Dołącz do nas

Piłka nożna

Przeciętnie z Wartą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Do meczu z Wartą Poznań GKS Katowice nie przystępował w roli faworyta. Nie będzie zresztą inaczej w innych meczach, choć GKS wzmacnia się systematycznie… powrotami piłkarzy, który grali w poprzednim sezonie. Warta natomiast to zespół ułożony, budowany już od jakiegoś czasu i stabilny. Dlatego też w pierwszej lidze może grać spokojnie i sukcesywnie gromadzić punkty.

Wczoraj uprawnieni do gry zostali Deniss Rakels i Bartłomiej Chwalibogowski. Do składu powrócił także Jan Beliancin, wobec czego trener Rafał Górak miał zwiększone pole manewru. Z tych piłkarzy na boisku nie pojawił się od pierwszej minuty Chwalibogowski. Największym zaskoczeniem było jednak odstawienie Bartosza i zastąpienie go Damianem Kaciczakiem.

Od początku Warta przejęła inicjatywę, jednak po jakimś czasie gra się wyrównała. Najlepszą okazję miał Piotr Giel, który z powietrza uderzył z szesnastu metrów, ale Sabela obronił nogami. Z drugiej strony okazję miał Pietroń po podaniu Rakelsa, ale tym razem strzał był bardzo niecelny. Ogólnie pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem i zakończyła się bezbramkowym rezultatem. Warte odnotowania był częste próby uderzeń z dystansu ze strony poznaniaków, w czym brylował Wojciech Trochim. Najczęściej próby te były jednak niecelne.

Już na początku drugiej części spotkania jedna z nich okazała się jednak skuteczna. Tym razem nogę do piłki przyłożył jednak Tomasz Magdziarz – kapitan zespołu – i po jego strzale piłka przeszła po rękach bramkarza, a następnie wpadła do siatki. W ten sposób Warta nie grając wielkiego meczu prowadziła 1:0. Po kilku minutach padło jednak wyrównanie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w zamieszaniu podbramkowym największym sprytem wykazał się Adrian Napierała, który wepchnął piłkę do siatki – futbolówka wyszła jeszcze w pole, a dobił ją Pitry, jednak ostatecznie to Napierała jest autorem gola. Po tym obie drużyny próbowały stwarzać sobie sytuacje (najczęściej z kontr), pojawiło się też sporo błędów. Najlepszą okazję miałby Rakels, który z dwóch metrów wepchnąłby piłkę do siatki, gdyby fenomenalnie nie sprzątnął mu jej sprzed nosa jeden z obrońców Warty. W barwach Warty ciągle aktywny był Trochim, ale wiele ożywienia wniósł wprowadzony Trojanowski oraz przede wszystkim grający w GKS na jesieni poprzedniego sezonu Bartłomiej Pawłowski, który bardzo dobrze radził sobie w pojedynkach z Beliancinem. Niestety nasza formacja obrony znów nie była pewna, słabo zagrali boczni obrońcy Farkas i Kaciczak, którzy gdy mają piłkę od razu grozi to sytuacją dla przeciwnika. Pochwalić natomiast należy Napierałę, który w drugiej połowie spisał się bardzo dobrze w poczynaniach obronnych. Oba zespoły chciały sobie stwarzać sytuację po stałych fragmentach gry. Do końca spotkania nie było już jednak klarownych sytuacji i mecz skończył się remisem 1:1,

Mecz był słabym widowiskiem dla postronnych obserwatorów. Na korzyść GKS przemawia to, że przegrywając potrafiła wyrównać. Nadal jednak jest wiele mankamentów w grze. Kuleje bardzo obrona, ale tutaj trener nie ma zbyt wielkiego pola manewru. W ofensywie było nieco gorzej niż z ŁKS, zawiódł Kruczek. Z Cracovią będzie jeszcze ciężej i ten mecz może obnażyć wszystkie słabości GKS, ale także podbudować morale przy dobrym wyniku i grze.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga