Piłka nożna Wywiady
Pitry: Otwarte głowy
Jednym z najlepszych zawodników w spotkaniu z Łęczną był Przemysław Pitry. Z pomocnikiem również ucięliśmy pogawędkę.
Według nas pierwsza połowa była jedną z najlepszych w tym sezonie. Z czego to wynikało?
Nie ma co popadać w jakiś samozachwyt, ale to chyba jeden z najlepszych meczów, jaki zagraliśmy w GKS-ie tą ekipą. Nasze głowy na pewno były bardziej otwarte niż w innych meczach, nie byliśmy tacy spięci. Jednak mamy za cztery dni mega ciężki mecz i nic sobie jeszcze nie zagwarantowaliśmy.
W drugiej połowie się cofnęliście, wynikało to z założeń taktycznych?
Jak się wygrywa z trudnym rywalem, to pilnuje się przede wszystkim tyłów. Próbowaliśmy wychodzić z kontry, a pomimo tego, że rywal zepchnął nas do defensywy, to nie stworzył sobie żadnej groźnej sytuacji, poza jednym strzałem z trzydziestu metrów.
Wyróżnił byś dzisiaj kogoś szczególnie za ten występ?
Janek Beliancin na pewno wyglądał fenomenalnie fizycznie. Odebrał mnóstwo piłek i był jednym z wyróżniających się zawodników jeśli chodzi o środek pola. Ale poza tym pochwalić trzeba całą drużynę.
Przed wami dwa trudne wyjazdy, jak do tej pory przywieźliście jednak zaledwie dwa punkty z obcych boisk.
Z jednej strony można się cieszyć z punktów na wyjeździe, z drugiej jest niedosyt, bo w obydwu meczach mogliśmy się pokusić o bramki, szczególnie w tym z Kolejarzem.
Polkowice to bezpośredni rywal do utrzymania. Czy to będzie już walka na noże?
Mamy walkę na noże z każdym następnym przeciwnikiem. Musimy podejść do tego meczu tak samo jak z Łęczną, nie odpuściliśmy na centymetr, walczyliśmy o każdą piłkę i to był klucz do sukcesu. I przede wszystkim gra w defensywie i dobra organizacja.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


pablo
14 kwietnia 2012 at 23:38
Najlepsza połowa…
Szału nie było;p
Mam nadzieję, że afera z centrozapem się szybko skończy i wróci normalny doping, bo dziś w drugiej połowie już praktycznie tylko wjazdy na CZ. Ja jednak jestem za tym żeby protestu nie przenosić na stadion, bo się traci przyjemność oglądania meczu, a zarząd i tak ma to w dupie. W porównaniu z meczem z Dolcanem dzisiejszy doping słaby.
Zdzich
15 kwietnia 2012 at 00:42
Pablo!
A jak mamy protestować?
Mamy się zgadzać na
Okradanie miasta
Doprowadzenie GieKSy do upadku.
Zakazy klubowe za głupie koszulki.
Nie wpuszczenie Sk do ich budynku na stadionie (Flagi bęben te sprawy co mówił Junior na meczu)
Mamy się na to zgadzać??
A powiem Ci czemu te wbity były by przyszłego sezonu nie zaczynać od B klasy.
„…NIE ROBIE TEGO DLA OKLASKÓW, TYLKO DLA GieKSy, WY TEŻ TO DLA NIEJ RÓBCIE…” Junior
pablo
15 kwietnia 2012 at 01:47
Ja to rozumiem, tylko w głowie cały czas mam te „lepsze” czasy, mecze, na których liczyło się tylko to co na boisku. Nie mówię, że to źle że kibice protestują, bo złe jest to, że do takiej sytuacji doszło, gdyby było dobrze nikt by nie protestował. Po prostu mam nadzieję, że to się szybko skończy i że będziemy mogli jeździć na mecze i cieszyć się oprawami.
To jest chora sytuacja, może po prostu dopiero dziś na meczu to do mnie tak naprawdę dotarło i mimo wygranej niesmak pozostał.
pozdrawiam
Witek
15 kwietnia 2012 at 08:48
@ Zdzich: fajnie pojechałeś: Nie wpuszczenie Sk do ich budynku na stadionie
adamg
15 kwietnia 2012 at 09:55
Przyznam ,że miło się oglądało walkę Gieksiarzy w pierwszej połowie.
Co do drugiej to potwierdzam słowa pablo ,że w drugiej połowie tylko wjazdy na centrozap .
Przychodzę na sektor rodzinny z dziecmi i zaobserwowałem dzieci kilkuletnie na dole ,które bez opieki rodziców ( bo Ci chcą sobie obejrzeć poczynania piłkarzy) wykrzykują „jeb.. centrozap” itp. chociaż kompletnie nie mają pojęcia o co w tym wszystkim chodzi .
Dodam ,że przy normalnym dopingu Gieksy , ci sami młodociani kibice uczą się wszystkich przyśpiewek ,i próbują razem z blaszokiem dopingować.
Mój sześcioletni syn pare razy pytał mnie co oni śpiewają!
Może myślicie ,że słowa „jeb.. centrozap ” najlepiej byłoby wprowadzić mu do codziennego słownictwa ?
Syn trenuje w GKS-ie Katowice i chce mu pokazać jak wygląda atmosfera na stadionie na żywo , ale powoli się zastanawiam czy to ma sens !!!
krokiet
15 kwietnia 2012 at 11:33
adamieg stadion to nie jest kolko rozancowe gdzie sie nie uzywa wulgaryzmow. Powiedz e na sektorze rodzinnym nie padlo zadne „kur…” przez caly mecz??? Parenascie lat temu kazda przyspiewka to byla z wulgaryzmami ! A tu chodzi o to zeby pokazac ze centrozap wali w hu… a my jestesmy z GieKSa !! I zeby pilkarzy podtrzymac na duchu !!! a nie o to zeby twoj syn nie nauczyl sie brzydkich slow bo pewnie z przedszkola zna juz wiecej… POZDrO !
adamg
15 kwietnia 2012 at 14:33
krokiet – mnie nie musisz tłumaczyć o co chodzi , tylko powiedz czy było potrzebne co chwila śpiewanie „jeb.. centrozap ” ,czy nie można było w inny sposób dopingować gieksy . ( rozumie parę razy wykrzyczeć swoje zdanie o ” włodarzach” klubu , ale nie całą drugą połowę .)
Podobna sytuacja miała miejsce na meczu Polska – Włochy we Wrocławiu na który wybraliśmy się ze znajomymi chcąc pokazać młodym adeptom piłki nożnej nowoczesny stadion , chyba bardziej jak grę polskiej drużyny narodowej.
Co chwila zamiast dopingować polską jedenastkę były przyśpiewki „gdzie jest orzeł ? ” i „jeb.. PZPN „. Tam też przyśpiewki w słusznej sprawie , ale stały się prawie jedynymi przyśpiewkami na meczu. A gdzie doping drużyny narodowej ?
Najśmieszniejsze było to ,że paru gości ( lekko wciętych ) zaczynało śpiewać , a później prawie cały sektor i dalej stadion powtarzał ich słowa,
jak banda zaprogramowanych robotów.
Po meczu pytając dzieci jak było na meczu mówili ” gdzie jest orzeł ” dobrze że nie to drugie .
Co powiedzą po meczu Gieksy z Bogdanką sam sobie odpowiedz !. Dla niektórych może to dobra nauka , ale nie dla mnie.
Krokiet – jeśli twierdzisz ,że dzieci w przedszkolu znają takie wulgaryzmy , to może i masz rację , ale tylko dlatego , że wcześniej nauczyły się ich w podobnych sytuacjach.