Trzecie finałowe spotkanie Tauron Hokej Ligi o Mistrzostwo Polski mogło zaspokoić nawet najbardziej wybrednych kibiców hokeja na lodzie. Mecz toczony był w szybkim tempie, nie brakowało twardej gry, a obaj bramkarze wielokrotnie ratowali swoje drużyny z opresji. Po końcowej syrenie ze zwycięstwa cieszyli się katowiczanie, którzy wygrali 2:0, a bohaterem meczu był John Murray. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw to 2:1 dla GKS-u Tychy.
Już po 19 sekundach od pierwszego rzuconego krążka w meczu cieszyliśmy się z prowadzenia. Dupuy objechał bramkę Fucika i zagrał do Wronki, który tylko dopełnił formalności. Po objęciu prowadzenia drużyną, która częściej gościła pod bramką rywala była GieKSa, lecz mimo kilku prób nie potrafiliśmy podwyższyć prowadzenia. Goście groźniej zaatakowali w okolicach 5. minuty meczu, kiedy dyspozycje Murraya sprawdzili Allen i Łszczarczyk. Obie drużyny nie zamierzały się bronić. Krążek szybko przenosił się z jednej strony lodowiska na drugą. W 11. minucie Magee został odesłany do boksu kar. Dobra gra naszej drużyny nie pozwoliła tyszanom na stworzenie zagrożenia pod naszą bramką. Po wyrównaniu sił bliscy zdobycia drugiej bramki byli Dupuy i Anderson. Natomiast po drugiej stronie lodowiska Murray obronił strzał Alanena. W 15. minucie otworzyły się drzwi do boksu kar drużyny gości, a na dwuminutowy odpoczynek odesłany został Monto. Katowiczanie długo rozgrywali krążek, który trafił na kij Pasiuta, a ten mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola dla GieKSy. Wynikiem 2:0 zakończyła się pierwsza tercja.
Początek drugiej tercji należał do przyjezdnych, którzy nawet podczas gry w pełnych składach zamykali nas w hokejowym zamku. Tyszanie najbliżej zdobycia kontaktowej bramki byli w 25. minucie, kiedy wyszli z kontrą 3 na 1, lecz przy próbie strzału Jeziorski złamał kij. Katowiczanie przetrwali ten okres i zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką rywala, ale tyski bramkarz popisał się dobrymi interwencjami. W 30. minucie po raz drugi w tym meczu musieliśmy grać w liczebnym osłabieniu. Podczas tego okresu od utraty bramki uratowała nas poprzeczka po uderzeniu Lehtonena. W 35. minucie meczu po faulu Komorskiego to my graliśmy w liczebnej przewadze. Mimo kilku prób krążek nie znalazł drogi do bramki gości. Druga tercja zakończyła się bezbramkowym remisem.
Trzecia tercja rozpoczęła się nieco spokojniej od dwóch poprzednich. Dopiero w 43. minucie zakotłowało się pod bramką gości, a najbliżej zdobycia trzeciej bramki był Norberg, który trafił w obramowanie bramki Fucika. Chwilę później Murray dwukrotnie popisał się fantastycznym refleksem, wybijając najpierw krążek niemal z linii bramkowej, by za moment obronić strzał Komorskiego. W 47. minucie indywidualną akcją popisał się Wronka, którego uderzenie na raty obronił Fucik. W 50. minucie karę mniejszą otrzymał Monto. W tym okresie nie udało się nam stworzyć zagrożenia pod bramką gości. Tuż po zakończeniu kary fińskiego skrzydłowego, ponownie otworzyły się drzwi do boksu kar przyjezdnych, a ukaranym był ponownie Monto. Również tego okresu nie zamieniliśmy na gola. Po powrocie ukaranego tyszanina po raz kolejny fantastyczną interwencją od straty gola popisał się Murray. Na niespełna dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, trener gości poprosił o czas i postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając do gry szóstego zawodnika w miejsce Fucika. Wynik do końcowej syreny nie zmienił się i wygrywamy całe spotkanie 2:0.
GKS Katowice – GKS Tychy 2:0 (2:0, 0:0, 0:0)
1:0 Patryk Wronka (Jean Dupuy) 0:41
2:0 Grzegorz Pasiut 15:45 (Pontus Englund,Patryk Wronka) 5/4
GKS Katowice: Murray (Kieler) – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Magee – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Smal, Michalski, Salituro, Hofman Jonasz
GKS Tychy: Fucik (Chabior) – Allen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Viinikainen, Kakkonen, Lehtonen, Monto, Jeziorski – Ciura, Kaskinen, Paś, Alanen, Viitanen – Pociecha, Ubowski, Larionovs, Turkin, Gościński.
Najnowsze komentarze