Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu: Pogoń rozbiła GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Pogoń Szczecin – GKS Katowice.

portowaduma.pl – Zupełna „Kulu-minacja” Pogoni nad GKS-em

[…] Portowcy pokonali Giekse cztery do zera po trzech golach Efthýmisa Kouloúrisa i jednym trafieniu Fredrika Ulvestada. Wynik wskazuje, że to mogła być dominacja jednego zespołu i faktycznie tak było, ale tylko w drugiej połowie, kiedy to nasz zespół wrzucił wyższy bieg, a piłkarze dodali jeszcze gazu, ile tylko sił mieli w nogach, a trener Robert Kolendowicz sił w rękach i płucach oraz energii do napędzania swojej orkiestry batutą, a że robił to taktownie i z wyczuciem sytuacji, to wszyscy byliśmy świadkami zupełnej „Kulu-minacji” Pogoni tego popołudnia na Twardowskiego.

Pierwszą połowę meczu Portowcy raczej przespali, grali jakoś tak niemrawo, brakowało fizyczności, doskoku do przeciwnika, zbierania drugich, odbitych piłek i szybkiej gry na jeden kontakt, a w zamian widzieliśmy straty w środku pola i raczej kibice zastanawiali się, jak to się ma do zapowiedzianych podwyżek cen biletów. No właśnie, nijak, Na szczęście narzekania na grę zmniejszyły się trochę po ostatniej akcji w pierwszej połowie.

[…] Pierwszą dozę emocji w meczu mieliśmy dopiero w 15 minucie, gdy Dawid Kudła – były Portowiec, bramkarz gości, rażony mocnym słońcem, otrzymał piłkę od obrońców, wybił ją nieudolnie, trafiając kolegę i taką odbitą piłkę szybko skierowano do naszego snajpera, „Kulu”, który lewą nogą pięknie uderzył po ziemi, lecz piłkę zmierzającą tuż przy słupku, na rzut różny sparował bramkarz udaną interwencją.

Trzy minuty później „Grosik” dośrodkowuje na głowę Fredrika Ulvestada, jednak piłka poszła obok bramki. Potem była nuda, cisza jakaś, nic się nie działo, aż do 42 minuty, kiedy to Pogoń ruszyła w stronę bramki gości ponownie. Leonárdo Koútris zagrywa lobem w pole karne, tam nieudana pułapka ofsajdowa, zza pleców obrońców wyskoczył Linus Wahlqvist i w stylu karate opanował piłkę, zgrywając na głowę Danijela Lončara, ten uderza celnie, lecz za słabo dla wyciągniętego jak struna bramkarza Gieksy, który pokazał swoją gibkość i zasięg ramion, ratując katowiczan od utraty gola.

W doliczonym czasie gry Portowcy rzucili się na przeciwnika raz jeszcze. „Grosik” wjechał z piłką do końca pola karnego z prawej strony, dośrodkował na głowę dziś słabiej grającego Adriana Przyborka, ten musnął ją w stronę Koútrisa, a Grek uderzył lewą nogą. Piłkę ręką jednak zatrzymał Konrad Gruszkowski, blokując wślizgiem drogę do bramki.

Po analizie VAR, sędzia Paweł Raczkowski nie mógł zdecydować inaczej i podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Kouloúris i w 52 – siódmej doliczonej minucie pierwszej połowy, pewnie pokonał bramkarza silnym strzałem, zatem do szatni piłkarze Pogoni mogli schodzić z uśmiechem na twarzy, choć do przerwy wynik był lepszy niż gra.

[…] W 49 minucie Rafał Kurzawa zagrywa na dobieg do „Turbo-Kapitana”, ten wygrał pojedynek z obrońcą i dośrodkował na nogę „Złotego Kulu” i ten razem z piłką wpadł do siatki. Mamy dwa zero i piłkarzy chcących więcej. Od początku drugiej połowy na boisko wszedł nasz szczeciński „Messi”, czyli Marcel Wędrychowski, który zastąpił Adriana Przyborka i to był strzał w dziesiątkę. Trafiony i zatopiony. Jeden sobie odpoczął, a drugi dał nam show, na który kibice czekali w tym meczu. Marcel wniósł dużo wiatru na prawym skrzydle, udanych dryblingów, świetnych podań i w każdej akcji stwarzał zagrożenie podbramkowe, a przy tym wracał do naszej obrony wspomagając Wahlqvista.

53 minuta – właśnie Wędrychowski zabawił się na prawym skrzydle, mądrze przytrzymał piłkę, wszedł do środka, dograł do João Gamboa i ten uderzył soczyście, jednak i tym razem Kudła pokazał, że zna się na fachu bramkarskim, broniąc dostępu do bramki skutecznie. W 64 minucie Pogoń ciśnie pressingiem, „Kulu” zmusza do błędu, obrońcy i bramkarz pogubili się przy rozegraniu, z błędu skorzystał Marcel, który podał do Kurzawy, ten dalej do Grosickiego, Kamil uderzył od razu, jednak bramkarz finalnie naprawił swój błąd, broniąc skutecznie uderzenie naszego kapitana.

W 68 minucie GKS miał swoją okazję na gola, nieudana pułapka ofsajdowa, Sebastian Bergier był w sytuacji sam na sam z Cojocaru, jednak jego uderzenie było tak samo silne, jak i niecelne.

W 80 minucie mamy zmiany, dwóch Kacprów weszło na boisko: Łukasiak i Smoliński, którzy zastąpili zmęczonych już Grosickiego i Kurzawę. I trzeba powiedzieć, że były to kolejne świetne decyzje trenera. Marcel Wędrychowski znowu zatańczył z piłką na skrzydle, minął obrońcę, podał do Wahlqvista, ten szybko do Łukasiaka i za chwilę po uderzeniu Kacpra piłka wpada do siatki po raz trzeci. To było wejście smoka, zaledwie minutę po zameldowaniu się na boisku wpisał się na listę asystentów, bo piłka otarła się jeszcze po drodze o Ulvestada, któremu to przypisano gola do protokołu.

Pogoni to było wciąż mało. W 87 minucie Marcel znów pokazał, dlaczego jest naszym szczecińskim Messim, po raz kolejny zakręcił rywalami w polu karnym, odegrał do Łukasiaka, a ten szybko wypatrzył Kouloúrisa, któremu podał, a Grek nie zastanawiając się ani chwili kropnął do siatki obok bezradnego Kudły i mamy już w ten sposób 4:0 dla gospodarzy. Gol przepiękny, podkręcona piłeczka wpadła obok słupeczka i Kulu w nagrodę przy owacjach na stojąco, za chwilę zszedł z boiska, a na jego miejsce wskoczył kolejny wychowanek – Patryk Paryzek.

pogonszczecin.pl – Liczby z meczu z GKS-em! Rywal bez celnego strzału

Wysokie zwycięstwo Pogoni Szczecin nad beniaminkiem potwierdzają statystyki. Portowcy wykreowali współczynnik goli oczekiwanych na poziomie 2,69, a rywal 0,53.

Pełne statystyki poniżej:

Strzały: 18 – 10

Strzały celne: 8 – 0

Posiasdanie piłki: 52 % – 48%

Spalone: 0 – 3

Rzuty rożne: 7 – 4

Faule: 6 – 8

Podania: 433 – 427

Celność podań: 76% – 74%

Żółte kartki: 0 – 1

Czerwone kartki: 0 – 0

dziennikzachodni.pl – Za wysoki wymiar kary

[…] Katowicki beniaminek prawie nie musi się już martwić o pozostanie w PKO Ekstraklasie, a szczecinianie nie liczą się w grze o mistrzostwo, choć chcą wskoczyć na podium. To oznaczało, że w niedzielę oba zespoły mogły zagrać bez presji, dzięki czemu można było liczyć na otwartą i ciekawą grę. GieKSa przed meczem z Pogonią miał trzy wyjazdowe porażki z rzędu. Trener Rafał Górak wystawił w podstawowym składzie Filipa Szymczaka, który strzelił zwycięskiego gola z Górnikiem (Sebastian Bergier został na ławce rezerwowych).

Goście z Katowic zaczęli odważnie, zaskakując Pogoń wysokim pressingiem i przejęciem inicjatywy. Jednak to szczecinianie jako pierwsi mieli okazję na gola. Gospodarze przejęli piłkę przed polem karnym GieKSy i z 17 metrów płasko strzelił Efthymis Koulouris. Dawid Kudła z trudem sięgnął piłki, wybijając ją na rzut rożny.

Dobrze zorganizowali katowiczanie nie pozwalali na wiele Pogoni, co kibice „Portowców” zaczęli przyjmować z coraz większym zniecierpliwieniem. Jednak w 42. minucie było blisko gola dla gospodarzy, gdy główkował Danijel Loncar i Kudła uratował swój zespół. GKS odpowiedział niecelnym uderzeniem głową Oskara Repki.

W doliczonym czasie było… najwięcej emocji. Konrad Gruszkowski blokował strzał Leonardo Koutrisa. Sędzia Paweł Raczkowski został wezwany do monitora VAR i po obejrzeniu powtórek wskazała na 11. metr. Efthymis Koulouris pewnie pokonał Kudłę.

– To była bliska odległość, wydaje mi się, że piłka odbiła się najpierw od mojej nogi, potem od ręki… Jedyne, co mogę zrobić, to przeprosić kolegów – mówił Gruszkowski w przerwie przed kamerą Canal+ Sport.

[…] GKS starał się zmienić wynik, Rafał Górak robił zmiany, ale to gospodarze w 64. minucie mogli podwyższyć prowadzenie – z pola karnego strzelał Grosicki i Kudła nogą odbił piłkę, naprawiając swój błąd, po którym Pogoń miała tę okazję. Cztery minuty później Sebastian Bergier wybiegł na pozycję sam na sam z bramkarzem i strzelił wysoko nad poprzeczką. To był moment, w którym GKS mógł się jeszcze zahaczyć w tym meczu, jeżeli nie było spalonego.

Tak się nie stało i GieKSa przyjęła trzeci cios. Wkrótce po wejściu na boisko Kacper Łukasiak strzelił na 3:0 (piłka otarła się jeszcze od Fredrika Ulvestada). Pogoń bawiła się grą i po koronkowej akcji, przy biernej postawie obrony gości, Koulouris ustrzelił hat tricka.

GKS Katowice zakończył ten mecz bez celnego strzału, ale jak na swoją grę przegrał za wysoko.

24kurier.pl – Pogoń rozbiła GKS Katowice

[…] Szczecinianie wygrali okazale – gnębiąc przybyszów z Górnego Śląska szczególnie rozgrywanymi na różne sposoby rzutami rożnymi – a po przerwie wręcz rozbili katowiczan, którzy po drugim golu utracili wszelką nadzieję i stali się przysłowiowym chłopcem do bicia, ale przez długi czas nic nie zapowiadało pogromu gości, bo ci przez 45 minut grali konsekwentnie z myślą dowiezienia do końca bezbramkowego wyniku. Portowcy – mimo iż wiosenne słońce przez ponad pół godziny oślepiało stojącego w bramce GKS-u byłego golkipera Pogoni Kudłę – długo nie mogli sobie poradzić z destrukcyjną taktyką przyjezdnych i pierwsza połowa była mało interesująca.

Już na początku zawodów portowcy stracili piłkę na własnej połowie i Szymczak wyszedł sam na sam z Cojocaru, ale Rumun sparował uderzenie na róg, a ponadto sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. W 15. minucie Ulvestad odebrał piłkę nieporadnie wyprowadzającym ją rywalom, a Kouloúris strzałem po ziemi mógł otworzyć wynik, lecz bramkarz końcami palców wybił piłkę na korner, po którym Kurzawa próbował zdobyć gola bezpośrednim strzałem z okolic chorągiewki. Po chwili zacentrował Grosicki, lecz Ulvestad nie zdołał główką umieścić futbolówki w siatce. W odpowiedzi niecelną główką po drugiej stronie boiska popisał się Kowalczyk. W 28. minucie Pogoń rozpoczynała kontrę, a piłkę mógł otrzymać na własnej połowie (więc nie byłoby spalonego) Przyborek i zanosiło się na sytuację sam na sam, lecz szczecińskiego młodzieżowca złapał w stylu rugbysty Kowalczyk, za co otrzymał tylko żółtą kartkę. Siedem minut później Koútris zaryzykował strzał z pierwszej piłki z okolic linii pola karnego, lecz uderzył wysoko nad poprzeczką. W 42. minucie po rzucie rożnym nasz zespół świetnie rozegrał akcję i Wahlqvist podał a główkował Lončar, lecz Kudła świetnie interweniował. Pod drugą bramką minimalnie obok słupka główkował z kolei Repka. W doliczonym czasie pierwszej połowy po mocnym strzale z pola karnego Koútrisa, piłka odbiła się od ręki interweniującego Gruszkowskiego i wyszła na korner, ale arbiter po konsultacji z VAR-em sam obejrzał sporną sytuację na monitorze, dyktując ostatecznie jedenastkę. Mieliśmy pewną wątpliwość, czy na początku akcji szczecinian nie było ofsajdu, ale być może VAR też to sprawdził… Rzut karny bardzo pewnie, atomowym strzałem wykorzystał Kouloúris, a po golu sędzia zaprosił zawodników do szatni.

Druga połowa rozpoczęła się od sporego zamieszania pod szczecińską bramką, a później Pogoń przeprowadziła zabójczą kontrę, podczas której Grosicki wygrał pojedynek biegowy i starcie barkiem w bark z Czerwińskim, a następnie ograł go zwodem i zacentrował, zaś Kouloúris z bliska strzelił drugiego gola, sam z impetem wpadając do siatki, więc przestraszyliśmy się ewentualnej kontuzji, ale na szczęście Grek wyściskany przez gratulujących mu kolegów, szybko odzyskał siły. Energię oraz wiarę zupełnie stracili zaś w tym momencie katowiczanie i w dalszej części spotkania na boisku istniała już tylko Pogoń. Dwie minuty później Wahlqvist strzelił nad poprzeczką, a po kolejnych dwóch minutach uderzenie z kilkunastu metrów Gamboy z najwyższym trudem odbił Kudła, zaś dobitkę Grosickiego jeden z katowiczan przyjął na ciało i skończyło się kornerem. Dziesięć minut później katowicki golkiper stracił piłkę na rzecz wyraźnie powracającego do formy sprzed kontuzji Wędrychowskiego, który blokowany nie zdecydował się na strzał do opuszczonej bramki, a rozegrana futbolówka za pośrednictwem Kurzawy trafiła do Grosickiego, zaś jego strzał Kudła fenomenalnie wybił nogą na róg, zaś z kornera szczeciński kapitan próbował bezpośrednio zdobyć gola, lecz golkiper wyczuł jego intencje, a przy obronie był jeszcze faulowany, więc sędzia przerwał grę. W 68. minucie goście przeprowadzili swoją jedyną akcję od chwili straty drugiej bramki, lecz Bergier w sytuacji sam na sam strzelił nad poprzeczką, ale nie jesteśmy pewni, czy ewentualny gol byłby uznany, a VAR musiałby sprawdzić, czy nie było spalonego. W 82. minucie akcję przy linii bocznej rozegrał Wędrychowski i podał do Wahlqvista, który wycofał piłkę za pole karne, a tam dopiero co wprowadzony na boisko Łukasiak uderzył bez przyjęcia, zaś futbolówka muskając jeszcze Ulvestada, obok słupka wpadła do siatki. Pięć minut później po rzucie rożnym akcję rozegrali Wędrychowski z Łukasiakiem, który podał do Kouloúrisa, a Grek strzałem z pierwszej piłki ustalił końcowy rezultat, kompletując hat-tricka, a był to jego już dwudziesty gol w sezonie! W sumie wydarzyło się więc już wszystko, dlatego sędzia do drugiej połowy nie doliczył nawet minuty.

sportowefakty.wp.pl – Czy ktoś go zatrzyma? Efthymis Koulouris znów bohaterem w PKO Ekstraklasie

[…] Tylko początek należał do gości. Pogoń była schowana i przyglądała się atakom beniaminka. Ruszyła do przodu w 17. minucie, a pierwsze uderzenie celne oddał Efthymis Koulouris. Grek chciał pokonać Dawida Kudłę z linii pola karnego, ale były bramkarz Pogoni wyciągnął się i sparował piłkę na rzut rożny. Efthymis Koulouris musiał jeszcze poczekać na swoje „pięć minut”.

Pierwsza połowa była mało atrakcyjna, a piłkarze nie dostarczyli widzom mocnych wrażeń. Poza wspomnianym strzałem Efthymisa Koulourisa nie było specjalnie, czym pasjonować się w podstawowych minutach.

Ale był jeszcze doliczony czas, a w nim Efthymis Koulouris strzelił z rzutu karnego na 1:0. Jedenastka została przyznana Pogoni po wideoweryfikacji, a powodem było blokowanie ręką strzału Leonardo Koutrisa. Po golu najskuteczniejszego zawodnika PKO Ekstraklasy nie było już wznowienia meczu, a drużyny rozeszły się na przerwę.

W 49. minucie Efthymis Koulouris zrobił drugi w kierunku zdobycia korony króla strzelców. Pazernie nabiegł na piłkę po wrzutce Kamila Grosickiego i wkopał ją z bliska na 2:0. Przy okazji zaliczył kameralne lądowanie w siatce, z której musieli go wyciągać kompani z Pogoni.

Mecz zmienił się w drugiej połowie. Katowicka drużyna przestała stawiać opór i także po zmianach trenera Rafała Góraka snuła się po połowie Pogoni. Z kolei Portowcy zaczęli kontrolować mecz, byli solidniejsi niż przed golami.

W 82. minucie Pogoń rozwiała ostatnie wątpliwości strzałem na 3:0. Tym razem nie Efthymis Koulouris, a zmiennik Kacper Łukasiak przymierzył do bramki. Trafił dokładnie w narożnik bramki z kilkunastu metrów, a Portowcy rewanżowali się GieKSie za porażkę 1:3 przy Bukowej.

Nierozwiązana pozostawała jeszcze sprawa trzeciego w sezonie hat-tricka Efthymisa Koulourisa. Okazało się, że zabierze kolejną piłkę z podpisami do domu w 87. minucie. To wtedy po raz trzeci strzelił do bramki GKS-u i ustalił wynik na 4:0.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga