Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu: Pogoń rozbiła GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Pogoń Szczecin – GKS Katowice.

portowaduma.pl – Zupełna „Kulu-minacja” Pogoni nad GKS-em

[…] Portowcy pokonali Giekse cztery do zera po trzech golach Efthýmisa Kouloúrisa i jednym trafieniu Fredrika Ulvestada. Wynik wskazuje, że to mogła być dominacja jednego zespołu i faktycznie tak było, ale tylko w drugiej połowie, kiedy to nasz zespół wrzucił wyższy bieg, a piłkarze dodali jeszcze gazu, ile tylko sił mieli w nogach, a trener Robert Kolendowicz sił w rękach i płucach oraz energii do napędzania swojej orkiestry batutą, a że robił to taktownie i z wyczuciem sytuacji, to wszyscy byliśmy świadkami zupełnej „Kulu-minacji” Pogoni tego popołudnia na Twardowskiego.

Pierwszą połowę meczu Portowcy raczej przespali, grali jakoś tak niemrawo, brakowało fizyczności, doskoku do przeciwnika, zbierania drugich, odbitych piłek i szybkiej gry na jeden kontakt, a w zamian widzieliśmy straty w środku pola i raczej kibice zastanawiali się, jak to się ma do zapowiedzianych podwyżek cen biletów. No właśnie, nijak, Na szczęście narzekania na grę zmniejszyły się trochę po ostatniej akcji w pierwszej połowie.

[…] Pierwszą dozę emocji w meczu mieliśmy dopiero w 15 minucie, gdy Dawid Kudła – były Portowiec, bramkarz gości, rażony mocnym słońcem, otrzymał piłkę od obrońców, wybił ją nieudolnie, trafiając kolegę i taką odbitą piłkę szybko skierowano do naszego snajpera, „Kulu”, który lewą nogą pięknie uderzył po ziemi, lecz piłkę zmierzającą tuż przy słupku, na rzut różny sparował bramkarz udaną interwencją.

Trzy minuty później „Grosik” dośrodkowuje na głowę Fredrika Ulvestada, jednak piłka poszła obok bramki. Potem była nuda, cisza jakaś, nic się nie działo, aż do 42 minuty, kiedy to Pogoń ruszyła w stronę bramki gości ponownie. Leonárdo Koútris zagrywa lobem w pole karne, tam nieudana pułapka ofsajdowa, zza pleców obrońców wyskoczył Linus Wahlqvist i w stylu karate opanował piłkę, zgrywając na głowę Danijela Lončara, ten uderza celnie, lecz za słabo dla wyciągniętego jak struna bramkarza Gieksy, który pokazał swoją gibkość i zasięg ramion, ratując katowiczan od utraty gola.

W doliczonym czasie gry Portowcy rzucili się na przeciwnika raz jeszcze. „Grosik” wjechał z piłką do końca pola karnego z prawej strony, dośrodkował na głowę dziś słabiej grającego Adriana Przyborka, ten musnął ją w stronę Koútrisa, a Grek uderzył lewą nogą. Piłkę ręką jednak zatrzymał Konrad Gruszkowski, blokując wślizgiem drogę do bramki.

Po analizie VAR, sędzia Paweł Raczkowski nie mógł zdecydować inaczej i podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Kouloúris i w 52 – siódmej doliczonej minucie pierwszej połowy, pewnie pokonał bramkarza silnym strzałem, zatem do szatni piłkarze Pogoni mogli schodzić z uśmiechem na twarzy, choć do przerwy wynik był lepszy niż gra.

[…] W 49 minucie Rafał Kurzawa zagrywa na dobieg do „Turbo-Kapitana”, ten wygrał pojedynek z obrońcą i dośrodkował na nogę „Złotego Kulu” i ten razem z piłką wpadł do siatki. Mamy dwa zero i piłkarzy chcących więcej. Od początku drugiej połowy na boisko wszedł nasz szczeciński „Messi”, czyli Marcel Wędrychowski, który zastąpił Adriana Przyborka i to był strzał w dziesiątkę. Trafiony i zatopiony. Jeden sobie odpoczął, a drugi dał nam show, na który kibice czekali w tym meczu. Marcel wniósł dużo wiatru na prawym skrzydle, udanych dryblingów, świetnych podań i w każdej akcji stwarzał zagrożenie podbramkowe, a przy tym wracał do naszej obrony wspomagając Wahlqvista.

53 minuta – właśnie Wędrychowski zabawił się na prawym skrzydle, mądrze przytrzymał piłkę, wszedł do środka, dograł do João Gamboa i ten uderzył soczyście, jednak i tym razem Kudła pokazał, że zna się na fachu bramkarskim, broniąc dostępu do bramki skutecznie. W 64 minucie Pogoń ciśnie pressingiem, „Kulu” zmusza do błędu, obrońcy i bramkarz pogubili się przy rozegraniu, z błędu skorzystał Marcel, który podał do Kurzawy, ten dalej do Grosickiego, Kamil uderzył od razu, jednak bramkarz finalnie naprawił swój błąd, broniąc skutecznie uderzenie naszego kapitana.

W 68 minucie GKS miał swoją okazję na gola, nieudana pułapka ofsajdowa, Sebastian Bergier był w sytuacji sam na sam z Cojocaru, jednak jego uderzenie było tak samo silne, jak i niecelne.

W 80 minucie mamy zmiany, dwóch Kacprów weszło na boisko: Łukasiak i Smoliński, którzy zastąpili zmęczonych już Grosickiego i Kurzawę. I trzeba powiedzieć, że były to kolejne świetne decyzje trenera. Marcel Wędrychowski znowu zatańczył z piłką na skrzydle, minął obrońcę, podał do Wahlqvista, ten szybko do Łukasiaka i za chwilę po uderzeniu Kacpra piłka wpada do siatki po raz trzeci. To było wejście smoka, zaledwie minutę po zameldowaniu się na boisku wpisał się na listę asystentów, bo piłka otarła się jeszcze po drodze o Ulvestada, któremu to przypisano gola do protokołu.

Pogoni to było wciąż mało. W 87 minucie Marcel znów pokazał, dlaczego jest naszym szczecińskim Messim, po raz kolejny zakręcił rywalami w polu karnym, odegrał do Łukasiaka, a ten szybko wypatrzył Kouloúrisa, któremu podał, a Grek nie zastanawiając się ani chwili kropnął do siatki obok bezradnego Kudły i mamy już w ten sposób 4:0 dla gospodarzy. Gol przepiękny, podkręcona piłeczka wpadła obok słupeczka i Kulu w nagrodę przy owacjach na stojąco, za chwilę zszedł z boiska, a na jego miejsce wskoczył kolejny wychowanek – Patryk Paryzek.

pogonszczecin.pl – Liczby z meczu z GKS-em! Rywal bez celnego strzału

Wysokie zwycięstwo Pogoni Szczecin nad beniaminkiem potwierdzają statystyki. Portowcy wykreowali współczynnik goli oczekiwanych na poziomie 2,69, a rywal 0,53.

Pełne statystyki poniżej:

Strzały: 18 – 10

Strzały celne: 8 – 0

Posiasdanie piłki: 52 % – 48%

Spalone: 0 – 3

Rzuty rożne: 7 – 4

Faule: 6 – 8

Podania: 433 – 427

Celność podań: 76% – 74%

Żółte kartki: 0 – 1

Czerwone kartki: 0 – 0

dziennikzachodni.pl – Za wysoki wymiar kary

[…] Katowicki beniaminek prawie nie musi się już martwić o pozostanie w PKO Ekstraklasie, a szczecinianie nie liczą się w grze o mistrzostwo, choć chcą wskoczyć na podium. To oznaczało, że w niedzielę oba zespoły mogły zagrać bez presji, dzięki czemu można było liczyć na otwartą i ciekawą grę. GieKSa przed meczem z Pogonią miał trzy wyjazdowe porażki z rzędu. Trener Rafał Górak wystawił w podstawowym składzie Filipa Szymczaka, który strzelił zwycięskiego gola z Górnikiem (Sebastian Bergier został na ławce rezerwowych).

Goście z Katowic zaczęli odważnie, zaskakując Pogoń wysokim pressingiem i przejęciem inicjatywy. Jednak to szczecinianie jako pierwsi mieli okazję na gola. Gospodarze przejęli piłkę przed polem karnym GieKSy i z 17 metrów płasko strzelił Efthymis Koulouris. Dawid Kudła z trudem sięgnął piłki, wybijając ją na rzut rożny.

Dobrze zorganizowali katowiczanie nie pozwalali na wiele Pogoni, co kibice „Portowców” zaczęli przyjmować z coraz większym zniecierpliwieniem. Jednak w 42. minucie było blisko gola dla gospodarzy, gdy główkował Danijel Loncar i Kudła uratował swój zespół. GKS odpowiedział niecelnym uderzeniem głową Oskara Repki.

W doliczonym czasie było… najwięcej emocji. Konrad Gruszkowski blokował strzał Leonardo Koutrisa. Sędzia Paweł Raczkowski został wezwany do monitora VAR i po obejrzeniu powtórek wskazała na 11. metr. Efthymis Koulouris pewnie pokonał Kudłę.

– To była bliska odległość, wydaje mi się, że piłka odbiła się najpierw od mojej nogi, potem od ręki… Jedyne, co mogę zrobić, to przeprosić kolegów – mówił Gruszkowski w przerwie przed kamerą Canal+ Sport.

[…] GKS starał się zmienić wynik, Rafał Górak robił zmiany, ale to gospodarze w 64. minucie mogli podwyższyć prowadzenie – z pola karnego strzelał Grosicki i Kudła nogą odbił piłkę, naprawiając swój błąd, po którym Pogoń miała tę okazję. Cztery minuty później Sebastian Bergier wybiegł na pozycję sam na sam z bramkarzem i strzelił wysoko nad poprzeczką. To był moment, w którym GKS mógł się jeszcze zahaczyć w tym meczu, jeżeli nie było spalonego.

Tak się nie stało i GieKSa przyjęła trzeci cios. Wkrótce po wejściu na boisko Kacper Łukasiak strzelił na 3:0 (piłka otarła się jeszcze od Fredrika Ulvestada). Pogoń bawiła się grą i po koronkowej akcji, przy biernej postawie obrony gości, Koulouris ustrzelił hat tricka.

GKS Katowice zakończył ten mecz bez celnego strzału, ale jak na swoją grę przegrał za wysoko.

24kurier.pl – Pogoń rozbiła GKS Katowice

[…] Szczecinianie wygrali okazale – gnębiąc przybyszów z Górnego Śląska szczególnie rozgrywanymi na różne sposoby rzutami rożnymi – a po przerwie wręcz rozbili katowiczan, którzy po drugim golu utracili wszelką nadzieję i stali się przysłowiowym chłopcem do bicia, ale przez długi czas nic nie zapowiadało pogromu gości, bo ci przez 45 minut grali konsekwentnie z myślą dowiezienia do końca bezbramkowego wyniku. Portowcy – mimo iż wiosenne słońce przez ponad pół godziny oślepiało stojącego w bramce GKS-u byłego golkipera Pogoni Kudłę – długo nie mogli sobie poradzić z destrukcyjną taktyką przyjezdnych i pierwsza połowa była mało interesująca.

Już na początku zawodów portowcy stracili piłkę na własnej połowie i Szymczak wyszedł sam na sam z Cojocaru, ale Rumun sparował uderzenie na róg, a ponadto sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. W 15. minucie Ulvestad odebrał piłkę nieporadnie wyprowadzającym ją rywalom, a Kouloúris strzałem po ziemi mógł otworzyć wynik, lecz bramkarz końcami palców wybił piłkę na korner, po którym Kurzawa próbował zdobyć gola bezpośrednim strzałem z okolic chorągiewki. Po chwili zacentrował Grosicki, lecz Ulvestad nie zdołał główką umieścić futbolówki w siatce. W odpowiedzi niecelną główką po drugiej stronie boiska popisał się Kowalczyk. W 28. minucie Pogoń rozpoczynała kontrę, a piłkę mógł otrzymać na własnej połowie (więc nie byłoby spalonego) Przyborek i zanosiło się na sytuację sam na sam, lecz szczecińskiego młodzieżowca złapał w stylu rugbysty Kowalczyk, za co otrzymał tylko żółtą kartkę. Siedem minut później Koútris zaryzykował strzał z pierwszej piłki z okolic linii pola karnego, lecz uderzył wysoko nad poprzeczką. W 42. minucie po rzucie rożnym nasz zespół świetnie rozegrał akcję i Wahlqvist podał a główkował Lončar, lecz Kudła świetnie interweniował. Pod drugą bramką minimalnie obok słupka główkował z kolei Repka. W doliczonym czasie pierwszej połowy po mocnym strzale z pola karnego Koútrisa, piłka odbiła się od ręki interweniującego Gruszkowskiego i wyszła na korner, ale arbiter po konsultacji z VAR-em sam obejrzał sporną sytuację na monitorze, dyktując ostatecznie jedenastkę. Mieliśmy pewną wątpliwość, czy na początku akcji szczecinian nie było ofsajdu, ale być może VAR też to sprawdził… Rzut karny bardzo pewnie, atomowym strzałem wykorzystał Kouloúris, a po golu sędzia zaprosił zawodników do szatni.

Druga połowa rozpoczęła się od sporego zamieszania pod szczecińską bramką, a później Pogoń przeprowadziła zabójczą kontrę, podczas której Grosicki wygrał pojedynek biegowy i starcie barkiem w bark z Czerwińskim, a następnie ograł go zwodem i zacentrował, zaś Kouloúris z bliska strzelił drugiego gola, sam z impetem wpadając do siatki, więc przestraszyliśmy się ewentualnej kontuzji, ale na szczęście Grek wyściskany przez gratulujących mu kolegów, szybko odzyskał siły. Energię oraz wiarę zupełnie stracili zaś w tym momencie katowiczanie i w dalszej części spotkania na boisku istniała już tylko Pogoń. Dwie minuty później Wahlqvist strzelił nad poprzeczką, a po kolejnych dwóch minutach uderzenie z kilkunastu metrów Gamboy z najwyższym trudem odbił Kudła, zaś dobitkę Grosickiego jeden z katowiczan przyjął na ciało i skończyło się kornerem. Dziesięć minut później katowicki golkiper stracił piłkę na rzecz wyraźnie powracającego do formy sprzed kontuzji Wędrychowskiego, który blokowany nie zdecydował się na strzał do opuszczonej bramki, a rozegrana futbolówka za pośrednictwem Kurzawy trafiła do Grosickiego, zaś jego strzał Kudła fenomenalnie wybił nogą na róg, zaś z kornera szczeciński kapitan próbował bezpośrednio zdobyć gola, lecz golkiper wyczuł jego intencje, a przy obronie był jeszcze faulowany, więc sędzia przerwał grę. W 68. minucie goście przeprowadzili swoją jedyną akcję od chwili straty drugiej bramki, lecz Bergier w sytuacji sam na sam strzelił nad poprzeczką, ale nie jesteśmy pewni, czy ewentualny gol byłby uznany, a VAR musiałby sprawdzić, czy nie było spalonego. W 82. minucie akcję przy linii bocznej rozegrał Wędrychowski i podał do Wahlqvista, który wycofał piłkę za pole karne, a tam dopiero co wprowadzony na boisko Łukasiak uderzył bez przyjęcia, zaś futbolówka muskając jeszcze Ulvestada, obok słupka wpadła do siatki. Pięć minut później po rzucie rożnym akcję rozegrali Wędrychowski z Łukasiakiem, który podał do Kouloúrisa, a Grek strzałem z pierwszej piłki ustalił końcowy rezultat, kompletując hat-tricka, a był to jego już dwudziesty gol w sezonie! W sumie wydarzyło się więc już wszystko, dlatego sędzia do drugiej połowy nie doliczył nawet minuty.

sportowefakty.wp.pl – Czy ktoś go zatrzyma? Efthymis Koulouris znów bohaterem w PKO Ekstraklasie

[…] Tylko początek należał do gości. Pogoń była schowana i przyglądała się atakom beniaminka. Ruszyła do przodu w 17. minucie, a pierwsze uderzenie celne oddał Efthymis Koulouris. Grek chciał pokonać Dawida Kudłę z linii pola karnego, ale były bramkarz Pogoni wyciągnął się i sparował piłkę na rzut rożny. Efthymis Koulouris musiał jeszcze poczekać na swoje „pięć minut”.

Pierwsza połowa była mało atrakcyjna, a piłkarze nie dostarczyli widzom mocnych wrażeń. Poza wspomnianym strzałem Efthymisa Koulourisa nie było specjalnie, czym pasjonować się w podstawowych minutach.

Ale był jeszcze doliczony czas, a w nim Efthymis Koulouris strzelił z rzutu karnego na 1:0. Jedenastka została przyznana Pogoni po wideoweryfikacji, a powodem było blokowanie ręką strzału Leonardo Koutrisa. Po golu najskuteczniejszego zawodnika PKO Ekstraklasy nie było już wznowienia meczu, a drużyny rozeszły się na przerwę.

W 49. minucie Efthymis Koulouris zrobił drugi w kierunku zdobycia korony króla strzelców. Pazernie nabiegł na piłkę po wrzutce Kamila Grosickiego i wkopał ją z bliska na 2:0. Przy okazji zaliczył kameralne lądowanie w siatce, z której musieli go wyciągać kompani z Pogoni.

Mecz zmienił się w drugiej połowie. Katowicka drużyna przestała stawiać opór i także po zmianach trenera Rafała Góraka snuła się po połowie Pogoni. Z kolei Portowcy zaczęli kontrolować mecz, byli solidniejsi niż przed golami.

W 82. minucie Pogoń rozwiała ostatnie wątpliwości strzałem na 3:0. Tym razem nie Efthymis Koulouris, a zmiennik Kacper Łukasiak przymierzył do bramki. Trafił dokładnie w narożnik bramki z kilkunastu metrów, a Portowcy rewanżowali się GieKSie za porażkę 1:3 przy Bukowej.

Nierozwiązana pozostawała jeszcze sprawa trzeciego w sezonie hat-tricka Efthymisa Koulourisa. Okazało się, że zabierze kolejną piłkę z podpisami do domu w 87. minucie. To wtedy po raz trzeci strzelił do bramki GKS-u i ustalił wynik na 4:0.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga