Siatkówka
Porażka z Wartą po słabym meczu w wykonaniu GKS-u
GieKSa zaczęła to spotkanie bez zmian w wyjściowej szóstce w porównaniu do ostatniego meczu. Natomiast zawiercianie dokonali dwóch zmian, na przyjęciu w miejsce Hugo de Leona Guimaraesa zagrał Michał Żuk, a na libero Japończyka Taichiro Kogę zastąpił Krzysztof Andrzejewski.
Mecz zaczął się bardzo źle dla naszego zespołu. Po ataku Pataka było nieporozumienie po naszej stronie i strata punktu, potem Smith zablokował atak Quirogi, następnie Argentyńczyk zaatakował w aut i jeszcze Smith przechytrzył nas udaną kiwką (4:0), to wszystko zmusiło trenera Piotra Gruszkę już do wzięcia czasu! Po nim wreszcie Pietraszko zdobył pierwszy punkt zbiciem ze środka, a Quiroga posłał asa, by następnie zaserwować w siatkę (5:2). Na bardzo mocny atak Butryna po prostej, Kohuta ze środka oraz mocny atak Quirogi z drugiej linii, rywale odpowiedzieli uderzeniem Boćka po bloku w aut oraz Pataka z drugiej linii (8:5). Pierwszy nasz przestój w grze szybko wykorzystali zawiercianie. Zaczął Swodczyk trafieniem na siatce, potem punkt zapisano Patakowi po tak naprawdę złym przyjęciu Butryna i banalnym błędzie nie przebicia piłki na drugą stronę siatki, następnie Bociek trafił mocno po skosie i Swodczyk z przechodzącej piłki (13:6). W końcu przełamał impas Butryn bardzo mocnym atakiem po prostej, na co odpowiedział Bociek akcją po bloku w aut, potem Smith zablokował atak Quirogi, Kapelus popisał się udaną kiwką i znów nasza gra stanęła w miejscu (17:8). Po kolejnym bloku Pataka, udanej kontrze w wykonaniu Boćka i asie Pająka, wynik już był rozstrzygnięty (20:8). Na dobry atak ze środka Pietraszki, gospodarze odpowiedzieli zbiciem ze skrzydła Pataka oraz Boćka znów po bloku w aut, a ten fragment seta zamknął taki sam atak Kapelusa (22:11). Na koniec tej partii mieliśmy serię błędów z obu stron. Zaczął Kapelus serwując w aut, tym samym zrewanżował się Bociek, potem Żuk przedarł się przez nasz blok (24;12). Pierwszą piłkę setową zepsuł Pająk atakując z drugiej piłki w aut, drugą zaś Patak psując swój atak, a przy trzeciej Komenda posłał asa (24:15) co zmusiło trenera Zaniniego do wzięcia czasu. I dopiero przy czwartej piłce setowej sprawę zamknął Patak trafiając piłką w narożnik boiska (25:15). I tak po bardzo słabym secie w naszym wykonaniu, głównie przez brak dobrego przyjęcia, skończyło się takim wynikiem.
Druga partia zaczęła się od zablokowania ataku Witczaka przez Smitha i mocnego uderzenia Boćka po bloku w aut na które odpowiedzieliśmy pewnym zbiciem Pietraszki na środku oraz jego asem (2:2). Po dwóch błędach w ataku rywali wyszliśmy na prowadzenie, które bardzo szybko straciliśmy. Wpierw Patak trafił po bloku w aut, potem Smith zablokował atak Kohuta i Pająk posłał asa, a zbiciu Witczaka w antenkę zrobiło się 6:4. Wreszcie była dobra akcja w wykonaniu Quirogi z drugiej linii i blok Kohuta na Smithie, następnie skutecznie kiwnął Bociek, by potem zostać zablokowanym przez Kohuta (7:7). Kolejny nasz przestój w grze i zawiercianie odskakują z wynikiem. Wpierw Żuk uderzył po bloku w aut, potem Smith ustrzelił asa, następnie Bociek zablokował atak Quirogi, po czym sam zaatakował w końcowe centymetry boiska oraz punkt zapisano Żukowi po kolejnym naszym nieporozumieniu w zespole, na co odpowiedzieliśmy tylko atakiem Witczaka po prostej (12:9). Na blok Pietraszki na Boćku, atakujący Warty szybko się zrehabilitował zdobywając kolejny punkt, a potem Smith zablokował atak Kapelusa (14:11). Jeden z nielicznych dobrych fragmentów w naszej grze, zaczęliśmy od dobrego ataku Witczaka ze skrzydła, potem był blok Kohuta na Pataku, po czym nasz środkowy skończył przechodzącą piłkę i Kapelus uderzył lekko po bloku w aut (14;15). Wyrównał Bociek atakiem po prostej, a Quiroga trafił z drugiej linii (15:16). Po naszym błędzie na zagrywce, Smith wykorzystał kontrę na siatce, by chwilę potem Amerykanin trafił jeszcze raz (18:17). Po jego autowej zagrywce, asa posłał Kohut (18:19) wyciągając nas na chwilowe prowadzenie. Po czasie dla trenera gospodarzy nasza gra znów się posypała. Zaczęło się od ataku Żuka po bloku w aut, potem była kontra w wykonaniu Boćka z tym samym uderzeniem, następnie Swodczyk trafił tuż przy linii, a u nas tylko Quiroga uderzył mocno ze skrzydła (21:21). Niestety chwilkę później Argentyńczyk zaserwował w siatkę, Pająk zablokował akcję Kapelusa, potem kontrę zawiercian skończył Długosz uderzeniem ze skrzydła, a pierwszą piłkę setową wykorzystał na kontrze Smith ze środka (25:21).
Trzeci set rozpoczął się od… challengu na naszą korzyść oraz akcji Długosza po naszym bloku (1:1). Jeden z nielicznych dobrych fragmentów w naszej grze, zaczęliśmy od kiwki Quirogi w środek parkietu, potem był atak Butryna po bloku w aut, następnie blok Kapelusa na przechodzącej piłce i uderzenie Butryna przez blok rywali, przedzielone tylko dobrą akcją Długosza po bloku w aut (3:5). Na mocny atak Żuka po bloku w aut odpowiadamy zbiciem Butryna ze skrzydła po skosie oraz jego asem (5:7). Jeszcze raz skutecznie zagrał Żuk i jeszcze raz skuteczny Butryn trafił po bloku w aut (6:8). Po błędzie na zagrywce Kapelusa, widzieliśmy bardzo długą wymianę zakończoną niestety błędem dotknięcia siatki przez Komendę, następnie Quiroga zablokował atak Boćka, a tym samym zrewanżował się Swodczyk na Pietraszce, psując naszą kontrę (9:9). Seria aż czterech błędów własnych (atak Butryna daleko w aut, kolejne nieporozumienie po naszej stronie i nie przebijamy prostej piłki na drugą stronę siatki, następny autowy atak Quirogi i serwis w siatkę Fijałka) przedzielona tylko zbiciem Pietraszki ze środka, dała przewagę rywalom 13:10, którą podwyższył Bociek kończąc dwie przechodzące piłki z rzędu! (15:10). Jeszcze raz trafił na siatce Pietraszko, po czym znów Bociek uderzył mocno po skosie i jeszcze raz pokazał się Pietraszko trafiając asa i jeszcze raz Bociek trafił ze skrzydła, następnie Sobański trafił po skosie i kolejny raz Bociek na ataku (18:14). Po bloku Fijałka na Żuku oraz ataku w linię Butryna (18:17) wstąpiła w nas nadzieja na wygranie tej partii, którą szybko zatrzymały błędy, po których Butryn mocnym uderzeniem ze skrzydła zdobył… ostatni punkt (jak się potem okazało) dla naszego zespołu w tym meczu po skończeniu własnej akcji! (20:19). W końcówce gospodarze panowali niepodzielnie na boisku. Zaczął Długosz trafiając po prostej, potem była kiwka Boćka na kontrze i czas dla trenera Piotra Gruszki (22:19). Po nim Długosz na kontrze frafił piłką w aut, następnie nie kończymy dwóch kontr i Pająk zdobył oczko lekkim przebiciem na naszą stronę (23:20). Jeszcze tylko błąd czterech odbić po stronie gospodarzy, potem serwis Pietraszki w siatkę i pierwszą piłkę meczową skończył mocnym atakiem na kontrze ze skrzydła Bociek (25:21). W ten oto sposób przegrywamy drugie spotkanie z beniaminkiem ligi, nie ugrywając w nich nawet seta! WSTYD Panowie, WSTYD…
19 marca (poniedziałek) – hala OSiR II Zawiercie – Widzów 1500
Aluron Virtu Warta Zawiercie – GKS Katowice 3:0 (25:15, 25:21, 25:21)
Warta: Pająk (4), Bociek (19), Swodczyk (4), Smith (10), Żuk (6), Patak (7), Andrzejewski (libero) oraz Długosz (3). Trener: Emanuele Zanini. MVP: Grzegorz Bociek.
GKS: Komenda (2), Butryn (9), Pietraszko (8), Kohut (6), Kapelus (4), Quiroga (7), Mariański (libero) oraz Fijałek (1), Witczak (2), Sobański (1), Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka.
Przebieg meczu:
I: 5:2, 10:5, 15:7, 20:8, 25:15.
II: 5:4, 10:7, 14:15, 20:19, 25:21.
III: 3:5, 10:9, 15:10, 20:18, 25;21.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.




Najnowsze komentarze