Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Odświeżona i lepsza. Dla „GieKSy” jeszcze nie wszystko stracone! Media o meczu GKS-Miedź 1:0 (0:0)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszej wygranej GieKSy w meczu z Miedzią Legnica 1:0 (0:0). Wybraliśmy dla Was najciekawsze informacje mass mediów:

 

 

sportslaski.pl – Odświeżona i lepsza. Dla „GieKSy” jeszcze nie wszystko stracone!

 

Tydzień temu do składu wskoczył Rafał Kuliński, w sobotę szansę ligowego debiutu wobec absencji Mateusza Mączyńskiego otrzymał 19-letni Wojciech Słomka. Odświeżona ekipa GKS-u Katowice – choć długo nieskuteczna – rozegrała z Miedzią Legnica naprawdę dobre spotkanie, co publiczność przy Bukowej może przyjąć z optymizmem tym większym, że rywal to przecież ścisła czołowka I-ligowej tabeli.

 

Spotkanie ułożyło się dla „GieKSy” idealnie. Jeszcze przed upływem kwadransa Jonathan de Amo wyleciał z boiska za czerwoną kartkę po tym jak faulował sprytnie wychodzącego na czystą pozycję Andreję Prokicia. Inna sprawa, że decyzja sędziego Sebastiana Tarnowskiego wywołala spore kontrowersje, bo obok zawodnika Katowic był w tym momencie jeszcze jeden defensor „Miedzianki”.

[…] Po rzucie wolnym Rafała Kulińskiego przed bramką legniczan piłkę głową zbił Lukas Klemenz, a Adrianowi Błądowi zabrakło… ciut dłuższej stopy, bo choć sięgnął piłki, zdołał trafić nią tylko w słupek.
Katowiczanie kontrolowali mecz i jeszcze przed przerwą mieli kolejne okazje na objęcie prowadzenia. Z ostrego kąta potężnie uderzał Adrian Frańczak, ale poradził sobie z tym Łukasz Sapela. W 43. minucie głową strzelał Wojciech Kędziora, ale i tym razem swój zespół od straty gola uchronił golkiper przyjezdnych. Napastnik „GieKsy” powinien trafić kilkadziesiąt sekund później – po centrze z rzutu wolnego miał przed sobą tylko Sapelę i… trafił głową prosto w niego.

 

Tuż po przerwie z lewego skrzydła dośrdokowywał Paweł Mandrysz, akcję zamykał Adrian Błąd, którego kilka metrów przed bramką skutecznie zablokowali obrońcy z Legnicy. Po chwili filigranowy pomocnik huknął z dystansu, na raty wybronił to jednak Sapela. Na pół godziny przed końcem odważnie z dystansu uderzył Słomka, Sapela wypluł piłkę ale nie zdołał wykorzystać tego Kędziora.

[…] Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, zwłaszcza że chwilę po otwarciu wyniku swoją szansę miał rezerwowy Grzegorz Goncerz. Później jednak katowiczanie starali się nieco uspokoić grę, co sprawiło że okazje na poprawienie wyniku nie pojawiały się już tak często jak przy bezbramkowym remisie. Goście sposobu na wyrównanie musieli szukać w stałych fragmentach, ale nawet gdy je mieli pod bramką Sebastiana Nowaka działo się niewiele. Bramkarz Katowic dopiero w końcówce po dwóch prostopadłych piłkach do napastników rywala przytomnymi wyjściami z bramki musiał gasić niewielkie pożary we własnej szesnastce. Mecz powinien za to „zabić” Grzegorz Goncerz. Gospodarze wyprowadzili kontratak z przewagą pięciu na trzech, Frańczak wycofał piłkę do „Gonza”, a ten kopnął Panu Bogu w okno. Kilka chwil później podobną okazję zmarnował Adrian Błąd, po którego uderzeniu z linii bramkowej futbolówkę wybijał Tomislav Bozić.

„GieKSa” wygrała z Miedzią i przed zimową przerwą jej sytuacja w tabeli znowu wygląda nie najgorzej. Wszak do sobotniego rywala, który wciąż pozostaje jednym z mocniej zaangażowanych w grę awans zespołów traci ledwie trzy punkty. Dość licznie tym razem zgromadzeni, a przede wszystkim głośno dopingujący swój zespół spod „Blaszoka” fani wciąż mogą mieć zatem nadzieję, że gra o Ekstraklasę będzie wiosną całkiem realna.

 

 

katowickisport.pl – Główka pracuje; czwarty z rzędu mecz z golem Kędziory. GieKSa kończy rok wygraną

 

Miedź to – patrząc na ostatnie lata – jeden z bardziej niewygodnych dla GieKSy rywali ligowych. Sierpniowy remis w Legnicy – uratowany wtedy przez gospodarzy z rzutu karnego w ostatniej minucie – tego faktu nie zmieniał. Był przecież piątą z rzędu potyczką obu ekip, której katowiczanie nie potrafili wygrać.

W sobotę na Bukową wyszli jednak z mocnym postanowieniem odwrócenia tej passy. I już w 4 min powinni prowadzić: Lukas Klemenz, po centrze Rafała Kulińskiego z rzutu rożnego, chybił jednak głową z 5 metrów! Dziesięć minut później miało miejsce kluczowe wydarzenie: Andreja Prokić – wykorzystując zawahanie Jonathana de Amo Pereza i Tomislava Bożicia – „wydzióbał” im piłkę i gdy zabierał się do szarży „jeden na jeden”, został sfaulowany przez tego pierwszego. Czerwona kartka była karą dyscyplinarną, boiskową mógł zafundować Adrian Błąd. Po rozegraniu rzutu wolnego, będącego pochodną faulu na Prokiciu, trafił jednak w słupek!

Przewaga katowiczan w dalszej fazie gry była spora; o sytuacje bramkowe – wobec jednoznacznie defensywnej taktyki rywali – było jednak bardzo trudno. W samej końcówce I połowy zaś na swą comiesięczną wypłatę w klubie zarobił Łukasz Sapela, broniąc najpierw „szczupaka” Pawła Mandrysza w krótki róg, potem – główkę Wojciecha Kędziory z 5 metrów.

Zmiana stron nie zmieniła obrazu meczu; GieKSiarze próbowali kruszyć legnicki mur. A to centrami z obu skrzydeł, a to uderzeniami z dystansu (kapitalna przymiarka debiutującego w I lidze Wojciecha Słomki). Wreszcie sięgnęli po broń najczęściej sprawdzającą się w takich chwilach, czyli stały fragment gry.

[…] Katowiczanie zaś – już bez specjalnego „szarpania się” – nikłe prowadzenie do gwizdka końcowego dowieźli. Przyznać jednak trzeba, że niejednemu ich fanowi serce podeszło do gardła, gdy sam na sam z Sebastianem Nowakiem był Paweł Zieliński. A ciśnienie skoczyło, gdy w 89 min stuprocentowej okazji nie wykorzystał Grzegorz Goncerz…

 

 

gol24.pl – Czerwona kartka ustawiła mecz. GieKSa ograła mocną Miedź

 

[…] Humory przed przerwą zimową poprawione w Katowicach. GieKSa pokonała u siebie jednego z faworytów rozgrywek – Miedź Legnicę (1:0).
[…] Dość przygnębiającą otoczkę miał ostatni w tym roku mecz GKS-u Katowice. Spotkanie poprzedziła minuta ciszy dla zmarłych kibiców tego klubu, ze względu na to doping zaczął się dopiero w drugiej połowie.

[…] A wszystko zaczęło się dla GKS-u bardzo obiecująco. Już w 15 minucie wychodzącego sam na sam z bramkarzem Andreję Prokicia w zapaśniczym stylu blokował od tyłu Jonathan de Amo Perez, sprawdzając przy okazji wytrzymałość koszulki napastnika Katowic. Materiał wytrzymał, ale sędzia Sebastian Tarnowski już nie i po kilkudziesięciu sekundach protestów ze strony legniczan pokazał wreszcie stoperowi Miedzi czerwoną kartkę. Katowiczanie byli bliscy – to słowo miało stać się motywem przewodnim tego meczu – wykorzystania liczebnej przewagi niemal od razu po wznowieniu piłki. Adrian Błąd dostał piłkę na polu bramkowym, ale trafił nią w poprzeczkę!

Po niespełna pół godzinie gry problemy Miedzi znowu się spotęgowały, gdy Dominik Nowak musiał dokonać wymuszonej zmiany, ściągając z boiska Łukasza Gargułę. W efekcie powstała dodatkowa przestrzeń, w której gospodarze mogli napędzać swoje akcje. Cóż jednak z tego, gdy Błąd ponownie z trzech metrów – ale tym razem głową – trafił wprost w Łukasza Sapelę, podobnie jak Wojciech Kędziora sekundy przed zakończeniem pierwszej połowy. Na drugą połowę Piotr Mandrysz wystawił tę samą jedenastkę, która kwadrans wcześniej zeszła do szatni. I zaczęło się od kolejnej fatalnie zmarnowanej okazji przez Błąda.

[…] Miedź, choć w osłabieniu, próbowała odzyskać remis, ale to GKS był bliższy podwyższenia wyniku i znów bramka okazywała się dla jego piłkarzy za mała. Za to gości wciąż prześladował pech. W 76 minucie Omar Santana Cabrera doznał kontuzji i zakończył występ na noszach. Wynik do końca nie uległ już zmianie, a do festiwalu zmarnowanych szans dopisał się między innymi Grzegorz Goncerz, który z 11 metrów strzelił nad poprzeczką. Najważniejsze było jednak samo zwycięstwo – mimo bardzo przeciętnej rundy wiosennej GKS wiosną wciąż będzie się liczył w grze o awans.

 

 

sport.lca.pl – W dziesiątkę nie dali rady. Porażka na koniec roku

 

[…] Wyjazd do Katowic nie był dla Miedzi szczęśliwy.

[…] Grający w dziesiątkę piłkarze Dominika Nowaka zostali zepchnięci do defensywy.

Szkoleniowiec Miedzi dokonał korekty w składzie. Ściągnął Łukasza Gargułę, a na boisko posłał Kornela Osyrę, co osłabiło i tak już mocne ograniczone możliwości ofensywne jego drużyny.

Legniczanie dzielni się bronili i szukali kontr. Tyle że jak je już znaleźli, to nie potrafili skonsumować. A skomasowaną momentami obronę gospodarzom udało się sforsować w 63 min., kiedy to Łukasza Sapelę pokonał Wojciech Kędziora wykorzystując podanie Prokicia.

GKS miał jeszcze kilka dobrych sytuacji na podwyższenie wyniku, tyle że był nieskuteczny, bądź dobrze spisywali się legniccy defensorzy i Sapela. Koniec końców Miedź doznała w Katowicach czwartej porażki w tym sezonie.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga