Po derbowym meczu z Tychami w końcu możemy pochwalić piłkarzy GKS i to pochwalić bardzo. Zagrali bardzo dobre spotkanie, a walką i zaangażowaniem pokazali, że w pierwszej lidze tylko tym aspektem można zdziałać cuda. Bo grając agresywnie, sytuacje bramkowe na pewno się pojawią.
Plusy:
+ Walka, jakiej od lat nie było – nie przesadzę, jeśli napiszę, że w kontekście agresji boiskowej był to najlepszy mecz od lat. Owszem zdarzały się bardzo dobre piłkarsko mecze za Nawałki, Stawowego, Moskala czy Góraka, ale takiego poziomu waleczności nie było już bardzo dawno. Pod tym względem był to mecz wzorcowy. Brawo!
+ Pressing daje wymierne efekty – nie tylko liczne odbiory piłki czy to na swojej, czy przeciwnika połowie, ale groźne akcje po odbiorze piłki, no i w końcu gol Goncerza, który zasiał panikę w szeregach gości i… dołożył nogę.
+ Współpraca Goncerza z Kujawą – ci dwaj zawodnicy z przodu bardzo prostą dwójkową grą potrafili rozklepać całą obronę tyszan. Po podaniu szli za akcją, pokazywali się partnerowi i dostawali piłkę.
+ Pewna obrona – tym razem nie czepiamy się obrońców. Zarówno środkowi (świetnie), jak i boczni (bardzo dobrze) spisali się na medal.
+ Zaskoczyli rywali w drugiej połowie – GieKSa nie potrzebowała czasu, żeby wejść w mecz po przedłużonej przerwie. Od razu wzięli się do roboty.
+ Dośrodkowania Pietrzaka – jednym zaliczył asystę, drugim… prawie. Tego oczekujemy po ofensywnej grze tego zawodnika.
+ Przygotowanie fizyczne – było wiele zarzutów, że zespół jest źle przygotowany. Ten mecz udowodnił, że braki były w sferze mentalnej, a nie fizycznej. Bo jeśli dalej się gra pressingiem w 85. minucie, to… trzeba mieć siłę.
Minusy:
– Zmiennicy – co prawda gry nie popsuli, ale trochę odstawali od pierwszego składu. Kamil Bętkowski wydawał się być wymarzony po pierwszej połowie na taki styl gry. Jednak nie pokazał nic wielkiego. Krzysztof Bodziony nadal nie potrafi się odnaleźć. Cieszy powrót Bartosza Sobotki.
Najnowsze komentarze