Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
Media o GieKSie: Kontrakty rozwiązane. „Prowadzimy intensywne rozmowy o funkcjonowaniu sekcji w kolejnym sezonie”
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
W dalszym ciągu ze względu na zagrożenie epidemiczne rozgrywki ligowe naszych drużyn piłkarskich są zawieszone. Siatkarze oraz hokeiści mają już przerwę pomiędzy sezonami – zostały podjęte pierwsze decyzje personalne.
PIŁKA NOŻNA
sportdziennik.com – Trzy strefy GieKSy
Katowicki II-ligowiec opracował plan działania na spodziewany od poniedziałku okres wznowienia treningów. Rysuje się w trzech barwach: czerwonej, zielonej i żółtej.
Trzy strefy, z której każda będzie miała osobne wejście do budynku klubowego i – w razie potrzeby – osobny „trakt” na treningowe boiska. Trzy różne kolory. Tak przedstawia się plan sytuacyjny przygotowany przez GieKSę na czas treningów w dobie pandemii. Katowicki II-ligowiec gotowy do jego wdrożenia był już teraz, ale ostatecznie – po decyzji rządu „odmrażającej” obiekty sportowe dopiero od 4 maja – jego realizacja odwlecze się o tydzień.
[…] Zawodnicy pokonują główną bramę wjazdową stadionu przy Bukowej, przejeżdżają obok głównego wejścia do klubu i między barierkami usytuowanymi na wysokości przecięcia sektorów nr 4-5, wjeżdżają na parking za sektorem gości, gdzie zostawiają samochody.
Stamtąd – jeśli nie będą jeszcze mogli korzystać z szatni – mogą przejść specjalnie wytyczoną drogą bezpośrednio na boiska treningowe, bądź też do budynku klubowego, do którego będą wchodzić bocznym wejściem od strony sektora nr 6. Droga zespołu na boiska treningowe wiedzie od strony parku – obok sektora gości i „Blaszoka”.
To wszystko stanowi „strefę czerwoną”, przeznaczoną tylko i wyłącznie dla drużyny. Prócz tego są jeszcze „strefa żółta”, dla pracowników klubu, której składową jest główne wejście do budynku, a także „strefa zielona” – dla pracowników MOSiR-u. Dla nich przeznaczono wejście boczne od sektora nr 1, a do boisk treningowych docierać będą wzdłuż płotu od strony ul. Złotej, za zegarem.
Taki podział pozwoli katowiczanom na ograniczenie kontaktu między ludźmi i pozytywnie wpłynie na kwestie bezpieczeństwa. Będzie jeszcze strefa buforowa – od sektora nr 5 do bramy wjazdowej na parking. Tam nikt nie będzie mógł przebywać; jedynie członkowie drużyny będą przejeżdżać tamtędy autami w stronę parkingu za trybuną gości.
– Osoby „przynależne” do swoich konkretnych stref nie będą się mijać. Mamy ustalone, w jakim czasie przed treningiem pracownicy MOSiR-u mają zakończyć ewentualne prace na boiskach. W tym przypadku obiekt przy Bukowej okazuje się bardzo dobry i daje duże możliwości. Każdy z ludzi biorących udział w tworzeniu tego planu podsuwał swoje pomysły i wydaje się, że na to, co możemy przewidzieć, jesteśmy gotowi – podkreśla dyrektor sportowy GieKSy.
Przy Bukowej odliczają już dni do poniedziałku. – Zakładam, że zgodnie z wytycznymi rządu obiekt 4 maja zostanie otwarty przez MOSiR. Wtedy wejdziemy w kolejny etap, czyli treningów w małych grupach, definiowanych jako pięciu zawodników plus trener – zaznacza Góralczyk.
Do tego czasu jednak trzeba jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Formalnie kluby z ekstraklasy, I i II ligi przebywają obecnie w 14-dniowej izolacji. W przypadku szczebla rozgrywkowego nr 3 zakończy się ona w przyszły czwartek.
[…] Kluby I i II ligi do piątkowego wieczoru musiały zgłosić listę 50 osób objętych izolacją i koniecznością składania codziennych raportów medycznych. Robert Góralczyk również się na niej znalazł.
– W tej 50-ce jest 29 zawodników – to ta grupa, która brała udział w zajęciach pierwszej drużyny jeszcze w okresie przed pandemią.
[…] O ile w przypadku ekstraklasy znamy już konkretny termin jej powrotu – weekend 29-31 maja – o tyle w I i II lidze te daty wciąż są ramowe, mieszczące się między 29 maja a 6 czerwca.
– Spokojnie. Mamy przed sobą kilka etapów, każdy kolejny będzie efektem skutecznego działania w poprzednim. Otwarcie obiektów, spodziewane w poniedziałek, ma pozwolić nam wrócić do treningów w grupach. Potem, 8 maja, będą testy, których konsekwencją będzie potwierdzenie stanu zdrowia osób z klubowych list i – mamy nadzieję – powrót do treningów zespołowych.
A terminarz… Filozofii wielkiej nie ma, kwestia jest tylko taka, kiedy wpiszemy pierwszy mecz. Chyba nie będzie to 30 maja, raczej 3 albo 6 czerwca. Jeśli przyjmiemy tą ostatnią datę, a za moment rozegrania 34. kolejki 20 lipca, to wychodzi, że będzie 14 terminów do rozegrania 12 kolejek. Czyli możemy założyć, że dwie środy będą wolne – tłumaczy Robert Góralczyk. Zespołom z miejsc 3-6 przyjdzie jeszcze rozegrać dwustopniowe baraże o awans; najprawdopodobniej 27 i 30 lipca.
tylkokobiecyfutbol.pl – Pomocniczka dekady w ekstralidze: Joanna Wróblewska
Mamy przyjemność ogłosić, iż Joanna Wróblewska została wybrana najlepszą pomocniczką dekady (2009/10-2019/20) w Ekstralidze.
Joanna to obecnie 24-letnia pomocniczka GieKSu Katowice. Od wejścia GKS-u do Ekstraligi to filar i gwiazda drużyny. Wstępuje w reprezentacyjnej Polski, wcześniej grała w naszych kadrach młodzieżowych.
Wcześniej występowała w AZS-ie Wrocław, który ukształtował ją w pełni piłkarsko. Dostrzeżono ją jednak w MKS-ie Ciechanów, a pierwsze kroki w piłce stawiła w miejscowej Trójce.
Co gdyby o miejscach w tabeli ekstraligi zadecyduje … Średnia zdobytych punktów?
Cały czas ważą się losy kontynuacji piłkarskich rozgrywek w Polsce. Jedenastego maja mamy poznać ostateczną decyzję na temat i kobiecej piłki. Wszystko zmierza ku przedwczesnemu zakończeniu rozgrywek.
SIATKÓWKA
siatka.org – Zamieszanie w GKS-ie trwa, klub nie wypłaci premii?
Trwa zamieszanie wokół GKS-u Katowice. Wprawdzie ma on przystąpić do rozgrywek w przyszłym sezonie, ale klub nie może dogadać się z zawodnikami w kwestiach finansowych dotyczących zakończonych rozgrywek. Nie dość, że obciął im kontrakty o 18%, to jeszcze chce ich pozbawić premii za miejsce w ósemce.
Na początku kwietnia pojawiały się informacje, że GKS Katowice może wcale nie wystartować w kolejnym sezonie w PlusLidze. Obecnie niby takiego zagrożenia nie ma, ale wciąż w mediach głośno o żądaniach finansowych klubu wobec zawodników. Ostatecznie działacze zdecydowali się obniżyć im kontrakty o 18 proc. Wyjątek zrobiono wobec kilku graczy zarabiających najmniej. Im nie ucięto nic. To jednak nie koniec, bo działacze chcą także pozbawić siatkarzy premii za miejsce w ósemce.
Pierwsze oficjalne decyzje kadrowe w GKS-ie Katowice
Sporo mówiło się ostatnio o niezbyt ciekawej sytuacji GKS-u Katowice. Kilka godzin przed oficjalnym komunikatem klubu jeden z byłych już zawodników – Dustin Watten, sam poinformował, że władze klubu rozwiązały z nim kontrakt na kolejny sezon. Teraz GKS poinformował, że z drużyną pożegnał się trener oraz kilku innych graczy.
Oficjalny serwis GKS-u Katowice poinformował, że po zakończeniu sezonu 2019/2020 PlusLigi zapadły pierwsze decyzje dotyczące kształtu kadry na kolejne rozgrywki. Wszystkie zmiany podyktowane są dobrem klubu oraz koniecznością dostosowania się do obecnych, trudnych warunków funkcjonowania sportu.
Klub postanowił o zakończeniu współpracy z trenerem Dariuszem Daszkiewiczem, który prowadził zespół w zakończonych rozgrywkach. Wcześniej było też jasne, że zespół ze Śląska opuści doświadczony środkowy -Emanuel Kohut, a do tego GKS Katowice żegna się z Maciejem Fijałkiem, Dustinem Wattenem oraz Adrianem Buchowskim. Ponadto informujemy, że z klubem żegnają się Rafał Szymura i Szymon Gregorowicz, których kontrakty wygasają.
Dariusz Daszkiewicz: oddam tę sprawę do prawnika
– Oddam tę sprawę do prawnika. Tyle razy wyciągałem rękę do klubu, ale muszę się bronić – mówi Dariusz Daszkiewicz, były już trener GKS-u Katowice, któremu klub wypowiedział umowę. Podobnie było w przypadku czy to Dustina Wattena, Adriana Buchowskiego, Macieja Fijałka czy Emanuela Kohuta. – Bardzo mi szkoda, że nie będę mógł pracować z moimi zawodnikami w kolejnym sezonie. To fantastyczne chłopaki. Udało nam się wypracować atmosferę. Jestem za to wdzięczny. Zobaczymy, co jeszcze przyniesie życie – dodaje Daszkiewicz. Zamieszanie w katowickim klubie w ostatnim czasie zelektryzowało siatkarskie środowisko w Polsce.
Adrian Buchowski: wypowiedzenie zostało nam wysłane z wsteczną datą
– Nasze negocjacje trwały już jakiś czas i byliśmy z Dustinem Wattenem skłonni zgodzić się na obcięcie 18 procent naszego wynagrodzenia. Jednak dodatkowo klub proponował nam podpisanie zgody na wykreślenie z kontraktu zapisu dotyczącego premii za 10. miejsce, które de facto miała być jedną z wypłat już z 2020 roku. Nie wiedzieliśmy jak prawnie interpretować ten zapis w kontrakcie, więc uznaliśmy, że lepiej jeśli władze ligi lub Sąd Polubowny PZPS zdecydują czy ewentualne cięcia mogą także dotyczyć dodatkowego wynagrodzenia – powiedział w rozmowie z ,,Przeglądem Sportowym” przyjmujący GKS-u Katowice, Adrian Buchowski.
Dustin Watten otrzymał w czwartek wiadomość, że tego samego dnia ma się stawić na spotkaniu w klubie, choć władze wiedziały, że od trzech tygodni przebywa w USA. W rezultacie dostał wypowiedzenie umowy. Jak pan dowiedział się o rozwiązaniu umowy z GKS Katowice?
– W czwartek około godziny 16 dostałem maila od pani z biura klubu, w którym zawarte było wypowiedzenie umowy. W argumentacji klubu powołano się na to, że według zarządu GKS Katowice, kontrakt sportowca z klubem traktowany jest jak umowa zlecenie, którą można dowolnie wypowiedzieć w trybie natychmiastowym. Wypowiedzenie zostało nam wysłane z wsteczną datą 12 marca. Przecież jeszcze trzy dni później (15 marca) odbyliśmy ostatni wspólny trening, a przez kolejne dwa tygodnie dostawaliśmy plany w korespondencji mailowej od naszego trenera przygotowania fizycznego, by pracować w domu. Ja sam brałem później udział w działaniach marketingowych (17 marca) dla klubu i z Alexandre Ferreirą z Zawiercia rozgrywaliśmy wirtualny mecz w siatkówkę.
Prezes GKS-u: będziemy sprawy rozstrzygać na drodze prawnej
– Spośród 150 osób funkcjonujących w klubie, w 140 przypadkach doszliśmy do porozumienia w kwestii dostosowania ich oczekiwań do możliwości GKS w obliczu kryzysu – powiedział prezes wielosekcyjnego GKS Katowice Marek Szczerbowski. Klub rozwiązał umowy z Dustinem Wattenem, Emanuelem Kohutem, Szymonem Gregorowiczem, Maciejem Fijałkiem, Rafałem Szymurą i Adrianem Buchowskim oraz trenerem Dariuszem Daszkiewiczem.
– Cieszy nas deklaracja prezydenta Marcina Krupy dotycząca wsparcia i pomocy pod warunkiem, że dostosujemy się do możliwości. Wiadomo, że wydatki na sport nie będą priorytetowe dla jednostek samorządu terytorialnego. I my chcemy się dostosować, ale też nie chodzi tylko o przetrwanie, ale wygrywanie. W poprzednim roku samorząd przekazał do klubu 27,9 mln złotych. Teraz będzie to może 50 procent tej kwoty – przyznał dla PAP prezes Marek Szczerbowski.
[…] Ostatnio głośno o sekcji siatkówki GKS-u Katowice za sprawą kontrowersyjnych działań zarządu. Trener Dariusz Daszkiewicz i sześciu siatkarzy dostało wypowiedzenia umów ze wsteczną datą – 12 marca, chociaż po tej dacie jeszcze odbywali treningi i świadczyli usługi na rzecz klubu. Menadżer zawodników poddaje w wątpliwość skuteczność takiego rozwiązania umów i zawiadomił o sprawie organy PZPS i PLS. Trener Daszkiewicz nie ukrywał, że sprawę odda w ręce prawników.
Dustin Watten: dostałem do tej pory pięć z dziesięciu wypłat
– Jestem bardzo wdzięczny za minione trzy lata w Polsce. Moim celem jest spędzić kolejny, czwarty rok w waszym kraju, wrócić do Katowic – powiedział Dustin Watten, z któym GKS Katowice rozwiązał kontrakt. – Gram dla moich kolegów z drużyny, dla trenera, dla kibiców GKS, ale też dla polskich kibiców. Moi prawnicy są przekonani o ważności kontraktu. Chce wrócić i kontynuować pracę, którą wykonaliśmy w minionym sezonie – dodał w wywiadzie dla Polsatu Sport.
Dustin Watten: – To bardzo trudna sytuacja. Jest wiele czynników wpływających na nią. W minionym sezonie wszyscy w Katowicach ciężko pracowaliśmy, nawiązaliśmy ze sobą też świetny kontakt. Tworzyliśmy niezwykłą grupę i historię, a kibice okazywali nam ogromne wsparcie. Pokochałem to miejsce. Zostawiłem w tym mieście nie tylko moje rzeczy, ale jest też tam moja dziewczyna. Katowice stały się dla mnie nie tylko miejscem pracy, ale i domem. Kiedy dostałem wiadomość z klubu poczułem się tak, jakby odebrano mi część mojego życia.
[…] Od wiadomości, dotyczącej zerwania kontraktu, minęły dwa dni. Czy sytuacja jakoś się zmieniła? Klub kontaktował się z panem?
– Jedyny kontakt jaki został nawiązany po moim wyjeździe ograniczył się do wiadomości, którą dostałem około 2 nad ranem czasu w Kalifornii z zaproszeniem na spotkanie w Katowicach. Po tym, jak się obudziłem, mój agent poinformował mnie, że dostał pismo, które zostało wysłane pod koniec kwietnia, ale z datą z początku marca. Pozostaje więc wiele rzeczy, których nie rozumiem. W ostatnich dniach konsultowałem się nie tylko z polskim, ale też amerykańskim prawnikiem. Według nich mój kontrakt jest ciągle ważny, więc jeśli chodzi o mój plan na przyszły sezon chce wrócić do Katowic. Cały czas staramy się rozwiązać jakoś tę sytuację z moim agentem. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć, ponieważ zaproponowaliśmy wiele rozwiązań. Jako zespół podjęliśmy decyzję o obniżeniu naszych kontraktów. Utożsamiamy się z miastem, więc decyzja była dla nas prosta. Usiedliśmy do rozmów i jasno zakomunikowaliśmy zgodę na te cięcia. Były one bardzo duże, o ile nie największe w lidze.
Czy pojawiały się wcześniej niepokojące sygnały, że kontrakt może nie zostać dotrzymany?
– Byliśmy może zbyt bierni w tych negocjacjach. Staraliśmy się zaproponować inne rozwiązania. Kontakt z klubem jest bardzo trudny. Myślę, że mijają już dwa tygodnie od przedstawienia naszej ostatniej oferty. Na naszym grupowym czacie okazało się, że większość otrzymała swoje pieniądze. Ci, którzy nie przystali na propozycję, czyli ja, trener, Adrian Buchowski i Emanuel Kohut, nie dostaliśmy większości pieniędzy. Zamiast nich otrzymaliśmy pismo, o którym rozmawiamy. Ja dostałem do tej pory pięć z dziesięciu wypłat.
HOKEJ NA LODZIE
hokej.net – Kontrakty rozwiązane. „Prowadzimy intensywne rozmowy o funkcjonowaniu sekcji w kolejnym sezonie”
Szefostwo GKS-u Katowice potwierdziło nasze doniesienia z początku kwietnia. Wszystkie kontrakty z zawodnikami zostały rozwiązane z uwagi na pandemię koronawiursa.
Przypomnijmy, że działacze GieKSy rozliczyli się z zawodnikami za obecny sezon. Zdecydowali się też rozwiązać wszystkie długoterminowe umowy ze swoimi graczami. W tym gronie znaleźli się choćby Oskar Jaśkiewicz, Tomasz Skokan, Damian Tomasik, Mateusz Michalski, Szymon Mularczyk, Patryk Krężołek, Kamil Paszek, Grzegorz Pasiut i Teddy Da Costa.
Dziś władze ekipy z alei Korfantego opublikowały specjalny komunikat, w którym poinformowały o opisywanej przez nas sytuacji. Z tej informacji można wywnioskować też, że GKS Katowice zagra w przyszłym sezonie 2020/2021.
sportdziennik.com – GKS Katowice. Powrót Bogłowskiego!
Roch Bogłowski, 34-letni absolwent katowickiej AWF, po sezonie w roli menedżera sekcji powraca na stanowisko dyrektora i wraz z trenerami będzie odpowiadał za tworzenie nowej drużyny.
Wojciech Tkacz, pełniący te funkcję przez ostatni sezon, został doradcą zarządu klubu ds. hokeja. To istotna roszada w sekcji hokejowej i kolejny sygnał, że prezes wraz ze swoim współpracownikami nie tylko szuka oszczędności, ale porządkuje sprawy organizacyjne wszystkich sekcji. Bogłowski w ostatnim czasie mocno się udzielał w sztabach reprezentacji seniorów i młodzieżowej, ale pewnie nieco ograniczy swoją związkową działalność.
Potwierdziły się nasze informacje, że trener został Piotr Sarnik, który w tym tygodniu ma podpisać oficjalnie kontrakt. Jego najbliższym współpracownikiem będzie Ireneusz Jarosz, dotychczasowy wideotrener, ale jego kompetencje zostaną rozszerzone.
– W najbliższych dniach przystępujemy do rozmów z potencjalnymi kandydatami do gry w naszym zespole – informuje nowy dyrektor. – W pierwszej kolejności rozpoczynamy od zawodników, którzy już u nas występowali i po zakończeniu sezonu zachowali się fair, rozwiązując kontrakty.
Przypomnę, że zrobili to solidarnie wszyscy, choć niektórzy mieli aktualne umowy. Będziemy chcieli stworzyć silną drużynę, ale na miarę naszych możliwości budżetowych.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.




Najnowsze komentarze