Tradycją staje się, że GKS Katowice rozgrywa tak fatalne spotkania, że nie można znaleźć nawet odrobiny pozytywów. OK, moglibyśmy powiedzieć, że były nimi sytuacje, ale to tak, jakbyśmy chwalili Polaków, że stworzyli sobie kilka dobrych okazji z San Marino.
Minusy:
– Porażka z najgorszym zespołem w lidze – Wigry dotychczas zgromadziły dwa punkty w sześciu meczach. Receptą był przyjazd na Bukową i zdobycie trzech oczek.
– Brak sytuacji – poza okazjami Goncerza w końcówce, reszta była jedynie pół-sytuacjami, z których ciężko było strzelić gole.
– Nerwowa i niechlujna gra – nie wychodził atak pozycyjny, mnożyły się niedokładności, złe wybory.
– Bramka kuriozum – tylko Damian Garbacik wie, dlaczego zagrał akurat w ten sposób.
– Brak należytej walki – w tym aspekcie nie wyglądało to aż tak fatalnie jak z Odrą, ale dalej źle. Im się po prostu nie chce walczyć.
– Totalna degrengolada – GKS Katowice pogrąża się sukcesywnymi porażkami u siebie w ligowej otchłani. Jak tak dalej pójdzie, to czeka nas gra (bo nie walka z tymi zawodnikami) o utrzymanie.
Matti
12 września 2017 at 11:08
Dopisałbym do tego złe wybory przy ustalaniu składu przez Mandrysza oraz defensywna taktyka gdzie gramy u siebie z kelnerami a my mamy 1 napastnika oraz dwóch defensywnych pomocników!!! Co to ma być??? czego sie baliśmy??? Spokojnie można było wystawić dwóch napastników i zagrać 4-4-2. Po drugie to kto ktoś zagrał poprawnie w spraringu nie oznacza że poradzi sobie w realnych rozgrywkach na poziomie I ligi a tak było z wyborem Garbacika i kuriozalnym wyborem dla Zejdlera. Po za tym dlaczego zmiany były tak późno??? należało zrobić dwie zaraz po przerwie bo nic sie nie kleiło przez całą pierwszą połowę! Więc zdecydowany minus dla decyzji trenera!
adrian
12 września 2017 at 12:00
Rozumię, że przejęliśmy od Wigier miano najgorszej drużyny w lidze?