Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Stomilu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice przegrał w Ostródzie ze Stomilem 0:1. To był dobry mecz naszego zespołu, ale brak skuteczności oraz fatalny błąd w kryciu doprowadziły do porażki. Oto, jak zaprezentowali się zawodnicy GKS podczas wczorajszego meczu.

Rafał Dobroliński – 6
Bramkarz nie miał zbyt wiele pracy w tym meczu. W pierwszej połowie zaliczył jedno dobre piąstkowanie po rzucie rożnym. W drugiej części gry musiał się ratować dalekim wyjściem z bramki, po którym interweniował dwa razy, z czego za drugim razem poza polem karnym. Przy bramce bez szans.

Adrian Frańczak – 5
Zawodnik próbował włączać się do akcji ofensywnych, ale niezbyt wiele z tego wynikało. Trzeba przyznać, że był aktywny. Czerwona kartka za faul taktyczny – zdarza się. Niestety jest jednym z głównych winowajców porażki, bo zupełnie odpuścił krycie Kowala i ten strzelił bramkę.

Mateusz Kamiński – 6,5
Pewna gra obrońcy, ale też rywale nie zmuszali go do jakiegoś nadmiernego wysiłku. Być może mógł zdziałać coś więcej w sytuacji, po której Frańczak dostał czerwoną kartkę. Ogólnie dobry mecz.

Adrian Jurkowski – 6
Coraz pewniejsza postawa zawodnika w obronie. Oczywiście jego zadaniem nie jest strzelanie bramek, ale prawie w każdym meczu dochodzi do sytuacji, a licznik nadal wynosi zero. Ale dobry duet z Kamykiem w ostatnim czasie. Na ocenie waży jednak sytuacja bramkowa, kiedy to rywal uciekł mu skrzydłem i Adrian przegrał pojedynek 1 na 1.

Rafał Pietrzak – 6
Aktywny na lewej stronie, może zbyt wielu akcji nie przeprowadził, ale te które były jego udziałem były ciekawe. Na przykład ta z pierwszej połowy, kiedy wywalczył straconą wydawałoby się piłkę i podał do Goncerza w polu karnym, a ten miał znakomitą sytuację. Rafał tym razem nie błyszczał, ale było poprawnie.

Alan Czerwiński – 5,5
Nadal waleczny, nadal ambitny, ale już nie tak błyskotliwy jak z Olimpią Grudziądz. Trochę bojaźliwy, bo niejednokrotnie miał okazję na dośrodkowanie, a wybierał bezpieczne zagranie do tyłu. Jeśli u Alana głowa działa poprawnie – jest zagrożeniem, jeśli nie – gra bardziej asekuracyjnie.

Łukasz Pielorz – 6,5
Dobry mecz defensywnego pomocnika, choć momentami pojawiała się elektryczność. Dużo pewniej zawodnik spisuje się na środku obrony, co nie oznacza, że nie jest potrzebny jako defensywny pomocnik – wręcz przeciwnie, gra dobrze i kasuje akcje rywali, ale właśnie momentami ta elektryczność…

Povilas Leimonas – 7,5
Bardzo dobry mecz Litwina. Odbiory, przechwyty i zapoczątkowywanie akcji, czyli to wszystko, czego oczekujemy po defensywnym pomocniku. Zawodnik zdecydowanie z każdym meczem umacnia swoją pozycję w zespole.

Przemysław Pitry – 6,5
Aktywny i z sytuacjami. Sam miał takie, które mógł wykorzystać i wynik byłby zgoła odmienny. Przypomina się jedna akcja, w której GKS bardzo długo rozgrywał wszerz boiska, a wystarczyły 3-4 sekundy przyspieszenia Pitrego i jego prostopadłe podanie do Goncerza, a było bardzo blisko bramki. Szkoda, że nie trafił w doliczonym czasie gry.

Krzysztof Wołkowicz – 5
Widać u tego zawodnika chęć gry, ale czasem najzwyczajniej po prostu brakuje mu umiejętności. Pod presją nie za bardzo wie, jak dobrze zagrać i zagrywa na pamięć. Z jego gry wynikało średnio dużo, ale miał dwie znakomite sytuacje. O ile w drugiej chronologicznie zachował się kapitalnie i strzelił w słupek, to w pierwszej mając całą bramkę do dyspozycji – skiksował.

Grzegorz Goncerz – 6
Aktywny, waleczny, wszędzie go było pełno. Miał bardzo dobre sytuacje w tym meczu, ale brakowało precyzji. Można by pomyśleć, że jesienią by to strzelił. Czegoś zabrakło.

Aleksander Januszkiewicz (grał od 62. minuty) – 5
Gdy dać mu się rozpędzić i być w pojedynku 1 na 1 coś z tego może być. W momencie gdy jest podwojony nie ma pojęcia, co zrobić z piłką. Nie mając wsparcia od kolegi (np. prawego obrońcy) najczęściej tę piłkę traci. Tym razem zmiana niewiele wniosła.

Piotr Ceglarz (grał od 83. minuty) – niesklas.
Zmiana, która nic nie dała. Raz dobrze wychodził na pozycję, ale nie otrzymał prostopadłego podania.

Rafał Kujawa (grał od 86. minuty) – niesklas.
Kilka minut na boisku i kompletnie żadnego pożytku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Anty GRZYB

    18 maja 2015 at 10:01

    to Goncerzowi dles 6 a Pitremu az 6,5 moze my og;adalismy dwa inne mecze?Tp ze Pitry byl ciagle przy pilce w srodku boiska to jego robota a dla klubu pech bezpieczne bieganie z pilka na poczatku akcji to nie powod do wysokich ocen bo i to mu nie wychodzi chyba ze do tylu ale w polu karnym czy w opkolicy to juz dramat Raz niby odzyskal pilke trzy glupio stracil i tak w kolo. Glupia kartka za glupie zachowanie TO JEST KAPITAN? zBYT MOCNO PRZEZ JAKIES PIEC TYGODNI OCENIASZ TEGO PATALACHA. a ZANGAZOWANIE JAKIE SIE POJAWILO U NIEGO TO EFEKT NIEPODPISANEGO JESZCZE KONTRAKTU NA NOWY SEZON I OBY NIE

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kraksa na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie był to udany piątek na Nowej Bukowej – GieKSa wysoko przegrała z Cracovią. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Jędrych: Wyjdziemy z tego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po spotkaniu z Cracovią porozmawialiśmy z Arkadiuszem Jędrychem, który podkreślał konieczność pracy nad poprawą postawy drużyny w defensywie.

Były momenty, gdy GKS grał bardzo dobrze, a ostatecznie wynik to 0:3.
Arkadiusz Jędrych:
Najprościej powiedzieć, że stało się to, że przegrywamy 0:3 w domu i to jest taki mocny cios na gorąco. Po ostatnich meczach domowych byliśmy natchnieni taką pozytywną energią. Wiedzieliśmy, że możemy zagrać na swoich warunkach, tak jak pierwszą połówkę w kilku dobrych momentach, gdy wyszliśmy wysoko na Cracovię i dosyć łatwo nam oddawała tę piłkę. Cracovia trochę jak wytrawny gracz: poczekała i dwa razy im spadło, potem szybko strzelona trzecia bramka i skrzydła były podcięte. Ciężko już było szukać czegokolwiek więcej, niż choćby jednego punktu.

W ofensywie, patrząc na statystyki, widzimy ponad 30 dośrodkowań. To był pomysł na Cracovię?
Mieliśmy kilka planów na to spotkanie, między innymi te dośrodkowania. Jeśli ktoś śledzi nasze ostatnie poczynania, to w ostatnich meczach już ich trochę było. To jedna z części tego planu. Szkoda, że dzisiaj się nie udało i nic nie sfinalizowaliśmy. Tak jak wspomniałem – to Cracovia zadała pierwszy, drugi i poprawiła trzecim ciosem. Dzisiaj jesteśmy zamroczeni, ale trzeba szybko podnosić głowy do góry, bo zaraz mamy mecz pucharowy i ligowy. Zaraz rozgrywki wkroczą w taką fazę, że wszystko będzie napierało. Cóż, trzeba robić jak najszybciej punkty, bo nikt nie będzie spał w tej lidze.

Czego zabrakło do zdobycia bramki?
Z perspektywy obrońcy ja będę zaczynał od tego, co w defensywie. Nie jestem do końca pocieszony, bo straciliśmy trzy bramki. To jest dla mnie największa ujma, bo ja jestem za to odpowiedzialny. Zawsze jako pierwszy do państwa wyjdę i będę brał to na klatę, bo trzy bramki w domu nie przystoi.

Filip Stojilković to zawodnik sprawiający dużo problemów?
Myślę, że nie. Najważniejsze było znowu to, co my zrobiliśmy. W każdej z tych bramek to my pomogliśmy rywalowi, a nie przeciwnik zrobił na tyle dużo, by te bramki strzelać.

Ten mecz jest najbardziej bolesny spośród przegranych?
Każda porażka, tym bardziej w domu i w takim wymiarze, boli i trzeba sobie szczerze powiedzieć, że trzy gongi na swoim stadionie – to boli. Liga to nie jest jednak sprint, to jest maraton. Trzeba te głowy szybciutko do góry podnosić, bo liga ucieka, punkty uciekają, a my chcemy, by ona jak najdłużej w Katowicach została.

Dzisiaj szósta porażka. W czym kibice mają doszukiwać się optymizmu?
Liga to maraton, na dzisiaj faktycznie jesteśmy w dolnych rejonach, ale tabela najważniejsza będzie po 34. kolejce, a nie po 8. czy 15. – prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. Wiem, że ta szatnia ma na tyle silnego mentalu, że wyjdziemy z tego momentu.

Na dzisiaj GieKSa ma najgorszy bilans straconych bramek. To powód do niepokoju?
Zdecydowanie tak, tych bramek jest za dużo straconych. Jeżeli tych bramek byłoby mniej, to na dziś mielibyśmy 2-3 punkty więcej. Wiemy, jak tabela wygląda, te punkty pozwoliłyby na to, by być troszkę wyżej. Na dzisiaj nic by to nie dało, bo ta tabela liczy się na końcu, ale my musimy jak najszybciej wygrać pierwszy mecz i poprawić to, by tych straconych bramek było jak najmniej, a strzelonych jak najwięcej. Obyśmy mieli więcej punktów w tabeli.

Porażkę można tłumaczyć klasą rywala?
Ekstraklasa pokazuje, że każdy z każdym może wygrać, choćby ostatnia kolejka. Jeśli ktoś śledzi Ekstraklasę, to wie, że tutaj każdy może wygrać. My przygotowujemy się do każdego meczu z nastawieniem, że chcemy odnosić zwycięstwo, zdobyć punkty. Nie mamy na pewno założenia przed meczem, że będziemy się bronić czy grać na remis.

Silny mental, czyli będziecie kontynuować swoją pracę i to zaprocentuje?
Na pewno mamy aspekty do poprawy, bo skoro dzisiaj ta liczba punktów, powiedzmy sobie szczerze, nie jest zadowalająca, także ta liczba straconych i strzelonych bramek, więc jesteśmy świadomi, że mamy nad czym pracować. To nie może się odbyć tak, że dalej wierzymy i nic nie robimy albo robimy to samo. Musimy dosyć mocno przeanalizować te słabsze strony, dopracować te lepsze i… Często w GieKSie padał ten termin „proces” – jestem przekonany, że trwając w nim i dokładając jakości, intensywności i decyzyjności jesteśmy w stanie z tego wyjść.

Co powiedzieć w szatni po tak dobrym pół godziny? Chyba ciężko mówić o potrzebie jakiegoś wstrząsu?
Fajnie, że to dostrzegacie. Inna osoba postronna spojrzałaby na wynik 0:3 i powiedziała: „dzisiaj GieKSy nie było”. Faktycznie te pierwsze 30 minut, gdyby ta piłka się lepiej odbiła albo bylibyśmy bardziej pazerni, gdybyśmy strzelili pierwszą bramkę, to ten wynik mógłby być inny. Finalnie oczywiście nie jest inny i musimy ciężko pracować, znamy swoją wartość i swoją siłę. Znamy też swoje wady, bo patrząc w tabelę, nie da się ukryć, że je mamy. Cóż, te głowy muszą być dobrze naoliwione, nie możemy ich za nisko spuścić. Jeszcze raz powtórzę – Ekstraklasa to maraton, to nie jest sprint.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Pasem po czterech literach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Cracovia nie pozostawiła nam żadnych złudzeń. Mimo dobrych pierwszych 30 minut musieliśmy uznać wyższość rywali, a mecz zakończył się naszą wysoką porażką 0:3. 

Po ostatnich wpadkach część kibiców liczyła na zmianę bramkarza, jednak trener Rafał Górak pozostał nieugięty – Dawid Kudła wyszedł w podstawowym składzie.

Cracovia podpatrzyła rozpoczęcie od najlepszych (czyli PSG), wybijając piłkę ze środka za linię boczną. Już w 3. minucie na murawę padł Arkadiusz Jędrych i długo był opatrywany przez naszych fizjoterapeutów. Po powrocie na boisko mógł zanotować ładną asystę, gdy przytomnie obsłużył nadbiegającego Nowaka po rzucie wolnym, wykazał się jednak Madejski. W 13. minucie groźnie było po naszym rzucie rożnym – najpierw zablokowany został Rogala, później z dystansu zbyt lekko próbował dokręcić Nowak. GieKSa nie chciała odpuścić Cracovii, próbował Wasielewski z dystansu, a po drugiej stronie Galan z Nowakiem w dwójkę rozklepali całą flankę. W 22. minucie nadal trwał festiwal rzutów rożnych – 4 stałe fragmenty pod rząd wykonywał nasz pomocnik. Jako pierwszy odgryzł się Stojilković samotnym rajdem, jego koledzy jednak zaprzepaścili okazję. W 29. minucie przy wyprowadzeniu poślizgnął się Madejski, skorzystać z tego próbowali Nowak i Szkurin. Odpowiedział Kakabaze po momencie dekoncentracji naszej defensywy niecelnym uderzeniem, a chwilę później Jędrych wyczyścił urywającego się Stojilkovića. Do trzech razy sztuka, w 33. minucie kryminał w naszym polu bramkowym przypadkowo wykorzystał… Alan Czerwiński, po zgraniu ze skrzydła Stojilkovića. Warto mimo wszystko docenić dobre podanie z głębi pola Mateusza Klicha. W 40. minucie kolejna katastrofa w polu bramkowym i było już 0:2 – Henriksson wykorzystał błąd w ustawieniu po rzucie rożnym, choć pierwszy strzał Wójcika obronił Kudła. W doliczonym czasie powinno być już 0:3 po kontrze, na szczęście Kudła w sytuacji 1 na 2 zdołał przestraszyć napastnika.

W 48. minucie Milewski źle obliczył tor lotu piłki jako ostatni obrońca i znów Kudła musiał wziąć sprawy we własne ręce, przy lepszym uderzeniu byłby bez szans. Po naszej stronie dzielnie walczyli Wasyl z Nowakiem, jednak długimi minutami nie mogliśmy złożyć żadnej składnej akcji. Bezradność GieKSy w pięknym stylu wykorzystał Stojilković, wybiegając za naszą linię obrony i przerzucając piłkę nad interweniującym bramkarzem – Klich całkowicie uśpił naszych obrońców podaniem. Tuż po wejściu błysnął Marcel Wędrychowski, grając na klepkę z Nowakiem i uderzając z dystansu – było bardzo blisko. W 78. minucie składną akcję przeprowadził tercet Bosch-Marković-Wędrychowski, niestety strzał został zablokowany. W końcówce Cracovia spokojnie przesuwała się i nie spieszyła z rozegraniem, a mimo tego w 90. minucie Zahiroleslam otrzymał patelnię na 6. metrze, jednak Kudła był górą.

Było światełko, które zgasło wraz z pierwszym trafieniem gości. Zasłużenie przegraliśmy i coraz bardziej zakopujemy się w dolnych rejonach tabeli.

19.09.2025, Katowice
GKS Katowice – Cracovia 0:3
Bramki: Czerwiński (33-s), Henriksson (40), Stojilković (55).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (84. Gruszkowski), Czerwiński, Jędrych, Rogala, Galan – Błąd (62. Wędrychowski), Milewski (62. Bosch), Kowalczyk, Nowak (77. Marković) – Szkurin (62. Rosołek).
Cracovia: Madejski – Sutalo (63. Piła), Henrikson, Wójcik – Kakabadze, Al-Ammari, Klich (83. Praszelik), Perković – Maigaard (69. Aleksić), Stojilković (82. Zahiroleslam), Minchev (69. Kameri).
Żółte kartki:
Galan, Bosch – Minchev.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 11660.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga