Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania 1/32 finału Pucharu Polski Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Katowice. GieKSa wygrała 2:1 (1:1).
sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice wykorzystał problem Bruk-Bet Termaliki Nieciecza
GKS Katowice przez większą część meczu I rundy Pucharu Polski z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza grał w przewadze. Pierwszoligowcy sprawili sporo problemów wyżej notowanemu rywalowi, który ostatecznie wygrał 2:1.
Lider Betclic 1. ligi Bruk-Bet Termalica od początku meczu I rundy Pucharu Polski z GKS-em Katowice starał się atakować. Rywale czekali na możliwość kontry i w 13. minucie doszło do starcia pomiędzy Arkadiuszem Kasperkiewiczem i wychodzącym na czystą pozycję Mateuszem Makiem. Sędzia nie miał wątpliwości i wyrzucił gracza miejscowych z boiska, chociaż powtórki pokazały, że sytuacja była dyskusyjna.
Goście błyskawicznie wykorzystali grę w przewadze. W 19. minucie z autu daleko piłkę wrzucił Mateusz Kowalczyk, a Bartosz Jaroszek z bliska wbił piłkę do bramki.
GieKSa starała się pójść za ciosem, w końcu jednak impet przyjezdnych opadł i z każdą minutą coraz więcej do powiedzenia mieli niecieczanie.
Bruk-Bet Termalica chwilę przed przerwą wyrównał. Karasek dośrodkował z rzutu wolnego, nikt nie przeciął lotu piłki i ta bezpośrednio wpadła do siatki.
Po zmianie stron to niespodziewanie gospodarze wciąż mieli więcej z gry, szukali drugiego trafienia. Miejscowym nie udało się przekuć przewagi na gola, a po godzinie gry, po serii zmian, w końcu katowiczanie zaczęli wykorzystywać liczebną przewagę.
W 66. minucie GKS odzyskał prowadzenie! Po rzucie rożnym piłka została wybita przed pole karne. Antczak znalazł miejsce do uderzenia, piłka po drodze odbiła się od obrońcy i wpadła do bramki.
Prowadząc katowiczanie starali się długo rozgrywać swoje akcje, szanowali piłkę. Gospodarze oddawali sporo uderzeń, ale były one dość słabej jakości.
Beniaminek PKO Ekstraklasy dowiózł jednobramkowe prowadzenie i zameldował się w kolejnej rundzie Pucharu Polski.
termalica.brukbet.com – Osłabione „Słonie” nie awansowały
Na I rundzie zmagania w Pucharze Polski zakończyli piłkarze Bruk-Betu Termaliki. We wtorkowy wieczór na własny stadionie ulegli beniaminkowi ekstraklasy GKS-owi Katowice 1:2.
Mecz nie zaczął się dobrze dla „Słoni”. Już w 13 minucie czerwoną kartkę za faul na Mateuszu Maku obejrzał Arkadiusz Kasperkiewicz. W 19 minucie po wyrzucie piłki z autu w pole karne na prowadzenie gości wyprowadził Bartosz Jaroszek. Tuż przed przerwą, w 45 minucie świetną bramkę z rzutu wolnego zdobył Kacper Karasek. W 52 min w boczną siatkę uderzył Morgan Fassbender. W 74 Jakub Antczak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem za szesnastki podwyższył wynik. Gospodarze ambitnie walczyli. W 84 min w boczną siatkę uderzył Andrzej Trubeha.
gazetakrakowska.pl – „Słonie” potknęły się w Pucharze Polski już na pierwszej przeszkodzie
Niecieczanie doznali pierwszej w tym sezonie porażki w oficjalnym meczu. W pierwszej rundzie rozgrywek o Puchar Polski „Słonie” przegrały z beniaminkiem piłkarskiej ekstraklasy GKS-em Katowice.
Katowiczanie rozpoczęli mecz bardzo agresywnie w ofensywie i już w pierwszym kwadransie Mateusz Mak dwukrotnie był w sytuacjach sam na sam z bramkarzem Bruk-Betu Termaliki. Za pierwszym razem, w 6 min, źle przyjął piłkę i Lukas Spendlhofer bez problemu zepchnął napastnika GKS-u w boczny sektor boiska.
Za drugim razem, w 13 min, Mak wygrał walkę o pozycję z Arkadiuszem Kasperkiewiczem, a obrońca „Słoni” wpadł na rywala przewracając go tuż przed linią pola karnego. Sędzia bez namysłu podyktował rzut wolny dla katowiczan, natomiast Kasperkiewicz zobaczył czerwona kartkę i musiał opuścić plac gry.
Przyjezdni mając liczebną przewagę w polu natychmiast odważniej zaatakowali bramkę niecieczan i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 19 min po dalekim wrzucie piłki z autu przez Mateusza Kowalczyka, Bartosz Jaroszek w polu karnym gospodarzy wygrał walkę o piłkę z Maciejem Wolskim i z bliska skierował futbolówkę do siatki.
Niecieczanie do głosu doszli dopiero po dwóch kwadransach gry i dwukrotnie bliscy byli zdobycia wyrównującego gola. Najpierw w 33 min uderzenie Damiana Hilbrychta skutecznie zablokował Jaroszek, natomiast w 37 min Kacper Karasek będąc tuż przed bramka rywali nie źle trafi w piłkę i ta padła łupem Rafała Strączka. Gospodarze cel osiągnęli dopiero w końcówce pierwszej odsłony, gdy Karasek wykonując rzut wolny z okolicy linii bocznej boiska posłał piłkę w światło bramki. Futbolówka minęła wszystkich graczy stojących przed bramkę GKS-u i wpadła do siatki obok zaskoczonego Strączka.
Po zmianie stron niecieczanie przeszli do zdecydowanej ofensywy mieli jednak fatalnie nastawione celowniki. Szczęścia uderzeniami z pola karnego i tuż zza jego obrębu próbowali kolejno Hilbrycht (dwukrotnie), Karasek, Morgan Fassbender i Andrzej Trubeha, ale wszystkie strzały były niecelne.
O wiele bardziej skuteczni pod bramką rywali byli katowiczanie, którzy w 66 min znów wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego z rzutu rożnego Artem Putiwcew wybił piłkę głową wprost pod nogi Jakuba Antczaka. Pomocnik GKS-u najpierw „położył” na murawie Hilbrychta, a następnie oddał strzał tuż zza linii pola karnego, piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od jednego z niecieczan i myląc Adriana Chovana wpadła do siatki.
W końcówce meczu zespół Bruk-Betu Termaliki wypracował sobie wyraźną przewagę, z której jednak niewiele wynikało, gdyż drużyna z Katowic umiejętnie przerywała akcje ofensywne gospodarzy. Mimo wielu prób miejscowych wynik nie uległ zmianie i zespół „Słoni” już w I rundzie musiał pożegnać się z rozgrywkami o Puchar Polski.
weszlo.com – GKS cierpiał, ale zdobył twierdzę Nieciecza. Kontrowersyjna czerwona kartka
W rozgrywkach I ligi w Niecieczy grało w tym sezonie już sześć zespołów i żaden nie zwyciężył. Dopiero GKS Katowice potrafił w meczu o punkty zdobyć tę twierdzę. Piłkarze Rafała Góraka wygrali 2:1 i awansowali do 1/16 finału Pucharu Polski. Gościom bardzo pomogła czerwona kartka, którą już w 13. minucie dostał stoper Bruk-Betu Termaliki Arkadiusz Kasperkiewicz. Czy słusznie? On był wściekły, my też mamy pewne wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że GKS-owi trzeba pogratulować wygranej. Zespół Góraka ma póki co naprawdę niezły sezon.
[…] W obecnych rozgrywkach z autów bardzo groźni są gracze GKS-u Katowice. W Niecieczy, grając z Bruk-Betem Termaliką w 1/32 finału Pucharu Polski, znów to potwierdzili. Mateusz Kowalczyk, powołany niedawno do reprezentacji Polski, znakomicie wyrzucił piłkę z autu, a głową do siatki trafił Bartosz Jaroszek – obrońca, który w Ekstraklasie nie gra, grzeje ławkę, ale jest pod względem mentalnym jednym z liderów drużyny.
GKS-owi już wtedy grało się łatwiej, bo w 13. minucie z boiska wyleciał Arkadiusz Kasperkiewicz. Ustawiony z przodu drużyny z Katowic Mateusz Mak wyprzedził go, po czym doszło między nimi do kontaktu i zawodnik GKS-u złapał się za twarz. Sędzia Piotr Urban chwilę się wahał, po czym wyrzucił obrońcę gospodarzy z boiska. Czy słusznie? Kasperkiewicz był wściekły, nie mógł się z tym pogodzić, a my trochę go rozumiemy.
Tracisz piłkarza. Rywal niedługo później zdobywa bramkę i idzie po kolejne gole. To wyjątkowo trudna sytuacja, wiele drużyn zwiesiłoby głowę. Ale nie Bruk-Bet Termalica. Nieprzypadkowo zespół Marcina Brosza jest liderem I ligi i jako jedyny w tych rozgrywkach nie przegrał jeszcze meczu (osiem zwycięstw i dwa remisy to imponujący bilans). W meczu z GKS-em około 30. minuty Termalica odzyskała inicjatywę, mimo gry w osłabieniu. W końcu wyrównała, choć stało się to w dziwnych okolicznościach: Kacper Karasek wykonywał rzut wolny i świetnie dośrodkował piłkę: nikt jej nie przeciął i futbolówka wpadła do siatki.
W przerwie Brosz wysłał dość jasny sygnał: „Mimo gry w dziesiątkę, mierzymy w wygraną”. Wprowadził na boisko Andrzeja Trubehę, który był aktywny od samego początku. Gospodarze zaatakowali, przez jakiś czas byli lepsi, ale ostatecznie ponieśli pierwszą porażkę w 11. meczu o stawkę w tym sezonie. Można było mieć wrażenie, że w ostatnich kilkunastu minutach trochę zabrakło im pomysłu i sił.
GKS to jak dotąd najlepszy z beniaminków Ekstraklasy. Zajmuje 11. miejsce w tabeli, podczas gdy Motor Lublin jest tuż za nim, a Lechia Gdańsk zajmuje 15. pozycję. Dziś wydawało się, że ma mecz pod kontrolą, ale później gra zaczęła się sypać. Jeżeli grasz o klasę rozgrywkową wyżej i masz przewagę jednego zawodnika, musisz sobie poradzić, z kimkolwiek byś nie walczył. Po prostu. Tym bardziej, że GKS ma szeroką kadrę, bo mimo wielu zmian w składzie, przeprowadzonych przez Góraka, jego jedenastka wciąż prezentowała się nieźle. Goście, choć w drugiej połowie było nerwowo, jednak dopięli swego. Gola na 2:1 strzelił trochę szczęśliwym uderzeniem z linii pola karnego młodzieżowiec Jakub Antczak, który w tym sezonie rozegrał w Ekstraklasie ledwie 38 minut, a teraz wysłał trenerowi sygnał: „Warto na mnie stawiać również w lidze”.
Górak i jego ekipa rozgrywają tydzień prawdy. W Zabrzu nie wyszło, Niecieczę udało się zdobyć, a teraz mecz przy Bukowej z jeszcze mocniejszym rywalem. W piątek do Katowic przyjedzie Pogoń Szczecin, która w poprzedniej kolejce ograła Legię Warszawa.
Najnowsze komentarze