Dołącz do nas

Siatkówka

Podtrzymać dobrą passę w meczach z gdańszczanami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

TREFL GDAŃSK – GKS KATOWICE   14 października (sobota) godz. 15.00

 

{RZECZYWISTOŚĆ}

W niewesołych nastrojach czekamy na trzeci już mecz wyjazdowy w tym sezonie. Po dwóch porażkach z rzędu, liczymy oczywiście na przełamanie, ale nie będzie to prosta sprawa, za sprawą rywala z wyższej półki ligowej.

Wzmocnienia których dokonano w naszej drużynie przed sezonem, przynajmniej „na papierze” wyglądały na solidne, które miały gwarantować lepszą i stabilniejszą jakość gry GKS-u. I po udanej inauguracji w Radomiu, wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Niestety już kolejne spotkanie w Spodku z Łuczniczką było rozczarowujące, a czarę goryczy przepełnił „dziwny” mecz z ONICO. Gdzie po znakomitym pierwszym secie w wykonaniu GieKSy, w kolejnych nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Pytania na jakie teraz nasz sztab szkoleniowy musi sobie zadać, to: jak zażegnać ten (na razie) mały kryzys? i czy sytuacja dojrzała do tego, aby trener Piotr Gruszka „zamieszał” w wyjściowej szóstce? Moim skromnym zdaniem przydałyby się jedna lub dwie zmiany, aby dać nowy „impuls” naszej drużynie. Na jakich pozycjach? Na przyjęciu oraz na środku siatki przydałby się mały lifting. Na decyzje naszych trenerów poczekamy… do soboty.

O perypetiach przedsezonowych w Gdańsku pisałem szerzej w artykule o przeciwniku. Jeśli chodzi o stronę sportową, to gdańszczanie zagrali w lidze dwa razy i wygrali po tie-breaku z ONICO oraz pokonali bez problemu w trzech setach beniaminka z Zawiercia. Te dwa spotkania nie są (na razie) miarodajnym probierzem ich aktualnych możliwości. Kadrę personalnie mają mocną i dość wyrównaną, choć na pewno brakuje im odpowiedniej jakości zmienników na pozycji przyjmującego. Z uwagi na późny przyjazd do Polski, dwóch Kanadyjczyków oraz Amerykanina (z powodu obowiązków reprezentacyjnych), Trefl gra jak na razie w krajowym składzie i raczej nie zanosi się na zmiany pod tym względem. Zadebiutowali już co prawda w lidze McDonnell i Sanders (a Gunter musi jeszcze poczekać), ale na grę w większym wymiarze czasu cała trójka niema co obecnie liczyć.

Tak więc przed GKS-em kolejny trudny mecz wyjazdowy, a mając w pamięci ostatnie starcie w Warszawie, kibice naszej drużyny nie mogą oczekiwać wieści z tego spotkania ze spokojem. Mimo wszystko optymizm musi być i liczymy na znaczną poprawę gry oraz na przywiezienie jakichś punktów do Katowic.

Przewidywane wyjściowe szóstki:

GKS: Komenda, Butryn, Krulicki, Pietraszko, Sobański, Kapelus, Stańczak (libero).
Trefl: Kozłowski, Schulz, Nowakowski, Grzyb, Szalpuk, Mika, Olenderek (libero).

 

{CO PISZĄ O MECZU NASI RYWALE?}

trefl.com – Dzień nauczyciela z drużynami Trefla

(…)  Spotkania zarówno siatkarzy, jak i koszykarzy z pewnością dostarczą zgromadzonym fanom wiele emocji. Weekendowe zmagania 14 października o godzinie 15 rozpoczną podopieczni Andrei Anastasiego, którzy zmierzą się z GKS-em Katowice. Zawodnicy Piotra Gruszki po trzech meczach mają na koncie jedną wygraną, więc będą zdeterminowani, aby poprawić swoją pozycję w tabeli, z kolei siatkarze z Pomorza na tę chwilę są niepokonani i powalczą o utrzymanie zwycięskiej passy.  (…)

 

{HALA SPORTOWA}

Spotkanie odbędzie się w pięknej i nowoczesnej Ergo Arenie. Obiekt znajdujący się na granicy Gdańska i Sopotu i w zależności od konfiguracji może pomieścić od 5100 do 11100 tysięcy kibiców na miejscach siedzących.
LOTOS Trefl Gdańsk w poprzedniej kampanii na 16 rozegranych meczów „u siebie” miał bilans 10 zwycięstw i 6 porażek. W obecnym sezonie gdańszczanie pokonali 3:2 ONICO Warszawa.
GKS jak wiadomo lepiej radził sobie w meczach wyjazdowych mając bilans po 8 wygranych i przegranych. A teraz po inauguracyjnym zwycięstwie 3:1 w Radomiu, w takim samym stosunku przegrał spotkanie w Warszawie.

{HISTORIA}

Drużyna z Gdańska należy do jednych z nielicznych w PlusLidze, z którą GieKSa wygrała oba spotkania i oby tak zostało po kolejnym meczu obu ekip.
Pierwszy mecz odbył się w Ergo Arenie w dniu 30 listopada 2016 roku, gdzie LOTOS Trefl przegrał z GKS-em 0:3 (18:25, 22:25, 20:25). Punkty wtedy zdobywali; LOTOS: Schulz 11, Paszycki 8, Mika 7, Gawryszewski 5, Pietruczuk 3, Jakubiszak 2, Masny 2, Stępień 1, Romać 1. Dla GKS-u: Kapelus 19, Butryn 7, Kalembka 7, Krulicki 6, Van Walle 6, Sobański 6, Falaschi 4.
Rewanż odbył się w katowickim Spodku 17 stycznia 2017 roku i ponownie lepsza okazała się GieKSa, ale dopiero po tie-breaku 3:2 (25:22, 25:13, 20:25, 16:25, 15:13). Punkty zdobywali; GKS: Kapelus 20, Butryn 19, Krulicki 11, Sobański 11, Pietraszko 5, Kalembka 2, Falaschi 1. LOTOS Trefl: Schulz 21, Jakubiszak 13, Paszycki 10, Gawryszewski 10, Pietruczuk 8, Hebda 4, Niemiec 2, Masny 2.

 

{STATYSTYKI W PLUSLIDZE} – {GKS – TREFL}

[Bilans meczów] – 2:0
[Bilans punktów] – 5:1
[Bilans setów] – 6:2
[Bilans małych punktów] – 176:158

[Rozegrane mecze – 2] – GKS: 2- Krulicki, Butryn, Falaschi, Kapelus, Kalembka, Van Walle, Sobański, Stańczak, 1- Błoński, Pietraszko, Fijałek, Mariański, Stelmach.
Trefl: 2- Gacek, Stępień, Pietruczuk, Jakubiszak, Schulz, Paszycki, Gawryszewski, Romać, Hebda, Masny, 1- Mika, Niemiec, Grzyb.

[Rozegrane sety – 8] – GKS: 8- Krulicki, Falaschi, Kapelus, Sobański, Stańczak, 7- Butryn, 6- Kalembka, 3- Pietraszko, Van Walle, Stelmach, 1- Błoński, Fijałek, Mariański.
Trefl: 8-  Gacek, Schulz, Paszycki, Gawryszewski, 7- Pietruczuk, Jakubiszak, Masny, 5- Stępień, 4- Romać, 3- Mika, Hebda, 2- Niemiec, 1- Grzyb.

[Czas trwania spotkań] – 114:72 = łącznie 186 minut
[Widzów] – 2500:2250
[Punkty zdobyte z błędów przeciwnika] – GKS 52 – Trefl 48

[Ilość zdobytych punktów] – GKS 124 – Trefl 110
GKS – Kapelus 39, Butryn 26, Krulicki 17, Sobański 17, Kalembka 7, Van Walle 6, Falaschi 5, Pietraszko 5, Kalembka 2.
Trefl – Schulz 32, Paszycki 18, Gawryszewski 15, Jakubiszak 15, Pietruczuk 11, Mika 7, Hebda 4, Masny 4, Niemiec 2, Romać 1, Stępień 1.

[Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki] – GKS 45 – Trefl 35
GKS – Kapelus 12, Sobański 9, Butryn 8, Kalembka 5, Krulicki 4, Pietraszko 4, Van Walle 2, Falaschi 1.
Trefl – Schulz 9, Gawryszewski 7, Paszycki 5, Jakubiszak 5, Pietruczuk 3, Mika 2, Niemiec 2, Masny 1, Hebda 1.

[Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki] – GKS 79 – Trefl 75
GKS – Kapelus 27, Butryn 18, Krulicki 13, Sobański 8, Falaschi 4, Van Walle 4, Kalembka 4, Pietraszko 1.
Trefl – Schulz 23, Paszycki 13, Jakubiszak 10, Gawryszewski 8, Pietruczuk 8, Mika 5, Hebda 3, Masny 3, Romać 1, Stępień 1.

[Bilans punktów zdobytych do straconych] – GKS 51 – Trefl 34
GKS – Kapelus 25, Krulicki 12, Butryn 9, Falaschi 4, Kalembka 4, Van Walle 0, Sobański 0, Stańczak -1, Błoński -2.
Trefl – Schulz 13, Gawryszewski 13, Paszycki 6, Jakubiszak 6, Masny 4, Mika 2, Niemiec 1, Pietruczuk -1, Grzyb -2, Hebda -2, Gacek -3, Romać -3.

[Ilość zagrywek] – GKS 174 – Trefl 160
GKS – Krulicki 33, Kapelus 31, Butryn 28, Sobański 23, Falaschi 20, Kalembka 18, Van Walle 10, Pietraszko 9, Błoński 1, Stelmach 1.
Trefl – Schulz 32, Paszycki 26, Gawryszewski 20, Masny 20, Pietruczuk 16, Jakubiszak 15, Mika 15, Niemiec 6, Hebda 4, Romać 3, Stępień 2, Grzyb 1.

[Ilość błędów na zagrywce] – GKS 35 – Trefl 27
GKS – Butryn 7, Sobański 6, Kapelus 6, Kalembka 4, Pietraszko 4, Van Walle 3, Krulicki 3, Falaschi 1, Błoński 1.
Trefl – Schulz 8, Paszycki 8, Mika 2, Pietruczuk 2, Romać 2, Jakubiszak 1, Hebda 1, Niemiec 1, Grzyb 1, Gawryszewski 1.

[Ilość asów serwisowych] – GKS 14 – Trefl 9
GKS – Kapelus 5, Krulicki 2, Butryn 2, Sobański 2, Kalembka 1, Falaschi 1, Pietraszko 1.
Trefl – Schulz 3, Gawryszewski 2, Mika 2, Niemiec 2.

[Ilość przyjęć] – GKS 133 – Trefl 139
GKS – Sobański 57, Kapelus 36, Stańczak 33, Błoński 4, Krulicki 2, Butryn 1.
Trefl – Pietruczuk 47, Gacek 32, Jakubiszak 31, Mika 14, Hebda 13, Paszycki 1, Masny 1.

[Ilość błędów w przyjęciu] – GKS 9 – Trefl 14
GKS – Kapelus 4, Sobański 3, Błoński 1, Stańczak 1.
Trefl – Pietruczuk 6, Gacek 3, Jakubiszak 2, Hebda 2, Paszycki 1.

[Procent przyjęcia dokładnego] – GKS 41% – Trefl 51%
GKS – Krulicki 50%, Stańczak 45,5%, Sobański 42,5%, Kapelus 36,5%, Błoński 25%, Butryn 0%.
Trefl – Gacek 72,5%, Mika 64%, Jakubiszak 43%, Hebda 40%, Pietruczuk 31,5%, Paszycki 0%, Masny 0%.

[Procent przyjęcia perfekcyjnego] – GKS 22,5% – Trefl 25%
GKS – Krulicki 50%, Sobański 31,5%, Stańczak 16,5%, Kapelus 12,5%, Butryn 0%, Błoński 0%.
Trefl – Mika 36%, Gacek 32%, Jakubiszak 23,5%, Hebda 20%, Pietruczuk 16%, Paszycki 0%, Masny 0%.

[Ilość ataków] – GKS 186 – Trefl 174
GKS – Butryn 52, Kapelus 51, Sobański 42, Krulicki 15, Van Walle 10, Kalembka 7, Falaschi 6, Pietraszko 3.
Trefl – Schulz 56, Jakubiszak 29, Pietruczuk 22, Paszycki 21, Gawryszewski 12, Hebda 12, Mika 11, Romać 4, Masny 4, Grzyb 2, Stępień 1.

[Ilość błędów w ataku] – GKS 11 – Trefl 17
GKS – Sobański 3, Butryn 3, Kapelus 2, Kalembka 1, Krulicki 1, Pietraszko 1.
Trefl – Schulz 5, Pietruczuk 3, Jakubiszak 3, Romać 2, Paszycki 1, Stępień 1, Gawryszewski 1, Hebda 1.

[Ilość ataków zablokowanych] – GKS 18 – Trefl 18
GKS – Butryn 7, Sobański 5, Van Walle 3, Kapelus 2, Krulicki 1.
Trefl – Schulz 6, Mika 3, Jakubiszak 3, Paszycki 2, Hebda 2, Grzyb 1, Pietruczuk 1.

[Ilość zdobytych punktów w ataku] – GKS 92 – Trefl 83
GKS – Kapelus 32, Butryn 22, Sobański 13, Krulicki 10, Van Walle 5, Falaschi 4, Kalembka 4, Pietraszko 2.
Trefl – Schulz 28, Paszycki 15, Jakubiszak 10, Gawryszewski 9, Pietruczuk 8, Mika 5, Hebda 4, Masny 3, Romać 1.

[Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków] – GKS 49,5% – Trefl 47%
GKS – Kalembka 70%, Krulicki 67%, Pietraszko 67%, Falaschi 67%, Kapelus 62,5%, Butryn 39,5%, Van Walle 31,5%, Sobański 28,5%.
Trefl – Masny 75%, Gawryszewski 72,5%, Paszycki 71%, Schulz 50%, Mika 45%, Pietruczuk 41,5%, Jakubiszak 28%, Romać 25%, Hebda 18%, Stępień 0%, Grzyb 0%.

[Ilość bloków punktowych] – GKS 18 – Trefl 18
GKS – Krulicki 5, Kalembka 4, Sobański 2, Butryn 2, Kapelus 2, Pietraszko 2, Van Walle 1.
Trefl – Jakubiszak 5, Gawryszewski 4, Paszycki 3, Pietruczuk 3, Stępień 1, Masny 1, Schulz 1.

[Ilość błędów własnych „innych”] – GKS 2 – Trefl 8
[MVP] – GKS: 2- Kapelus.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga