Nie tak wyobrażali sobie wszyscy kibice powrót wychowanka do Katowic. Dawid Plizga po roku grania w GieKSie rozstał się z klubem po meczu z Ruchem Chorzów. Pytaliście na forum o jego osobę, zwracaliście uwagę, iż pożegnanie, które otrzymał, nie należało mu się. Poczytajcie więc, jak na to wszystko patrzy sam zainteresowany.
GieKSa.pl: Dawid, rozstanie z GieKSą to już etap zamknięty. Powiedz, jakie emocje są teraz w Tobie?
Plizga: Można na to patrzeć na dwa sposoby: od strony wychowanka i profesjonalnego zawodnika. Podejście tego drugiego jest takie, że nie wyszło i trzeba szukać błędów u siebie, co można było zrobić lepiej w tym okresie, by zagrać lepiej niektóre spotkania. Choć nie wiem, czy nawet lepsza gra zmieniłaby moją sytuację w klubie. Jeśli chodzi o wychowanka, to boli to bardzo, bo przychodziłem z zamiarem zrobienia tego awansu. To ja jako młody zawodnik spadałem z tym klubem i bardzo chciałem wszystko spiąć klamrą na koniec, by ten awans po długich latach dla klubu wywalczyć.
Pojawiły się w Tobie takie myśli po co Ci to było?
Po fakcie – owszem pojawiły się takie myśli. Chciałem zrobić coś dobrego i nie wyszło mi to. Czasem takie jest życie piłkarskie.
Wydawało się, że na początku będzie ci łatwiej, bo spotkałeś trenera Mandrysza w Katowicach, który współpracował z tobą w dobrych latach dla Niecieczy.
Na pewno początek nie był taki, jaki sobie mogłem wyobrazić. Nie było łatwo, bo był krótki okres przygotowawczy dla mnie. Rozegrałem tylko 2×45 minut w sparingach, co dla mnie było niewiele. Moje wejście do zespołu było w trudnym momencie drużyny, bo graliśmy słabo. Nie ma co jednak szukać winy u innych, bo ja wiem, że na początku słabo wyglądałem. Efektem tego była sytuacja, gdzie w ogóle nie wchodziłem do gry albo nawet nie jechałem na mecz. Po tym meczu gdzie nie pojechałem (Bytów), myślę, że wszystko wróciło na normalne tory, jeśli chodzi o moją dyspozycję.
Wróćmy jeszcze do początku. Z czego wynikało, że tak późno dołączyłeś do zespołu? Mówiło się dużo wcześniej o Twoim transferze, a skończyło się na tym, że trafiłeś bardzo późno do zespołu.
Nie wiem z czego to wynikało. Ja byłem gotowy trenować bez kontraktu z klubem i nie byłoby to dla mnie problemem. Nie znam szczegółów, dlaczego to wszystko tak długo trwało.
Wspomniałeś, że po Bytowie wróciłeś do dyspozycji. Zagrałeś dobry mecz ze Stomilem potem przyszły nieszczęsne porażki derbowe z Ruchem i Tychami.
Z Ruchem może to jeszcze nie wyglądało źle, po Tychach już usiadłem na ławce rezerwowych i wróciłem na mecz z Łęczną.
Dopytam jeszcze o derby. Mocno je przeżyłeś?
Bardzo mocno. Dla mnie jako wychowanka to był mecz szczególny. Zawsze w młodszych rocznikach były to mecze specjalne. To spotkanie w seniorach było pierwsze dla mnie, jeśli chodzi o takie derbowe spotkanie z Ruchem. Bardzo mocno przeżyłem te porażki.
W Łęcznej zagrałeś bardzo dobry mecz. Trener Mandrysz posadził cię na ławce w następnym spotkaniu. Jak to odbierałeś?
Byłem zaskoczony, że nie wystąpiłem w Siedlcach. Nie jestem osobą, która chodzi do trenerów i dopytuje o jego decyzje. To była decyzja trenera, który potem jest z tego rozliczany. Trener nie rozmawiał ze mną i nie próbował mi tłumaczyć tej decyzji.
Sytuacja powtórzyła się z trenerem Paszulewiczem, gdzie w Turcji wracałeś do formy i nagle pojawiły się informacje, że trener nie widzi cię w składzie.
Można było mi to zakomunikować 15 stycznia i wtedy byśmy rozwiązali umowę. Nie byłoby wtedy żadnego zamieszania. Rzeczywiście taką wiadomość przekazał mi trener, że nie widzi mnie w pierwszym składzie. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany i jeśli wejdę w dwóch – trzech meczach, to jest szansa, że wszystko się zmieni. Niestety nie zmieniło się.
Myślisz, że trener Paszulewicz był do ciebie uprzedzony?
Nie wiem. Myślę jednak, że w profesjonalnej piłce takie sytuacje nie mają miejsca.
My również tak myślimy, jednak gdy drużyna łapała kryzys, to Plizgi jak nie było, tak nie było i pojawiłeś się w Olsztynie.
Pojawiłem się i zagrałem 60 minut. Nie wiem, czy tak słabo grałem, by zejść po takim czasie. Taka była ocena trenera i musiałem ją przyjąć. Potem powiedziałbym, że nie zostałem odstawiony, a bardziej odstrzelony. Cała sytuacja była niepotrzebna, jeśli chodzi o urlopowanie czwórki zawodników. Jeśli chodzi o mnie, to ja mało grałem, więc można to jakoś zrozumieć. Uważam jednak, że potraktowanie w ten sposób Goncerza, który grał wiele lat w klubie, czy Kędziory, który w tamtym momencie strzelał bramki, było złą decyzją. To, jak traktowali Kędziorę kibice to inna sprawa, ale faktem jest, że strzelił najwięcej bramek wtedy. Można było to spokojniej rozegrać.
Prezesi tłumaczyli, że chcieli wstrząsnąć drużyną, nie kupujesz takich tłumaczeń?
Mają do tego prawo, tylko zobaczmy, jak się to skończyło. Takie wstrząśnięcia nie powinny mieć miejsca. Można było inaczej załatwić tę sprawę i pobudzić zespół.
Co dalej z tobą Dawid?
Trenuje indywidualnie i czekam na oferty klubów ze Śląska. Nie chcę się ruszać poza region.
Spędziłeś wiele czasu poza Katowicami. Byłeś teraz rok w klubie. Twoim zdaniem klub jest gotowy na awans?
Organizacyjnie, jeśli chodzi o kwestie piłkarskie, myślę, że tak, bo boiska treningowe są bardzo dobre, opieka medyczna, odnowa również. Pieniądze były płacone na czas i nie było z tym problemów. Stadion, wiadomo, jaka jest z nim sytuacja. Czegoś jednak brakuje do awansu, bo nie można go uzyskać przez tyle lat, ale nie chciałbym wchodzić w szczegóły przy okazji tej rozmowy. Mam nadzieję, że ten awans uda się szybko zrobić już nie ze mną, ale z innymi zawodnikami.
artur
17 sierpnia 2018 at 16:32
Dlaczego nie dopytujecie o szczegóły??? To samo było z Trochimem, że nie chciał powiedzieć prawdy. Panowie dziennikarze, obowiązkiem jest dopytywać o co biega w tym klubie. Bo każdy widzi przyczynę ale nikt o niej nie chce głośno powiedzieć, dlaczego???
Mecza
17 sierpnia 2018 at 16:44
Pomijam już, że GKS nie awansował ale tak po ludzku żałuję, że Dawidowi nie wyszło. Nie zgadzam się za to z opinią odnośnie braku profesjonalizmu ze strony sztabu w styczniu. Sytuacja była wyjątkowa, nowy trener chciał popracować jak najdłużej z każdym który ma kontrakt. W pewnym momencie ogłosił decyzję ale nie mógł zrobić tego 15 stycznia. Kontrakt podpisany, kontrakt zapłacony a nie wszyscy muszą grać, normalka. Wychodzi na to, że Dawid wolałby nic od trenera nie usłyszeć i nie zagrać nic. Jednak szanse miał.
kosa
17 sierpnia 2018 at 17:34
@artur ale my jesteśmy kibicami, a i nie o wszystkim Dawid chciał rozmawiać. Wielu wy łapie między wierszami o czym nie chciał mówić albo co myśli.
Snake
18 sierpnia 2018 at 12:43
Do póki GKS nie bydzie miała normalnego sponsora to miasto nie pozwala żeby GKS awansował prosta sprawa tak samo jak nie będzie stadionu teraz opowiadają pare bajek bi idą wybory i na tym się skończy niestety taka prawda.
Mecza
18 sierpnia 2018 at 13:03
Miasto nie pozwala…ale mnie to rozwala. Jeszcze tak ni z gruchy ni z pietruchy, całkowicie na temat… mogłeś jeszcze coś o Legii napisać.
Scifo
18 sierpnia 2018 at 15:55
Nie mam pojęcia jaka była rola Plizgi w zespole. Mnie swoimi występami nie przekonał, a w Olsztynie drużyna się podłożyła słabemu Stomilowi.
Nadzieję to z nim wiązałem, jak miał przyjść do nas a wybrał Niecieczę i Górnika, wtedy nie zadrżało jego „serce GieKSiarza”.
Dawid bez emocji powodzenia.