Piłka nożna
Koszmar Kamińskiego
Mecz z Miedzią miał być tym, w którym GKS w końcu zacznie na poważnie punktować. Dotychczas bowiem jedno oczko w trzech meczach było dorobkiem bardzo mizernym. Miedź zmęczona po meczu Pucharu polski z Arką Gdynia – tak się mogło wydawać…
W składzie GieKSy nastąpiły dwie istotne zmiany – Alana Czerwińskiego zastąpił Dominik Sadzawicki, a Szymona Skrzypczaka – Przemysław Pitry.
Od początku GKS osiągnął sporą przewagę, a już w 2. minucie Janusz Gancarczyk miał stuprocentową sytuację, ale w sytuacji sam na sam trafił w Andrzeja Bledzewskiego. Katowiczanie mieli kilka rzutów rożnych w tej fazie meczu. Pierwszą akcję legniczanie przeprowadzili w 10. minucie, sędzia nie dopatrzył się spalonego, a Marcin Burkhardt wyszedł sam na sam – tym razem górą był Rafał Dobroliński. Dwie minuty później fantastycznie z dystansu uderzali gospodarze, ale znów góra był nasz golkiper, a po kolejnej minucie ponownie świetnie interweniował po rzucie wolnym. Gra była bardzo otwarta, a obie drużyny nastawiły się na atak. Po pierwszym kwadransie jednak akcje obu ekipom przestały się zazębiać. W 28. minucie Miedź miała stuprocentową sytuację, po dośrodkowaniu z prawej strony Adriana Cierpki, w czystej sytuacji głową źle uderzył Grzegorz Bartczak. Chwilę później Przemysław Pitry mógł wypuścić partnera, ale podał za słabo. Tuż przed upływem pół godziny gry Miedzianka zdobyła bramkę. Piłkę otrzymał Patryk Szymański i bez problemu poradził sobie z Sadzawickim strzelając w długi róg. Po dwóch minutach było już 2:0. W niezrozumiałej sytuacji po dośrodkowaniu z prawej strony Mateusz Kamiński strzelił do własnej bramki… Po kolejnych dwóch minutach bardzo groźnie uderzał z wolnego Burkhardt. Legniczanie systematycznie uspokajali grę, a katowiczanie stawali się coraz bardziej bezradni.
Druga połowa rozpoczęła się tragicznie dla GKS. Po dośrodkowaniu Szymańskiego z prawej strony piłka spadła na nogę… Kamińskiego, a ten po raz drugi trafił do własnej siatki. Prawdziwy koszmar obrońcy. Wkrótce trener Moskal zdecydował się na podwójną zmianę – na boisku pojawili sie Pietrzak i Wołkowicz, którzy zmienili Gancarczyka i Wróbla, przy czym Garnek przy zejściu był bardzo zły. Już pierwsza akcja Pietrzaka mogła przynieść powodzenie, ale obrońca Miedzi zdjął piłkę z nogi Pitremu. Rezerwowi wnieśli nieco ożywienia do poczynań zespołu, ale nie było z tego efektu. W 69. minucie powinna paść bramka dla GKS – po akcji prawą stroną Pietrzaka piłka trafiła do Skrzypczaka, ale ten w idealnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kwadrans przed końcem Adrian Woźniczka za brutalny faul wyleciał z boiska i GKS grał w przewadze, ale nic zupełnie z tego nie wynikało, poza jedyną akcją po rzucie rożnym, kiedy swoje szanse mieli Kamiński, Napierała i Pietrzak, ale skutecznie blokowali strzały obrońcy Miedzi. Pod koniec świetne sytuacje z dystansu miała Miedź, ale dobrze bronił Dobroliński.
GieKSa pokazała, że nie jest jeszcze drużyną na tyle dojrzałą, aby walczyć o awans. Dziwne to tym bardziej, że skład przecież jest doświadczony. Nikt nie wie, czemu katowiczanie grają tak beznadziejnie na wiosnę i jeden mecz z Bełchatowem wiosny nie czyni. Wiosny, która jest żenująca w wykonaniu katowiczan – jeden punkt w czterech meczach po bardzo udanej jesieni każe zastanowić się nad tą drużyną…
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




luk
29 marca 2014 at 19:49
4 mecze , 1 punkt, bramki 2-7
Tu się nie ma co zastanawiać na nad ,,drużyną,, bo jej nie ma!
Trzeba dokonać analizy,kto rokuję postępem w przyszłości , a z resztą rozwiązać kontrakty ,albo dać dograć do czerwca w 4lidze.
Jak powiedział klasyk : http://www.youtube.com/watch?v=uxCGSWlq2Po
cichy
29 marca 2014 at 19:51
to cipy a nie chopy!
fan club dortmund
29 marca 2014 at 20:45
no to derby z Ruchem na jesieni mamy z glowy…..niby cos tam grali niby cisli na poczatku….ale raz moze sie zdazy c ale 4 mecz z rzedu…i nie mowmy o Belchatowie bo mielismy z nimi szczescie…dzis bramkarz lapal bardzo dobrze..zeby nie to byloby wiecej…
elo
29 marca 2014 at 20:46
POŁOWA składu do wymiany inaczej spadniemy co oni graja to jest tragedia jedes strzał w 1 połowie na placu szkolnym lepiej graja
mendix
30 marca 2014 at 00:56
pilkarzyki gieksy maja za male kontrakty dlatego tak mizernie sie prezentuja tylko pan pilkarzyk kaminski ma przyzwoity kontrakt bo naprawde daje z siebie wszystko ciekawe skad posiadl taka skutecznosc i dzieki niemu wygralismy 2 -1 w legnicy oby tak dalej to upragniony awans stanie sie realny niech pozostali biora przyklad i prosze nie wyzywac pilkarzykow bo sie jeszcze obraza i nie wyjda na nastepny mecz i co wtedy bedzie
banik12
30 marca 2014 at 07:03
Kamiński ta pizda pewnie wkurwiony że hattricka nie zaliczył,
johann
30 marca 2014 at 19:34
Stara gwardia: Szewczyk, Furtok, Wijas, to byli goście związani z klubem, miastem i regionem – grali i biegali dla sprawy. Ci teraz to zbitka najemników, dostaną 5 zeta więcej to pójdą grać do Łomży, Słupska albo innego Pcimia.
Tyta
30 marca 2014 at 19:45
kamyk na szpica