Piłka nożna
Marek już strzelił, co na to Janusz?
Runda wiosenna ruszyła już w pełni, a w parze z tym przyszła piękna pogoda. W niedzielę GKS Katowice podejmować będzie GKS Bełchatów i miejmy nadzieję, że tym meczem katowiczanie wiosnę i pogodę zasieją w sercach kibiców.
Katowiczanie oba poprzednie spotkania przegrali 0:1, przy czym w Nowym Sączu pokazali się z dobrej strony, tydzień temu z Okocimskim u siebie - z fatalnej. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to to pierwsze spotkanie pokazało spore możliwości naszej drużyny, jeśli mówić o sprawach mentalnych (m.in. nerwowość), to pojedynek z Okocimskim pokazał wszystko co najgorsze. W tym tygodniu przed trenerem Kazimierzem Moskalem ważnym zadaniem było więc przesunięcie środka ciężkości właśnie na postawę zespołu z Sandecją i - jeśli to możliwe - absolutne wyplenienie złych rzeczy, które pojawiły się w zeszłotygodniowej potyczce.
GKS Bełchatów również wiosną nie imponuje. Piłkarze Kamila Kieresia zdobyli co prawda cztery punkty, ale chyba zakładali, że w meczu z Chojniczanką zgarną u siebie komplet oczek, a musieli zadowolić się remisem. Inauguracyjne spotkanie w Brzesku wygrali zaledwie 1:0, trudno więc powiedzieć, aby Brunatni byli w jakiejś wybitnej formie, ale jednak punkty sukcesywnie gromadzą i na ten moment są na drugim miejscu w tabeli z trzema punktami straty do Górnika Łęczna oraz dwoma przewagi nad Arką Gdynia i czterema nad czwartą GieKSą. Nie trzema nikomu więc chyba mówić, że niedzielne spotkanie to mecz o sześć punktów - po nim to GKS Katowice może mieć jeden punkt straty do rywala, ale może mieć też ich siedem. Nie będziemy tłumaczyć, w jak trudnej sytuacji postawiłoby to złoto-zielono-czarnych…
GKS Bełchatów pozyskał przed rundą dwóch zawodników, którzy mają wzmocnić siłę ofensywną - Macedończyka Hristiana Kirovskiego, który zaliczył dwa występy w swojej reprezentacji, a w przeszłości zdobywał dwukrotnie mistrzostwo i trzykrotnie Puchar Macedonii, był także królem strzelców rodzimej ligi. Jesienią grał w CSKA Sofia. Łotysz Daniils Turkovs w swojej kadrze zaliczył pięć meczów i również ma na koncie dwa mistrzostwa i puchar Łotwy. W zeszłym sezonie w 25 meczach strzelił 11 bramek. Gdy dodamy do tego pozyskanie Alexisa Norambueny mamy obraz, że działacze Bełchatowa poszli w zimę na jakość, a nie na ilość i już dobry zespół wzmocnili naprawdę silnymi ogniwami. Na razie jednak gole strzela Mateusz Mak, który wyręcza w tym zadaniu swojego brata Michała. Mateusz ma na koncie obecnie 4 bramki w lidze, Michał - aż 9.
Mecz w poprzedniej rundzie w Bełchatowie był fatalny w wykonaniu katowiczan. Wydawało się, że opromienieni wygraną z Podbeskidziem w Pucharze Polski, mają szansę na korzystny rezultat. Tymczasem wynik 5:0 dla gospodarzy pokazał pełną dominację bełchatowian, a dodatkowo nie wykorzystali oni rzutu karnego. Różnica klas pomiędzy oboma zespołami nie jest tak duża, ale wówczas tragiczna gra w obronie doprowadziła do utraty tylu bramek, a po tym spotkaniu z zespołem pożegnał się trener Rafał Górak. Ta klęska również powinna być dla naszych zawodników motywacją w nadchodzącym meczu.
Nie zagra w niedzielnym pojedynku Rafał Pietrzak, który otrzymał w spotkaniu z Okocimskim czwartą żółtą kartkę. Prawdopodobnie w jego miejsce wskoczy Bartłomiej Chwalibogowski.
W ostatnim meczu ligowym Bełchatowa z Chojniczanką bramkę dla gości zdobył Marek Gancarczyk. Miejmy nadzieję, że zawodnik ten przekazał swojemu bratu - Januszowi, jak należy strzelać bramki Arkadiuszowi Malarzowi, golkiperowi Bełchatowa. I miejmy nadzieję, że Janusz wziął sobie te uwagi do serca, tym bardziej, że również może mieć osobistą motywację do dobrego zaprezentowania się przeciw temu rywalowi - w końcu jesienią opuścił boisko już w 30. minucie z powodu czerwonej kartki.
Mecz ze wszech miar ważny dla GKS - zarówno pod kątem typowo punktowym (doskoczenie do czołówki, zamiast naprawdę sporej straty), ale także od strony mentalnej - nasi zawodnicy muszą się odbudować i właściwie podejść do całej rundy. Nie bez znaczenia jest też atmosfera, która po słabym meczu z Okocimskim stała się bardzo napięta - m.in. na linii drużyna-kibice. Wierzymy, że to chwilowe problemy i po spotkaniu z Bełchatowem wszystko zacznie wracać do normy, a my będziemy mogli cieszyć się z kolejnych zwycięstw.
GKS Katowice - GKS Bełchatów, niedziela 23 marca 2014, godz. 12.30
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.




Najnowsze komentarze