Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów: GKS Katowice Mistrzem Polski Centralnej Ligi Juniorek U-15

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

W minionym tygodniu młode piłkarki GieKSy, z drużyny U-15 zostały mistrzyniami Polski w swojej kategorii wiekowej pokonując w finale rozgrywek ekipę Stomilu Olsztyn 6:0 (3:0). Przed startem sezonu 2021/22 w sekcjach piłki nożnej, siatkarskiej i hokejowej trwają ruchy/rozmowy kadrowe.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Ekstraligowa giełda transferowa – notowanie piąte

[…] GKS KATOWICE

PRZYBYŁY: Amelia Bińkowska (Olimpia Szczecin), Kinga Seweryn (powrót z wypożyczenia do TS ROW Rybnik), Matylda Bujak (Medyk POLOmarket Konin)

mogą przyjść : –

ODESZŁY: Jessica Ludwiczak (Lotos), Klaudia Miłek (Górnik Łęczna), Zofia Buszewska (Czarni Sosnowiec)

mogą odejść: Kinga Kozak

 

kobiecyfutbol.pl – GKS Katowice Mistrzem Polski Centralnej Ligi Juniorek U-15

W Ząbkach odbył się mecz finałowy Centralnej Ligi Juniorek U-15, w którym zmierzyły się GKS Katowice z AS Stomil Olsztyn.  Dzisiejszy spotkanie finałowe było historyczne, gdyż to pierwszy mecz finałowy w tej kategorii wiekowej.

W 16 minucie spotkania gospodynie objęły prowadzenie. Zuzanna Witek długim podaniem zagrywa do Julii Gutowskiej, która w sytuacji sam na sam pokonała bramkarkę Olsztyna. Sześć minut później Katowiczanki podwyższyły na 2:0, a na listę strzelczyń ponownie wpisała się Julia Gutowska. W 32. minucie spotkania świetną okazję z rzutu wolnego na zdobycie bramki miały zawodniczki Olsztyna, jednak dobrze interweniowała bramkarka GKS-u. W doliczonym czasie gry Wiktoria Dłuska nieprzepisowo zatrzymywała  Julię Gutowską, za co otrzymała czerwoną kartkę. Do rzutu wolnego przed polem karnym podeszła Zuzanna Witek, która pięknym strzałem zdobywa trzecią bramkę dla Katowic.

Po zmianie stron grając w osłabieniu drużyna ze Olsztyna grał ambitnie jednak to Katowiczanki kontrolowały  mecz i zdobywały kolejne bramki. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 6:0 dla GKS Katowice, który po końcowym wyniku mógł świętować zdobycie mistrzostwo Polski w Centralnej Lidze U-15

Centralna Liga Juniorek U-15 – finał

GKS Katowice – AS Stomil Olsztyn 6:0 (3:0)

16′ 22′ Gutowska , 40+3′ 76′ Witek, 51′ Wieczorek, 58′ Bednarek

Czerwona kartka: Dłuska

GKS Katowice: Lozio (76′ Wiechowska)- Kawulka, Bednarek, Gutowska, Wieczorek (76′ Stalmach), Witkowicz (58′ Baumert), Ostalecka, Thamm, Krakowiak, Witkowska, Witek

AS Stomil Olsztyn: Czasnojć, Milewska, Wolak (25′ Dłuska), Gliszczyńska, Fidurska (78′ Wawrzeniak). Żukowska (63′ Szczurko), Kamińska (78′ Pankiewicz), Dukat (78′ Boras), Kowalczyk (74′ Prusik), Wółkiewicz (44′ Wilczewska), Farelnik

 

Siedem piłkarek przedłużyło kontrakt z GKS-em Katowice

GKS Katowice poinformował oficjalnie o podpisaniu nowych kontraktów z siedmioma piłkarkami, których umowy kończyły się 30 czerwca. Są to Anna Konkol, Weronika Klimek, Kamila Tkaczyk, Marlena Hajduk, Aleksandra Lizoń, Klaudia Łasicka i Kasandra Parczewska.

Konkol, której dorobek z minionego sezonu to komplet 22 ligowych meczów oraz 4 w ramach Pucharu Polski, związała się z “GieKSą” dwuletnim kontraktem. Pozostałych sześć piłkarek podpisało roczne umowy.

Weronika Klimek w kampanii 2020/2021 rozegrała we wszystkich rozgrywkach 22 mecze, Tkaczyk 20, Hajduk 13 (2 gole), Lizoń 24, Łasicka 12, natomiast Parczewska wystąpiła w 13 spotkaniach, strzelając jedną bramkę w Pucharze Polski.

GKS poinformował także, że do zespołu po wypożyczeniu do ROW-u Rybnik wraca utalentowana bramkarka Kinga Seweryn. 16-latka w minionym sezonie rozegrała w barwach najsłabszej drużyny Ekstraligi 9 meczów ligowych oraz jeden w Pucharze Polski.

Pewne jest już natomiast, że katowicki klub nie przedłuży latem kontraktów z Zofią Buszewską, Jessiką Ludwiczak i Klaudią Miłek. Ta ostatnia podpisała już kontrakt z Górnikiem Łęczna, natomiast Ludwiczak oficjalnie związała się z AP LOTOS Gdańsk.

 

sportdziennik.com – GKS Katowice. Awans nie na jeden takt

Po to inwestujemy miliony złotych, by zbudować stadion miejski i ekstraklasową drużynę, która będzie grała o trofea – mówi Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic, nawiązując do powrotu GieKSy do Fortuna 1 Ligi.

Tegoroczny awans GKS-u na zaplecze ekstraklasy był pierwszym od 14 lat – czyli również pierwszym wywalczonym przez klub działający w formule miejskiej spółki, która na ten rok otrzymała z samorządu dotację 16,5 mln zł, z czego 6,3 mln przeznaczone było na sekcję piłki nożnej.

– Awans bardzo cieszy – mówi Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic. – Pokazuje doskonałą politykę zarówno prezesa Marka Szczerbowskiego, jak i tandemu odpowiadającego za pion sportowy – pana trenera Góraka i pana dyrektora Góralczyka, którzy dobrze dobrali zespół, świetnie go przygotowali i wywalczyli promocję mimo trudności związanych z pandemią koronawirusa.

[…] Gdy w 2019 roku GKS spadł z I ligi, dano sobie 2 lata na powrót i taki też kontrakt podpisano wtedy ze szkoleniowcem. Teraz podejście ma być podobne – trudno będzie wymagać od beniaminka, nawet tak nietypowego jak Katowice, by po kilkunastu latach niepowodzeń teraz przyszły dwa awanse z rzędu.

– Tak to sobie wyobrażamy. To na pewno nie jest jednotaktowa gra – przyznaje Waldemar Bojarun. – Mamy świadomość i zawsze to powtarzamy, że należne GKS-owi miejsce to ekstraklasa. Powoli do niej zmierzamy, ale – mówiąc wprost – nie ma narzuconego jakiegoś supertempa. Bardzo zależy nam na stworzeniu dobrego systemu szkolenia.

Pracujemy nad tym usilnie, pierwsze przymiarki nie zakończyły się sukcesem, choć są oznaki, że młodzi adepci sztuki piłkarskiej powolutku zmierzają ku najwyższym dla nich rozgrywkom (jesienią do Centralnej Ligi Juniorów U-15 awansowali trampkarze, a wiosną się w niej utrzymali – dop. red.). Jedna jaskółka wiosny nie czyni, przed nami wiele pracy w tym zakresie. Miasto Katowice stawia na GKS nie dlatego, by awansować w ciągu roku do ekstraklasy, ale by stworzyć system szkolenia.

Są postulaty mówiące o tym, że powinna dobrze funkcjonować akademia szkoląca chłopaków zasilających pierwszy zespół, stanowiących jego trzon. To jest nasz cel. Liczę na to, że rozstrzygnięcie przetargu na budowę nowego obiektu wszystkich dodatkowo zmotywuje do pracy.

A przetarg na budowę kompleksu sportowego, czyli hali i stadionu w rejonie autostrady A4, został w tym tygodniu rozstrzygnięty. Trzeba przyznać, że jak na realia 2021 roku i tak dużego, bogatego miasta, miniona wiosna i oglądanie meczów poziomu rozgrywkowego nr 3 na starym stadionie przy Bukowej trącało wręcz groteską i mogło wręcz dla Katowic uchodzić za coś wstydliwego.

– Stąd też decyzja prezydenta Krupy o realizacji inwestycji z dużym rozmachem finansowym. Trzeba mieć świadomość, że budowa stadionu miejskiego pociągnie za sobą duże koszty – z halą i docelowo także kompleksem boisk, które mają stanowić podstawę do funkcjonowania dobrze zorganizowanej akademii piłkarskiej. Uważam, że to krok po kroku się realizuje.

Pamiętamy jeszcze czasy, gdy stadion przy Bukowej stanowił o nowoczesności polskiej ligi… Dziś, nie ma co ukrywać, pozostawia wiele do życzenia, ale oddajmy MOSiR-owi, jak bardzo dba o murawę, której zazdrościć może nam wiele klubów ekstraklasy. To jednak tylko jeden z elementów nowoczesnej infrastruktury. By grać w ekstraklasie, drużyna musi mieć nowy stadion i miasto zamierza go wybudować. Plan jest jasny, czytelny. Oczekujemy pełnego wsparcia ze strony środowiska kibicowskiego. Powinno wspierać GKS Katowice na wszystkich frontach – mocno akcentuje wiceprezydent Bojarun.

I powtarza: – Oczekuję od wszystkich sympatyków GKS-u jednoznacznego wspierania miasta i podkreślam to z całą mocą. Nie może być tak, że drużyna przegrywa jeden, dwa, nawet i trzy mecze, a nagle pojawia się ze wszystkich stron krytyka i głosy doszukujące się jakiegoś drugiego dna. Polityka miasta jest jasna. Postawiło na GKS i po to inwestuje miliony złotych, by zbudować akademię, stadion miejski i drużynę ekstraklasową, która będzie na nim walczyć o najwyższe trofea.

NDI, firma z Sopotu, wygrała przetarg na budowę kompleksu sportowego w rejonie autostrady A4 z 15-tysięcznym stadionem, 3-tysięczną halą i dwoma pełnowymiarowymi boiskami trawiastymi. Koperty z ofertami otwarto w połowie kwietnia, po nieco ponad dwóch miesiącach zakończyła się ocena propozycji pięciu firm. W założonym budżecie (230 mln zł brutto) zmieściła się tylko NDI, proponując realizację za 205,2 mln zł brutto. Jeśli w ciągu najbliższego tygodnia żaden z pozostałych oferentów nie wniesie odwołania, umowa będzie mogła zostać podpisana.

– NDI złożyła najkorzystniejszą ofertę. By uniknąć błędów na etapie realizacji potrzeba była dogłębna analiza wszystkich aspektów złożonej oferty. Mamy świadomość, jak wymagające są tego typu inwestycje kubaturowe. Obiektów, które na etapie realizacji miały trudności, było mnóstwo, a przykładów daleko nie trzeba szukać, by wspomnieć choćby o Stadionie Śląskim. Trzeba dobrze przygotować procedury, potem zweryfikować i dobrze nadzorować, by uzyskać zamierzony efekt – powiedział wiceprezydent Waldemar Bojarun.

[…] „Pierwsza łopata” pod stadion ma zostać wbita jeszcze w tym roku. – To realne, a prace z rozmachem powinny rozwinąć się wiosną przyszłego roku. Jeśli nie będzie żadnych utrudnień, w ciągu najbliższych 3 lat ujrzymy już stadion miejski – zadeklarował Bojarun.

 

GKS Katowice. Wzmocnienie nr 1!

Oskar Repka to pierwszy zawodnik zakontraktowany przez GieKSę po jej powrocie na zaplecze ekstraklasy. Ma 22 lata, mierzy 190 cm i jest defensywnym pomocnikiem.

Ostatnio występował w Pogoni Siedlce, czyli II-ligowym rywalu katowiczan. Przy Bukowej podpisał umowę do 30 czerwca 2023 roku z opcją jej prolongaty o kolejnych 12 miesięcy.

– Jednym z założeń w zakresie budowy zespołu na kolejny sezon było sprowadzenie zawodnika do rywalizacji na pozycji defensywnego pomocnika. Oskar jest nadal młodym, perspektywicznym zawodnikiem, jednak regularnie występującym na poziomie centralnym. Wpisuje się on zarówno w oczekiwany profil pozycyjny, a także mentalny naszej drużyny – podkreśla Robert Góralczyk, dyrektor sportowy GKS-u.

Katowiczanie uzupełnili zatem stan posiadania defensywnych pomocników. Po dwóch sezonach spędzonych w II lidze nie został przedłużony wygasający kontrakt Michała Gałeckiego, przez większość tego okresu będącego podstawową „szóstką” drużyny trenera Rafała Góraka. W końcówce minionych rozgrywek, gdy ważyły się losy awansu, Gałecki stracił jednak miejsce w składzie, a furorę zaczął robić Bartosz Jaroszek, wcześniej przesiadujący głównie na ławce i meldujący się na murawie na końcówki.

Repka to wychowanek Zawiszy Bydgoszcz. Ma za sobą występy w kadrze Polski U-20. Był też zawodnikiem młodzieżowych zespołów niemieckiego Karlsruher SC czy I-ligowego Chrobrego Głogów, skąd przed dwoma laty trafił do Siedlec. Poprzedni sezon zakończył z bilansem 26 meczów i 3 goli na boiskach II ligi. Jego atutem jest uniwersalność – może grać nie tylko w środku pola, ale także na środku obrony.

Katowiczanie do treningów wrócą za niespełna tydzień – w środę 30 czerwca. W planach mają 4 sparingi i obóz dochodzeniowy na własnych obiektach. Dotąd tego lata pozyskali Repkę, a rozstali się z Gałeckim, napastnikiem Piotrem Kurbielem i bramkarzem Bartoszem Mrozkiem, który po okresie wypożyczenia wrócił do Lecha Poznań.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS Katowice ma nowego środkowego

Powoli krystalizuje się kadra GKS-u Katowice na przyszły sezon. Znamy już jedenastu zawodników zespołu Grzegorza Słabego. Tym jedenastym jest ogłoszony niedawno środkowy Jakub Lewandowski.

Nowy zawodnik GKS-u jest absolwentem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku i wychowankiem Lotosu Trefla Gdańsk, w którym współpracował z trenerem Damianem Musiakiem. Lewandowski w rozgrywkach Młodej Ligi zdobył z ekipą z Gdańska złoty i brązowy medal rozgrywek. W dalszych latach środkowy występował w KPS-ie Kęty oraz Aluronie Virtu Warta Zawiercie, z którym w sezonie 2016/17 wywalczył awans do PlusLigi. Jego ówczesnym klubowym kolegą był występujący w GieKSie libero Dawid Ogórek.

25-latek ma na swoim koncie także występy w pierwszoligowych klubach z Sanoka i Sulęcina, a dwa ostatnie sezony spędził w Mickiewiczu Kluczbork, z którym zajmował kolejno 7. i 8. miejsce w końcowej klasyfikacji rozgrywek. Lewandowski podczas gry w Kluczborku wyróżniał się w elemencie bloku, co dało mu dwukrotnie miejsce w czołowej trójce najlepiej punktujących blokiem graczy TAURON 1. Ligi. Dorobek Lewandowskiego w ostatnim sezonie ligowym to 241 punktów w 32 rozegranych meczach, z czego aż 90 po udanych akcjach w bloku.

– Kuba Lewandowski to bardzo utalentowany, młody zawodnik, który z bardzo dobrej strony pokazał się w dwóch ostatnich sezonach pierwszej ligi. Liczymy, że będzie cennym wsparciem dla bardziej doświadczonych środkowych naszej drużyny – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Jakub Bochenek.

– GKS Katowice dobrze prezentuje się w PlusLidze, dla mnie to idealny klub, żeby się pokazać. Mam nadzieję, że dostanę trochę szansy do gry i udowodnię, że warto było na mnie postawić – przyznał z kolei  nowy środkowy katowiczan. – Nie mam za dużych oczekiwań odnośnie zbliżającego się sezonu, chcę po prostu pokazać się z jak najlepszej strony i spędzić na parkiecie jak  najwięcej czasu. Jeśli pójdzie za tym dobry wynik całego zespołu, to będzie genialnie – zakończył Jakub Lewandowski.

 

HOKEJ

hokej.net – Osiem sparingów GieKSy

GKS Katowice przed rozpoczęciem sezonu 2021/2022 rozegra osiem meczów kontrolnych. Podopieczni Jacka Płachty wspólne przygotowania do sezonu rozpoczną pod koniec lipca.

– Obecnie hokeiści GKS-u Katowice realizują indywidualnie programy treningowe, które mają ich przygotować do kolejnych tygodni pracy. 29 i 30 lipca drużyna GieKSy przejdzie badania wydolnościowe w Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach, zaś 1 sierpnia rozpocznie ona treningi na lodzie na lodowisku Jantor – informuje oficjalny serwis internetowy katowickiego klubu.

GieKSa przed startem sezonu rozegra osiem meczów sparingowych. Pierwsze starcie odbędzie się 10 sierpnia, a rywalem katowiczan będzie Podhale Nowy Targ. Podopieczni Jacka Płachty zagrają też między innymi w turnieju na 75-lecie Unii Oświęcim.

Mecze towarzyskie GKS-u Katowice:

10.08.2021 GKS Katowice – Podhale Nowy Targ

13.08.2021 GKS Katowice – GKS Tychy

14.08.2021 GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim

15.08.2021 GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie

20.08.2021 GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec

24.08.2021 Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice

27.08.2021 Podhale Nowy Targ – GKS Katowice

03.09.2021 GKS Katowice – GKS Tychy

 

Dwuletni kontrakt Kruczka

Maciej Kruczek, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, zostaje w drużynie GKS-u Katowice. 33-letni defensor podpisał dziś dwuletni kontrakt.

Kruczek w poprzednim sezonie okazał się najlepiej punktującym defensorem Polskiej Hokej Ligi. W 48 meczach zdobył 28 „oczek” za 9 bramek i 19 asyst. Na ławce kar spędził 34 minuty, a w klasyfikacji plus/minus, z której w pierwszej kolejności powinno rozliczać się defensorów, wypadł na +19.

– Maciej był najlepiej punktującym obrońcą w naszym zespole w ubiegłym sezonie. Był ważną siłą w ofensywie, ale oczywiście także w samej grze obronnej. Bardzo cieszymy się, że zostaje w Katowicach, bo nadal ma szansę być jedną z wiodących postaci naszego zespołu – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GKS-u Katowice.

– Nie zastanawiałem się długo, podpisując nowy kontrakt. Atmosfera panująca w drużynie i całym klubie jest bardzo dobra. Mamy fajnych ludzi do pracy, do tego dochodzi osoba trenera Jacka Płachty. Myślę, że stać nas na walkę o najwyższe cele i stworzymy ciekawy, dobry sportowo zespół – ocenił sam zawodnik.

 

Kanadyjskie wzmocnienie GieKSy. To doświadczony obrońca

Szefostwo GKS-u Katowice systematycznie pracuje nad kompletowaniem składu. Dziś roczną umowę z GieKSą podpisał kanadyjski obrońca Carl Hudson.

Hudson (185 cm, 96 kg) ma 35 lat i gra prawym uchwytem kija. Jest defensorem, który potrafi podłączyć się do akcji ofensywnej i zrobić różnicę podczas gier w przewagach. Jego głównymi atutami są dobre prowadzenie krążka oraz celne uderzenie bez przyjęcia.

– To ofensywnie usposobiony obrońca. Gruntownie analizowaliśmy postawę tego zawodnika na lodzie i mamy pełne przekonanie co do podpisania z nim kontraktu. Bogate doświadczenie Hudsona powinno zaowocować wymiernymi korzyściami dla zespołu – wyjaśnił Roch Bogłowski, dyrektor sportowy GKS-u Katowice.

Kanadyjczyk (legitymujący się również irlandzkim paszportem) poważną przygodę z hokejem rozpoczął w akademickiej lidze NCAA. W 132 zdobył 90 punktów za 44 bramki i 46 asyst. Później grał też w AHL, ECHL i CHL.

W sezonie 2011-2012 Carl Hudson trafił do Europy, gdzie miał okazję występować na zapleczu DEL2 oraz w brytyjskiej i francuskiej ekstralidze.

Ostatnie trzy sezony spędził w Eispiraten Crimmitschau, w którym zostawił po sobie naprawdę dobre liczby. W 133 meczach strzelił 28 goli i miał 54 kluczowe zagrania.

– Przez ostatnie trzy sezony grał w Niemczech, więc to zawodnik bardzo dobrze znany trenerowi Jackowi Płachcie. Dla samego zawodnika osoba trenera też była argumentem w przyjściu do GKS-u – dodał Bogłowski.

[…] Aktualna kadra GKS Katowice:

Bramkarz:

John Murray

Obrońcy:

Carl Hudson, Maciej Kruczek, Patryk Wajda, Jakub Wanacki, Dawid Musioł, Oskar Krawczyk.

Napastnicy:

Mateusz Bepierszcz, Bartosz Fraszko, Patryk Krężołek, Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka, Mateusz Michalski, Szymon Mularczyk.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nowa Bukowa pisze swoją historię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.

Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.

Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.

W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.

W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.

W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉

Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.

Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.

Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!

Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.

Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.

Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.

Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…

Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉

Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.

W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.

Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga