    22 lipca 2015 at 11:49

    do Misiek
    kibicuję drużynie od 1986 roku 🙂 i to nie jest rok moich narodzin 🙂

  12. Avatar photo

    Misiek

    22 lipca 2015 at 14:54

    Są wyniki…
    Za tym idą sponsorzy…
    Sukces robi pieniądz…
    Transmisje, puchary i tak się to kręci…
    Innym myśleniem do końca świata i o jeden dzień dłużej dziadostwo i wiochy będące bardzo wymagającymi przeciwnikami. Ale ok jeżeli mamy być klubikiem gdzie woda w kranie to sukces i powód do euforii…
    Nie mam zamiaru nikogo obrażać. Ciężko jednak że spokojem patrzeć na to dziadostwo. Jeżeli mamy grać o pietruszke to czemu tego nie robić wychowankami.

  13. Avatar photo

    kibic

    22 lipca 2015 at 16:22

    Jesli tyle ludzi ma tak zle zdanie o kierownictwie naszej druzyny,to pokazmy to im na prezentacji i dajmy im do zrozumienia ze nie damy sie juz robic za idiotow a nasz klub za slabeusza do grania z wiochami i ogrywania innym zawodnikow,jest wstyd ze Cygan i Proksa oraz paru kolesi kibicowskich twierdzi ze tak musi byc ,oni zapraszaja na mecze i mowia o wiekszej frekfencji a jak sie dowiadujemy miedzy soba na dzielnicach to ludzie co maja w sercach gks nie przyjda na prezentacje a do tego na pierwszy mecz bo wola jechac odpoczac niz ogladac dziadostwo wszyscy twierdza ze lepiej skonczyc puchar juz na tej rundzie bo niema sensu grac dalej takim skladem a utrzymac ta druzyne do gry w lidze aby choc tam jakos grala i nie przynosila wstydu jak zeszlego sezonu,niewiem kto odpowiada za budowanie druzyny ale co runda jest wymienienia po 7,8 zawodnikow to pytam czy to jest budowanie druzyny czy tlko takie klepisko bo to co wyprawia Cygan Proksa to wstyd do naszego klubu

  14. Avatar photo

    tomassi

    22 lipca 2015 at 18:14

    kibic”to ludzie co maja w sercach gks nie przyjda na prezentacje a do tego na pierwszy mecz bo wola jechac odpoczac niz ogladac dziadostwo wszyscy twierdza ze lepiej skonczyc puchar juz na tej rundzie bo niema sensu grac dalej ”
    Tak masz w sercu GKS że piszesz go z małej???
    Dobrze ci Marcin napisał,są jakieś konkretne pieniądz? to z ci…. zrobisz te wzmocnienia. Siejesz głupio propaganda i tyla.
    Jedz sie nad woda i tam opowiadej jak to jest zle.

  15. Avatar photo

    griszag

    22 lipca 2015 at 18:16

    „kibic”- jak na razie to jest was dwóch- ty i misiek. Więc śmiało, pokażcie na prezentacji co sądzicie o zarządzie.

  16. Avatar photo

    Misiek

    22 lipca 2015 at 18:44

    Ok. Dajmy grajkom się wykazać…
    Po paru „świetnych” występach zobaczymy dalszą wiarę co niektórych w cud… I frekfencje która rzuci na kolana…
    Jedyna nadzieja w trenerze. Jest dziadostwo więc żaden sponsor się nie pcha, bo co ma opłacać… Wywalać kasę na drużynę, która wtapia na wsi która ciężko na mapie znaleźć. Niedługo to większość zacznie myśleć, że lepszy grill i piwko niż na GieKSie pośmiewisko….

  17. Avatar photo

    Tomasz

    22 lipca 2015 at 19:24

    Ja uważam za ogromny sukces kondycje finansową klubu, organizację. Panowie Licencja w pierwszej turze! Jasne jak każdy ja też widzę Naszą GieKSe jeden poziom rozgrywkowy wyżej- w ekstraklasie. Uwagi, że brakuje nam paru graczy owszem są słuszne, ale nasciągać „nazwisk” i placic im 2 lata za granie w rezerwach też mija się z celem.
    Za wyniki są odpowiedzialne osoby, które będą rozliczane ze swoją pracę przez zarząd no i przez Nas…
    Nie siać destrukcji, kupować karnety, zapisywać się na wyjazdy.
    Do zobaczenia na Derbach!

  18. Avatar photo

    Gieksiarz

    22 lipca 2015 at 21:36

    Misiek – w GieKSie jest lepiej niż było jeszcze kilka lat temu ale nie jest tak świetnie jak w latach 90-tych i 80-tych. Ktoś kiedyś zburzył GKS. Ogólnie wiadomo, że prościej jest coś rozwalić niż zbudować. W GieKSie widać progres i z pewnością nie jest to czego byśmy chcieli ale nie od razu Rzym zbudowano. Marcin ma racje a z tobą Misiek (szanując twoje zdanie i poglądy) chciałbym się tu spotkać np. po 10 kolejce 🙂

  19. Avatar photo

    Irishman

    23 lipca 2015 at 07:10

    @kibic, racja – to jest katastrofa! To jest TOTALNA KATASTROFA to co tu wypisujesz.

    Od niedzieli gramy o powrót tam gdzie nasze miejsce, a jak ktoś woli wybrać się w tym czasie „odpocząć” na grilla….. cóż, to jego wybór. Ino, niech do pozór, coby mu się to „serce dla GieKSy” na tym fojerze nie zjarało.

    Tyle w temacie.

  20. Avatar photo

    kibic

    23 lipca 2015 at 10:04

    wszyscy teraz krytykuja mnie oby po paru kolejkach ci sami nie chcieli po meczu isc pod szatnie i robic dym po slabych meczach bo w tedy bedzie za puzno,a po 2 czytajcie dokladnie moje wpisy,poprostu twierdze ze Cygan,Proksa i zarzad nas oszukuje kolejny raz,czy ktos widzial aby co runde wymieniano po 10 zawodnikow bo transfery byly nie udane,klub moze i wychodzi powoli na prosta ale to nie dzieki tym gosciom a tylko z przelewow z miasta,jak prezes przed sezonem moze muwic ze ten sezon gramy o nic to jest glupota taka wypowiedz,po 3 tez nie rozumie gosci co wola sie zabawic a nie isc na szpil,ale gdy sie spotyka starych znajomych i dowiaduje sie czemu nie chodza na mecze to musi przyznac im troche racji,druzyna jest coraz slabsza,brak skalta do transferow bierzemy to co nam ktos podrzuci z calym szacunkiem do Proksy ale on niema zadnych znajomosci w swiadku pilkarskim a niestety kierownik druzyny musi byc z tego kregu,a po zatym mam dosc patrzenia na mecze z wiochami czy wy nie uwazacie ze nasze miejsce jest w ekstraklasie a po za tym wartosc klubu nie zalezy tylko od stanu konta i sumy dlugu a od wartosci druzyny a z ta jest coraz gorzej wartosc druzyny poznamy po pierwszych 3 meczach mam nadzieje ze beda wygrane bo nie widze mozliwosci innych wynikow,bo jesli tak nie bedzie to w tedy tu nie bedzie tych gosci co teraz mnie krytykuja szkoda ze nikt nie widzi ze zle jest prowadzona druzyna zle transfery i ciagle nas oszukiwanie

  21. Avatar photo

    Misiek

    23 lipca 2015 at 15:27

    Kibic. I właśnie to cały ból. Niektórzy przywykli do syfu i zamiast wołać jeszcze jeden, czy 1,2,3,4 mało. Już przywykli do wiecznego nic się nie stało. Zamiast cisnac z dziadostwem i robić presje przyzwyczajają się do tego co jest, więc całą reszta: zarząd, grajki też mają to gdzieś bo nic się nie stało. Na starej koszulce jest ekstraklasa albo śmierć… I ile to lat temu było. Dziś dzięki paru, którzy dalej myślą nic się nie stało na ten sezon i poprzednie warto wypuścić reedycję uaktualnioną na kolejne lata. Ekstraklasa albo smiech.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nowa Bukowa pisze swoją historię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.

Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.

Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.

W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.

W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.

W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉

Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.

Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.

Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!

Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.

Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.

Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.

Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…

Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉

Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.

W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.

Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga