Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Przegląd doniesień mass mediów po meczu z Widzewem: Duże emocje i remis na szczycie II ligi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Widzew Łódź 1:1 (1:0).

 

sportdziennik.com – GieKSa – Widzew 1:1. Duże emocje i remis na szczycie II ligi

Bardzo emocjonujący mecz o wielkiej stawce zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów. Na trzy kolejki przed końcem sezonu GieKSa pozostała w strefie premiowanej nie bezpośrednim awansem do I ligi, a barażem. W najbliższym tygodniu czekają ją dwa trudne wyjazdy.

Nie było w ten weekend na polskich boiskach ważniejszego meczu. Konfrontacja dwóch największych drugoligowych firm miała zadecydować, kto na trzy kolejki przed końcem sezonu znajdzie się w strefie premiowanej awansem, a komu przed oczami stanie coraz realniejsza perspektywa barażu, grożącego tym, że sezon zostanie stracony.

Mimo obostrzeń i ograniczonej frekwencji przy Bukowej odczuwalna była atmosfera piłkarskiego święta, a już na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem wokół stadionu mieniły się żółte koszulki, do których zakładania mobilizowali się wzajemnie kibice.

[…] Na ustach kibiców po pierwszej połowie znalazł się jednak nie Pavlas, a drugi ze skrzydłowych. Szymon Kiebzak, najlepszy asystent w szeregach GieKSy, w 29. minucie wprawił Bukową w euforię. Uderzył z linii pola karnego, a piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.

[…] W pierwszej połowie ekipa Rafała Góraka wykorzystała, co miała. Z gry na pewno nie ustępowała łodzianom, ale gdy przychodziło co do czego, to oni byli pod bramką groźniejsi.

[…] GKS nie grał jakiegoś wielkiego meczu, ale mogło podobać się to, jak mocno jest pod prądem, jak bardzo nie było dla niego straconych piłek. To powodowało, że momentami iskrzyło. Na początku II połowy żółtą kartkę ujrzał nawet trener Górak.

W porównaniu do pierwszej odsłony nie zmieniło się to, jak niebezpieczni byli łodzianie przy dośrodkowaniach ze stojącej piłki. W 56. minucie z kornera zacentrował Kosakiewicz, a piłkę do siatki wpakował głową Tanżyna, dokonując tego, co nie udało mu się w I połowie. Już wtedy uprzedził Mrozka, który na przedpolu nie zdołał sięgnąć piłki. Drugie takie wyjście okazało się boleśniejsze.

[…] Katowiczanom wyrównanie nie podcięło skrzydeł. Próbowali, mogli odzyskać prowadzenie, gdy nieznacznie – oczywiście po stałym fragmencie – spudłował Jędrych. Łodzianie odpowiedzieli próbami z dystansu Gutowskiego, Możdżenia czy Radwańskiego.

Im bliżej było końcowego gwizdka, tym bardziej na murawie robiło się nerwowo. Momentami jakby gubił się sędzia, szafujący kolejnymi żółtymi kartkami. W 82. minucie niezmordowany Kiebzak, rozgrywający najlepsze w tym roku spotkanie, wyłożył piłkę Stefanowiczowi. Jego strzał zablokował Rudol (katowiczanie reklamowali zagranie ręką), a próbę dobitki Marcina Urynowicza w ostatniej chwili udaremnił Wojciech Pawłowski.

W 84. minucie Widzew miał piłkę meczową. Po podaniu Radwańskiego sam na sam z Mrozkiem wyszedł Robak, ale strzelił lewą nogą obok bramki! Emocji było pod dostatkiem. Trybuny poderwały się w 89. minucie, gdy Pawłowski odbił piłkę po próbie Urynowicza – i to by było na tyle.

W tabeli status quo, a walka o awans trwa.

 

weszlo.com –Status quo w II lidze zachowany. GKS na remis z Widzewem

Remis w przypadku takich meczów określa się zazwyczaj mianem: dwóch rannych zamiast jednego zabitego. To jest po części prawda, bo ani katowiczanie, ani łodzianie, płakać nad jednym punktem raczej nie będą. Zarazem jedni i drudzy mogą sobie pluć w brodę, bo trzy punkty i o wiele mocniejsza sytuacja w tabeli była na wyciągnięcie ręki. Mecz GKS-u z Widzewem może nie olśnił jakością, ale na brak emocji do ostatnich sekund nie można było narzekać.

[…] GKS grał trochę tak, jakby chciał dać się Widzewowi wyszumieć – widać było w tym trochę wyrachowania. I chyba się opłaciło. Czyhali na błąd, a defensywa RTS-u nie należy, delikatnie mówiąc, do tych bezbłędnych.

W końcu stało się: banalna strata na środku boiska, piłkę znakomicie wyłuskuje Błąd. Rudol próbuje faulu taktycznego, byleby tylko zatrzymać zawodnika GKS-u. I to nie wystarcza, piłka trafia do Kiebzaka. Znowu obrońcy Widzewa zbyt statycznie, Kiebzak ma czas i miejsce by uderzyć – trzeba mu oddać, że strzał świetny, mierzony, choć oddany gdzieś z linii szesnastki. Pawłowski nie miał najmniejszych szans.

[…] GKS grał po zmianie stron to, co przyniosło mu prowadzenie. Nie zamierzał szczególnie szarżować, raczej wolał pozwolić, by Widzew męczył się z atakiem pozycyjnym, a nuż gdzieś pojawi się szansa na kolejną kontrę. To, trzeba przyznać, przez dziesięć minut sprawdzało się katowiczanom bardzo dobrze. Ale potem przyszedł kolejny stały fragment gry, które Widzew bił dobrze. Wrzuca Kosakiewicz z rzutu rożnego, Mrozek wychodzi źle – Tanżyna pewnie do siatki. 1:1.

Nie powiemy, że od tej pory zaczęła się regularna strzelanina – były momenty przestojów. Natomiast zarówno GKS jak i Widzew mogą sobie wyrzucać stuprocentowe okazje. W GKS-ie bohaterem mógł być Urynowicz, który dwa razy miał czystą sytuację strzelecką, ale dobrze dysponowany był dziś Pawłowski. Blisko gola był też Januszewski, a strzał Stefanowicza świetnie zatrzymał Rudol. W Widzewie najlepsze sytuacje zmarnował Robak – raz uderzał po wrzutce głową, gdzie wygrał walkę o pozycję, ale uderzył prosto w Mrozka. Druga szansa to już marzenie – kapitan Widzewa wychodzi sam na sam po podaniu Radwańskiego, a jednak nawet nie trafia w światło bramki. Robak walczył dzisiaj mocno, nawet na własnej połowie notował udane wślizgi, ale celownik zdecydowanie rozregulowany.

Do ostatnich sekund, w doliczonym czasie, obie strony szukały szansy. Dla GKS-u to drugi trudny mecz, który kończą z punktami. Kto wie, może mogą mieć nawet pretensje do arbitra Lizaka za niektóre dzisiejsze decyzje, choć to trzeba by dokładnie przeanalizować.

 

interia.pl – GKS Katowice – Widzew Łódź 1-1 w hicie 2. Ligi

GKS Katowice miał szansę wyprzedzić Widzew Łódź i zająć okupowane przez niego drugie miejsce, dające bezpośredni awans na zaplecze PKO Ekstraklasy, ale mimo prowadzenia tylko zremisował z zespołem naszpikowanym gwiazdami Ekstraklasy.

 

se.pl – GKS Katowice nie zepchnął Widzewa Łódź do strefy barażowej! Remis na Śląsku

W absolutnym hicie 31. kolejki 2. Ligi, GKS Katowice zremisował na własnym stadionie 1:1 z Widzewem Łódź. Dzięki takiemu obrotowi spraw, na trzy serie gier przed końcem zmagań łodzianie utrzymali pozycję wicelidera tabeli, która oznacza bezpośredni awans na zapleczy PKO Ekstraklasy. Wciąż są więc w tej kwestii zależni tylko od siebie.

 

infokatowice.pl – Remis w meczu na szczycie

GieKSa zagrała najlepszy mecz w tym roku, ale tylko zremisowała z Widzewem Łódź 1:1.

W wyjściowym składzie GieKSy zobaczyliśmy Pavlasa, który zastąpił pauzującego za kartki Woźniaka. Katowiczanie przez całe pierwsze 45 min. grali z dużą determinacją i walczyli o każdy centymetr murawy. Choć ich gra mogła się podobać, długo jednak nie potrafili stworzyć zagrożenia po łódzką bramką. Widzew rzadziej przedzierał się pod pole karne GieKSy, jego akcje były jednak znacznie groźniejsze. Goście mogli objąć prowadzenie już w 10 min., kiedy Mrozek podczas dośrodkowania minął się z futbolówką. Na szczęście jednak piłka uderzona przez jednego z zawodników przeleciała minimalnie obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później dał o sobie znać Robak, którego strzał głową o centymetry minął katowicką bramkę. W 29 min. było już jednak 1:0 dla gospodarzy. Kontrę wyprowadził Błąd, który został sfaulowany przed polem karnym. Sędzia nie przerwał jednak akcji, bo do piłki dopadł Kiebzak, który wbiegł w szesnastkę gości i strzelił precyzyjnie, tuż obok słupka. Od tego momentu przyjezdni ruszyli do ataku, ale ani Robak, ani Ojamaa nie byli w stanie zaskoczyć Mrozka.

Drugą połowę Trójkolorowi rozpoczęli cofnięci, licząc na kontrataki, a łodzianie atakowali dążąc do wyrównania. Ta sztuka udała im się już w 57 min., kiedy po raz kolejny w ostatnich meczach błąd popełnił Mrozek, który po rzucie rożnym minął się z piłką, a Tanżyna nie miał żadnych problemów ze skierowaniem jej głową do siatki. Chwilę później goście powinni prowadzić, gdy po kolejnym dośrodkowaniu przy biernej postawie obrońców piłkę głową z bliskiej odległości uderzył Robak, ale trafił prosto w bramkarza. Gra GKS-u w tym fragmencie nie wyglądała dobrze, na szczęście Widzew nie był w stanie tego wykorzystać. Końcówka spotkania była pełna emocji. GieKSa dwukrotnie była blisko przechylenia losów meczu na swoją korzyść. Najpierw Pawłowskiego mógł zaskoczyć Stefanowicz, ale jego strzał odbił obrońca, a dobitka Urynowicza trafiła w golkipera. W 88 min. z woleja uderzył ponownie Urynowicz, ale Pawłowski popisał się dobrą interwencją. Widzew także miał okazję do zadania decydującego ciosu. W sytuacji sam na sam z Mrozkiem znalazł się Robak, ale minimalnie spudłował.

 

dziennikzachodni.pl – Remis w hicie II ligi

[…] Hit na Bukowej był ciekawym widowiskiem i zakończył się podziałem punktów, który sprawił, że GieKSa dalej zajmuje w tabeli trzecie miejsce i nie ma bezpośredniego awansu do Fortuna 1. Ligi.

[…] GieKSa też często wykonywała rzuty wolne i rożne, ale nie stwarzała po nich żadnego zagrożenia. Jeszcze raz okazało się jednak, że katowiczanie najgroźniejsi są, gdy atakują z kontry. Po takiej właśnie szybkiej akcji Adriana Błąda gospodarze objęli prowadzenie. Kapitan zespołu był faulowany przez rywala, ale sędzia zastosował przywilej korzyści, a Kiebzak przejął piłkę i korzystając z zawahania się Tanżyny precyzyjnie strzelił zza linii pola karnego nie dając szans Wojciechowi Pawłowskiemu.

Po przerwie z dużo większą determinacją wyszli na boisko łodzianie. Goście atakowali i w końcu doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rogu Łukasza Kosakiewicza Tanżyna uprzedził wychodzącego do piłki Mrozka i głową z 6 m trafił do siatki. Chwilę później Widzew mógł wyjść na prowadzenie, bo 100 procentową okazję miał Robak, lecz jego uderzenie obronił bramkarz GKS.

Katowiczanie w końcówce starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw groźniej w zamieszaniu strzelał Arkadiusz Jędrych, ale trafił w kolegę z zespołu. Później z 12 m przymierzył Maciej Stefanowicz, lecz jego strzał klatką piersiową zablokował Sebastian Rudol. Uderzenie z woleja rezerwowego Marcina Urynowicza obronił bramkarz łodzian. Widzew miał sytuację sam na sam Robaka, lecz były król strzelców ekstraklasy strzelił obok słupka i mecz na Bukowej zakończył się remisem, z którego najbardziej ucieszył się prowadzący w tabeli Górnik Łęczna.

 

widzewtomy.net – GKS Katowice – Widzew Łódź 1:1 (1:0)

Mnóstwo emocji przyniósł dzisiejszy hit na szczycie tabeli II ligi pomiędzy GKS Katowice a Widzewem Łódź. Wynik w pierwszej połowie otworzył Szymon Kiebzak, ale goście w drugiej części spotkania wyrównali za sprawą Daniela Tanżyny i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Status quo został więc utrzymany!

[…] W kolejnych fragmentach gra się bardzo zaostrzyła. Trzy razy faulował Bartłomiej Poczobut, a po ostatnim z tych przewinień arbiter postanowił napomnieć byłego zawodnika GKS, dla którego dzisiejsze starcie miało bardzo ambicjonalny charakter.

[…] Niestety, choć gra Widzewa wyglądała nieźle, to bramkę zdobyli gospodarze. W środku pola błąd popełnił Marcel Gąsior, akcję faulem próbował jeszcze przerywać Rudol (całe szczęście, nie dostał drugiej żółtej kartki), ale nie zrobił tego skutecznie, bo futbolówka dotarła do Szymona Kiebzaka. Skrzydłowy GKS bardzo precyzyjnym strzałem po ziemi, odbitym jeszcze od słupka, nie dał najmniejszych szans Wojciechowi Pawłowskiego.

Strata gola nie zniechęciła widzewiaków, którzy cały czas starali się grać swoje. W 35. minucie niesygnalizowanego strzału z trzydziestu metrów spróbował Kosakiewicz, ale najlepszą okazję do wyrównania miał tuż przed zejściem do szatni Henrik Ojamaa. Gąsior dograł na lewą stronę do Kornela Kordasa, ten dokładnie wrzucił, ale uderzenie Estończyka było zbyt lekkie i poradził sobie z nim Bartosz Mrozek.

[…] Po zmianie stron obraz gry wcale się nie odmienił i to Widzew dużo częściej utrzymywał się przy piłce. Łodzianie mieli też sporo stałych fragmentów gry, ale nic z nich nie wychodziło. Aż do 57. minuty! Przy dorzuceniu Kosakiewicza jeden z katowiczan zderzył się głowami z Tanżyną, a piłka wyszła na róg. „Dixon” błyskawicznie pozbierał się i to właśnie on doszedł do dośrodkowania prawego obrońcy, wyrównując stan spotkania, a jednocześnie dając swojej drużynie drugie życie!

Już cztery minuty mogło być 2:1 dla gości! Kosakiewicz ponownie świetnie dośrodkował, tym razem z rzutu wolnego. Piłka trafiła na głowę Robaka, ale jego uderzenie niestety powędrowało wprost w ręce Mrozka. Później mecz się bardzo wyrównał, a Widzew – wzorem kilku wcześniejszych spotkań – niepotrzebnie cofnął się, dając więcej z gry gospodarzom. Ci mogli wyjść na prowadzenie w 73. minucie, na szczęście strzał Grzegorza Janiszewskiego powędrował obok słupka.

Na kwadrans przed końcem obraz gry uległ całkowitej zmianie. To GKS się cofnął, a łodzianie akcja za akcją starali się nękać golkipera. Swoje okazje mieli Gutowski, który uderzył minimalnie nad poprzeczką, wprowadzony po przerwie Mateusz Możdżeń, którego strzał zza pola karnego był zbyt lekki, a także Radwański, który strzelił zbyt lekko.

Prawdziwy rollercoaster miał jednak miejsce w ostatnich pięciu minutach! Najpierw swoją kapitalną okazję mieli katowiczanie – Stefanowicz uderzył wprost w stojącego tuż przed linią bramkową Rudola, a z dobitką Marcina Urynowicza poradził sobie Pawłowski. Już w kolejnej akcji to Widzew powinien jednak rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść! Radwański zagrał prostopadle do Robaka, ale ten, w sytuacji sam na sam, strzelił minimalnie obok słupka… Tuż przed końcem kolejną szansę miał jeszcze Urynowicz, na szczęście kapitalnie interweniował golkiper.

 

sportowefakty.wp.pl – II liga: GKS Katowice zremisował na szczycie. Widzew Łódź bliżej awansu

Nie doszło do diametralnej zmiany na szczycie tabeli. GKS Katowice zremisował 1:1 z Widzewem Łódź i to drużyna Marcina Kaczmarka pozostaje wiceliderem z większą szansą na bezpośredni awans.

Droga obu drużyn na zaplecze PKO Ekstraklasy jest kręta. Z 31 dotychczasowych meczów wygrały tylko nieco ponad połowę – 16. Biorąc pod uwagę poprzednich pięć kolejek GKS Katowice i Widzew Łódź zdobyli komplet punktów w dwóch. Potknięć, rozczarowań nie brakowało. Nie zmieniało to faktu, że podopieczni Rafała Góraka i Marcina Kaczmarka mają największy potencjał w lidze i są głównymi kandydatami do awansu.

[…] Tempo rywalizacji na szczycie tabeli było przyzwoite, choć można było mieć zastrzeżenia co do liczby strzałów celnych. Częściej interweniował Bartosz Mrozek niż Wojciech Pawłowski i generalnie przyjezdni byli bardziej energiczni po powrocie z szatni na boisko. Widzew chciał zdobyć pełną pulę po wyrównaniu. Wielką szansę na gola dla gości miał Marcin Robak, a dużą na gola dla gospodarzy Maciej Stefanowicz. Nikomu nie udało się rozstrzygnąć meczu. Problemu z precyzją nie udało się rozwiązać do końca.

 

widzewiak.pl – Nie wykorzystali okazji powrotu na pozycję lidera

[…] Do przerwy więcej powodów do zadowolenia mieli katowiczanie. Mogli być dumni z tego, że popisali się stuprocentową skutecznością. Oddali jeden celny strzał na bramkę gości i zdobyli prowadzenie. W 30 min. w kontrataku gospodarze wykazali więcej zdecydowania, od próbujących im przeszkadzać łodzian i Szymon Kiebzak pokonał z 16 metrów Wojciecha Pawłowskiego płaskim strzałem w dolny róg.

[…] Od początku drugiej połowy widać było, że ekipa RTS powalczy przynajmniej o wyrównanie. Łodzianie przejęli inicjatywę i przeważali mimo kilku słabo dysponowanych zawodników.

[…] Wyrównująca bramka zrobiła wrażenie na katowickim zespole i uciszyła kibiców. Łodzianie atakowali nadal i gdyby Marcin Robak miał lepszy dzień, to odzyskanie pozycji lidera byłoby faktem. Kapitan łodzian zmarnował znakomite sytuacje bramkowe w 61 min, gdy główkował wprost w bramkarze oraz w 85 min, gdy strzelił lewą nogą tuż obok słupka.

Lecz trzeba przyznać, że w końcówce goście mieli nie tylko pecha, ale też sporo szczęścia. Po rażącym błędzie Kornela Kordasa bramkarz wybiegiem uratował łodzian od utraty bramki. Także Pawłowski w doliczonym czasie gry obronił groźny strzał lewą nogą z 16 metrów Marcina Urynowicza.

W sumie remis jest zasłużony, a sam zacięty hit kolejki trudny do jednoznacznej oceny. Można tylko stwierdzić, że teraz szanse łodzian na bezpośredni awans są większe niż katowiczan.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga