Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Pęknięty balon

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wstęp tego felietonu ukazał się w dzisiejszym programie meczowym „GieKSa.pl Plus”. Tutaj prezentujemy całość. Autorem jest Bhoy, który był kiedyś członkiem naszej ekipy, a obecnie zdecydował się na formę „listu do redakcji”. Planując tego newsa nie znamy wyniku dzisiejszego spotkania i głęboko wierzymy, że dzisiejszym spotkaniem nasi piłkarze odpowiedzieli że tezy wysnute w felietonie nie są do końca prawdziwe. 

Po znakomitej rundzie jesiennej, wszyscy w GieKSie zimę spędzili pełni optymizmu i wiary, że nasza tułaczka po peryferiach futbolu dobiega końca. Awans na 50 – lecie zapowiadano hucznie w czasie obchodów półwiecza katowickiego klubu. Dobry nastrój udzielił się wszystkim – również, a może przede wszystkim nam kibicom, do tej pory ostrożnym i sceptycznym w podejściu do tematu powrotu w szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej.

GieKSa grała bardzo dobrze, a zawodnicy, trener, prezes zapowiadali, że celem jest awans. Nareszcie po tylu latach doczekaliśmy się czasów, w których wszyscy głośno zaczęli mówić, iż GKS ma ambicje już teraz zagrać o powrót na należne mu miejsce. Zwracając szczególną uwagę na te deklaracje, trudno mieć pretensje do kogokolwiek, a już szczególnie do kibiców, że dali się ponieść tym wszystkim zapowiedziom i okolicznościom. Zima to również starania marketingu i Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” o wypromowanie i sprzedanie jak największej liczby karnetów na rundę. Cel 1964 karnetów, jak wiemy został zrealizowany. Pamiętamy też uroczystą urodzinową galę i zapierające dech w piersiach racowisko w centrum miasta. Masa ludzi, kibiców zrobiła kapitalną robotę, aby nakręcić wszystkich na czynne uczestnictwo w życiu GieKSy na wiosnę, aby wszyscy mogli wziąć udział w efektownej szarży Trójkolorowych na ekstraklasę.

Pierwsze ostrożne, lecz sceptyczne głosy dało się usłyszeć chwilę przed startem rundy, kiedy okazało się, że wzmocniliśmy się tylko dwoma graczami. Obrońca Sylwestrzak oraz napastnik wypożyczony z Górnika Szymon Skrzypczak. Trochę mało w porównaniu do innych kandydatów do awansu. Bardzo długo wszyscy żyli powrotem na Bukową Denisa Rakelsa, który ostatecznie wybrał grę dla Cracovii, jednak każdy liczył na kreowanego na wielki talent Skrzypczaka, który miał przy Bukowej wypromować się co najmniej tak, jak Mateusz Zachara. Długo oczekiwany powrót piłkarzy na boisko w końcu nastąpił, a wraz z nim skończyć miały się wszelkiej maści spekulacje. Teraz boisko miało zweryfikować ambitne zapędy „ludzi GieKSy”. Początek rundy i od razu ciężki nokaut dla wszystkich hurra optymistów. Porażka w Nowym Sączu – trzeba przyznać pechowa, bo gra podopiecznych trenera Moskala była dobra, a nawet bardzo dobra. Później było i jest już tylko gorzej. Najpierw kuriozalna decyzja Wojewody Śląskiego, który tuż przed spotkaniem inaugurującym zmagania przy Bukowej, postanowił na dwa mecze zamknąć „Blaszok”, a potem sabotaż w wykonaniu piłkarzy zakładających koszulki z herbem GKS – u Katowice na sercu. Mecz z Okocimskim, w którym nasi zawodnicy robili wszystko, aby nie zdobyć w nim punktów, na długo pozostanie w pamięci kibiców. Padła „Twierdza Bukowa” w starciu z najsłabszą ekipą w tej lidze arbuzów. GKS nie strzelił karnego, piłkarze snuli się po boisku nie mając żadnego pomysłu na grę, żadnej chęci, woli walki, ambicji. Po spotkaniu piłkarze sami przyznawali, że w nieodpowiedni sposób podeszli do spotkania, że zabrakło walki i charakteru. Tak, takie słowa padają z ust dorosłych facetów, którzy otrzymują pieniądze za kopanie piłki, za kilka treningów w tygodniu i jeden mecz w tygodniu. Takie słowa padają z ust „profesjonalnych piłkarzy”, którzy będąc w czołówce ligi, zapowiadali chęć walki o awans do ekstraklasy. Wyobrażacie sobie w ten sposób odezwać się w pracy po tym, jak coś zepsujecie, czegoś nie sprzedacie, nie dopilnujecie? „Szefie tak zawaliłem, bo mi się nie chciało, bo źle do tego podszedłem, bo zabrakło mi ambicji”. Szef by zrozumiał? Moim zdaniem macie mocno po premii lub idziecie się zarejestrować do Urzędu Pracy. Piłkarzom raczej nie było wstyd, bo choć tydzień później nagle im się chciało zagrać przeciw drużynie z Bełchatowa, to już w Legnicy znowu wystawili dramat , po którym atmosfera w Katowicach jest bardzo napięta wręcz nieznośna. O awansie już wszyscy co bardziej spostrzegawczy marzyć przestali, a teraz pozostało nam się tylko zastanawiać, kto konkretnie zrobił nas w ch..a?

Prezes Cygan, który zapowiadał gotowość walki o promocję, a zdołał podpisać kontrakt z obrońcą i Skrzypczakiem, który miał być napastnikiem, a jest statystą, komediantem, beztalenciem.

Piłkarze, którzy snują się po boisku, kopią się po czołach i nie mają żadnej koncepcji, jak umieścić piłkę w bramce? Oczywiście chodzi mi o bramkę przeciwnika, bo do swoje potrafią ładować, aż miło.

Może trener Moskal, który zdaje sobie sprawę, że źle przygotował zespół do rozgrywek, który nie potrafi dać w czasie kryzysu odpowiedniego impulsu tej drużynie, nie potrafi zadbać o odpowiednią reakcję na boisku, a wreszcie nie umie nakreślić skutecznej taktyki? Może odpowiedź na postawione pytanie jest najprostsza z możliwych i wszyscy zrobili z nas wała? Może z góry założenia były takie, że ten awans w tym roku nie jest ani priorytetem, ani nie jest realny, ani się nie opłaca? Dlaczego więc mówiono, że w razie awansu nie ma co się martwić o licencję itd. itp.? Można było obrać inną taktykę, inaczej podejść do sytuacji i powiedzieć wprost, że hola hola, ale na awans to jest za wcześnie, jesteśmy za słabi piłkarsko i organizacyjnie. Nikt jednak takich słów nie użył, każdy pompował balon, który teraz pękł, a z jego wnętrza wydobywa się krzyk wściekłych kibiców, którzy czują się oszukani!

Podnoszą się głosy, że jak to kibice teraz obrażają piłkarzy, wyzywają od frajerów? Przecież śpiewacie, że „na dobre i na złe”, że „pierwsza, druga, trzecia liga, to nie ważne dla nas jest”, „czy wygrywasz czy nie”. Każdy, kto używa takiego argumentu jest zwykłym idiotą. Ile razy kibice GieKSy udowadniali, że ten klub to całe ich życie? Ile poświęceń nas to kosztuje? Ile poświęconego czasu na oprawy, transy, flagi, wyjazdy, artykuły do kibicowskich mediów? Ile wybitych zębów i walk o honor na dzielnicach? Dla nas to życie, codzienna walka o dobre imię tego klubu, a nie jeden raz walka o to, żeby ten klub w ogóle istniał! Skoro powiedzieliście nam, że walczymy o awans, a teraz jedyne o co walczycie, to o to, żeby do końca życia kojarzyć was z frajerstwem z zaprzepaszczeniem takiej szansy, to nie dziwcie się na nasze reakcje! Nikt nie lubi, jak robi się z niego durnia. Wy robicie z nas idiotów i zabijacie nasze marzenia o wielkiej GieKSie w ekstraklasie, bo naszą ambicją jest widzieć GieKSę w starciach z Legią, Lechem czy Ruchem. Wy zadawalacie się spotkaniami w Stróżach, Niecieczy czy Niepołomicach. Z takim podejściem do zawodu, z taką grą, już niedługo będziecie grać w Polonii Łaziska. Wychowałem się na takich GieKSiarzach jak Ledwoń, Kucz, Świerczewski, Wojciechowski, Widuch, ale też Furtok, Koniarek, Jojko. Wychowałem się na piłkarzach, którzy tak zapie…li dla GieKSy, że choć przegrali to słaniali się na nogach, rzygali ze zmęczenia. Zawsze ich będę pamiętał, a Was obecna kadro GieKSy nikt nie będzie chciał pamiętać. Nikt!

Bhoy (list do redakcji)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    elo

    5 kwietnia 2014 at 19:42

    nic dodawac nie trzeba

  2. Avatar photo

    2

    5 kwietnia 2014 at 19:52

    sukces remis utrzymany!

  3. Avatar photo

    aaa

    5 kwietnia 2014 at 20:33

    Boze a teraz 3 mecze na wyjezdzie , az strach sie bac 😀

  4. Avatar photo

    Zygzak

    5 kwietnia 2014 at 21:45

    Dobry felieton.Ja też wychowałem się na Gieksie kiedy grali Jojko,Piekarczyk,Koniarek,Furtok,Świerczewscy,WIDUCH,SZEWCZYK i inni dobrzy piłkarze.Miło się wtedy jako dziecko oglądało mecze,była walka i ambicja Ci piłkarze mieli w sercu Gieksę.A dzisiaj co jest wielkie g…..ale dalej jeżdże na mecze tak już z przyzwyczajenia i miłości do tego klubu.

  5. Avatar photo

    Zygzak

    5 kwietnia 2014 at 21:49

    Trzeba prawdzie w oczy spojrzeć teraz 3 mecze wyjazdowe i 0 punktów.Taka prawda i obym się mylił.

  6. Avatar photo

    PanPrezes

    5 kwietnia 2014 at 22:39

    Według mnie założenie z góry że gramy o „najwzyższe cele”, „walczymy o ekstraklase” ma sens bo w piłce chodzi o to by grać o najwyższe cele. Słowa w stylu w tym roku gramy o utzrymanie bądź nie wlaczymy o ekstraklase a środek tabeli bo na tyle nas stać, mija sie z celem i jeśli grać o „nic” to lepiej nie grać w cale, chce słyszeć przed każdym sezonem gramy o ekstraklase, gramy o mistzrostwo polski (bedac w ex)

  7. Avatar photo

    n.k.w.d.

    6 kwietnia 2014 at 10:14

    5 szpili yno 2 punkciki 🙁

  8. Avatar photo

    Sas

    6 kwietnia 2014 at 21:40

    Amen

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga