Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Widzew Łódź – GKS Katowice 1:0 (0:0).
weszlo.com – Nie da się być gorszym napastnikiem niż Said Hamulić
Gdy Widzew Łódź strzela bramki, to ma przy tym sporo szczęścia. W Radomiu niechlujnie wyrzucony aut i nieudana próba wybicia piłki przerodziła się w podanie, które znalazło adresata w gąszczu nóg. Z GieKSą piłkę dziwacznie odbił bramkarz, potem skiksowali dwaj obrońcy. Tylko czy można być zaskoczonym, że wpada w sposób sprzeczny z logiką, skoro inny scenariusz oznaczałby, że trafiać musiałby Said Hamulić?
[…] Swoją drogą, jeśli mowa o tym, jak można się nagimnastykować, żeby gola nie strzelić, GieKSa może o tym powiedzieć sporo, naprawdę wiele. Sebastian Bergier od dawna nie jest już członkiem klubu zero, otworzył ekstraklasowe konto bramkowe, ale do klubu sto to się prędko nie zbliży. Raz uderzył niecelnie, innym razem tak długo się zastanawiał, że Mateusz Żyro zdążył się rozłożyć na linii strzału i zatrzymać jego próbę.
Wasielewskiemu nie wyszło umieszczenie piłki pomiędzy nogami Gikiewicza, gdy zagapił się Peter Therkildsen; Lukas Klemenz niby mierzył po słupku, ale jednak Gikiewicz zdołał to odbić; Oskar Repka nie trafił w bramkę. Tyle do przerwy, po niej dotarło do nas jeszcze parę westchnięć z sektora gości, gdy przyjezdni z Katowic oglądali, jak obok obramowania uderzał Arkadiusz Jędrych, albo jak Dawid Drachal przełożył Marka Hanouska tylko po to, żeby trafić w słupek.
Wreszcie — gdy Drachal położył dwóch gości i piłkę z linii bramkowej wybijał Lirim Kastrati. GieKSa miała więc punkty w zasięgu ręki, mogła skończyć jak Radomiak: głupio tracąc, ale cierpliwie straty odrabiając. Tym razem jednak w ten sposób się to nie skończyło i Widzew złapał chwilę ulgi w wyścigu o utrzymanie.
gol24.pl – Widzew Łódź w końcu wygrał mecz w PKO Ekstraklasie. Tymczasowy trener Patryk Czubak ograł GKS Katowice
[…] Widzew nie stworzył sobie wielu sytuacji w pierwszej połowie przy alei Piłsudskiego w Łodzi. Więcej szans zdecydowanie wykreowali sobie rywale i to GKS Katowice był bliższy pokonania Rafała Gikiewicza.
Przede wszystkim swoje okazje mieli Marcin Wasielewski oraz Lukas Klemenz. Za każdym razem zwycięsko wychodził doświadczony bramkarz, z przeszłością w kilku niemieckich klubach. Natrudzić się musiał zwłaszcza przy strzale Wasielewskiego, którego nie pokrył Therkildsen, gdy wrzucał Nowak.
Po stronie gospodarzy aktywni byli także Fran Alvarez czy Said Hamulić. Zwłaszcza Bośniak próbował, starał się szukać swojego miejsca, ale za każdym razem czegoś brakowało.
W konsekwencji nie oddał celnego strzału na bramkę Dawida Kudły. Alvarez zresztą również, a jego strzał z pierwszej połowy śmiało można było nazwać strzałem rozpaczy. Uderzenia rozpaczy nie było w drugiej połowie, kiedy na raty strzelał Jakub Sypek po godzinie gry i przesądzał o zwycięstwie. Po jego golu GieKSa starała się odpowiedzieć, a najbliżej był wprowadzony z ławki Dawid Drachal, który zabawił się z obrońcami w polu karnym.
widzewtomy.net – Widzew Łódź – GKS Katowice 1:0 (0:0)
Od pierwszego gwizdka Damiana Sylwestrzaka więcej przy piłce utrzymywali się zawodnicy beniaminka, ale ich akcje toczone były w dość wolnym tempie, więc okazji do otwarcia wyniku nie było. W 14. minucie w końcu nadeszła, a miał ją Said Hamulić. Niestety, przełamanie Bośniaka nadal nie nadeszło, bo ten zmarnował tzw. setkę, źle opanowując podanie kilka metrów przed bramką GKS! Trzy minuty później po przeciwnej stronie źle w kryciu zachował się Peter Therkildsen, a strzał głową z bliska oddał Marcin Wasielewski. Całe szczęście, że trafił w nogi Rafała Gikiewicza, bo trzeba byłoby odrabiać straty. Ponownie golkiper został zmuszony do sporego wysiłku, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przy słupku przymierzył Lukas Klemenz.
Do głosu doszli też widzewiacy, których atak zapoczątkował dobry odbiór Hamulicia. Kończył go próbą z dystansu Fran Alvarez, uderzając obok słupka. Celnie, ale prosto w ręce Gikiewicza, zagrał natomiast zza pola karnego Sebastian Bergier. Na kolejną szansę trzeba było czekać aż do 40. minuty, gdy łodzianie ruszyli z dobrze zapowiadającą się kontrą. Therkildsen za mocno podał jednak do wybiegającego na wolne pole Alvareza i nic z tego nie wyszło.
Ostatnie fragmenty pierwszej części zawodów nie przynosiły zmiany obrazu gry, nie licząc dwóch groźniejszych natarć „Gieksy„. Oba zespoły były przyjęły mocno asekuracyjną taktykę, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele, co sprawiło, że w przerwie kibice mieli prawo narzekać na poziom bezbramkowego dotąd pojedynku.
Drugą odsłonę Widzew rozpoczął z jedną nową twarzą – nieskutecznego Hamulicia zastąpił Bartłomiej Pawłowski. Bardziej niebezpieczny zaraz po zmianie stron był jednak przeciwnik, lecz nie zdołał tego wykorzystać Borja Galan, nieczysto trafiając w piłkę. W odpowiedzi świetną okazję do otwarcia rezultatu miał Juljan Shehu. Świeżo powołany do reprezentacji Albanii pomocnik strzelił lewą nogą na tyle mało konkretnie, że Dawid Kudła zdążył z interwencją na linii bramkowej. Zawody zdecydowanie się ożywiły, niewiele pomylili się Arkadiusz Jędrych, trafiają w boczną siatkę, a po chwili Kudła nie dał się pokonać szarżującemu Jakubowi Sypkowi. Pierwsze minuty drugiej połowy przyniosły więcej emocji niż cała pierwsza część sobotniego meczu!
Później tempo spotkania znów lekko spadło, ale po godzinie gry tętno zostało znacznie podniesione za sprawą gola dla piłkarzy Czubaka. Dobre podanie otrzymał Sypek, pierwsza jego próba została nieco niezdarnie zatrzymana przez Kudłę, ale skrzydłowy RTS dostał drugą szansę, gdy futbolówka odbiła się od Alana Czerwińskiego. Tej już nie zmarnował i „Serce Łodzi” mogło wybuchnąć eksplozją radości! Tuż po tym zdarzeniu nastąpiła druga zmiana u łodzian – na murawie pojawił się inny rekonwalescent, Lirim Kastrati. W 65. minucie smak trafienia chciał przypomnieć sobie Pawłowski, ale jego wolej był nieco chybiony.
Kolejne fragmenty spotkania to mądre przenoszenie ciężary gry na połowię GKS, przez co Gikiewicz nie był specjalnie zapracowany, a przewaga na tablicy wyników znajdowała się pod wyraźną kontrolą. Warto jednak wspomnieć, że boisko musiał opuścić z grymasem na twarzy bohater Sypek, a jego miejsce zajął Fabio Nunes. Świetny nastrój mógł łódzkim trybunom zabrać inny rezerwowy – Dawid Drachal. Najpierw wypożyczony z Rakowa Częstochowa młodzieżowiec pokusił się o solową akcję, kończąc ją trafieniem w słupek, a po chwili zabrakło mu decyzji o strzale w odpowiednim momencie. Niezłą okazję z rzutu wolnego zmarnował z kolei Alan Czerwiński. Po tym ataku nastąpiły ostatnie korekty personalne u gospodarzy – do gry weszli Szymon Czyż oraz Huber Sobol.
W ostatnich pięciu podstawowych minutach drużyna z Katowic szukała możliwości do wyrównania, mnożyły się stałe fragmenty gry, dośrodkowania w pole karne, czy rozpaczliwe strzały, ale te starania nie przynosiły efektu. Sylwestrzak postanowił doliczyć trzy dodatkowe minuty. W tym okresie nadal trzeba było drżeć o końcowy rezultat, ale wraz z ostatnim gwizdkiem można było odetchnąć z ulgą.
dziennikzachodni.pl –Katowiczan wspierał w Łodzi tłum fanów. Pierwsze zwycięstwo tymczasowego trenera
[…] Piłkarze GKS Katowice wrócili bez punktów z Łodzi przegrywając z pogrążonym w kryzysie Widzewem. Łodzianie odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym roku i zapisano je na konto tymczasowego szkoleniowca Patryka Czubaka, który zastąpił odsuniętego od prowadzenia drużyny trenera Daniela Myśliwca.
Łodzianie wiosną strzelają gole tylko w pierwszym kwadransie gry i w sobotni wieczór również byli tego bliscy. Po dośrodkowaniu Jakuba Sypka piłka trafiła do stojącego 6 m od bramki Saida Hamulicia, ale Bośniak nie zdołał oddać strzału.
GKS odpowiedział groźnymi uderzeniami głową Marcina Wasielewskiego i Lukasa Klemenza. W obu przypadkach świetnymi dośrodkowaniami popisał się Bartosz Nowak, ale Rafał Gikiewicz był na posterunku. Później przewagę optyczną miał Widzew, ale niewiele z niej wynikało i gospodarze do przerwy nie oddali ani jednego celnego strzału.
Tuż przed przerwą świetną okazję na objęcie prowadzenia miał Sebastian Bergier. Najlepszy napastnik katowiczan nie spodziewał się jednak, że piłka trafi do niego po płaskiej centrze Adriana Błąda i zwlekał z oddaniem strzału, a gdy już zdołał uderzyć to został zablokowany. Już w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rogu główkował jeszcze Oskar Repka i minimalnie chybił celu.
Zaraz po zmianie stron łodzianie w końcu zmusili Dawida Kudlę do wysiłku. Po podaniu Ljubomira Tupty sam przed bramkarzem GKS był Juljan Shehu, ale ten obronił strzał Albańczyka. Kilka minu później poradził sobie również z uderzeniem Sypka. Katowiczanie nie zamierzali być dłużni gospodarzom i Arkadiusz Jędrych zamykający akcję przyjezdnych uderzył piłkę głową w zewnętrzną część słupka.
Po godzinie gry łodzianie objęli prowadzenie po całej serii błędów gości. Po strzale Sypka nie popisał się Kudła odbijając piłkę przed siebie, a obrońcy nie potrafili jej wybić. Futbolówka znów trafiła więc pod nogi pomocnika Widzewa, a ten z bliska zdobył swojego piątego gola w tym sezonie w PKO Ekstraklasie.
GKS starał się odrobić straty, ale wprowadzony w II połowie na boisko Dawid Drachal trafił w słupek, a po kolejnym strzale wypożyczonego z Rakowa młodzieżowca piłkę sprzed linii bramkowej wybił Lirim Kastrati. Później z rzutu wolnego z 17 m strzelał jeszcze Alan Czerwiński, lecz piłka poszybowała tuż nad poprzeczką i katowiczanie doznali 11. ligowej porażki w tym sezonie.
sportowefakty.wp.pl – Wielka ulga w Widzewie Łódź. Komedia pomyłek pomogła w przełamaniu
[…] W rundzie wiosennej lepiej wiodło się zespołowi z Górnego Śląska. Widzew miał problem z punktowaniem, co doprowadziło już między innymi do rozstania w trenerem Danielem Myśliwcem.
W 13. minucie Widzew pokazał po raz pierwszy, jak mocno potrzebuje przełamania. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła powinien strzelić Said Hamulic. Powinien, ale nie strzelił. Piłka uciekła mu, a następnie interweniowali Marcin Wasielewski oraz Dawid Kudła. Wasielewski niebawem pokazał się również po drugiej stronie boiska i główkował w Rafała Gikiewicza po wrzutce Bartosza Nowaka.
Gikiewicz miał coraz więcej zadań, a GKS stwarzał sytuacje podbramkowe po wrzutkach Bartosza Nowaka. Kolejne, z rzutu rożnego, spadło na głowie Lukasa Klemenza, ale również on nie zaskoczył byłego kadrowicza Adama Nawałki.
Na stadionie zrobiło się nerwowo, kiedy katowiczanie nie usłyszeli lub zignorowali gwizdek Damiana Sylwestrzaka po upadku Jakuba Sypka. Akcja Sebastiana Bergiera została przerwana odepchnięciem Mateusza Żyry, a kibice nie przebierali w słowach.
Niebawem był jeszcze brzydki faul Lubomira Tupty na Alanie Czerwińskim. I tylko szkoda, że w tych złośliwościach zabrakło czasu na przeprowadzenie ciekawego ataku. Końcówka pierwszej połowy meczu była nieatrakcyjna i warte odnotowania było tylko uderzenie Sebastiana Bergiera, które było niecelne.
Druga połowa była już bez Saida Hamulicia, którego zmiennikiem był Bartłomiej Pawłowski. Wzmocniony byłym zawodnikiem Malagi zespół miał szansę na gola w 48. minucie. Juljan Shehu nie pokonał Dawida Kudły z doskonałej pozycji po akcji Lubomira Tupty i Frana Alvareza. Niebawem było jeszcze jedno celne uderzenie, ale Dawid Kudła był do czasu niepokonany.
Aż w 60. minucie przebudzeni po przerwie Widzewiacy zdobyli prowadzenie 1:0. Mocno pomógł im w tym Dawid Kudła, którego tym razem nie można było pochwalić. Nie popisali się również niezdarni Arkadiusz Jędrych i Alan Czerwiński. Tych prezentów było już zdecydowanie za dużo i Jakub Sypek dobił własne uderzenie prosto do siatki.
GKS potrzebował dużo czasu, żeby pozbierać się po golu Jakuba Sypka. Dopiero w 78. minucie odpowiedział groźnym strzałem Dawida Drachala. Zmiennik trafił nim w słupek. Była to najlepsza szansa na wyrównanie katowiczan, którzy zagrali miernie w drugiej połowie i ponieśli porażkę w sercu Łodzi.
Najnowsze komentarze