Dołącz do nas

Piłka nożna

Oceny za remis „dla koneserów”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przy ulicy Bukowej kibice byli świadkami piłki godnej Ekstraklasy, i choć waleczność stała na poziomie derbów, mecz został powszechnie uznany za kiepskie widowisko. Ze zdecydowaną przewagą głosów MVP spotkania jednomyślnie został wybrany Dawid Kudła, zarówno przez kibiców, jak i redakcję naszego portalu.

Dawid Kudła (ocena kibiców: 7,70; ocena redakcji: 8,50) – Bardzo pewny punkt zespołu, który przyłożył swe ręce do utrzymania tego punktu. Raz źle obliczył tor lotu piłki, jednak kilkukrotnie fenomenalnie interweniował w trudnych sytuacjach, co ostatecznie daje bardzo pozytywny bilans. Jego ocena meczowa wisiała na włosku, gdy bardzo ryzykownie zagrał piłkę tuż przed nosem przeciwnika, ale Dawid Kudła zdaje się nie przejmować pressingiem i wszystko poszło po jego myśli.

Marten Kuusk (ocena kibiców: 6,28; ocena redakcji: 7,25) – Bardzo trudne zadanie zostało postawione przed Kuuskiem, bowiem Erik Jirka tego dnia zdecydowanie wyróżniał się na placu boju. Wywiązał się naprawdę dobrze ze swojej roli, doświadczeniem niwelując mocniejszą flankę Piasta. Raz bardzo nieodpowiedzialnie wyskoczył z linii obrony, co zaowocowało groźną akcją rywali.

Arkadiusz Jędrych (ocena kibiców: 6,54; ocena redakcji: 6,50) – Jako środkowy obrońca zagrał bardzo dobrze, cały mecz trzymając linie spalonego i pokazując się przy rozpoczynaniu akcji. Do tego był nie do pokonania w grze głową, co jest bardzo ważnym elementem przy tego typu spotkaniach. Znacznie gorzej wyglądał przy stałych fragmentach, choć stoperom takie warunki pogodowe na pewno nie ułatwiały sprostania technicznym oczekiwaniom. Najważniejsze, że dalej potrafił odnaleźć się w szesnastce, każdemu zdarza się gorszy dzień przy finalizacji.

Alan Czerwiński (ocena kibiców: 5,98; ocena redakcji: 6,5) – Rafał Górak nadzwyczaj pewny siebie mówi, że Alan spełnia wszystkie założenia taktyczne przed nim stawiane. Trudno wierzyć, że zamiast potencjału w ofensywie trener chce wydobywać z niego asekuranckie zagrania i mało aktywnego zawodnika, który skupia się na trzymaniu formacji, choć w tym meczu po prostu dopasował się do obrazu z pola walki.

Marcin Wasielewski (ocena kibiców: 5,83; ocena redakcji: 6,5) – Słabo zagrał w tercji ofensywnej, szczególnie przy dośrodkowaniach, lepiej radził sobie w obronie. Nie można odmówić mu zaangażowania, dzięki jego skokowi pressingowemu Sebastian Bergier zupełnie przypadkowo otrzymał świetną szansę na zdobycie gola.

Sebastian Milewski (ocena kibiców: 6,05; ocena redakcji: 8) – Po tym spotkaniu znacząco wzrosną wymagania ubezpieczyciela co do składki, kilkukrotnie ryzykował własną głowę dla drużyny. Biegał, walczył, zawsze dawał z siebie maksimum. Mógł przysporzyć swojemu zespołowi nieco kłopotów, gdy zawiodła komunikacja ze sztabem – nie dostał informacji, iż został zmieniony po kontuzji i próbował wrócić na murawę. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!

Mateusz Kowalczyk (ocena kibiców: 6,58; ocena redakcji: 7,75) – Ależ szkoda jego akcji z Bartoszem Nowakiem z pierwszej części, mogli szybko napocząć rywala. Nie mógł pokazać swojej przydatności w rozegraniu, bo mecz po prostu na to nie pozwalał. W fazie destrukcji był nie do zastąpienia, nie odpuszczał żadnej piłki.

Borja Galan (ocena kibiców: 6,93; ocena redakcji: 7,25) – Gdyby Borja Galan miał lepiej ustawiony celownik… to pewnie byłby gwiazdą ligi, może i zagranicznej. Bardzo dobre wrzutki, dryblingiem nie dorównywał mu nikt na boisku, jednak wyraźnie nie radził sobie z indywidualnym kończeniem akcji. Co istotne, mimo tak wielu ofensywnych atrybutów bardzo dobrze i odpowiedzialnie spisywał się w grze obronnej.

Bartosz Nowak (ocena kibiców: 6,05; ocena redakcji: 7) – Kilka zagrań zaprezentował z najwyższej półki, do tego dołożył dużo wkładu fizycznego. Kilkukrotnie przytrafiły mu się proste straty, i choć tak kreatywny zawodnik zawsze niesie ze sobą ryzyko strat piłki, w tym spotkaniu przytrafiało mu się to zbyt często. Niezmiennie dobrze wyglądały jego stałe fragmenty gry.

Adrian Błąd (ocena kibiców: 5,37; ocena redakcji: 6) – Nieco anonimowy występ, bardzo niewiele dał zespołowi w ofensywie. Dużo pracował w defensywie, jednak od Adriana wymagamy znacznie więcej.

Sebastian Bergier (ocena kibiców: 5,22; ocena redakcji: 5,75) – W takim spotkaniu napastnik musi grać na granicy żółtego kartonika, by myśleć o zdobyciu gola. Sebastian chciał technicznie pokonywać zasieki rywala, co kompletnie mu nie wychodziło.

Filip Szymczak (ocena kibiców: 5,26; ocena redakcji: 6) – Wniósł nieco więcej fizyczności na szpicę, jednak i to było za mało na takiego Piasta. Brawa za chęci i wolę walki, ale wciąż brakuje konkretów w jego poczynaniach, choć raz mógł do spółki z Nowakiem przesądzić o losach spotkania.

Konrad Gruszkowski (za krótki występ, bez oceny) – Dwa razy dotknął futbolówkę, raz utracił posiadanie.

Mateusz Marzec (za krótki występ, bez oceny) – Nie mógł wykazać się niczym po wejściu.

Dawid Drachal (za krótki występ, bez oceny)  – W debiucie nie miał wielu okazji na pokazanie się trybunom, zapewnił stabilną zmianę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Kamel

    20 lutego 2025 at 00:08

    0:0 to es dlo impotentuw abo nekrofili,fussball es ofensywny sport,0:0 ani niy es remis,to es NIC.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga