Dołącz do nas

Piłka nożna

Krzysiu, strzel sobie do pustej!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po raz kolejny GKS Katowice stracił bramkę w skandaliczny sposób i po raz kolejny był w to zamieszany Kamil Cholerzyński. Umiejętności umiejętnościami, ale to notoryczne odpuszczanie, które zawodnikowi zdarza się niemal w każdym meczu jest dyskwalifikujące. Swoją cegiełkę, a może nawet dużą cegłę dołożył też Przemysław Pitry, bo skoro już po coś stoi na linii szesnastki, widzi, że nadbiega rywal, ba! zaczyna go gonić – to do jasnej cholery, dlaczego tego nie kontynuuje tylko staje jak słup soli i też odpuszcza? Mógł tym zmylić Cholerzyńskiego, ale przecież to jest stoper więc raczej powinien zajmować się destrukcją w polu karnym. Osobnym tematem jest to, że Mateusz Kamiński dał się przeskoczyć o głowę niższemu rywalowi. Ta akcja dobitnie pokazała jedno – walka, o której mówią zawodnicy po meczu to puste slogany, bo udawany pressing może komuś dać złudne wrażenie gdzieś na środku boiska, a tymczasem jeśli chodzi o destrukcję to nie ma w naszej drużynie kompletnie żadnej agresji…

1Nie 1-2 1

Wyrzut z autu. Proszę zobaczyć, gdzie stoi Kaczmarczyk – strzelec bramki. Od tego momentu będzie nas interesowało ustawienie Pitrego i Cholerzyńskiego oraz ich zachowanie. Cholerzyński jest zapatrzony w Drozdowicza.

1Nie 1-2 2

Piłka wyrzucona z autu. Drozdowicz ucieka Cholerzyńskiemu, więc pierwszy zawodnik na sumieniu. W tej chwili Emil jest sam w polu karnym. Kaczmarczyk daleko za szesnastką.

1Nie 1-2 3

Jeden z zawodników Niecieczy próbuje opanować piłkę. Drozdowicz przechodzi pod opiekę Kamińskiego. A Kaczmarczyk małymi kroczkami zbliża się do pola karnego.

1Nie 1-2 4

Co się dzieje w tym momencie? Cholerzyński spogląda na Kaczmarczyka i widzi, że ten wchodzi w szesnastkę. Pitry stoi i czeka na rozwój wydarzeń.

1Nie 1-2 5

Za chwile nastąpi dośrodkowanie. Pitry zorientował się, że Kaczmarczyk ucieka, więc zaczyna go gonić. Kufel stoi sam jak palec w polu karnym i kryje powietrze.

1Nie 1-2 6

Piłka w locie po dośrodkowaniu. Wygląda na to, że Pitry ma gonić rywala.

1Nie 1-2 7

Co się wydarzyło? Nagle Kaczmarczyk pojawia się niepilnowany w polu karnym. Pitry kompletnie odpuścił gonienie rywala, Kufel włączył… truchtanie. Za chwilę Kamiński i Drozdowicz powalczą o górną piłkę.

1Nie 1-2 8

Drozdowicz przeskakuje Kamińskiego i uderza piłkę głową.

1Nie 1-2 9

Najbardziej symptomatyczny obrazek całego roku 2014. Nasi wirtuozi Choleerzyński i Pitry po uderzeniu Drozdowicza stanęli sobie i odpoczywają, a co robi Kaczmarczyk? Zapieprza na ewentualną dobitkę!

1Nie 1-2 10

Jeszcze bardziej ich odsadził.

1Nie 1-2 11

Dlatego życzenie dobrych samarytan Cholerzyńskiego i Pitrego – „Krzysiu strzel sobie gola” spełnia z zamkniętymi oczami.

1Nie 1-2 12

I w ten sposób Nieciecza wygrywa w Katowicach.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Wojtek

    18 sierpnia 2014 at 18:54

    Powiem tyle to co Piłkarze reprezentują to jest nic tylko po to graja zeby zarobic moj ojciec pamieta stare dobre czasy jak gieksa „grała” wtedy moglismy powiedziec ze jestesmy 3 klubem w polsce kiedy to zajmowalismy podium w pucharach i w tabeli tez bylismy wysoko nie obwiniamy tu tych co graja lecz tych co nas kibicow w dupie maja emocji nie ma co prawda 1 bramka jest ale to gowno zebyśmy z klasa przegrywali ale kurwa gowno nie wygrana u mnie w robocie jak nie wykonasz dobrze pracy scinaja pensje o 2 a czasem 3 dniówki nie wiem jak to jest u pilkarzy ale tez powinno byc cos podobnego z tymi biletami tez dobry pomysł ale powinno to wygladac lepiej nie chcemy obibokow w końcu to ich bowiązek sie starac . Pozdro

  2. Avatar photo

    Wojtek

    18 sierpnia 2014 at 18:55

    Nad wykrzyknikami WTF dajcie 😀

  3. Avatar photo

    erwin

    18 sierpnia 2014 at 20:08

    Panowie winę większościa ponosi bramkarz,nie można do tak wysokiej centry jak piłka wpada na pole bramkowe a on stoi na lini bramkowej,zamiast wyjść i piłkę wypiąstkowac.

  4. Avatar photo

    wyszo

    18 sierpnia 2014 at 22:06

    erwin, wez sie nie kompromituj …. to co zrobili obroncy to amatorszczyzna, gdyby tylko Kamil byl przy Kaczmarczyku i nie odpuscil mu nie byloby mowy o bramce. Bucek nie moze byc wszedzie – stal na linii bo nasi obroncy byli w „5” i powinni spokojnie poradzic sobie z zagrozeniem ….

  5. Avatar photo

    nocomment

    18 sierpnia 2014 at 22:41

    No cholera znowu Cholerzyńskiego ocyganił przeciwnik.
    Wszyscy na żółto!

  6. Avatar photo

    slawo

    19 sierpnia 2014 at 20:35

    dobrze godosz stary stare dobre czasy ino jak jasiu furtok i jojko mogą na to ciulstwo patrreć to oni powinni pierwsi pierdolnąć w tych patałachów

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga