Piłka nożna
Ofensywna zagadka
Flota Świnoujście to zespół, który co sezon gra nadspodziewanie dobrze, ale również, co sezon jest lekceważony. Dzieje się tak głównie dlatego, że mimo sukcesów rok w rok w tym klubie następuje sporo zmian personalnych. W zeszłym sezonie Flota uplasowała się na czwartej pozycji, a do upragnionego awansu do wyższej klasy rozgrywkowej zabrakło zaledwie dwóch punktów. Wyspiarze byli groźni szczególnie na swoim stadionie, gdzie w szesnastu meczach przegrywali tylko czterokrotnie przy jednym spotkaniu zakończonym remisem. Po sezonie ze Świnoujście odeszło kilu kluczowych ludzi. Przede wszystkim klub zmienił duet napastników. Do Niecieczy odszedł najlepszy strzelec zespołu Sebastian Olszar (12 goli), a do Arki Gdynia Arkadiusz Aleksander (6 goli). Najsilniejszym punktem Floty była jednak gra defensywna i tutaj też nie obyło się bez ubytków. W biało-niebieskich barwach nie zobaczymy już bramkarza – Grzegorza Kasprzika, który obrał ten sam kierunek, co Olszar. Najpoważniejsza zmiana miała jednak miejsce na ławce rezerwowych. Z Floty odszedł trener Tomasz Kafarski, a zastąpił go stary wyga – Bogusław Baniak. Zawodnikami, którzy mają zrekompensować stratę wcześniej wymienionych są bramkarz Szymon Gąsiński mający za sobą występy w Polonii Bytom i Cracovii Kraków, skrzydłowy Rafał Grzelak, który przywędrował z Arki Gdynia, czy mający za sobą kilka lat temu nieudany epizod w GieKSie – Marcin Siedlarz.
Jeżeli chodzi o przygotowania do nadchodzących rozgrywek, a konkretniej sparingi to rezultaty są całkiem niezłe. Flota wykorzystując położenie Świnoujścia popłynęła na sparing do Danii z Brøndby IF, czyli wielokrotnym uczestnikiem europejskich pucharów. Ta drużyna obecnie jest jednak tylko ligowym średniakiem i podopieczni Baniaka wprawdzie przegrali 2:0, ale toczyli wyrównany bój. Zespół ze Świnoujścia pewnie ogrywał rywali z niższych lig jak Energetyk Gryfino, Błękitnych Stargard Szczeciński, czy UKP Zielona Góra. Na koniec przygotowań Wyspiarze zaliczyli jednak wpadkę remisując z zespołem z niższej ligi niemieckiej. Za wpadkę niekoniecznie należy uznawać sam wynik końcowy, ale sposób, w jaki do niego doszło. Rywal z Niemiec do 87 minuty przegrywał 2:0, czy w kilka minut doprowadzić do wyrównania.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że Flota ma braki przede wszystkim w ataku po odejściach Aleksandra oraz Olszara. To niewątpliwie byli i za pewne dalej będą czołowi strzelcy ligi, ale to nie znaczy, że trener Baniak nie ma kim ich zastąpić. W kadrze pozostał Ensar Arivofić, który przecież strzelił w zeszłym sezonie tyle samo goli, co Aleksander (chociaż zagrał więcej minut). Groźny z pewnością będzie Nwaogu, który już kiedyś udowodnił, że potrafi strzelać bramki. Najbliższy sezon może jednak należeć do młodego napastnika – Bartosza Śpiączki (w zeszłym sezonie również 6 trafień), który był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu w okresie przygotowawczym. Mimo to gra ofensywna Wyspiarzy pozostaje zagadką, bo sparingi to jedna, a liga drugie.
Na koniec warto dodać, że przed meczem z jedenastką Rafała Góraka Flota zmierzy się w Pucharze Polski z Górnikiem Polkowice i to spotkanie powinno najwięcej powiedzieć wszystkim zainteresowanym o formie zespołu z Świnoujścia.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Krzysiek
27 lipca 2013 at 12:53
serdecznie witamy kibiców GKSsu na wyspach.