Dołącz do nas

Piłka nożna

Oceny za ostatni mecz na Bukowej!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tylko świetna atmosfera stworzona wokół ostatniego meczu męskiej dywizji na Bukowej sprawiła, że kibice nie posnęli na krzesełkach w trakcie spotkania. O tytuł MVP toczyła się walka między Sebastianem Bergierem a Mateuszem Kowalczykiem. Ostatecznie to jednak strzelec bramki został wybrany najlepszym zawodnikiem. Zapraszamy do zapoznania się z Waszymi ocenami za pojedynek z Zagłębiem Lubin.

Wojciech Kowalczyk w programie „Liga minus” podsumował ten mecz następująco: „Fajna oprawa, to było świetne (…). Do akcji bramkowej tak naprawdę nic się już więcej nie działo (…), a po bramce GKS-u Katowice dalej nic się nie działo.”

Dawid Kudła (6,80): Popisywał się na przedpolu i naprawdę dobrze mu to wychodziło, raz zagalopował się nawet pod linię środkową. Dobrze radził sobie z wysokimi piłkami, ale przy lepszych celownikach przyjezdnych kilka razy nie miałby zbyt wiele do powiedzenia. Zupełnie odwrotnie niż z początku sezonu, przy jego wyjściach z bramki można być spokojnym i jest ważnym (jak na standardy bramkarzy) elementem rozegrania. Gorzej wyglądała celność jego długich podań, ale koledzy również mu nie pomagali przegranymi pojedynkami. Nie musiał ani razu wykonać robinsonady, bowiem Zagłębie nie chciało popsuć nam święta choćby jednym celnym strzałem. Znany i ceniony Wojciech Kowalczyk skwitował to następująco: „Jeżeli cię zapraszają na uroczystą imprezę, to nie jedziesz jej roz…ić”.

Arkadiusz Jędrych (6,52): Pan kapitan i prawdziwy lider. Bardzo dobry i pracowity występ, dużo się nabiegał przy asekuracji. Wygrał wszystkie pojedynki powietrzne, całkiem dobrze spisywał się w zagrywaniu swoich popisowych długich piłek. To on oddał pierwszy strzał na bramkę z trudnego technicznie woleja, niewiele brakowało do zdobycia gola. Raz bardzo źle obliczył tor lotu piłki i rywale próbowali to wykorzystać, ale wtedy popisał się jednym z najefektowniejszych wślizgów kolejki i naprawił swój błąd.

Lukas Klemenz (5,85): Znów bardzo słabo przy odważniejszych zagraniach, choć pomagał przy utrzymaniu posiadania w wyższych strefach. Na samym początku spotkania spanikował i podał piłkę wprost do rywala, na szczęście mu się upiekło i rywale mocno przestrzelili. W obronie popełnił jeszcze jeden bardzo poważny błąd, gdy chciał zagrać po cwaniacku zamiast wybić i stracił piłkę na rzecz niepilnowanego rywala na skrzydle. Czasem był minimalnie źle ustawiony.

Alan Czerwiński (6,47): Naprawdę dobrze wyglądają ich zmiany pozycji z Wasielewskim, choć w tym spotkaniu brakowało bezpośrednio między nimi nici porozumienia i kilkukrotnie intensywnie gestykulowali. Dwukrotnie jego wyprowadzenia z głębi pola stworzyły nam okazję bramkową, w tym Adrian Błąd zamienił fenomenalne podanie na asystę. Dzięki jego odważniejszym wyjściom półprzestrzenią znacznie łatwiej było drużynie utrzymać się przy piłce i rozpaczać szybki pressing. Pod koniec pierwszej połowy widowiskowo wygrał walkę bark w bark, posyłając rywala za bandy reklamowe, potem kulturalnie pomagając mu w powrocie na plac gry. Z minusów – mocno u Alana szwankowała gra w powietrzu i większość długich zagrań była znacznie niecelna.

Borja Galan (7,07): Nawet w takim meczu dał trochę uśmiechu kibicom spragnionym technicznej gry, bawił się dryblingiem. Dużo szumu wprowadził na swoim skrzydle, był naprawdę blisko zapisania sobie co najmniej jednej asysty. W drugiej połowie nieco zniknął z radarów.

Mateusz Kowalczyk (7,11): Co tu dużo mówić, słusznie jest chwalony w niemal każdym programie o Ekstraklasie. Cały czas pracuje i pralnia klubowa może mieć trudne zadanie po jego występach, bowiem nie unika żadnych pojedynków. Raz był bliski zdobycia gola po samodzielnej ucieczce skrzydłem, obrońcy ledwo za nim nadążyli. Jak powiedział nam w wywiadzie, cały zespół woli grać w piłkę i na to warunki meczu nie pozwalały, ale i w walce wręcz wyróżniał się na placu gry. Raz przegrał pojedynek główkowy z Michalskim i mogło nas to kosztować bramkę, ale jego koledzy powinni też go zaasekurować.

Oskar Repka (5,76): Jeden z jego słabszych występów przy rozegraniu w sezonie. Bardzo dużo wkradało się niedokładności przy odważniejszych zagraniach. Oskara cechują ponadprzeciętne warunki fizyczne i to pozwoliło mu brylować w starciach w środku pola, gdzie terroryzował rywali przy walce o górne zagrania.

Marcin Wasielewski (6,11): Grę z przodu często zostawiał Czerwińskiemu, samemu skupiając się na konstruowaniu akcji i dobrze mu to wychodziło. Raz poczarował w polu karnym dryblingiem, by potem zagrać zupełnie do nikogo. Przyzwoicie spisywał się w odbiorze piłki, poprawny występ.

Adrian Błąd (6,43): Ostatnio przeczytał o sobie dość negatywny opis i tym razem postanowił nie dać pola do dyskusji, zapisując się na kartach historii asystą. Starał się być głównym kreatorem, ale w takim meczu nie było to łatwym zadaniem. Aktywny na całym boisku, dobrze asekurował kolegów i nie bał się przepychanek. Raz posłał ciasteczko przez całą szerokość boiska, choć z większym ryzykiem szła w parze większa niedokładność.

Bartosz Nowak (5,56): Świetne rzuty rożne, z przyjemnością się ogląda jego bite piłki. Nie był to odpowiedni mecz dla technika i było to widoczne, a jak sam wspominał, zakapiorem największym w ekipie nie jest. Nadrabiał zaangażowaniem, jak tylko mógł. To od niego poniekąd zaczęła się akcja bramkowa, gdy skasował rywala, a do tego dołożył kilka ciekawych piłek. Nieco przepadł w wirze walki.

Filip Szymczak (4,72): Był na boisku, kilkukrotnie dobrze się zastawił i zdawało się, że nieraz był faulowany. Parę razy źle przyjął futbolówkę, niewiele zabrakło, a zdobyłby też bramkę. Oczekiwania wobec niego mamy dużo większe, a rzadko brał udział w grze.

Sebastian Bergier (7,38, MVP): Zbierał wybite piłki i mieszał samodzielnie na flance, świetny występ pod tym aspektem. Zrobił to, co potrafi najlepiej, czyli włączył instynkt strzelecki i po prostu ruszył na bramkę, by sfinalizować akcję. Odkryliśmy również, że jest co najmniej tak samo silny jak Wdowiak, bowiem nie przegrał pojedynku czoło w czoło, a arbiter zapisał to zdarzenie w historii żółtymi kartonikami. Jak już wiele osób zauważyło, dzięki niemu dosłownie przepchnęliśmy ten mecz kolanem.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga