Piłka nożna
Powrót na Bukową – oby po zwycięstwo!
Jutro GKS Katowice zainauguruje sezon… po raz trzeci. Najpierw mieliśmy bowiem inaugurację meczów o stawkę w Suwałkach, potem rozpoczęcie ligi w Świnoujściu, w końcu czeka nas pierwszy mecz w tym sezonie rozegrany na stadionie przy Bukowej.
Rywalem katowiczan będzie Sandecja Nowy Sącz, zespół, z którym GKS w ostatnich latach radzi sobie dobrze. W ostatnich dwóch sezonach nasz zespół z przeciwnikiem z Nowego Sącza nie stracił bramki, dwukrotnie wygrywając 2:0 oraz dwukrotnie bezbramkowo remisując. Na pewno więc nie można powiedzieć, aby przeciwnik ten teamowi Rafała Góraka nie leżał, ale należy pamiętać, że ostatnie spotkanie przy Bukowej zakończyło się remisem 0:0.
GKS jeśli chodzi o wyniki początek sezonu ma średni. Udało się bowiem wygrać w Pucharze Polski, natomiast w lidze w pierwszej kolejce zespół poniósł porażkę. Jeśli jednak chodzi o postawę w obu meczach to była ona delikatnie mówiąc słaba. Trzeba przyznać, że rywale pokazali się z dobrej strony, zwłaszcza ambitne Wigry, ale nasz zespół momentami był bezradny w obu spotkaniach. Mecz z Sadnecją, w końcu u siebie, ma więc być okazją do pokazania walorów silnego – wydaje się – zespołu, który z dobrej strony pokazywał się w przedsezonowych sparingach.
Ważną informacją jest prawdopodobny powrót do składu Sławomira Dudy, który nad morzem borykał się z zaburzeniami jelitowymi, teraz natomiast powinien być gotowy do gry. Na pewno nie zagra inny defensywny pomocnik Grzegorz Fonfara. Pozostali zawodnicy powinni być do dyspozycji szkoleniowca.
Sandecja również ma za sobą mecz ligowy i pucharowy. W Pucharze Polski zespół pokonał na wyjeździe Polonię Bytom 2:1 po bramkach Pawła Nowaka i Petera Petrana, ale ten drugi gol padł dopiero w 87. minucie spotkania. Rywalem Sandecji w kolejnej rundzie będzie Flota Świnoujście, a zwycięzca tej pary trafi na triumfatora pojedynku Ursus Warszawa – Widzew Łódź. Jeśli chodzi o ligę, to zespół Mirosława Hajdo zaliczył falstart przegrywając u siebie z Okocimskim 0:2.
Sandecja oceniana w tym sezonie jest raczej nisko, jeśli chodzi o przewidywanie postawy nowosądeczan w lidze, jednak należy pamiętać, że w kadrze jest kilku znanych zawodników. Najbardziej doświadczonym jest Paweł Nowak, były zawodnik Cracovii i Lechii Gdańsk, który rozegrał w ekstraklasie 237 meczów i strzelił 24 bramki. 162 mecze rozegrał Marcin Cabaj, bramkarz, który słynie z puszczania tzw. „cabajów”, czyli kuriozalnych bramek – jedną z nich puścił w zeszłym sezonie w meczu Sandecja – Cracovia, gdy własny obrońca podawał mu lekko piłkę, a golkiper w przedziwny sposób przepuścił ją do bramki. Nic to jednak dziwnego, skoro na ławce trenerskiej Cracovii był jego trenerski ojciec, Wojciech Stawowy. Ogólnie jednak Cabaj w pierwszej lidze spisuje się dobrze, dużo lepiej niż w ekstraklasie (prócz pierwszego sezonu w Cracovii, kiedy był jednym z lepszych bramkarzy). Tacy piłkarze jak Łukasz Grzeszczyk, Piotr Giel czy Piotr Kosioroski też nie są anonimowi.
Wydaje się jednak, że na papierze to GKS Katowice ma lepszy skład. Wiemy jednak, że papier i boisko to dwie różne sprawy i swoją wyższość trzeba udowodnić na boisku. Dlatego każdy inny wynik jutro niż zwycięstwo naszego zespołu zostanie przyjęte z rozczarowaniem.
Po meczu z Flotą na nasz zespół wylało się sporo żalu i pretensji. Kibice, którzy oglądali ten mecz w telewizji nie pozostawili suchej nitki na naszym zespole. W Katowicach jesteśmy przyzwyczajeni, że presja jest już od pierwszej kolejki. Nadal jednak do pozostania pozostają 33 kolejki i już od drugiej można rozpocząć poprawę gry i wyników. Ciągle początek sezonu może należeć do udanych. Do tego jednak niezbędne jest zwycięstwo z Sandecją, a to będzie możliwe jedynie w przypadku poprawy gry. Stawmy się jutro przy Bukowej w jak największej liczbie i pomóżmy piłkarzom w odniesieniu zwycięstwa.
GKS Katowice – Sandecja Nowy Sącz, sobota 3 sierpnia, godz. 19.00
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze