Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie przygotwań do wiosny

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Rok temu piłkarze GieKSy szlifowali formę przed wznowieniem rozgrywek wiosennych w dalekiej i ciepłej Turcji. Tym razem GieKSiarze do rundy przygotowywali się w niełatwych krajowych warunkach, a więc na obozach w Kamieniu. Bardzo trafne jest sformułowanie trenera Góraka, że na Turcję trzeba sobie zasłużyć. Piłkarze po słabej rundzie jesiennej ewidentnie nie zasłużyli i teraz przyszło trenować na trudnej sztucznej nawierzchni. Trzeba jednak przyznać, że sztab szkoleniowy zadbał o różnorodność zajęć i piłkarze chwalili fakt, że nie nudzą się podczas długiej zimy.

4 stycznia zespół GKS Katowice wznowił treningi i rozpoczął tym samym przygotowania do rundy rewanżowej. Pierwsze zajęcia odbyły się na boisku Rapid, a udział w treningu wzięli testowani przez sztab szkoleniowy zawodnicy: Marcin Pietroń, Przemysław Bella, Sebastian Deja, Rafał Miazgowski, Alan Czerwiński, Kamil Nitkiewicz i Ales Besta. Wcześniej, bo już o godzinie 8.00 w katowickiej AWF, piłkarze przeszli badania wydolnościowe. Nową twarzą był również rehabilitant Marcin Hynowski.

8 stycznia GieKSa wzięła udział w turnieju halowym Amber Cup w Słupsku. Katowiczanie spisali się bardzo dobrze w całym turnieju zajmując 3. miejsce. Podopieczni trenera Góraka wygrali wszystkie spotkania grupowe pokonując Bytovię Bytów 3:2 (Pietroń, Chmiel, Zachara), Śląsk Wrocław 5:1 (Chmiel 2, Rakels 2, Pietroń), Puma Team 7:1 (Pietroń 3, Sobotka 2, Chmiel, Bella). W pół finale GieKSa przegrała z późniejszym triumfatorem Villa Siesta Szczecin 2:4 (Sobotka, Chwalibogowski), a w „małym finale” GKS wygrał ponownie z Bytovią 3:1 (Hołota, Rakels, Bella). Jako ciekawostkę należy dodać, że w bramce GieKSy oprócz Jacka Gorczycy można było zobaczyć Janusza Jojkę.

11 stycznia GKS odbył bardzo nietypowe zajęcia, mianowicie na obiekcie Czarnych Bytom GieKSiarze odbyli trening z medalistą mistrzostw Świata i Europy w judo Robertem Krawczykiem. Choć na zajęciach nie brakowała dobrej zabawy i śmiechu, zawodnicy przyznali, że trening był naprawdę wyczerpujący. Wśród piłkarzy panowały jednak pozytywne opinie na temat nietypowych zajęć, większość była pod wrażeniem, jak ciężko trenować muszą judocy.

14 stycznia na Rapidzie, trener Górak podjął pierwsze decyzje personalne. Zdecydował, że dalej trenować z drużyną będą testowani Piotr Gierczak, Przemysław Bella oraz Marcin Pietroń. W tym dniu odbyła się również gierka wewnętrzna między drużynami „czerwonych” i „zielonych”. „Czerwoni” wygrali 2:1 po golach Sudy i Chmiela, trafienie dla „zielonych” zaliczył Pietroń.

19 stycznia zespół GieKSy, jako pierwszy klub pierwszoligowy rozpoczął treningi systemem Coerver Coaching. Na czym polega ta metoda wyjaśnił jego główny trener Robert Radek: „Przede wszystkim jest to panowanie nad piłką, to jest baza dla wielu ćwiczeń m. in. gier jeden na jeden czy na małe bramki. To także nauczanie ruchów najlepszych piłkarzy na świecie takich jak Xavi, Iniesta czy Cristiano Ronaldo. Jest ona znana na całym świecie. Najbardziej w Anglii. Jest wykorzystywana we wszystkich drużynach od juniorów do seniorów”. Katowiczanie poza tym ponownie wzięli udział w treningu judo z Robertem Krawczykiem. Zespól uczestniczył również w zajęciach aqua-aerobiku. W między czasie na treningach pojawiła się dwójka nowych zawodników 17-letni junior Krzysztof Wołkowicz oraz Dawid Rupa.

21 stycznia GieKSa zagrała w Kleszczowie sparing z Koroną Kielce, a mecz zakończył się remisem 1:1, Katowiczanie objęli prowadzenie po bramce Pitrego, a wyrównał Gołębiewski. Skład GKS: (I połowa): Sabela – Bella, Rzepka, Napierała, Sobotka – Pietroń, Beliancin, Gierczak, Pitry, Chmiel – Rakels. (II połowa): Wiśniewski – Farkas, Rzepka, Kamiński, Kaciczak – Wołkowicz, Hołota, Chwalibogowski, Kruczek, Zachara – Rupa.

22 stycznia GieKSa zameldowała się w Kamieniu koło Rybnika, gdzie do 29 stycznia przebywała na pierwszym podczas przygotowań do rundy rewanżowej zgrupowaniu. Podczas pobytu w Kamieniu GKS zmierzyła się z Górnikiem Wałbrzych i Pniówkiem Pawłowice. Podczas obozu GieKSa miała w planach trenować metodą Coerver Coaching.

23 stycznia Kamil Cholerzyński otrzymał zgodę na podjęcie treningów w Górniku Zabrze. Okazało się natomiast, że wiosną nie zobaczymy w Katowicach Przemysława Belli, z którego rzekomo zrezygnował sztab szkoleniowy, choć nieoficjalnie poszło o problemy z menadżerem. Na obóz do Kamienia dojechało jednak trzech nowych graczy Kamil Szymura z Górnika Zabrze, Kamil Wojciechowski z Młodej Ekstraklasy Lechii Gdańsk oraz Patryk Stefański z Ruchu Chorzów.

24 i 25 stycznia GieKSa trenowała dwa razy. Do zespołu dojechali już wszyscy testowani zawodnicy, GKS trenował metodą Coervera oraz na hali.

28 stycznia podopieczni Rafała Góraka rozegrali mecz kontrolny z Górnikiem Wałbrzych, GieKSa wygrała 2:1 po trafieniach Stefańskiego i Farkasa. Skład GKS: Sabela – Farkas, Kamiński, Szymura, Sobotka – Chmiel, Gierczak, Hołota, Pietroń – Wojciechowski (60. Wołkowicz), Stefański.

W drugim rozegranym tego samego dnia sparingu GKS pokonał Pniówek Pawłowice 2:1, gole strzelali z karnego Beliancin oraz Kowalczyk. Skład GKS: Gorczyca- Rzepka, Napierała, Kowalczyk, Kaciczak – Zachara, Kruczek, Beliancin, Chwalibogowski, Pitry – Rakels (Wołkowicz).

2 lutego do treningów z pierwszym zespołem zostali dołączeni kolejni juniorzy GieKSy Robert Hauffe, Marcel Wawrzynkiewicz, Robert Nowak i Kamil Bętkowski.

4 lutego GieKSa zagrała towarzysko z Sandecją Nowy Sącz remisując na Hetmanie 0:0. Skład GKS (I połowa): Sabela – Rzepka, Napierała, Szymura, Kaciczak – Zachara, Hołota, Gierczak, Pitry, Pietroń – Stefański. (II połowa): Gorczyca – Farkas, Kowalczyk, Kamiński, Sobotka – Pietroń (60. Wołkowicz), Beliancin, Kruczek, Chmiel, Chwalibogowski – Rakels.

W tym dniu pół roczną umową z GieKSą związał się Piotr Gierczak, natomiast kontrakt rozwiązał Mateusz Niechciał, który trafił właśnie do Sandecji.

12 lutego kolejny sparing GKS tym razem na drodze trójkolorowych stanęło Zagłębie Lubin, a katowiczanie przegrali 0:1. Skład GKS: Sabela – Rzepka (46. Farkas), Napierała (75. Kamiński), Szymura (46. Kowalczyk), Sobotka (46. Kaciczak) – Pietroń (46. Pitry), Beliancin (80. Kruczek), Hołota (46. Chmiel), Gierczak (86. Wołkowicz), Stefański (63. Chwalibogowski) – Rakels (46. Zachara).

13 lutego z zespołem GKS Katowice ponownie trenował Kamil Cholerzyński, który nie znalazł uznania w oczach sztabu szkoleniowego Górnika Zabrze. Tego dnia drużyna trenowała w Get-Fit Fitness. Nazajutrz na treningu GieKSy pojawił się doświadczony napastnik Marcin Chmiest, zajęcia po ciężkiej kontuzji wznowił bramkarz Krzysztof Kozik. 15 lutego miał się odbyć sparing z Rozwojem Katowice, mecz został jednak odwołany ze względu silne opady śniegu.

18 lutego GKS wybrał się do czeskiej Karviny na mecz z miejscowym MFK. Katowiczanie polegli 1:3, a autorem honorowego trafienia dla GKS-u był Chwalibogowski. Skład GKS (I połowa): Sabela – Farkas, Napierała, Szymura, Kaciczak – Beliancin, Chmiel (34. Goncerz), Gierczak, Hołota, Pietroń – Chmiest. (II połowa): Gorczyca – Rzepka, Kowalczyk, Kamiński, Sobotka (78. Goncerz) – Cholerzyński, Zachara, Pitry, Kruczek, Chwalibogowski – Chmiest (59. Stefański).

Dwa dni później kontrakty z GieKSą podpisali Marcin Pietroń i Kamil Szymura.

22 lutego na katowickiej AWF odbyły się badania, które miały wykazać stan zmęczenia zawodników GieKSy. Wnioski z badań sztab szkoleniowy miał wyciągać na obozie w Kamieniu i na ich podstawie dostosowywać treningi do możliwości piłkarzy.

Na kolejnym treningu GieKSy pojawił się nowy napastnik 20-letni Mateusz Kwiatkowski, który miał pokazać się sztabowi szkoleniowemu zespołu.

25 lutego trójkolorowi zagrali kolejny sparing, a rywalem było Zagłębie Sosnowiec. Po bardzo słabym widowisku mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Trener Górak nie szczędził krytyki pod adresem swoich piłkarzy. Skład GKS (I tercja):Sabela – Rzepka, Beliancin, Napierała, Kaciczak – Zachara, Kruczek, Cholerzyński, Gierczak, Pietroń – Stefański. (II tercja): Sabela – Farkas, Szymura, Kowalczyk, Kaciczak – Kwiatkowski, Cholerzyński, Hołota, Chmiel, Chwalibogowski – Rakels. (III tercja): Gorczyca – Farkas, Szymura, Kamiński, Sobotka – Wołkowicz, Chmiel, Hołota, Pitry, Chwalibogowski – Kwiatkowski (88. Rakels).

Po meczu trener postanowił, że Mateusz Kwiatkowski nie trafi do GKS-u. Natomiast Patryk Stefański uzgodnił warunki indywidualnego kontraktu i na pól roku trafia do GieKSy na zasadzie wypożyczenia z Ruchu Chorzów. Przypomnijmy, że Stefański jest wychowankiem GKS Katowice.

26 lutego drużyna wyjechała na drugi obóz do Kamienia koło Rybnika. Dwa dni później GieKSa pokonała 1:0 GKS Tychy. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Adrian Napierała. Skład GKS:Sabela – Rzepka, Kowalczyk, Napierała, Sobotka – Zachara (76. Chwalibogowski), Beliancin (46. Hołota), Gierczak, Chmiel (62. Cholerzyński), Pitry – Stefański (62. Pietroń).

W kolejnym dniu zgrupowania kolejny sparing tym razem z LZS Leśnica. GKS wygrał 4:2 po trafieniach Zachary, Stefańskiego, Beliancina i Wołkowicza. Skład GKS: Gorczyca (50. Wiśniewski 50) – Farkas, Kamiński, Szymura, Kaciczak – Pietroń (75. Kruczek), Cholerzyński, Hołota (46. Beliancin), Chwalibogowski – Kruczek (60. Goncerz, 80. Pietroń), Zachara (23. Stefański, 46. Wołkowicz).

Po dwóch ciężkich dniach treningów oraz dwóch meczach kontrolnych przyszedł czas na trochę zabawy. Po normalnych zajęciach porannych, popołudniu zawodnicy rozegrali turniej w ping ponga. Szans kolegom z zespołu nie dał Mateusz Zachara.

3 marca GKS wygrał kolejny sparing. Tym razem trójkolorowi pokonali 1:0 Energetyk ROW Rybnik. Jedynego gola strzelił pod koniec meczu Tomasz Hołota z rzutu karnego. Skład GKS: Sabela (46. Gorczyca) – Kaciczak (75. Kamiński), Kowalczyk, Napierała (62. Szymura), Sobotka (81. Wołkowicz) – Zachara (67. Chwalibogowski), Cholerzyński (75. Kruczek), Beliancin (46. Chmiel), Pitry (46. Pietroń) – Hołota – Stefański (46. Rakels).

7 marca GieKSa wróciła z Kamienia i trenowała na własnych obiektach. 10 marca GKS zagrał ostatni sparing przed ligą. Katowiczanie pokonali Szombierki Bytom 4:2 po bramkach Kowalczyka (2), Kamińskiego i Rakelsa. Skład GKS: Sabela – Kamiński, Kowalczyk (63. Farkas), Napierała (46. Szymura), Sobotka (69. Kaciczak) – Zachara, Hołota, Cholerzyński (46. Chmiel), Chwalibogowski (75. Wołkowicz) – Pitry (67. Kruczek) – Stefański (46. Rakels).

Trener Górak pewnym głosem mówi, że zespół jest zwarty i gotowy na ligę. Miejmy nadzieję, że wiosną GKS będzie piął się w górę tabeli i zobaczymy na boisku zespół, który spokojnie będzie gromadził ligowe punkty. Chcielibyśmy też z nadzieją spojrzeć w kierunku kolejnego sezonu i zobaczyć w tej rundzie, że praca trenera Góraka idzie w dobrym kierunku, że od następnego sezonu GieKSa powalczy o górną część tabeli.

Łukasz Student – Bhoy



1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Natasha

    12 kwietnia 2012 at 19:16

    Quite informative….look frontward to visiting again.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga