Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.
Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.
Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.
GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.
Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.
Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.
W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:
Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.
Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.
Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.
Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.
Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.
Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.
Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉
Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.
Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.
Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.
Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.
Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!
kamel
8 czerwca 2016 at 15:48
punkt No.3 – i styknie tego kopiowonio,od tego momyntu niech juz nic po nim niy powtorzo.
Pokemon
8 czerwca 2016 at 18:11
Jak chcą to potrafią,a,ze na ogol im się nie chce bo dobrze jest w I lidze,to tak to wlasnie wygląda,jak by grozilo widmo spadku GieKSie to i z Arka by wygrali,brak ambicji i jeszcze raz brak ambicji.INO GieKSa:)
kejta
9 czerwca 2016 at 00:22
Shellu prosze cie skoncz z haslami Tylko ekstraklasa i nie pompuj sie juz od dzisiaj. Z czym ty do tej ekstaklasy chcesz isc? powiedz mi?Jestesmy jeszcze z slabym klubem pod kazdym wzgledem. Kocham Giekse ale jestem realista. Awans jak bedzie sponsor kasa pilkarze kibice stadion i tak mozemy wymieniac w nieskonczonosc. Wspomnisz moje slowa w listopadzie po rundzie jesiennej.
Irishman
9 czerwca 2016 at 10:19
Kejta, UM jednego z najbogatszych miast (przynajmniej w naszym regionie) jakim są Katowic ma awans, a nawet grę w pucharach w planach rozwoju sportowego, no to na co mamy czekać?
Czy Wisła Płock albo Arka Gdynia, które w tym roku awansowały odbiegają od nas tak bardzo?
Poza tym weź pod uwagę co się dzieje, jaką frekwencję mieliśmy na niektórych meczach. Jeśli będziemy nadal tylko I-ligowym średniakiem ludzie będą o nas stopniowo zapominać. Już dziś wielu, nawet tych zawodowo zajmujących się sportem coraz częściej nas pomija. Wiele razy słyszałem, czytałem, że nasz selekcjoner pierwsze kroki stawiał w Wiśle, potem odniósł sukces z awansując Górnikiem. A nikt nie pamięta, że przed pracą w Górniku, dokonał wręcz cudu w Katowicach! Przeczytaj sobie wywiad z Brzęczkiem na FUTBOLFEJS.PL. Prowadzący z nim rozmowę zaczyna: „Karierę rozpoczynał pan w Rakowie, następnie przyszły występy m.in. w Górniku i Lechu, a później udało się przez kilka lat z powodzeniem występować zagranicą”. O nas ani słowa. Dlatego uważam, że hasło, które kiedyś wymyślono – „Ekstraklasa albo śmierć” jest coraz bardziej aktualne. Bo my stopniowo, wolno znikamy z pamięci kibiców. Oczywiście nie upadniemy, nie znikniemy jutro, za rok, ale pomyśl co będzie jeśli za kilka lat dalej będziemy rozgrywać mecze np. z jakimś Druteksem, a wielka piłka będzie w Zabrzy, Gliwicach, Chorzowie… a może nawet w Sosnowcu czy Tychach(???). Pamiętasz takie kluby jak Szombierki Bytom, Gwardia Warszawa, kto o nich dzisiaj pamięta? A pamiętaj, że dziś przez kasę pompowaną w ekstraklasę ta przepaść miedzy tą ligą, a pozostałymi powiększa się znacznie szybciej, niż wtedy, gdy te wspomniane schodziły z piedestału.
Piszesz o sponsorze, a właśnie ogłoszono, że Wisła Płock podpisała umowę sponsorską na 5 mln rocznie. Dlaczego? BO AWANSOWAŁA DO EKSTRAKLASY! Więc kolejność jest odwrotna – awans, a potem sponsor, bo przeciętnym, I-ligowym klubem nikt się dziś nie interesuje!
Jasne, że nikt nie zagwarantuje nam awansu, bo to jest nieprzewidywalny sport. ALE TO POWINIEN BYĆ NASZ NAJWAŻNIEJSZY CEL I TEMU POWINNIŚMY WSZYSTKO PODPORZĄDKOWAĆ. Nawet jak nie awansujemy, to musimy o ten awans co roku bić się do samego końca! Wtedy będziemy mieć rosnące zainteresowanie kibiców, do takiego klubu będą chcieli przychodzić piłkarze chcący awansować do ekstraklasy, i ewentualnie wtedy jest szansa, żeby znalazł się także jakiś sponsor, chcący nam pomóc. Wieczny I-ligowiec nikogo nie przyciągnie gasnącą z roku na rok sławą.
Inaczej… jasne, że nie znikniemy całkiem ale dla takiego klubu jak GKS Katowice pałętanie się gdzieś po niższych ligach, to jest jakby żyć gdzieś na zsyłce, na jakimś Kaukazie, to jest… chyba gorsze niż śmierć.
Kibic2
9 czerwca 2016 at 11:34
Panowie Kejta ma niestety rację nie ma co się nakręcać, że będzie awans. Faktem jest że Shellu sieje propagandę. Momentami nie da się tego czytać (Nie wspomnę o punktacji po meczu czy słynnych plusach i minusach, które stanowią nie lada „atrakcję” dla czytelnika).
@Irishman tak Arka i Wisła odbiegają od nas. Zakładam, że gdyby w ostatnim meczu potrzebowali wygranej do awansu, to lekko byśmy przegrali. Aktualnie nic nie prezentujemy poza nadmuchanym balonem, który zwie się Ekstraklasa. Najgorsze jest to, że ostatnie mecze tradycyjnie przesłoniły faktyczny obraz anemicznej gry z naszej strony. Jeśli chodzi o sponsorów to moim zdaniem sprawa rozbija się o to czy drużyna jest pokazywana w TV (godzina, dzień tygodnia). Patrząc z tej strony to 1 ligę dzieli przepaść.
Samo wejście do extry nie jest gwarantem pozyskania sponsora.
Irishman
9 czerwca 2016 at 13:05
@Kibic2, nie rozumiemy się.
Oczywiście, że Arka i Wisła znacznie odbiegały od nas SPORTOWO w minionym sezonie. Najlepiej pokazał to pierwszy, wiosenny mecz z Arką i nikomu rozsądnie myślącemu nie powinien tego przesłonić nasz ostatni mecz z Wisłą. Nawiasem mówiąc, moim zdaniem złożyło się na to tak słabość sportowa poszczególnych zawodników jak i nieodpowiednia taktyka, obrana przez trenera, który nie dostosował jej do tego jakich zawodników ma do dyspozycji. I nie jest to jakiś zarzut w stosunku do niego, bo on po prostu zastosował schematy taktyczne, którymi chce jesienią walczyć o ekstraklasę, a które przy odpowiednim wzmocnieniu drużyny (A MAM NADZIEJĘ TAK JAK WSZYSCY, ŻE SIĘ SOLIDNIE WZMOCNIMY) mogą okazać się skuteczne.
Natomiast uważam, że pod innymi względami nie odbiegamy tak bardzo od Arki i Wisły, które awansowały więc totalnie nie zgadzam się z @Kejtą, że mamy nie naciskać na awans!!!
I jasne, że sam awans nie będzie gwarancją niczego, bo w życiu pewne są tylko śmierć i podatki ;). Ale weź pod uwagę, jak nasz klub jest dobrze zorganizowany, jak dobrze działa marketing z klubem biznesu, jak dobrze zaczęło od pewnego czasu dobrze funkcjonować szkolenie dzieci i młodzieży, jak świetnie zorganizowani są kibice! Miasto Katowice jest z kolei gwarantem, może bez przesady ale stabilnej sytuacji finansowej. Przecież jakby ci wszyscy ludzie dostali „amunicję” w postaci awansu, to uważam, że wystrzelilibyśmy jak z armaty! Natomiast jeśli tego nie będzie to w końcu to wszystko może paść, bo jesteśmy klubem SPORTOWYM, a nie firmą marketingową, szkółka piłkarską czy organizacją społeczną non-profit.
Na konie proszę skończ już z tą gadką o „propagandzie Shella”. Oczywiście możesz mieć swoje zdanie, swoją ocenę ale zarzucanie akurat jemu czegoś takiego jest moim zdaniem po prostu nieuprawnione i wręcz obraźliwe. Moim zdaniem to akurat jeden z najbardziej rzetelnych, fachowych i obiektywnych („gieksiarskich”) komentatorów. Oczywiście niczego pozostałym nie ujmując.
pzdr
Irishman
9 czerwca 2016 at 13:09
Shellu, tylko wiesz, żebyś chłopie nie osiadł na laurach, po tej mojej „laurce”! 😉 😉 😉
Bartolo
9 czerwca 2016 at 18:56
@Irishman-różnica między nami a Wisłą czy Arką polega na tym,że tamtejsi działacze chcieli(!) awansować,natomiast nasi NIE CHCĄ.I ciężko się spodziewać,że nagle im się zachce.
Jarecki
9 czerwca 2016 at 21:52
Jesusie jak komus nie pasi nie musi tutaj zagladac i czytac co napisal Shellu.
Zostancie z onetem