Piłka nożna
Powrót Wołka
Jutro wracamy do ligowych emocji. Do Katowic przyjadą Wigry Suwałki i dla naszego zespołu będzie to trzeci mecz z rzędu rozegrany na własnym boisku. Wszystko przez przełożenie meczu z Zagłębiem Sosnowiec, który znowu zostanie rozegrany w środę.
Katowiczanie notują serię trzech meczów bez porażki. Po wygranych w Częstochowie i Chojniczanką u siebie przyszedł szczęśliwie uratowany remis z Odrą Opole. O ile w pierwszych dwóch ze wspomnianych trzech meczów GieKSa spisała się dobrze, to pojedynek z Odrą Opole przypominał raczej te z początku rozgrywek. Drużyna jest obecnie w takim momencie, że nie wiadomo, na co ją stać, niezależnie od rywala. Możemy mieć tylko nadzieję, że dwa tygodnie to odpowiedni okres na solidny trening, a w czasie tym został rozegrany sparing z Cracovią, przez obserwatorów uznany za bardzo udany w wykonaniu podopiecznych trenera Piotra Mandrysza.
Rywal z Suwałk to zespół wybitnie zawodzący w obecnej rundzie i w niczym nie przypomina ekipy z początku poprzedniego sezonu. Wigry po sześciu kolejkach mają zaledwie dwa punkty i w tabeli są jedynie nad Ruchem Chorzów, mającym nadal ujemną ilość oczek. Piłkarze Artura Skowronka zdobyli zaledwie dwa gole. Jedynymi ich „sukcesami” w obecnym sezonie są bezbramkowe remisy z Górnikiem Łęczna u siebie i Pogonią Siedlce na wyjeździe. W ostatniej kolejce było najbliżej sukcesu, zespół prowadził w Niepołomicach, ale stracił dwa gole i znów komplet punktów zgarnęli rywale.
Z wartych odnotowania zawodników warto wymienić Karola Mackiewicza, zawodnika, który błyszczał na pierwszoligowych boiskach i wróżono mu spore szanse na dobrą grę w ekstraklasie. Po transferze do Jagiellonii rozegrał 50 spotkań (wcześniej jeszcze 7) i strzelił dwie bramki, ale najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce nie zawojował i wrócił na swoje śmieci. Tak naprawdę to jednak Wigry byłymi GieKSiarzami stoją. W Katowicach niektórzy kibice śmieją się, że jest to przytułek dla tych, co w naszym klubie sobie nie poradzili. Pamiętając jednak koszmarne występy Adriana Jurkowskiego, warto pamiętać, że zagrał on w majowym meczu Sandecji na Bukowej i spisał się bardzo dobrze. Pierwszy raz na Bukowej w barwach przeciwników będzie natomiast miała okazję zaprezentować się niegdysiejsza gwiazda boisk zaplecza ekstraklasy – Krzysztof Wołkowicz. Zawodnik po początkowych meczach w pierwszej jedenastce, ostatnio grywa ogony, ale i tak udało mu się zarobić dwie żółte kartki w 31 minut dwóch ostatnich meczów. W sumie z Pucharem Polski ma na koncie cztery kartoniki – w lidze trzy, co pozwoli mu przypomnieć się katowickiej publiczności.
Trenerem Wigier jest Artur Skowronek, nasz były szkoleniowiec. Jakkolwiek jego umiejętności trenerskie nie są na najwyższym poziomie, co udowodnił nie tylko w GKS, ale i kolejnych klubach, to sposób pożegnania z nim w GieKSie był mocno nieelegancki i na pewno będzie chciał się zrewanżować, wywożąc z Katowic trzy punkty.
W poprzednim sezonie GKS Katowice dwukrotnie przegrał z zespołem z polskiego bieguna zimna. Na inaugurację było 0:1 na Bukowej, w rozegranym awansem w listopadzie meczu w Suwałkach gospodarze wygrali 3:2 po katastrofalnych błędach obrony grającej w eksperymentalnym składzie. Teraz jednak to już inne Wigry i jeśli GKS nie wygra z takim outsiderem, naprawdę będzie trzeba się zastanowić – co dalej. Nasz zespół jest jednak zdecydowanym faworytem tego spotkania.
GKS Katowice – Wigry Suwałki, sobota 9 września 2017, godz. 18.00
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


WIERNY
8 września 2017 at 14:11
Jaki wynik?
Giekszarz
8 września 2017 at 15:17
No GIEKSA do boju jesteśmy z wami na dobre i złe! wynik obstawiam 3:1 dla GIEKSY. pozdrawiam
1964
8 września 2017 at 15:32
Z tego co wiem były zawodnik wigier Adamek jest wolnym zawodnikiem.Warto byłoby dać mu szansę w Katowicach.napadziorów przecież nie mamy