Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media po przegranym meczu GieKSy z Termalicą: GieKSa (niemal) na dnie. Remis utracony w ostatniej sekundzie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania kolejnych gorzkich doniesień mediów na temat meczu GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (0:0). Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

sportslaski.pl – Potwierdzili, że „puchar rządzi się swoimi prawami”

Pucharowe zwycięstwo nad Pogonią Szczecin nie odmieniło GKS-u Katowice, który przegrał z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, czyli najsłabszym zespołem w lidze.

[…] Po pucharowym meczu z Pogonią Szczecin do wyjściowego składu – co w ogóle nie dziwi – wskoczył Krzysztof Baran, który bronił fantastycznie. Dzisiaj miał znacznie mniej pracy, a i gospodarze częściej byli pod bramką rywala niż to miało miejsce w środę.

Groźnie było po nieznacznie niecelnym uderzeniu Daniela Rumina i strzale Adriana Błąda z kilku metrów. Także w drugiej połowie to gospodarze byli stroną przeważającą. Od razu po wznowieniu gry w świetnej sytuacji był Grzegorz Piesio, ale jego strzał obronił Dariusz Trela. Bramkarz gości musiał także interweniować po próbie Dominika Bronisławskiego. W obronie z kolei świetnie zachował się Adrian Frańczak, który zapobiegł sytuacji sam na sam z Baranem.

Obrona nie była jednak bezbłędna. Po faulu Bartłomieja Poczobuta goście wykonywali rzut wolny, po którym gola głową zdobył Artem Putiwcew.

[…] GKS jednak nie zdobył nawet punktu. W doliczonym czasie gry gola na wagę zwycięstwa zdobył Mateusz Kupczak. Drużyna z Katowic jest w tragicznym położeniu. Po 12 kolejkach GieKSa ma tylko 9 punktów. Trudno w to uwierzyć, ale przy Bukowej śląski zespół wygrał tylko raz na siedem spotkań i w tabeli jest już przedostatni…

 

gol24.pl – Kupczak bohaterem Niecieczy! Rozpacz w Katowicach

W meczu dwóch najbardziej rozczarowujących drużyn w tym sezonie górą okazali się goście. Do czwartej minuty doliczonego czasu gry utrzymywał się remis, ale właśnie wtedy Mateusz Kupczak znalazł drogę do siatki gospodarzy i zapewnił Bruk-Betowi trzy punkty.

[…] Druga połowa lepiej rozpoczęła się dla zespołu z Niecieczy. W 62. minucie Artem Putiwcew świetnie wyskoczył do dośrodkowania i popisał się celną główką. Na odpowiedź GKS-u nie trzeba było długo czekać. Sześć minut później fatalnie skiksował Rafał Grzelak i piłkę dośrodkowaną przez Tymoteusza Puchacza skierował do własnej bramki. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów przypomniał o sobie Mateusz Kupczak, który skierował piłkę do siatki i zapewnił swojej drużynie trzy punkty. To była ostatnia akcja meczu i sędzia zakończył spotkanie.

 

sportowefakty.wp.pl – Raków Częstochowa górą w hicie. Lider ucieka grupie pościgowej

[…] Przed meczem na szczycie tabeli doszło do spotkania na jej dnie. Zestawienie GKS Katowice kontra Bruk-Bet Termalica Nieciecza w tym kontekście było zaskakujące, ale oba kluby zawodziły we wcześniejszych meczach, a osoby zarządzające nimi zdecydowały się najwcześniej na zmianę trenera. Pod wodzą nowego szkoleniowca Marcina Kaczmarka niecieczanie zdobyli sześć punktów w trzech meczach. W sobotę zatriumfowali w Katowicach 2:1 dzięki bramce Mateusza Kupczaka w doliczonym czasie. Po tej wygranej Bruk-Bet przeskoczył ponad strefę spadkową.

 

infokatowice.pl – GieKSa znowu zawodzi i jest już na samym dnie tabeli

Jeśli ktoś po pucharowym zwycięstwie z Pogonią wierzył, że GieKSa się przełamała i znowu zacznie wygrywać w lidze, to srodze się zawiódł. Katowiczanie po raz kolejny zagrali kiepsko i po golu w ostatniej sekundzie przegrali z Termalicą Nieciecza 1:2.

W pierwszej połowie spotkania nieznaczną przewagę posiadali gospodarze, którzy stworzyli kilka sytuacji, które mogli zamienić na bramki.

[…] Druga część meczu zaczęła się od dwóch bardzo dobrych akcji GKS-u. Niestety Piesio nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, a strzał Bronisławskiego trafił prosto w Trelę. Kilka minut później to goście mogli objąć prowadzenie, ale przytomnie w obronie zachował się Frańczak, który przerwał groźny kontratak przeciwników. W 60. min. Termalica znowu zaatakowała, a przed utratą bramki uratowała gospodarzy świetna interwencja Barana.

[…] Po dwunastu kolejkach GieKSa zgromadziła zaledwie 9 pkt i zajmuje wspólnie z Garbarnią Kraków ostatnie miejsce w tabeli.

 

termalica.brukbet.com – Katowice zdobyte w ostatniej minucie!

Po walce do końca Bruk-Bet Termalica Nieciecza wygrała na wyjeździe z GKS-em Katowice 2:1. Stało się to po spotkaniu, w którym gole strzelali tylko piłkarze „Słoni”.

 

sportdziennik.pl – GieKSa (niemal) na dnie. Remis utracony w ostatniej sekundzie

Kiedy na murawie spotykają się dwaj rywale ze strefy spadkowej tabeli – nawet jeżeli przed sezonem stawiani byli w gronie faworytów, a i składy mają potencjalnie na czołowe miejsca – trudno spodziewać się wielkich fajerwerków.

[…] W pierwszej części – mimo paru prób z obu stron – celnego strzału widzowie nie zobaczyli. Ten pierwszy oddany został w 61 min – Roman Gergel zaskakującym uderzeniem w krótki róg sprawdził czujność Krzysztofa Barana. Drugi – kilkadziesiąt sekund później – przyniósł gościom prowadzenie: Wojciech Lisowski nie zdążył do Artema Putiwcewa.

[…] I być może wspomniany scenariusz „do pierwszej bramki” by się sprawdził – GieKSiarze nie sprawiali wrażenia drużyny mającej pomysł na rozmontowanie obrony gości – gdyby nie pech (a może niedostatek koncentracji lub… umiejętności) Rafała Grzelaka. Piłka dogrywana ze skrzydła przez Adriana Błada nie znalazła w „szesnastce” gości katowickiego adresata, trudno natomiast zgadnąć, co tak naprawdę „w przyklęku” chciał z nią zrobić obrońca Bruk-Betu. Skończyło się wpakowaniem jej do własnej bramki tuż przy słupku.

[…] Ostatni kwadrans to optyczna przewaga gospodarzy i czyhanie na kontry w wykonaniu gości. Lepiej wyszli na tym ci drudzy: Mateusz Kupczak w ostatnich sekundach gry wpakował piłkę do siatki GieKSy, dobijając do siatki piłkę odbitą po jego „główce” przez Krzysztofa Barana. Szalona radość gości – i ich kilkunastoosobowej grupy fanów – nie miała końca. Arbiter – swoją drogą najsłabsza postać na murawie – już nawet nie wznawiał gry. Bruk-Bet dzięki tej bramce wygrzebał się z dna, którego coraz bliżej są gospodarze…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    PanGoroli

    30 września 2018 at 14:51

    Nie można powiedzieć, że paszul źle przygotował drużynę, on jej w ogóle nie przygotował. Teraz widać, ściągnięcie go tutaj, to był katastrofalny błąd. Dlaczego pozbyto się go tak późno? Panie Bartnik, pan to zawalił. Gdzie pan był? Nie widział pan, co się dzieje? Mieliśmy 2 tygodnie przerwy, by się przygotować do tych bardzo ważnych meczów teraz. To była pana odpowiedzialnośc, by zapewnić drużynie trenera, który się zna na swoim fachu, i który by przepracował odpowiednio ten czas. Zaryzykował pan raz, wywalając Mandrysza. Zaryzykował pan drugi raz, trzymając paszula, gdy należało działać. To nie jest profesjonalne zarządzanie, tylko zabawa w ruletkę. Proszę zachować się teraz honorowa i podać się do dymisji. Panie Janicki, to jest ten czas, gdy pan powinien działac, by wykazać, ze ma pan odpowiednie kompetencje.

  2. Avatar photo

    PanGoroli

    30 września 2018 at 15:06

    Od czasu meczu z Wigrami, tylko z Odrą zdobyliśmy bramkę z gry. W pozostałych 8 meczach jedyne gole, to karne i samobóje przeciwników. To jest KATASTROFA. Czegoś takiego nie pamiętam, choć kibicuję GieKSie już prawie 50 lat… Wnioski?

  3. Avatar photo

    Olek

    30 września 2018 at 15:06

    Jesteśmy w czarnej dupie….. dyr nie zna się na swoim fachu…. jesteśmy bez trenera …. i teraz nikt do nas nie przyjdzie kto podpisze się pod tym projektem .
    Paszul powinien zostań a na przerwę zimowa powinnismy szukać trenerów potrafiących poskaladac tych ludzi piłkarsko.
    Taki ktoś o profilu Fornalika który potrafi drużynę odpowiednio poukładać.

  4. Avatar photo

    Riko

    30 września 2018 at 15:07

    Prezes podał się do dymisji . Nie sprawdził się . Kto go zastąpił ? Wiceprezes … Trener zaczął mieć wyniki . Trenera zmieniono . Nowy trener . Zawodnicy się nie sprawdzili. Nowi zawodnicy. Nowy trener się nie sprawdził . Kto go zastępuje ? Jego asystent …. a orkiestra dalej gra …

  5. Avatar photo

    PanGoroli

    30 września 2018 at 15:14

    Szanowna Redakcjo, może to czas, by zrobić wywiad z prezesem? Jest kilka pytań. Czy są zapewnioe środki na trenera? Jakie są kryteria oceny działalności dyrektora sportowego i czy w opinii prezesa te kryteria są spełnione? Przypominam, że w opinii Bartnika paszul był super cacy i miał u nas wielkie sukcesy. Następnie, czy jest w planach rozpisanie konkursu na nowego dyrektora sportowego? Jak tak, to kiedy? Dodawajcie tu, jakie pytania zadalibyście prezesowi.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga