Dołącz do nas

Felietony

Kopernik wpadłby w kompleksy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Awansem, bo awansem, ale wkraczamy w rundę wiosenną sezonu 2017/18. Pół obecnych rozgrywek minęło jak z bicza strzelił. Ledwo potykaliśmy się z Pogonią Siedlce (albo raczej…na Pogoni Siedlce), a już w sobotę ponownie przyjdzie nam się zmierzyć z tym rywalem.

Ciężko zrozumieć pierwszą ligę. Ten hasztag #pierwszaligastylżycia to coś w rodzaju #rosjatostanumysłu. Tutaj nie ma żadnych reguł, jest wolna amerykanka, jakiś zespół przegrywa w fatalnym stylu mecz za meczem, a potem nagle zaczyna wygrywać ze wszystkimi – patrz np. Raków Częstochowa w pewnym momencie. To liga w której Ruch Chorzów nie może się wygrzebać z minusowej temperatury, a potem notuje niesamowite serię. Liga, w której GKS Katowice z drużynami ze ścisłej czołówki wygrywa lub remisuje, a z drużynami z ogona czy w rozsypce dostaje klasycznie po tyłku.

Liga, w której ten GKS Katowice na visus jest skreślony przez kibiców z walki o awans, ale okazuje się że mimo wielu tragicznych meczów, dzięki kilku dobrym jest niedaleko strefy awansu, bo tylko 6 punktów. Ta liga jest po prostu tak płaska, że Kopernik wpadłby w kompleksy. Jesteś w strefie spadkowej, ale wygrasz 2-3 mecze i bijesz się o awans.

Mecz GieKSy w Łęcznej idealnie oddał na przestrzeni 93 minut obraz tej właśnie naszej ukochanej pierwszej ligi mistrzów. GKS grał słabo, bez pomysłu, bez koncepcji, bojaźliwie, by w ciągu 7 minut strzelić trzy gole, w tym jeden do pustaka po szarży Sergiusza Prusaka.

Końcówka rudny klaruje nam – kibicom – kogo byśmy w tej GieKSie chcieli na wiosnę, a kogo nie. Niestety mecz w Łęcznej potwierdził wiele przewidywań. Defensorzy nie są może do całkowite do rezygnacji z ich usług, ale powstaje wielka wątpliwość, czy…są przydatni. Adrian Frańczak ponad pewien poziom już nie wejdzie, Mateusz Mączyński jest mocno przeciętny i liczyć można jedynie na przebłyski. Para Klemenz-Midzierski zupełnie nie okazała się wzmocnieniem, GieKSa traci mnóstwo bramek, a zawodnicy ostatnio lubują się w prokurowaniu rzutów karnych. Ogólnie nie grzeszą pewnością i nie zapewniają należytego spokoju w tyłach. Jeśli dodamy do tego elektrycznego Sebastiana Nowaka, mamy dość negatywny obraz defensywy. OK, Sebastian był bardzo ważną postacią i jednym z ojców wygranej w Łęcznej, ale nawet w tym meczu przydarzyły mu się klopsy – wypluwanie piłki czy ryzykowne wyjścia, przy których wszystkim nam tętno skakało do 200.

Środek pomocy zupełnie zawiódł. Tomasz Foszmańczyk już od końca zeszłej rundy powinien być poza klubem i swoją postawą to udowadnia, Bartłomiej Kalinkowski piłkarsko jest coraz słabszy i do tego sam się wyklucza głupimi zachowaniami. Łukasz Zejdler czasem pokazuje coś optymistycznego, by potem przez kilka minut znów miotać się na boisku bez większego celu.

Osobnym tematem jest Wojtek Kędziora. To jest tak specyficzny zawodnik, że aż się w głowie kręci. Gościu jest stary, często na boisku naprawdę wygląda jak emeryt, ale cholera strzela te gole i to naprawdę nie są byle jakie bramki. Bytów – 90-metrowy rajd po kontrze i bramka. Olimpia, piękny strzał z dystansu. Teraz stoicki spokój i gol w Łęcznej. W kluczowych momentach pokazuje swoje umiejętności i strzela gole w wygranych meczach. Podpadł mocno swoim zachowanie po bramce z Olimpią, ale w wywiadzie na oficjalnej stronie powiedział, że chce przeprosić kibiców golami. Nawet jeśli te przeprosiny były wymuszone przez klub, to niech realizuje to. Natomiast nie wiem, czy powinien zostać, ale…na pewno zostanie. Oby z dobrym strzeleckim skutkiem na wiosnę.

Tak naprawdę to jedyne nadzieje pokładany w bocznych pomocnikach, Oktawianie Skrzeczu i Andreji Prokiću, choć ten drugi z racji uprzedzenia trenera Mandrysza traci na skrzydle bardzo dużo ze swojej wartości. Potencjał ma Armin Cerimagić. Umiejętności na środku pokazuje Dawid Plizga, ale też mimo to nie gra tak dużo, jakby mógł. Sulek jest przyzwoity, ale ciągle ma kontuzję. Młody Mandrysz się cofa w rozwoju.

Jeszcze dwa mecze. W zasadzie klaruje nam się zestaw chcianych i niechcianych, choć oczywistym jest, że część z tych niechcianych zostanie, bo trener i zarząd uznają, że wszystkich wyrzucić nie można. Ale to jeszcze pół biedy. Prawdopodobnie trener jest święcie przekonany, że Foszmańczyk to świetny piłkarz i będzie opoką GieKSy na wiosnę.

Nie ma co się jednak denerwować w ten czwartkowy dzień. Poczekajmy na rewanż z Siedlcami, tymi Siedlcami, które tak ambitnie i skutecznie zagrały w pierwszej kolejce na Bukowej. Ambicją z tamtego meczu przerośli naszych zawodników o kilka klas. Miejmy nadzieję na odwet piłkarski.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Seth

    16 listopada 2017 at 22:10

    Dziekuje Bardzo Shellu…Nareszcie mam mała satysfakcje że tak jak pisałem o Fosie w poprzednim sezonie, że chłop nadaje się ino na jedną połowe….kolega Mecza mydlił mi oczy statystykami że Foszmańczyk ma je bardzo dobre hehe gdzie ja uważałem że jest…kiepskim grajkiem…..Kiedyś potrafiliśmy zaryzykowć choćby z takim Czerwińskim…miał ciężkie życie na prawej obronie….ale dał rade,pokazał nam wszystkim i tym co mu kilka chu.. wbijali,że warto było..Okazał się naszym Wojownikiem na prawej obronie….Dziś są pokraki i nieudacznicy….Trenerzy ciapowate kulfony co krzywdzą niektórych zawodników.Prokic bo o nim mowa, grając w ataku daje nam dużo, obrońcy przeciwnika maja pełne galoty….A co robi nasz ciapowaty trener??? Wystawia Prokiego na flance….Bez urazy ale Prokic na skrzydle jest może nie daremny, ale słaby…. Nie potrafi bronić, to nie jest typ zawodnika co wróci i pokryje…Mandrysz naszych i waszych redakcyjnych artykułów i komentarzy nie czyta bo po co….Może to i szpec od awansów… Ale tylko z gorolskimi zespołami….Tych co się nie nadają powinni wywalić od razu i zastąpić młodzieżą…..Oni będą walczyć a nie przechodzić obok meczu….

  2. Avatar photo

    Alzek

    17 listopada 2017 at 17:04

    Myślę że Adrian Błąd to też jest zawodnik, który musi zostać. Wtedy na jednym skrzydle gra młodzieżowiec Skrzecz na drudim Błąd a w ataku Prokic, a za nim moze grac Plizga. Tak to widze 🙂

  3. Avatar photo

    Boss

    19 listopada 2017 at 07:03

    To ze wygrasz 2-3 mecze i się zbliżysz do czołówki nie oznacza ze grasz conajmniej jak czołówka. Bo w tym momencie chojniczanka czy miedź grają o wiele lepsza piłkę. I oni mogą powiedzieć ze są tam gdzie być powinni. A my tak naprawdę nawet samooceny nie potrafimy wystawić. Ja jednak jestem zwolennikiem teorii ze kolejne 2 zwycięstwa zamydlaja oczy i z miedzią przegramy. Kilka zwycięstw w całej rundzie, z czego kilka w końcówkach to za mało. Gramy o środek tabeli

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga